Strona 30 z 41

Re: (Niekoniecznie) fajny film (niekoniecznie) wczoraj widzi

: 09 sierpnia 2016, 06:37
autor: asd
A widzieliście Księgę Dżungli z tego roku?
Naprawdę fantastyczne połączenie prawdziwych zdjęć z animacją komputerową.

Jak zasiadałem do oglądania to myślałem, że tradycyjnie zasnę przy takiej "bajeczce" a tymczasem tak mi się spodobało, że ani oka nie zmrużyłem.

Re: (Niekoniecznie) fajny film (niekoniecznie) wczoraj widzi

: 14 sierpnia 2016, 18:27
autor: Sirm
Książka "Księga dżungli" nigdy nie była "bajeczką" (a to, że ekranizacje przeważnie nie dosięgały jej do pięt, to już niestety inny problem). Tego nowego filmu jeszcze nie widziałem ale po cichu miałem nadzieję, że może w końcu będzie wierniejszy oryginałowi, szczególnie w brutalnie ukazanych tam wątkach prawdziwego prawa dżungli.

Re: (Niekoniecznie) fajny film (niekoniecznie) wczoraj widzi

: 03 września 2016, 21:24
autor: Sirm
Hardcore Henry - Filmowy eksperyment, kino (intensywnej) akcji widziane oczami głównego bohatera, z domieszką SF i kilku innych pierdół, a nawet szczątkowej fabuły. Henry budzi się, niczego nie pamięta, nic nie wie (tak jak widz) i dowiaduje się, że właśnie poskładano go do kupy po dosyć makabrycznej śmierci, zamieniając to czego nie dało się uratować na protezy. Minutę później zaczyna się lekka zadyma, potem upadek z kilku kilometrów i dzwon o asfalt na autostradzie, a potem demolka wzrasta w stopniu wykładniczym. Gdzieś po drodze ratując głównego bohatera wyskakuje Sharlto Copley, który prywatnie zawsze wydawał mi się lekko niezrównoważony, i tu swoje niezrównoważenie i wczówkę w świra wynosi na nowy poziom, on albo jest naprawdę dobrym aktorem albo naprawdę prawdziwym świrem. Akcja gna na złamanie karku (kilku karków dosłownie) jakby każda kolejna scena musiała być intensywniejsza niż poprzednia, i jest to podobne w stylu do popieprzonych akcji, które odstawiał Statham w "Adrenalinach", tyle, że do kwadratu, a końcówka to nawet ^3. I wszystko pokazane z pierwszej osoby, WSZYSTKO. Czasami jest to tak brutalne, że aż groteskowe. Chciałbym ten film widzieć w 3D w kasku do VR, bo to może być właśnie przyszłość kina akcji. Byle nie myśleć za dużo.
Dzisiejszy seans sponsorował Okocim Porter (8,9%), polecam bo dobry i bardzo pomocny w rozkoszowaniu się tego typu filmami :)

Re: (Niekoniecznie) fajny film (niekoniecznie) wczoraj widzi

: 10 września 2016, 17:25
autor: asd
Miałem oglądnąć ale zrezygnowałem. Producenci nie kryją, że inspirowali się jedną z popularnych gier (nie pamiętam tytułu) typu "strzelaj do wszystkiego co się rusza". Oglądając trailer też nie zauważyłem tam ani żadnej intrygi ani sensownego scenariusza. Ot zabij albo sam zginiesz.
A może się mylę i mamy do czynienia z inteligentną fabułą? Bo naprawdę nie chce mi się oglądać filmu akcji... z samą akcją.


Re: (Niekoniecznie) fajny film (niekoniecznie) wczoraj widzi

: 10 września 2016, 20:42
autor: Sirm
Nie, tam nie ma tam inteligentnej fabuły, niekiedy nie ma nawet sensu, jest tylko akcja, akcja, aaaakcjaaaaa, DUŻO AKCJI!
:smt068 :smt070 :smt013 :smt071 :smt072 :smt077 :smt021 :smt093

