Dobrze, że przynajmniej uprzedzasz, że obejrzałeś pół odcinka... Przyznam, że nie odważyłbym się po takim czasie nazwać czegokolwiek "gniotem", a zwłaszcza na podstawie języka, który akurat nie przypadłby mi do gustu. To prawda, język jest w serialu miejscami (choć nie zawsze) wulgarny, no ale byłoby jednak nutką hipokryzji twierdzić, że taki język jest jakoś szczególnie zaskakujący. Druga sprawa, że te wulgaryzmy są niekiedy dość wyszukane, no bo trudno uznać za szczególnie potoczne sformułowanie "To będzie jihad w twojej cipce" (no chyba brzmi to lepiej, niż prostackie "zerżnę Cię" czy coś w tym stylu), czy też "Gdybym miał wybrać pomiędzy obciąganiem a Cassavetesem, wybrałbym Cassavetesa. A ja obciąganie. Ja też, ale myślałbym o Cassavetesie w trakcie." - zwłaszcza, że dotyczy to dość zabawnej w całości rozmowy o kinie porno w świetle dokonań artystycznych "prawdziwych" reżyserów
Wyrywanie słów z kontekstu, całości fabuły zawsze może prowadzić do przedstawienia czegoś w złym świetle. Bez całej reszty, bez postaci, które te słowa wypowiadają - są to tylko puste, wulgarne znaki. Gdy się to włoży w kontekst, całą historię bohaterów - okazuje się, że słowa te żyją, bohaterowie mówią takim językiem (i wieloma innymi, zależnie od bohaterów), który jest funkcjonalny względem opowiadanej fabuły.
Serial zdobył uznanie krytyki i publiczności, co jest stosunkowo rzadkim przypadkiem, bo najczęściej albo podoba się jednym, albo drugim. Mnie akurat to nie dziwi w ogóle, bo - tak jak pisałem już nieraz - jest to serial bardzo inteligentny, cholernie zabawny, a przy tym wcale nie taki obsceniczny, jak może się wydawać przy skomasowanym zacytowaniu dialogów. A i wartości, które w gruncie rzeczy opisuje, wcale nie są związane tylko z seksem - o czym można się przekonać oglądając zakończenia obu sezonów.
W tak krótkiej chwili musiało Ci umknąć aktorstwo, które jest w serialu znakomite, nie dostrzegłeś złożonych relacji między postaciami (nie, nie dotyczą tylko spraw szeroko pojętej erotyki - kluczowa dla serialu jest relacja głównego bohatera z jego córką i to są jedne z lepszych scen) - nic w tym serialu nie jest łatwe, główny bohater - choć chce dobrze, nieustannie popełnia błędy i ponosi za te błędy poważne konsekwencje, wbrew temu, co mogłoby się wydawać z lekkiego tonu wypowiedzi, które przytoczyłeś. Nie mogłeś zauważyć, że jest to jeden z niewielu seriali (filmów) z szeroko pojętej popkultury, który opowiada o uczuciach w sposób niebanalny, jest pozbawiony irytującej ckliwości, stara się być uczciwy w opisywaniu trudności, jakie czekają na człowieka, który decyduje się na jakiekolwiek relacje z innymi. A że czyni to w sposób - z pozoru - lekki, żartobliwy, czasem wulgarny? Że zwraca znaczną uwagę na sprawy związane z cielesnością człowieka? A coś w tym się nie zgadza? Nie jest ona ważna? Nie rozmawiamy o niej czasem wulgarnie, bo najzwyczajniej w świecie brakuje nam innego języka? W przypadku Polski, na co badacze języka zwracają często uwagę (ale pewnie nie tylko) jest to szczególnie widoczne, bo nie mamy za dużo możliwości - albo popadamy w specyficzne eufemizmy, albo terminy medyczne, albo wulgaryzmy właśnie. Trudno jest mówić o "tych" sprawach, a moim zdaniem ten serial robi to całkiem nieźle i nie tylko tak wulgarnie, jak to wynika z Twoich cytatów
A że tematyka serialu kręci się wokół seksu - no, temat jak każdy inny, trudno się na to szczególnie krzywdować. Jeśli ta wypowiedź miała na celu jakąś prowokację, to ok, ale wypowiadanie się o serialu, który pomyślany jest jako całościowa, w zasadzie zamknięta opowieść o życiu głównego bohatera (gdyż właśnie w tym serialu scenariusz jest wyjątkowo sensowny, przemyślany), na podstawie de facto 15 minutowego fragmentu (to trochę tak, jakbyś wszedł pod koniec "Ojca chrzestnego", gdy Marlon Brando majstruje przy krzaczkach i uznał, że to film o ogrodnictwie

) - no, to jest jednak jakiś rodzaj nadużycia (zwłaszcza, że nie tylko wyraziłeś swoje zdanie, że Ci się nie podoba, co jest zupełnie naturalne i normalne, ale nazwałeś serial "gniotem", a twórców - reżysera - i fanów - głupcami)
No i już pomijam, że przy okazji nazwałeś głupcem mnie - jakoś przeżyję

i jeszcze sporą część osób na forum, a tych jest niemało, biorąc pod uwagę, że temat ten - zaraz po "Desperate Housewives" cieszy się największą "wchodzalnością" w dziale komedie

No trudno, w takim razie jestem głupcem i nim zostanę, bo serial jak uważałem, tak nadal uznaję za jeden z najlepszych, z jakimi przyszło mi obcować
Trochę szkoda, że zraziłeś się czymś wyrwanym z całości, bo gdybyś obejrzał od początku, poznał bohaterów, ujrzał ich motywacje, okoliczności, w których przyszło im żyć, to jest spora szansa, że doceniłbyś jednak ten serial. A tak wszedłeś w połowie drugiego sezonu, nie wiedząc kogo widzisz, dlaczego tak rozmawiają, o czym rozmawiają kiedy indziej, itd. Czasem nie warto się zrażać tak szybko
(PS. Zmieniam tak cały czas coś, dopisuję, poprawiam, bo chcę jak najlepiej odpowiedzieć na Twojego posta

Muszę przyznać, że w pierwszej chwili wkurzyłem się mocno, nie dlatego, że Ci się nie podobało, ale o te podsumowanie - nieuprawnione w kontekście tego, co i ile zobaczyłeś. Nie można rzucać tak mocnych słów, gdy nie idzie ich uzasadnić

)