Gry Amella nie ma co się czepiać, przy Kate Cassidy i tak wszyscy wypadają bardzo dobrze

"Heir to the Demon" to bardzo dobry odcinek, ale nie pozbawiony wad.
Jeżeli chodzi o plusy to warto zacząć od początku, czyli od samej postaci Nyssy. Katrina Law to już trzecia postać znana ze "Spartacusa", która pojawia się w "Arrow" poza oczywiście Sladem (Kriksosem), czyli Manu Bennettem jest też Cynthia Addai-Robinson, która w "Spartacusie grała Nevię, ukochaną Kriksosa, a w "Arrow" wciela się w agentkę Amandę Waller. Sama postać Nyssy została nieźle sportretowana, aktorka dość charyzmatyczna i o niezwykłej urodzie przyciąga uwagę. Do samej gry aktorskiej nie można się przyczepić, oczywiście jak na standardy tego serialu.
Niemałym zaskoczeniem okazała się jej relacja z Sarą, scena ich spotkania na prawdę niezła, zwłaszcza "wejście" Córki Demona. Szkoda, że nie pokuszono się o retrospekcje własnie z tą dwójką, ale o retrospekcjach za chwilę.
W tym odcinku mieliśmy też niezłe sceny walki, emocjonujące, nieźle zmontowane bez uczucia sztuczności, duży plus tego odcinka.
Sam Arrow w tym odcinku stał jakby na uboczu zarówno jako mściciel, ale też jako Queen. Jako Oliver wspiera matkę w jej kampanii, a jako Strzała chroni Sarę przed League of Assasyns.
Jeżeli chodzi o minusy to już początkowa scena na lotnisku wydaje się naciągana. Nie to, że Nyssa rozwala strażników, ale JAK to robi. Nie chodzi mi o styl, bo widać, że umie walczyć (w sumie musi umieć

), ale to że strażnik przystawia jej pistolet do głowy to trochę idiotyczne, przecież wiadomo, że tak się nie robi i trzeba zachować dystans, to taki jeden mankament.
Drugim są retrospekcje, które miały nam ukazać relacje w rodzinie Lance'ów a zwłaszcza pogłębić je miedzy siostrami, niestety okazało się to mdłe, sztuczne i jet to po prostu zapychacz. O ile lepsze było by ukazanie retrospekcji Sary i Nyssy.
Ostatnio też Diggle pozostaje jedynie słownym doradcą, jego postać jest marnowana, a jego rola ogranicza się do kilku linijek tekstu. Mam nadzieję, że szybko to zostanie naprawione.
No i na koniec, żeby tradycji stało się za dość, największy minus odcinka - wait for it - Laurel. Nie zrozumcie mnie źle jako alkoholiczka i kompletny wrak człowieka wypada o wiele lepiej niż przed przerwą, ale gra jak zwykle pozostawia wiele do życzenia. Natomiast całkiem irracjonalne jest jej zachowanie, które jest niekonsekwentne.
Końcówka odcinka zapowiada nam niezłą akcję. I sugestię, że może pojawi się Deathstroke.
Ale czy to okaże się prawdą? Na to nam przyjdzie niestety trochę poczekać.