autor: beata101 » 04 maja 2008, 18:16
Poniewaz cięzko mi czasowo umiejscowić akcję serialu- proponuję swoja wizje przed i po.
Dawno, dawno temu... w pewnej galaktyce dzisiaj znanej pod nazwa galaktyki Drogi Mlecznej , w małym układzie planetarnym . Istoty , które same siebie nazwały ludźmi, żyły na czwartej planecie od słońca. Przebyły długa droge rozwoju, az w pewnym momencie zaczęły marzyc o oderwaniu sie od powierzchni ojczystej planety. Szczególnie interesował je sąsiedni świat, na którym rozwijało się bujne zycie biologiczne, zyły ogromne gady, rosła roślinnośc jakiej nie było na ich świecie, trochę surowym chociaż pieknym.
Kiedy ich nauka osiagneła stopień rozwoju pozwalajacy na budowę pierwszych statków kosmicznych, odkryto straszliwe zagrożenie nadciagające z głębi kosmosu. Była to kometa. Naukowcy obliczyli jej tor lotu, i okazało się że uderzy w ich świat, jeśli szybko czegoś nie wymyslą. Opracowano sposób zniszczenia komety- jednak ani ich broń, ani technologia nie były wystarczające. Udało się co prawda rozbić kometę na mniejsze części, ale jeden z nich musnął atmosferę planety, wytracając ją z orbity po której krążyła od milionów lat. Inny, większy odłamek trafił w półwysep na sąsiedniej planecie, wywołując straszliwy kataklizm i niszcząc na niej życie.
Ojczysta planeta ludzi także zaczęła się zmieniać- zaczęły wysychac oceany, wzrastał poziom dwutlenku węgla w atmosferze , gineły rośliny. Cywilizacja znalazła się w obliczu śmierci.
Poszukując ratunku, postanowiono zbudowac w krótkim czasie jak najwięcej statków kosmicznych, i próbować szczęścia na trzeciej planecie od Słońca- jednak zwiadowcy wysłani tam donosili o straszliwych burzach, wybuchach wulkanów, trzęsieniach ziemi. O wymieraniu olbrzymich zwierzat, o wiecznej nocy spowodowanej zanieczyszczeniem atmosfery.
Postanowiono więc - nie mając już innej opcji, wyruszyć w daleki kosmos i tam szukac planety nadającej się do zamieszkania.
I wyruszyli.....
I udało im się...
A potem zapragnęli zabawić się w bogów, i stworzyli myślące maszyny...
I wybuchła wojna.... wygrana, a potem druga, którą przegrali.
W ich pamieci zachowały się niejasne legendy, o świecie- raju, który nazywali Ziemia. Postanowili go znaleźć, wierząc, że to ich przyszłość .
Historia ich heroicznych zmagań i walki z myślącymi maszynami- to epicka opowieść , którą wszyscy znamy. A jak się kończy?
Znaleźli Ziemię, choć niezupełnie taką o jakiej marzyli. Na pewno nie był to raj. Zamieszkiwali go prymitywni ludzie, mysliwi mieszkający w niewielkich plemiennych społecznościach, posługujący się prostymi narzedziami. Żiemia nie była pusta- należała do nich.
Pomiędzy kolonistami wybuchł spór o to , czy mają prawo niszczyc te społeczności, zajmować planetę, na której są już istoty rozumne.
Rada podzieliła się, pani prezydent uważała, że po długiej tułaczce, ludzie mają prawo zając tę planetę i że stosunki z Ziemianami jakoś się ułożą. Lee i jego ojciec jednak byli przeciwni kolonizacji. Uważali, że w zetknięciu z technologia, kulturą i siłą kolonistów, tubylcy zostaną zniszczeni. Apollo przekonywał ludzi, że nie mają do tego prawa, że jeśli postąpią tak, jak chce prezydent i wylądują na Ziemi, prędzej czy później zniszczą tamta kulturę, i nie będą lepsi od Cylonów.
Rozłam pogłębiał się, ludzie mieli dość czekania, i w końcu większa część statków pod wodzą Starbuck wylądowała na Ziemi. Zdecydowali, że bedą trzymać się razem i wybrali na miejsce odiedlanie wielka wyspę, połozoną pomiedzy dwoma kontynentami. Nazwali ją Atlantis.
Zwolennicy Apollo zostali na Galactice, zastanawiajac się co dalej. Na Galactice zostali tez Cyloni, którzy bali się, że na Ziemi będą musieli prędzej czy później ujawnic swoja prawdziwą naturę.
