No tak.
Niczego nie ujmując Marii Skłodowskiej-Curie, mogłabym żyć nadal w nieświadomości, że w przyrodzie ukryty jest rad i polon.
Natomiast fakt, że ktoś, kiedyś potwierdził istnienie, zbadał, określił zasady jego powstawania i metody jego wywoływania - jest dla mnie osiągnięciem fantastycznym.
Jego - znaczy np. orgazmu wielokrotnego.
Mało, które badania dotyczyły sfery intymnej człowieka. Mało które, oprócz oporu i nieufności środowisk naukowych, musiały zderzyć się ze swoistą zmową milczenia na temat seksualności człowieka, bo temat wstydliwy, bo religia, bo moralność i pewnie jeszcze znalazłoby się kilka powodów dla sprzeciwu.
Fajnie, że byli tacy, którzy postanowili opisać coś, co było dotąd wstydliwie przemilczane - że seks może być radością dla obojga partnerów, że nie jest on jedynie metodą prokreacji, czy też jedynie "obowiązkiem małżeńskim" - ale też sztuką, z której każdy może czerpać coś dla siebie i sprawiać, żeby dane było partnerowi.
Takie badania musiały przeformułować dotychczasową obyczajowość i stworzyć inną, nową.
I jej zmiana miała swój efekt w kulturze, sztuce i przede wszystkim w relacjach międzyludzkich ( no, tak ogólnie to określę).
I to w tym serialu jest nowym tematem. Nie jakiś niedoceniany, acz genialny badacz z problemami, ale konkretny przedmiot jego badania - znaczy seks. I fajne w tej produkcji jest to, że nie trąci pornolem, nawet w scenach z prostytutkami.