Re: (Niekoniecznie) fajny film (niekoniecznie) wczoraj widzi

: 17 września 2016, 01:21
autor: Sirm
Zoolander 2 - Kiczowate to i nieśmieszne. Chce być komedią lecz częściej niż uśmiech wywołuje zażenowanie. Głupi jak but Derek Zoolander, który kilka ostatnich lat spędził jako krab pustelnik wraca do świata mody. Na dobrą sprawę jest to parodia filmów o łowcach skarbów i spiskowych pierdół typu "Kod Da Vinci", a nawet filmów szpiegowskich. Jednakże pierwszy raz lekko uśmiechnąłem się dopiero gdzieś w połowie filmu, gdy leciała reklama mleczka do ciała. Zadziwiająco wiele gwiazd zaliczyło tu gościnne występy, a Justin Bieber już w pierwszej scenie zarobił kulkę, co pewnie było mokrym snem wielu hejterów. Jako komedia sprawdza się to dosyć średnio, lepiej już patrzeć na całość jak na ostrą do przesady, zgryźliwą satyrę na świat mody. Zoolander to czas pięknych supermodelek, olśniewających strojów i legendarnych kreatorów mody, rzeczywistość zaś to anorektyczne wieszaki, pokręcone performance udające pokazy i androgyniczne dziwolągi. Żul wygląda jak żul dzięki temu co wygrzebie ze śmietnika, hipster aby osiągnąć podobny efekt wyda grubą kasę, w efekcie różnią się jedynie metką na gaciach (i smartfonem). Gdy dotarło do mnie, że Zoolander nie udaje, że nie miał być jedynie śmieszną głupkowatą postacią, ale naprawdę i na poważnie jest zwyczajnym niereformowalnym nieprzystosowanym do rzeczywistości debilem, zacząłem mu trochę współczuć. Jest ideałem w świecie mody, człowiekiem, który samym swym spojrzeniem może wpływać na rzeczywistość ale jednocześnie zerem wszędzie indziej. Akcja rozwija się od lekko świrniętej na początku do zdrowego pogięcia w miarę trwania filmu. Im bliżej końca tym bardziej pogłębia się syndrom "WFT?" Każda scena jest w swej głupocie aż tak przegięta, że wychodzi poza skalę, rozum normalnego człowieka nie jest w stanie przyjąć takiej ilości debilizmów i broniąc się przed tą swego rodzaju lobotomią zaczyna przyjmować wszystkie fakty bezkrytycznie, dzięki temu widz wsiąkając w przedstawiony świat nie kumuluje w swych synapsach surrealistycznego odlotu ale pozwala mu przelatywać przez siebie bez oporu na zasadzie: "jednym uchem weszło drugim wyszło ja pierdole kto to wymyślił". A jednocześnie w tym epickich rozmiarów oceanie szmiry da się wyłowić prawdziwe perły, jak ta gdy Derek krzyczy do głównego antagonisty "Nie zabijesz mody!", na co ten po prostu stwierdza "Sama już się zabiła." Polecam bardzo jako sarkastyczne spojrzenie na wyalienowany świat glamour... Ech, co ja piszę... Ten film popierdzielony jak kilo gwoździ.

Re: (Niekoniecznie) fajny film (niekoniecznie) wczoraj widzi

: 17 września 2016, 22:07
autor: kapryk
Bardzo się rozpisałeś jak na tak słaby film. :D
Oglądałem część pierwszą, to było wieki temu, od tamtej pory nie oglądam żadnych filmów z Benem Stillerem. Jestem autentycznie na gościa uczulony.

Re: (Niekoniecznie) fajny film (niekoniecznie) wczoraj widzi

: 26 listopada 2016, 10:59
autor: asd
W dzieciństwie zagrywałem się w Prince of Persia - skończyłem nawet dwie pierwsze części gryząc niejednokrotnie klawiaturę (sala luster :D ). Przypadkiem więc zobaczyłem, że nakręcono film na podstawie tej gry...
Hmmm - chyba wszystkie produkcje na podstawie gier to gnioty bez większego sensu więc puściłem film nie licząc na zbyt wiele. Bardzo szybko jednak okazało się, że film ten to bardzo fajnie opowiedziana baśń i przygoda.



Podobało mi się i tyle.

