Shedao Shai pisze:Odnoszę wrażenie, jakby od 6 odcinka potroili ekipie V budżet:
Mam bardzo podobne wrażenia jednak nawet już nie od 6-go ale wcześniej - odkąd pojawiły się nowe, znane twarze:
Jay Karnes, którego świetnie wspominam z fantastycznej roli z
Burn Notice, genialny aktor
Oded Fehr, który w serialu
Sleeper Cell zagrał tak charyzmatyczną rolę, że do teraz (to już pięć lat!) żaden inny aktor nie wywarł na mnie tak silnego wrażenia! Producenci o tym wiedzą dlatego nic dziwnego, że "Farik" znowu wcielił się w rolę przywódcy uśpionej komórki...
Jeśli dodać do tego
Joel'a Gretsch'a, którego darzę ogromnym szacunkiem za rolę w epokowym serialu
The 4400 to nic dziwnego, że serial należy do moich "TOPowych" - rola tych aktorów świadczy o tym, że producenci ciągle starają się walczyć o widza a to się chwali!
są też minusy:
Od samego początku nie podoba mi się "sterowanie" widzem - otóż główną postacią w tym serialu jest postać agentki
Evans. W zależności od jej poziomu rozumowania sytuacji widz zmuszany jest do przyjmowania jej "słusznych" racji jako swoich.
Najpierw więc Erica jako przykładny stróż prawa stoi po stronie "jednostki" tak jak ją nauczono w szkole kadetów i wydaje się być w tym niezłomna do momentu aż zagrożenie nie sięga bezpośrednio jej rodziny - wtedy nagle okazuje się, że te wszystkie szlachetne poematy, które dotychczas wygłaszała w obronie jednostek są nic nie warte - synuś zagrożony? - to łup ich (obcych) i to "po trupach"...
"Życiowo" patrząc jest to naturalna reakcja ludzka (grabie grabią pod siebie) tyle tylko, że wzbudza to niechęć do jej roli - agent/policjant stawia na pierwszym miejscu swoje dobro? jego punkt widzenia nie zależy od prawa tylko od jego własnych korzyści??
I dlaczego jesteśmy zmuszani przez producenta do akceptacji tego zjawiska?? (Agentka Evans gra główną, "pozytywną" rolę w tym serialu i chcąc, nie chcąc zmuszeni jesteśmy do trzymania jej strony).
Pomimo tego aspektu serial nadal bardzo dobry
