Genialnym pomysłem scenarzystów było posunięcie akcji o pięć lat do przodu. To pomysł rewelacyjny, bo pozwolił na stworzenie nowych wątków, znikła konieczność ogrywania w nieskończoność tych samych grepsów, sytuacji.
Dzięki temu otrzymaliśmy cudowny wątek pozbawionej wszelkich wygód Gabrielle i niewidomego Carlosa (kapitalnie zresztą granego przez Ricardo Chavirę). Generuje ta para masę zabawnych sytuacji, bo jak ma być inaczej, skoro Gabi nie wyzbyła się swoich aspiracji towarzyskich i ogólnej potrzeby posiadania luksusu - więc korzysta, gdy może - wystarczy przywołać ostatni odcinek, gdy kelner podawał jej drinka wchodząc do basenu

Carlos stara się jak może utrzymać rodzinę, co doprowadziło go do pięknej relacji ze starszą panią, którą doprowadził do orgazmu w czasie masażu

A sama zamożna dama - perełka - kobieta zaborcza, w dość przerażający sposób próbująca zaanektować rodzinę Solis - a jak wynika z ostatniego odcinka, nie jest osobą, która dobrze znosi odmowę
Świetnie wypada wątek nastoletniego syna państwa Scavo - mina Toma, gdy w końcu dowiedział się, że jego syn sypia z matką swojego najlepszego kolegi - bezcenna
Nigdy nie podejrzewałem Kyle MacLachlana o tak wysokiej próby talent komediowy. Jego relacje z Bree to cudowna mieszanina zazdrości, podziwu i chyba jednak miłości. Ogląda się ich kapitalnie, no bo jak można inaczej oceniać ludzi, którzy z fantazją korzystają z uciech ciała na stole kuchennym, wykorzystując do tego rękawicę kucharską
Neal McDonough odpowiada z kreację Dave Williamsa, czyli tajemniczego i zdaje się groźnego nowego członka społeczności. I robi to w sposób rewelacyjny. Jego przejścia od absolutnej radości do agresji wypadają bardzo dobrze, a nieustanna obsesja organizowania życia mieszkańcom Fairview potrafi - co było niewątpliwe świadomym zamiarem twórców - mocno zirytować

Na kim się chce zemścić? I za co? Z czego dokładnie leczył go lekarz psychiatra? To dobre pytania do prowadzenia zręcznego wątku kryminalnego.
Kapitalne jest to, że w końcu więcej jest Kathryn Joosten, czyli Karen McCluskey, bo kobieta to nietuzinkowa, zawsze działo się u niej dziwnie (przypominam męża w chłodziarce

), a teraz odgrywa kluczową rolę w części kryminalnej sezonu.
Czy wszystko mi się podoba? Ano nie - jak nie lubiłem, tak teraz wręcz nie trawię Susan Mayer, a w zasadzie Teri Hatcher, której każde pojawienie się wywołuje u mnie nieprzyjemne ciarki. Kompletnie przestały mnie interesować jej związki miłosne, te wątki wydają mi się bezwzględnie nieudane. No ale to tylko łyżeczka dziegciu w beczce miodu