autor: Lubec » 22 lipca 2023, 08:10
Nie zdążyłem obejrzeć trzeciego sezonu na Disney+, ale na szczęście serial pojawił się na Amazonie

Finałowy sezon zaczyna się tam, gdzie skończył się drugi. Nasi bohaterowie za podróże w czasie i ingerowanie w linie czasowe zostali skazani na Diecathlon, coś w rodzaju igrzysk, gdzie muszą walczyć na śmierć i życie z przeróżnymi kreaturami.
Z tego co pamiętam drugi sezon podwyższył poprzeczkę jeżeli chodzi o absurdalny humor i zwariowane przygody, ale trzeci sezon na tym polu nie ustępuje. Choć w środku sezonu tempo nieco zwalnia, a nasi bohaterowie mają nie co czasu na oddech to i tak dzieję się dużo. Nie będę opisywał co dokładnie, bo nawet najmniejszy spoiler może tu popsuć dobrą zabawę (trailer to tak na prawdę tylko wierzchołek góry lodowej) napiszę może tylko, że nasz bohater był w związku z pewną blond ikoną seksu XX wieku

i nie tylko.
Mimo, że trzeci sezon jest finałowym, to początkowe odcinki nie dają odczuć, że zbliża się koniec przygody z tym serialem, dopiero za połową, gdzie Wolf, Tiger i Josh uświadamiają sobie jak bardzo się zmienili i co muszą poświęcić, żeby uratować czas daje poczuć, że żegnamy się z tymi bohaterami. A sam finał mnie nieco zaskoczył, bo jak na ten serial był dość spokojny, mimo tego, że się odwalało niejedno

To spodziewałem się bardziej szalonego zakończenia.
W trzecim sezonie na dłużej pojawia się Seth Rogen, ale aktorsko nie powala. Można powiedzieć, że gra w znanym dla siebie stylu. Natomiast nasza główna obsada dostaje momenty, gdzie może zabłysnąć i daje nam świetne występy, ale najbardziej - według mnie - pochwalić trzeba Dereka Wilsona, który wciela się w Wolfa.
Jak już napisałem, serial zakończył się nie tak jak bym się tego spodziewał, ale dostał satysfakcjonujące zakończenie. Pomimo zamkniętego zakończenia, jest tutaj potencjał na kontynuację. A czy chciałbym obejrzeć kolejny sezon? Tak. Ale szanse na to są znikome, choć teraz kiedy jest moda na reamake'i dawnych seriali i przywracanie do życia już dawno zakończonych produkcji - jak to się mówi - nigdy nie mów nigdy

Nie zdążyłem obejrzeć trzeciego sezonu na Disney+, ale na szczęście serial pojawił się na Amazonie :)
Finałowy sezon zaczyna się tam, gdzie skończył się drugi. Nasi bohaterowie za podróże w czasie i ingerowanie w linie czasowe zostali skazani na Diecathlon, coś w rodzaju igrzysk, gdzie muszą walczyć na śmierć i życie z przeróżnymi kreaturami.
Z tego co pamiętam drugi sezon podwyższył poprzeczkę jeżeli chodzi o absurdalny humor i zwariowane przygody, ale trzeci sezon na tym polu nie ustępuje. Choć w środku sezonu tempo nieco zwalnia, a nasi bohaterowie mają nie co czasu na oddech to i tak dzieję się dużo. Nie będę opisywał co dokładnie, bo nawet najmniejszy spoiler może tu popsuć dobrą zabawę (trailer to tak na prawdę tylko wierzchołek góry lodowej) napiszę może tylko, że nasz bohater był w związku z pewną blond ikoną seksu XX wieku ;) i nie tylko.
Mimo, że trzeci sezon jest finałowym, to początkowe odcinki nie dają odczuć, że zbliża się koniec przygody z tym serialem, dopiero za połową, gdzie Wolf, Tiger i Josh uświadamiają sobie jak bardzo się zmienili i co muszą poświęcić, żeby uratować czas daje poczuć, że żegnamy się z tymi bohaterami. A sam finał mnie nieco zaskoczył, bo jak na ten serial był dość spokojny, mimo tego, że się odwalało niejedno :) To spodziewałem się bardziej szalonego zakończenia.
W trzecim sezonie na dłużej pojawia się Seth Rogen, ale aktorsko nie powala. Można powiedzieć, że gra w znanym dla siebie stylu. Natomiast nasza główna obsada dostaje momenty, gdzie może zabłysnąć i daje nam świetne występy, ale najbardziej - według mnie - pochwalić trzeba Dereka Wilsona, który wciela się w Wolfa.
Jak już napisałem, serial zakończył się nie tak jak bym się tego spodziewał, ale dostał satysfakcjonujące zakończenie. Pomimo zamkniętego zakończenia, jest tutaj potencjał na kontynuację. A czy chciałbym obejrzeć kolejny sezon? Tak. Ale szanse na to są znikome, choć teraz kiedy jest moda na reamake'i dawnych seriali i przywracanie do życia już dawno zakończonych produkcji - jak to się mówi - nigdy nie mów nigdy :)