Re: (Niekoniecznie) fajny film (niekoniecznie) wczoraj widzi

: 23 grudnia 2016, 11:39
autor: sindar


Rogue One

Kolejna odsłona z cyklu Gwiezdnych Wojen. Zapowiadana jako spin off, który w mojej ocenie okazał się być bardziej prequelem "starej trylogii".
Szedłem do kina niezbyt przekonany, raczej z poczucia obowiązku, mając świadomość, że za wszystkim stoi machina finansowa Disneya, która chce z sentymentu wycisnąć tyle kasy, ile tylko zdoła. Obawy zdawał się potwierdzać początek filmu, mimo że od razu dało się wyczuć, iż będzie to film skierowany dla osób dorosłych. Ciężko było połapać się w labiryncie padających w dialogach nieznanych imion, ale z czasem na szczęście się to uporządkowało. Potem było już dużo lepiej, film utrzymany w ponurym, dość naturalistycznym klimacie, bez zdziecinniałych postaci w typie Jar Jar Binksa, nawet nowy robot, K-2SO, wyglądał dość złowróżbnie (nie dziwota, skoro go przeprogramowano z robota imperialnego) i na dodatek był mocno sarkastyczny i to raczej niezbyt infantylny sposób. I chyba ten sarkazm był jedynym przejawem dowcipu w Rogue One.
Wszyscy główni bohaterowie byli nowymi postaciami, większość z nich trudno uznać za sympatyczne, co nie jest bynajmniej zarzutem.
Znani bohaterowie też nam się pojawili, ale raczej w rolach epizodycznych. Można tu było wyszukać sporo smaczków, porównując te postaci choćby z najstarszą częścią cyklu. Aktorzy w tych epizodach byli świetnie ucharakteryzowani - ciężko poznać na pierwszy rzut oka poznać, że to nie są te same osoby, które występowały w oryginalnej trylogii 4 dekady temu.
Pewnie większości to nie przeszkodzi w odbiorze filmu, ale dla mnie jedynym minusem w tym aspekcie był głos Dartha Vadera, który po raz pierwszy nie przemówił głosem Jamesa Earla Jonesa... i niestety usłyszałem różnicę. Szkoda, że nie udało się lepiej dopasować tego głosu (oczywiście z dala omijam filmy z dubbingiem).
Poza tym w Rogue One dostaliśmy nowe, nieznane nam światy i sporo akcji (szczególnie w drugiej części filmu), którą naprawdę dobrze się oglądało.
Nie wspominałem o fabule. Trochę celowo, bo chyba w niej można znaleźć najwięcej dziur i nielogiczności (chyba najmocniej mnie irytowały działania dyrektora Krennika).
Ale nie będę się czepiał przez to, gdyż film oglądało się naprawdę dobrze. I pierwszy czas od długiego poczułem się jako widz potraktowany serio. Nie otrzymaliśmy tanich sentymentalizmów i cudownych rozwiązań. Wyszedłem z kina z przeświadczeniem, że mimo pewnych słabości scenariuszowych, Rogue One oglądało się na pewno lepiej od całej nowej trylogii Lucasa i chyba od Przebudzenia Mocy również. I oby ten kierunek Disney dalej kontynuował w kolejnych swoich produkcjach, skoro chce continuum Star Wars dalej rozbudowywać.

P.S. Plus za muzykę debiutującego muzycznie w sadze Michaela Giacchino. Czuć było coś nowego, choć jednocześnie umiejętnie czerpiącego z klasycznych już motywów Johna Williamsa.

Re: (Niekoniecznie) fajny film (niekoniecznie) wczoraj widzi

: 23 grudnia 2016, 14:00
autor: duzybumcyk
Mogę tylko potwierdzić powyższe słowa. Na pewno lepszy od trylogii prequeli i to o nieba i lepszy od Przebudzenia Mocy. Mnóstwo smaczków, znanych postaci w tle i nawet fajnie ogląda się Star Wars bez udziału Jedi. Polecam nawet nie dla fanów gwiezdnej sagi bo na pewno da się ogarnąć film bez znajomości wcześniejszych części.Niech Moc będzie z Wami w te święta!!!

Re: (Niekoniecznie) fajny film (niekoniecznie) wczoraj widzi

: 23 grudnia 2016, 16:25
autor: Lubec
Akurat Vader miał głos Jamesa Earla Jonesa, bo wymieniony był w napisach i dla mnie brzmiał jak w starej trylogii.
Od trylogii prequeli nie trudno być lepszym, bo tamte filmy to już dużo niższy poziom i zupełny brak klimatu.
Film mi się podobał, ale nie zachwycił. Jeżeli chodzi o fabułę to nieźle prowadzona, ale jakichś większych dziur nie wyłapałem, zresztą jakoś nie specjalnie ich szukałem podziwiając to co dzieje się na ekranie. Alan Tudyk w roli K-2SO wypadł świetnie :)
Szkoda tylko, że nowe postaci potraktowano i zobrazowano dość pobieżnie, ale z drugiej strony jako bohaterowie jednorazowi i tak wypadli nieźle.

Re: (Niekoniecznie) fajny film (niekoniecznie) wczoraj widzi

: 23 grudnia 2016, 17:38
autor: sindar
Serio to jednak był głos Jonesa? Chyba miałem omam uszny :D ;)

Re: (Niekoniecznie) fajny film (niekoniecznie) wczoraj widzi

: 08 stycznia 2017, 17:14
autor: asd
Oglądnąłem właśnie Dr Strange. Od strony technicznej film ten jest wręcz doskonale zrealizowany. Genialne sceny z tym "zawijaniem" rzeczywistości. Gra aktorska również bardzo dobra - Benedict podołał zadaniu bez zarzutu.

