Skoro o fantazjach zaczęliśmy, to NajPhilu, nich Cię strzeże Opatrzność, albo jakaś inna wyższa siła, przed moimi fantazjami, które z paplaniną, pogonią za promocyjnymi cenami sprzętu gospodarstwa domowego i dywagacjami na temat koloru lakieru na paznokciach niewiele mają wspólnego.
Natura związków? No przecież, w co drugim "męskim" filmie słychać narzekania, że baby są jakieś inne, nie rozumieją męskich potrzeb, hamują rozwój męskich aspiracji i takie są zołzowate, że krzywo patrzą na typowo
męskie hobby np. wlewanie w siebie litrów piwa, zamiast walnięcia jednej porządnej setki.
Posłuchaj facetów, którzy chwalą się gadżetami w swoim telefonie, mocą silnika w samochodzie, marką butów sportowych, o osiągnięciach w sferze erotyki nie wspominając. A, o sposobach na świetną lazanię - zapomniałam.
Tak, to "
męskie" gadanie, a czym się tak bardzo różni od wymiany informacji, gdzie taniej zatankować, gdzie są pieluchy w promocji, jaki ciuch wyszczupla, który facet w barze wygląda na ogiera?
Czy scenę, gdzie dwóch facetów, przez tydzień omawia plany zakupy sprzętu audio, przerzuca się detalami na temat walorów poszczególnych jego elementów, szpera w necie poszukując sugestii audiofilów i takie tam, nazwiesz męską sceną czy kobiecym dobieraniem "kreacji"?
Bzdura z tym podziałem na
męskie i kobiece
kino, według kryteriów, które opisałeś.
Jest
kino o facetach i kobietach, jest
kino dobre i
kino złe, jest sztuka wyższa i ta dla mniej wymagających.
I nie próbuj mnie tu zbywać pokazywaniem języka i kłów. Pies sąsiada próbował raz.
