Tak sobie czasem myślę, że często jest tak, że jak serial jest prawie że doskonały, to nie ma o czym pisać

Bo jak dzieją się jakieś głupoty, to zawsze jest co skrytykować, ponabijać się. Odnoszę to również do siebie
"Weeds" powoli zmierza ku końcowi, a my milczymy. Bo że nie oglądacie, to nie uwierzę. Najnowsze odcinki już piątego sezonu udowadniają, że można cały czas zaskakiwać pomysłami, dialogami, relacjami między postaciami. Jak zobaczyłem scenę z Andym i Nancy w toalecie, to pomyślałem, że w tym serialu pokazano już chyba wszystko, czego do tej pory w serialach nie było

I nie, nie chodzi tu o jakiś wyuzdany seks

Kto widział, ten wie
Jeden z dialogów ktoś ostatnio przytoczył w jednej z forumowych zgadywanek, ten w czasie jednej z wizyt Nancy w więzieniu, odnośnie parówki, ogórków i spoufalania się
A koncepty Douga i adwokata na temat tego, co da się zrobić z pewną typowo męską częścią ciała - perełka
I nawet taki detal, jak czołówka - a w zasadzie te nieustające zmiany sytuacji, w jakiej pojawia się tytuł i pomysłodawca. Już tu widać, z jaką dbałością o oryginalność podchodzą do widza twórcy serialu
Finał jak zawsze zapowiada się dość zaskakująco, a przecież jest już niebawem. Choć przy tej ilości rozrywki, jaką serial dostarcza, w sumie nie wiem, czy jest się z czego cieszyć. Wszak znowu będzie trzeba rok czekać.