I wszystko było by super gdyby nie lekki niesmak spowodowany tym, że sam film okazał się niezbyt poważną produkcją. Po prostu spodziewałem się jakiegoś mroczniejszego i poważniejszego potraktowania tematu a dostaliśmy scenariusz przepuszczony przez komiksowo-młodzieżowy pryzmat.
"Tańcząca" peleryna, latanie a'la superman, wielkie poświęcenie pana Strange gdyż wytrzymał raptem 5h pod drzwiami, a już następnego dnia kręcił "iskrzące kółka"...
Może dwunastoletni widz nie zwróci na to uwagi - szkoda więc, że trailer wskazywał raczej na poważniejszą produkcję niż okazał się nią w rzeczywistości.

Warto więc go oglądnąć ale trzeba nastawić się na lekkie kino, pełne latających facetów w kolorowych pelerynach - wtedy film może się podobać.

Re: (Niekoniecznie) fajny film (niekoniecznie) wczoraj widzi

: 04 lutego 2017, 09:09
autor: Johny55
Ja poraz drugi obejrzałem film Legend z 2016 roku. Uwielbiam ten film za tą grę tych dwóch braci tam ^^

Re: (Niekoniecznie) fajny film (niekoniecznie) wczoraj widzi

: 22 marca 2017, 13:36
autor: sindar


Eraserhead, kultowy debiut Davida Lyncha, ma już 40 lat...
Jak ktoś nie widział, a ma ochotę na prawdziwy "mindfucker" i "schocker", jak to się teraz modnie określa, to naprawdę zachęcam.
Na dodatek trafiłem na ciekawy artykuł o tym filmie i jego związkach m.in. z Twin Peaks. Niestety raczej dla znających angielski: https://www.theguardian.com/film/2017/m ... eraserhead

Re: (Niekoniecznie) fajny film (niekoniecznie) wczoraj widzi

: 24 lipca 2017, 23:38
autor: grego1980
Świetny triller sci-fi. Polecam.
Ocena moim zdanie zbyt niska.
http://www.filmweb.pl/film/Life-2017-765212

Re: (Niekoniecznie) fajny film (niekoniecznie) wczoraj widzi

: 02 września 2017, 22:19
autor: grego1980
http://www.filmweb.pl/film/Gold-2016-740757
Świetny Matthew McConaughey i Stephen Gaghan za kamerą. Polecam

Re: (Niekoniecznie) fajny film (niekoniecznie) wczoraj widzi

: 07 września 2017, 14:01
autor: Lubec
Ostatnio obejrzałem The Hitman's Bodyguard i muszę przyznać, że dobrze się bawiłem. Film nie jest niczym wybitnym, historia jest prosta jak drut i bez żadnych fabularnych twistów, ale film ten ma dostarczyć rozrywki. I jako taki swoje zadanie spełnia. Pomaga w tym para głównych bohaterów, ich relacja i wzajemne pyskówki. Ryan Reynolds i Samuel L. Jackson widać świetnie bawią się swoimi rolami, bo jest między nimi ta ekranowa chemia. Na dalszym planie Salma Hayek też świetnie wypada, choć jej rola jest aż za bardzo przerysowana - nawet jak na standardy tego filmu.
Są efektowne sceny pościgów, jest mnóstwo humoru i klimat starych filmów akcji w stylu buddy movie, więc miłośnicy sensacyjniaków z VHSów powinni się świetnie odnaleźć.

Re: (Niekoniecznie) fajny film (niekoniecznie) wczoraj widzi

: 14 września 2017, 20:09
autor: mr.hydro
"Genialne kino! Fantastyczna gra aktorów! Na przemian bawi do łez i ściska za gardło ze wzruszenia. Ten film poprostu trzeba zobaczyć."
Nic dodać :P

Polecam wszystkim ... En man som heter Ove (Mężczyzna imieniem Ove) ( chwilami przypomina Koterskiego) .

Re: (Niekoniecznie) fajny film (niekoniecznie) wczoraj widzi

: 19 września 2017, 00:11
autor: mr.hydro
znów Skandynawia ...teraz Norwegia. Absurdalna czarna komedia, pełna miejscami makabrycznego humoru, z gęsto ścielącym się trupem i bardzo czytelnymi nawiązaniami do dzieł kultowych twórców – Quentina Tarantino i Guya Ritchiego. POLECAM :P
Tutaj Trailer :

a tu cały film z napisami w serwisie vod : https://vod.pl/filmy/jackpot-caly-film- ... ne/h9yrr2p