Strona 1 z 1

[mini] Marchlands

: 06 lutego 2011, 13:04
autor: asd
obrazek

Marchlands[/url]
To takie "ghost-story" (nie przepadam) ale pilot bardzo dobrze mi się oglądało. Reżyser bardzo umiejętnie potrafi budować nastrój i napięcie choć jak na razie (pierwszy odcinek) nie straszy.
Akcja dzieje się równocześnie w trzech wymiarach czasowych: 1968, 1987 i w czasach współczesnych i w tym samym domu.
W 1968 mieszka w nim matka Alicji, która utonęła w tajemniczych okolicznościach.
W 1987 roku dom ten zamieszkuje liczna rodzina wraz z córeczką, która rzekomo widzi i rozmawia z Alicją. Rodzice z początku uznają to za faneberie dziecięce ale kiedy.... zaczynają się bać...
W 2010 Wprowadza się do tego domu młoda para - ona w ciąży z wielkiego miasta, on - były mieszkaniec tego miasteczka, który powraca po latach... Zaczyna jednak zachowywać się dosyć tajemniczo a w domu zaczynająsię dziać różne dziwne rzeczy...

Pilot naprawdę niezły więc należy mieć nadzieję, że i kolejne cztery odcinki będą nie mniej fascynujące a cała historia okaże się bardzo ciekawa... - zapraszam i polecam! :ok

: 10 lutego 2011, 19:38
autor: Bostonq
Wielkie dzięki, zupełnie mi to umknęło, a okazuje się, przynajmniej na początku, świetne :) Bardzo klasyczna opowieść o duchu, ale kapitalnie zrobiona - znakomicie rozegrane są te różne plany czasowe, fajnie zrobione są przejścia między nimi, postaci mają swoje tajemnice, jak to w typowej ghost story. Jak ktoś lubi takie historie, to nie ma co się zastanawiać - naprawdę spora przyjemność oglądania :)

: 28 lutego 2011, 08:03
autor: asd
Czwarty odcinek zaczął mnie trochę nudzić. Wszystko w porządku i historia bardzo interesująca ale chyba niepotrzebnie aż tak bardzo wszystko jest rozwodnione.
Wprawdzie już pierwszy odcinek wskazywał, że tak będzie to jednak nie sądziłem, że zacznie mnie to trochę irytować. A może po prostu miałem zły dzień? Zobaczymy za tydzień.

: 07 marca 2011, 20:01
autor: gazebo
Wygląda na to, że 5 to finito. Obejrzawszy całość rzekłbym, że to niekoniecznie "ghost-story". To mi raczej pasuje na angielski obyczaj i podobało mi się mimo faktycznie momentami przeciągania. Jak to romans potrafi w życiu namieszać. I to nie tylko bezpośrednio zaangażowanym.