seriale-asd

Dziewiąty sezon jak na ten moment jest dużo lepszy od ósmego, choć zdarzyły mu się słabsze epizody, to jednak trzyma dobry poziom.
Dziewiąty Doktor jest fajnie rozwijany i właściwie w każdym odcinku jest jakaś scena, która świetnie ukazuje jego charakter, co nieraz potrafi zaskoczyć, bo tego po Dwunastym się spodziewałem. Zwłaszcza po ostatnim odcinku, gdzie miał świetne dialogi z Osgood.
Trochę szkoda,że postać Missy, gdzieś zniknęła, bo to bardzo barwna postać, która co prawda wprowadza trochę zamętu, ale wpływa pozytywnie na jakość serialu.
Jakoś też na razie nie zaznaczono jakiegoś wątku głównego, który był dość wyraźny w poprzednich sezonach. Ale może okaże się że jednak jest inaczej:)

No i chyba za wcześnie pochwaliłem dziewiąty sezon, bo epizod 9x09 to istny koszmar, a tytuł wydaje się dość ironiczny.
Zero gry aktorskiej.Główni bohaterowie "jadą na autopilocie", postacie drugoplanowe tak papierowe i bezpłciowe, że chyba bardziej się nie da. Odcinek "butelkowy", bo w zamkniętych pomieszczeniach, ale bez przesady.
Nieporadne prowadzanie akcji, sprowadza się do tego, że beznamiętnie oglądałem to co działo się na ekranie. O Doktora i Clarę się nie martwiłem, a pozostali bohaterowie nie potrafili wzbudzać jakichkolwiek emocji, więc ich los mnie nie obchodził.
Same "potwory" mało straszne, bardziej śmieszne. Choć sam pomysł wydaje się idiotyczny,to przecież nie raz serial pokazał, że i takich "potworów" można się bać. Ale w tym odcinku robiono wszystko po łebkach i to widać. I to bardzo.
A sam końcowy twist powoduje jedynie obojętne wzruszenie ramion niż jakieś zaskoczenie

Jest to jednoodcikowa historia i moim skromnym zdaniem jeden z najgorszych odcinków w "New Who", choć zawsze był trzymany jakiś poziom to nie wiem dla czego tutaj ten poziom leci na łeb na szyję. Lepiej sobie darować ten odcinek.

Dziesiąty sezon "Doctora Who" będzie dla Stevena Moffata ostatnim, gdyż żegna się on z posadą producenta prowadzącego produkcję. Dziesiąty sezon zadebiutuje na antenie BBC na wiosnę 2017 roku, a kolejne sezony poprowadzi znany z "Broadchurch" Chris Chibnall.

Uff... nareszcie, nie mogłem znieść tych moffatowych zawijasów, kończących się z reguły jakimiś bzdetnymi sentymentami. Szkoda że nie zrezygnował już po 9. O wiele bardziej New Who podobał mi się za czasów Russella T. Daviesa.
Na razie nawet nie mam ochoty zabierać się za 9 sezon, ale jakoś ten i 10 trzeba będzie ścierpieć.

Od czasu odejścia z serialu "Doctor Who" Jenny Coleman, trwają spekulacje kto ja zastąpi. Peter Capaldi w swoich wypowiedziach twierdził, że chciałby by towarzyszką Doktora była kobieta. W tę sobotę, czyli jutro spekulacje się zakończą ponieważ BBC oficjalnie ogłosi, kto będzie kolejnym towarzyszem Władcy Czasu. Ma to nastąpić podczas przerwy w meczu Everton – Manchester United.

I jest! Nową towarzyszką Doktora będzie Bill, w którą wcieli się Pearl Mackie, znana głównie z pracy w National Theatre.
Poniżej oficjalne zdjęcie oraz trailer

Sneak peek ze świątecznego odcinka.



Już się nie mogę doczekać

Długa przerwa dobiega końca, ciekaw jestem tej nowej towarzyszki, ale zajawki oglądać nie będę, nie chcę sobie psuć niespodzianki.

Ja męczę strasznie ostatni sezon.
Nie pasuje mi ten serial w interpretacji Moffata, w jakieś strasznie sentymentalno - zbolałe uderza tony.
O wiele bardziej podobały mi się te pierwsze sezonu z New Who.
Niestety, Moffat ma zrealizować jeszcze jeden sezon Doktora, jakoś się muszę przemęczyć.

Starsze mają u mnie przewagę, bo darzę je wielkim sentymentem, ulubiony dziesiąty Doktor Tennant, wiadomo.
Co do Moffata, jego wizja jest delikatnie mówiąc, lekko zakręcona, czasami zakręca na totalne manowce , ale jedno trzeba mu oddać, podniósł ten serial na wyższy level. Takie odcinki jak np. "Blink" z Carey Mulligan, czy "Heaven Sent"(S09E11 tego chyba nie będziesz męczył ), który jest całkowicie inny od pozostałych, to są małe dzieła sztuki, bez niego nie byłoby tego wszystkiego.

To był najgorszy świąteczny odcinek w historii New Who, jestem rozczarowany. Tani, mało oryginalny i

A pisałem, że Moffat psuje Doktora...

Ami się podobał i jestem zachwycony jako fan klimatów superbohaterskich, bo mnóstwo smaczków i nawiązań było, a i oglądało się całkiem przyjemnie. Choć można by narzekać, że mało "Doktorowy".
Nie był to najlepszy odcinek świąteczny, ale podobał mi się bardziej niż "The Snowmen".

To ja mam na odwrót, bo "The Snowmen" mi się bardzo podobał.

The Doctor: Go on, say it. Most people do.
Clara: It's smaller on the outside.
The Doctor: Okay. That is a first.

sindar pisze:A pisałem, że Moffat psuje Doktora...

"Heaven Sent" obejrzane?

Jedna jaskółka wiosny nie czyni... Generalnie przeciętna poziomu jego sezonów jest bardzo kiepska...
Oczywiście, to moja subiektywna opinia

Ja tam do Moffata nic nie mam. Za genialny "Blink" jestem w stanie bardzo dużo mu wybaczyć.
Ale ciekawi mnie jakie wrażenie po sobie zostawi w dziesiątym sezonem.

Jeśli chodzi o poziom, to nadal jestem zdania, że Moffat podniósł ten serial na wyższy level i jestem raczej spokojny o jego ostatni sezon.
Wybiegając w przyszłość, jestem ciekaw, czy zmiana showrunnera przyniesie ze sobą nowego Doktora i reset serii.

Capaldi odchodzi z końcem 10 sezonu.
W 11 dostaniemy nowego producenta (nareszcie) oraz Doktora.
Jakoś mam wrażenie, że Moffat nie wykorzystał pełni talentu Capaldiego.

Spodziewałem się tego, dlatego nie jestem zaskoczony tą wiadomością.

Trochę jestem zaskoczony, bo myślałem, że Capaldi zagości na dłużej, ale Władcy Czasu się zmieniają, więc prędzej czy później (wolałbym później) można było się tego spodziewać. Oby pożegnał się z Doktorem w dobrym stylu.
Teraz pewnie zaczną się spekulacje czy doczekamy się kobiety Doktora