seriale-asd

Niestety wczoraj zmarł Miguel Ferrer (grał Alberta Rosenfielda). Wielka szkoda. Tylko 61 lat.
Ciekawe czy był nowym sezonie?

Właśnie przeczytałem że powróci w trzecim sezonie.

Smutna wiadomość...

Naprawdę przykra informacja, w pierwszej chwili nie skojarzyłem nazwiska, dopiero chwilę później ujrzałem twarz i zrobiło mi się smutno, tym bardziej że jestem na etapie powtórki kultowego serialu. A agent Albert to klasyka.

Jest zapowiedź nowego Twin Peaks.
Jest i Agent Albert.
Poczułem ciarki...

Ostatnio oczekując na nową serie przypomniałem sobie TP. Tak naprawdę pierwszy pierwszy raz od czasu jak oglądałem za młodu.
I ciągle przyznaje że serial jest świetny. Świetnie napisany, zagrany i wyreżyserowany. Muzyka,atmosfera,klimat.
Czekam z niecierpliwością na nowy sezon. Ale jednocześnie staram się nie nastawiać za bardzo żeby się nie zawieść.

Ja muszę przyznać, że za młodu jakoś z większym przeżyciem i napięciem przyjmowałem ten serial, powtórka już takiego wrażenia nie zrobiła, szczególnie w połowie drugiego sezonu, gdzie mam poczucie że twórcy bardzo mocno popłynęli i stracili kontakt z rzeczywistością;). Ale oczywiście cały serial to kawał dobrej roboty i niepowtarzalnego klimatu.

Polska premiera 22 w hbo. W hbo go na pierwszy ogień mają iść aż 4 odcinki.

Miło było tam wrócić, czekam z niecierpliwością na resztę <3

Wczoraj zaliczyłem dwa pierwsze odcinki nowej serii.
Uff... nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo tęskniłem za klimatami rodem z Davida Lyncha.
A jak było? Miałem wrażenie, że oglądałem raczej jakiś film Lyncha, a nie serial.
Słowem, było bardziej mrocznie i odważniej niż w pierwszych sezonach - fakt, że teraz w telewizji można więcej niż przed laty.
Samego Twin Peaks w serialu było na razie stosunkowo niewiele, znane nam sprzed lat postaci (w większości) jak na razie pojawiły się epizodycznie.

Co do historii - jeżeli ktoś nie widział starych sezonów - należy od nich zacząć, bo może nie rozumieć, co się dzieje.
Jest to kontynuacja wydarzeń, których początek oglądaliśmy ćwierć wieku temu.

Z niecierpliwością czekam na dalsze odcinki, oby wszystko nadal było przepysznie zakręcone w lynchowskim stylu.

I udąło się nadrobić. Obejrzałem film który jest bardzo słaby i pierwsze 4 odcinki.
Jak na razie jest dobrze. Choc ciężko cos powiedzieć o fabule. 4 odcinek powoli dopiero powoli ją odsłania.
Pierwsze odcinki mozna podsumować jako przedstawienie bohaterow i miejsc. Pewnie się te wątki będą przeplatać. Wtedy wiadomo będzię więcej.
Najważniejsze że jest klimat przy którym można odlecieć z tym serialem.
Boję się tylko że mając pełną swobodę artystyczną Lynch odleciał całkowicie. Ale być może Frostowi udało sie go hamować?
Mam tylko wrażenie że będzie tu mniej wspólnego ze starym TP niż sądziliśmy.
Zobaczymy.

Martwi mnie tylko, że trzeba znać poprzednie sezony sprzed dwudziestu kilku lat, żeby obejrzeć bieżący. To może pogrążyć serial, który trafi tylko do zagorzałych fanów. Ja nie mam zamiaru przedzierać się przez tyle odcinków, żeby dotrzeć do bieżących.

Jeśli ktoś oglądał stare sezony już ileś tam lat temu (jak ja), warto sobie zerknąć poniżej.
Niezłe odświeżenie pamięci i wprowadzenie do nowego sezonu.



Natomiast nie mam dobrej recepty dla tych, co w ogóle nie widzieli pierwszych dwóch sezonów...
A właściwie mam - obejrzyjcie te stare sezony od początku.

Oglądałem za młodu poprzednie sezony i bardzo mi się podobały. Ostatnio próbowałem obejrzeć film, żeby pójść na skróty i odświeżyć sobie pamięć i po 20 minutach się podałem. Albo film jest kiepski, albo magia TP nie działa już na mnie.

Film jest bardzo kiepski. Dałbym 2/10 ale dałem 4/10 tylko dla tego że to Lynch.
W filmie trochę raziło kiepskie aktorstwo co w serialu mi w ogóle nie przeszkadzało.

O jakim filmie piszecie? Fire walk with me?

No ja tak.

Po 4 odcinkach nowego sezonu jestem niestety zdegustowany, niby to Lynch, ale jakiś bardzo przerysowany, wylewający się z każdego kąta surrealizm mnie osobiście "zabija" i zniechęca do oglądania. Sceny trwające kilkanaście minut w jednej scenerii, z małą ilością słów być może prowadzą do czegoś, ale zupełnie póki co nie wiadomo gdzie.
Jestem pewien że ten serial albo ktoś pokocha i będzie dalej oglądał albo tak jak ja porzuci. Na mały plus to cały czas świetny McLachlan i ten ciągle funkcjonujący duch Twin Peaks.

6 odcinków strzeliło jak z bata. Lynch przerysowany? Hm... dla mnie to kwintesencja Lyncha w najczystszej postaci...
Ale nie zdziwię się, jeśli wielbiciele pierwszych 2 sezonów, którzy nie znają/nie lubią jego kinowej twórczości, będą rozczarowani.
Ja tam nadal jestem zachwycony.

Sindar znam twórczość Lyncha kinową całkiem dobrze i lubię jego surrealistyczny styl, ale w przypadku nowego Twin Peaks ciężko mi to jakoś strawić, być może dlatego że jest to rozpisane aż na 18 odcinków. A może już jestem stary i rozpieszczony całą masą filmów i seriali i coraz trudniej jest mi kupić taką zupełnie swobodną wariację, która nie bardzo, albo wcale nie przypomina serialu z jakimkolwiek sensownym rozwiązaniem.
A mam wielkie obawy że zaplątanie akcji, które już nastąpiło, nie doprowadzi do satysfakcjonującego finału. A tego nie lubię - braku zakończenia.

Ha... mało Wam było? To obejrzyjcie 8 odcinek
Koń to oczu białka i ciemność wewnątrz...