No i teraz dochodzi do tego kolejne dzieło tego autora, czyli monumentalna w treści i rozmiarze książka
"Pod kopułą" (tak, jak przeczuwałem, skończyło się na tym, że praktycznie całość przeczytałem od jednego razu, czyli niedziela nie była dniem produktywnym w zakresie zawodowym, towarzyskim, czy też jakimkolwiek innym, poza czytelnictwem

)
Kinga nie czyta się dla zakończeń, prawda tyleż oczywista, co warta przypomnienia. Poza "Czarnym domem" (który na szczęście zostanie w końcu wznowiony) czytałem Kinga wszystko (łącznie z niewydawaną u nas powieścią "Rage" - tu niskie ukłony dla fanów z forum z oficjalnej polskiej strony...), więc bez ryzyka większego błędu mogę powiedzieć, że - poza nielicznymi wyjątkami (o dziwo, zaliczam do nich zakończenie cyklu wspomnianego w poście powyżej) - zakończenia powieści Mistrza nie dorównują partiom wcześniejszym, ale można się do tego przyzwyczaić

Nie, że są złe - po prostu jakoś tak Mu wychodzi, że człowiek biegnie po tych stronach, świata nie widzi, a zakończenie nie otumania
Tak jest i tym razem, ale co z tego, skoro wcześniej mamy 900 stron 99% Kinga w Kingu (piszę 99%, bo jednak "Bastion" był moim zdaniem - sam nie wiem - głębszy, bardziej emocjonalny...). Małe miasteczko, kapitalni bohaterowie - zarówno Ci dobrzy, jak i Ci źli, świetne wątki socjologiczne, dobre analizy psychologii tłumu, kunsztowne i makabryczne opisy zagłady, jaka stała się udziałem Chester′s Mill.
Na dodatek, brak w książce charakterystycznego dla Kinga dłuuuugiego rozkręcania (co wcale nie jest złe - gadulstwu tego autora jest lepsze od niejednej precyzji myśli innych) - od razu jest akcja, na dodatek jak chyba wcześniej u niego nie było - drastyczna, a na dodatek tempo powieści nie spada ani na chwilę. Wszystkie analizy, komentarze, opisy zachowań, dywagacje filozoficzne i socjologiczne są tak umiejętnie wplecione w treść, że na nudę nie ma tu miejsce.
Oczywiście, to nie jest horror sensu stricto, zresztą każdy, kto przeczytał coś więcej niż "Miasteczko Salem" wie, że King od dawna nie pisze typowych horrorów, choć w "Pod Kopułą" i duchy znajdą swoje miejsce, w świetnej zresztą scenie.
To jest horror społeczny, horror cywilizacyjny. Diagnozy Kinga są ostre i niewiele dobrego mówią o współczesnym świecie. Na dodatek, ilość tych, których King na kartach książki uśmierca, pozwala mówić o prawdziwej zagładzie świata, choć niby dotyczy to tylko jednego miasteczka...
Sam pomysł - świetny, choć jakoś tak znajomy, ale też trzeba pamiętać, że King zaczął to pisać w roku... 1976 - kopuła odcina miasteczko od świata zewnętrznego, co powoduje wiele różnych "atrakcji" dla jego mieszkańców, pozwala Kingowi na laboratoryjne wręcz śledzenie ludzkich zachowań. A że ludzie często zrobią wszystko, by przetrwać, spodziewać się można niemałego zamieszania.
Minusy? Tak, są. Zakończenie, ale to już mówiłem

Samo uzasadnienie istnienia kopuły - coś w stylu "Strefy Mroku", czyli do historii literatury nie przejdzie

Może też lekka naiwność, ale King często tak balansuje między skrajnym pesymizmem a momentami głupawą wręcz wiarą w ludzkość. Może to zresztą wcale nie wada...
Tak czy siak, czytasz Kinga? - nie bardzo wiem, co tutaj jeszcze robisz, zamiast iść do księgarni

Czytasz dobre książki, ale boisz się autora, bo to horrory srory, czyli głupoty? Sprawdź - sądzę, że się zdziwisz.
Jednym słowem: polecam
