Co to ja... nic to ja za bardzo, ale coś tam zawsze.
Frontiere(s). Taki całkiem niezły slasher, nie ta klasa co Hostel ale hej, wciąż mi się podobało. Znaczy, cały film generalnie taki nijaki, i w dodatku po francusku chyba (a francuskiego nie cierpię), ale bardzo fajna scena "kolacji rodzinnej" pod koniec. Dobra muza, dobry klimat. Jak komuś brakuje jakiejś nowej rzezi to Frontiere(s) powinno mu podejść, chociaż ja tam się zawiodłem, bo gdzieś przeczytałem jaki to ten film nie jest okrutnie gore'owaty, a tak na prawdę jest to tylko trochę twardszy thriller.
EDIT: tak sobie czytam tą wypowiedź i wychodzi z niej że film mi się podobał, ale jednocześnie nie, więc sprostuję: ujdzie, chociaż za mało gore jak dla mnie.
Sierociniec. Całkiem całkiem horror, oglądałem go bez zbytniego znużenia. Ale nie był na tyle ciekawy żeby chciało mi się o nim więcej pisać. (No i był po hiszpańsku, a hiszpańskiego...)
Karmazynowy przypływ. Jakoś nigdy nie miałem przyjemności, ale ostatnio leciał na TVP 1, a ja akurat przypadkiem byłem na wakacjach gdy cały czas padało. Toteż obejrzałem i mi się spodobało. Już pomijając niggę Washingtona, w obsadzie można znaleźć takie smaczki jak Viggo Mortensena czy Gandolfiniego. Miłe, trzyma w napięciu, i kiedyś obejrzę go znowu, tym razem na trzeźwo.
Szkoła stewardess... czy jakoś tak

(w tym momencie powinniście westchnąć nad moim losem, skoro zamiast chodzić po górach utknąłem w pokoju z telewizorem który odbierał tylko jedynkę i dwójkę). Trzy słowa: młoda Gwyneth Paltrow.
Jeszcze parę filmów w ciągu tego tygodnia widziałem, ale albo nie umiem sobie teraz przypomnieć ich tytułów, albo już byłem w tym czasie konkretnie nawalony i nie pamiętam że je oglądałem.
Aha, puszczali też pierwszą część
Clerksów. Niech się nawet nie przyznaje ten, który jeszcze tego nie widział, tylko leci to ściągać.
Added after 46 hours 12 minutes:
Widziałem wczoraj po raz drugi remake "
Autostopowicza" z 2007 i cholera, ten film mi się zwyczajnie podoba.
Potem żeby zadowolić mojego opóźnionego towarzysza seansu obejrzeliśmy "
Maskę" z Jimem Carreyem. Też drugi raz, ale za pierwszym byłem mały i już nic nie pamiętałem. Film w sumie głupi, ale dla samej Cameron Diaz w szczytowej formie nie żałuję.
Dziś obejrzałem "
Population 436". Thriller w klimatach Shalymana (czy jakoś tak), przynajmniej tych klimatach ze "Znaków" i "Osady". Pracownik biura statystycznego przyjeżdża do miasteczka w którym od iluś tam lat nie zmienia się liczba mieszkańców. No i jest konspiracja, bla bla bla, nie nudziłem się. Plus, w roli głównej aktor który grał Billy'ego Chenowitcha w "Six Feet Under" a jego lasię gra panna bardzo podobna do Odette Yustman. Na luźny wieczór można, żadnych fajerwerków, po prostu przyzwoity filmik.
Od wczoraj męczę również pierwszą część "Mumii", ale wypowiem się jak w końcu przez to przebrnę.
Added after 25 hours 14 minutes:
No, to kontynuujemy monolog.
Po pierwsze i najważniejsze:
12 sierpnia premiera RESIDENT EVIL 3 na DVD
A teraz przechodzimy do rubryki "ostatnio obejrzane". Wczoraj w nocy zdążyłem jeszcze zobaczyć "
The Oxford Murders" z Frodo Bagginsem w roli głównej. Rzecz jest o genialnym matematyku, który zaczyna studiować na Oxfordzie i pragnie żeby jego promotorem został słynny profesor. Mniej więcej wraz z jego przybyciem na uniwersytecie zaczyna się seria zabójstw. Dwaj matematycy dostrzegają w nich pewien wzór... Film podobał mi się. Ciężko mi go scharakteryzować inaczej jak po prostu "ciekawy kryminał z cyklu: kto jest mordercą". Fabuła rozwija się stopniowo, bez pośpiechu, kończąc się w całkiem niezły sposób.
Dziś do południa przebrnąłem wreszcie przez "
Mumię", oraz zacząłem nawet dwójkę. OMG, co za chała. Nie jestem wymagającym widzem, rozumiem że kino przygodowe nie musi błyszczeć inteligencją, ale Mumia to obraza dla rolek filmowych na których ją nakręcono. Film jest głupi, marnie zagrany, fabuła jest naciągana i nieciekawa; właściwie nie wiem czego od tego filmu trzeba oczekiwać, żeby się spodobał. Nie polecam.
Wieczorkiem natomiast obejrzałem sobie "
The Bank Job". Rzecz, jak mówi tytuł, o napadzie na bank. Film z początku trochę przynudza, potem się rozkręca i właściwie wychodzi całkiem zgrabny kryminał. Ocena na Filmwebie (8,2/10) trochę za wysoka, ale niech tam sobie będzie. Jak się komuś nudzi, to można.
A, i oglądam po raz trzeci Battlestar Galactica, tym razem z moją lubą. Cholera, ten serial nigdy mi się nie znudzi.