: 04 stycznia 2011, 14:12

VENUS NOIRE
W dzisiejszych czasach, żeby zadziwić publiczność potrzeba co najmniej kobiety z brodą albo Ludwika Dorna trzeźwego jak świnia. Na początku XIX wieku wystarczyło pokazać się z Murzynką. No dobra, nie taką zwykłą Murzynką, ale kobietą z plemienia Khoikhoi. Młodziutka Sarah Baartman wraz ze swoim holenderskim właścicielem przybywa w 1810 roku do Londynu, gdzie z miejsca wzbudza sensację swoim zaskakującym dla Europejczyków wyglądem. Charakterystyczną cechą hotentockich kobiet są m.in. ogromne pośladki, nietypowa długość warg sromowych oraz wydłużony kształt mózgoczaszki. Gorączka obejmuje zwykły, ciekawski tłum, jak również elity naukowe, które za wszelką cenę starają się udowodnić, że cechy antropologiczne tego plemienia wskazują, iż bliżej im do małpy niż do człowieka cywilizowanego (czytaj białego). Sarah zostaje sprzedana treserowi zwierząt, który zbija majątek zarówno na biletach, wystawiając ją w swoim objazdowym cyrku, jak i pokątnej prostytucji. Dramat historyczny, oparty na faktach.
THE POLL DIARIES
W 1914 roku, po śmierci matki, 14 letnia Oda wyjeżdża z Berlina do swojego ojca. Zawierucha na estońskim pograniczu w przededniu wybuchu I wojny światowej to nie miejsce dla młodej dziewczyny. Oda czuje się zagubiona i samotna w nowym otoczeniu. Również przy ojcu, dla którego liczą się tylko jego eksperymenty z pogranicza medycyny. Niespodziewanie carska karna ekspedycja, mająca na celu likwidację siatki anarchistów, stawia na jej drodze rannego bojownika. Rodzi się między nimi przyjaźń, która daje dziewczynie oparcie i nadaje sens jej życiu. Tak wielki, że będzie gotowa je zaryzykować. Z trailera widać, że będzie to przepięknie wystylizowana opowieść ze świetnymi zdjęciami. Ja jednak czekam na ten film głównie ze względu na wątek anarchistów. Ruch ten na przełomie XIX i XX wieku to absolutnie fascynujące zjawisko, a od czasu niesamowitego "The Secret Agent" z 1996 roku nie było dobrego filmu na ten temat.
THERE BE DRAGONS
Dla każdego przeciętnie zorientowanego w historii kościoła katolickiego organizacja "Opus Dei" kojarzy się jedynie z tym mnichem, psychopatycznym albinosem z "Kodu DaVinci". Genialny reżyser, jakim jest bez wątpienia Roland Joffe, postanowił poszerzyć naszą wiedzę w tym temacie. Nakręcił film opowiadający o niełatwych i często kontrowersyjnych początkach tej organizacji oraz jej założycielu Josemarii Escrivie. Przewrotny tytuł filmu, "Tam będą smoki", nawiązuje do hasła kartograficznego z dawnych czasów, gdzie niezbadane, potencjalnie niebezpieczne tereny określano na mapie właśnie w ten sposób. Tą produkcją reżyser powraca do tego, w czym się sprawdza najlepiej, czyli z rozmachem kręconego kina historycznego (patrz "Misja", "Vatel").