I nagle w cały ten galimatias wmieszali się scigajacy ludzi Cyloni. Obserwowali oni wydarzenia z daleka, ukrywajac statki w pasie asteroidów i w pierścieniach Saturna. Wsród nich również wybuchł konflikt. Część dążyła do wypełnienia misji do końca, i zniszczenia ludzkość, część chciała się dogadac i żyć wśród ludzi... I wtedy okazał sie, że jest ktoś, kto może pogodzić wszystkich- piąty cylon- Lee Adama.
Lee od początku wiedział, że jest Cylonem, nigdy nie był niepewny co do swojego pochodzenia, ale uważał się w zasadzie za człowieka, a przynajmniej za istote rozumna, której zadaniem jest nieść pokój, a przeznaczeniem - pogodzic ludzi z cylonami, zaprowadzić pokój.
I jak to zwykle bywa, ponieważ dobrymi checiami jest wybrukowane piekło, zaczęła się wojna. Długa, paskudna i bratobójcza.
Po obu stronach konfliktu walczyli ramię w ramię ludzie i cyloni- i nagle okazało się, że mogą się ze sobą doskonale dogadać, że idee łączą, że wiara łączy.
Co dziwne, na mocy milczącego porozumienia, ludzi, którzy osiedlili się na Atlantis, wyłączono z walki. Wylądowało tyam też kilku cylonów, którzy nie chcieli wojny. I Atlantis powoli zaczęła się rozwijać.
Na orbicie Ziemi ostatecznie wygrali zwolennicy Lee Adamy, który po śmierci ojca w którejś z potyczek przejął dowodzenie. Zgodnie ze swoja filozofią, postanowili nie osiedlac się na Ziemi, tylko dyskrtenie czuwac nad kolonią na Atlantydzie i pilnowac, aby nie niszczyli prymitywnych mieszkańców globu. Postanowili również wspomóc tubylców, ucząc ich uprawy roli, podstaw medycyny, metalurgii i pisma.
Dla prymitywnych ludzi byli niczym bogowie- znani pod różnymi imionami opiekunowie i nauczyciele. Wśród tybylców rozprzestrzeniały się legendy, o wojnie bogów, o cudach, o dalekiej krainie w której mieszkają boskie istoty podobne do ludzi i metalowe demony, które im służą.
Atlantyda tymczasem sie rozwijała, ludzie powoli zapominali o wojnie, o konfliktach- mijały pokolenia. Na orbicie czuwała Galactica, statek bogów.
Nagle Atlantyda znalazła się w niebezpieczeństwie. Obudził sie uśpiony od wieków wulkan. Na Galactice czuwający- potomkowie cylonów i ludzi postanowili uratowac cywilizacje Atlantydy przed całkowitą zagładą i w ostatniej chwili ewakuowali większą częśc jej ludności na pobliskie kontynenty. Ludzie z Atlantydy zasymilowali się z czasem, wchłonęły ich miejscowe kultury. zostawili po sobie tylko legendy o kraju, który zapadł sie w morze w jedną straszliwą noc.
Wtedy czuwajacy postanowili zakończyć swoją misje. Uznali, że nie powinni już dłużej interweniowac i pozwoliż Ziemianom- bo teraz wszyscy, potomkowie Atlantów, Cylonów i ludzi stali się mieszkańcami Ziemi, rozwijać się samodzielnie i popełniać swoje własne błędy.
Uznali, że spróbuja wrócić w Kosmos, na Capricę i inne stare kolonie, zobaczą co się tam dzieje i jak potoczyła się dalej historia Cylonów.
Ponieważ Galactica była już bardzo stara, i nie nadawała się do dalekich lotów, postanowili zostawić ją na Marsie, pierwszej ojczyźnie ludzkości. Ukryli ja wraz z zapisem całej dotychczasowej historii, aby przestrzec swoich potomków przed zbytnim zadufaniem, i nauczyc odpowiedzialności. Oznaczyli dla nich,DLA NAS, nas to miejsce- zostawiając wyżeźbnioną w czerwonej , marsjańskiej skale twarz Apolla- i odeszli.
GALACTICA CZEKA...
Poniewaz cięzko mi czasowo umiejscowić akcję serialu- proponuję swoja wizje przed i po. :grin:
Dawno, dawno temu... w pewnej galaktyce dzisiaj znanej pod nazwa galaktyki Drogi Mlecznej , w małym układzie planetarnym . Istoty , które same siebie nazwały ludźmi, żyły na czwartej planecie od słońca. Przebyły długa droge rozwoju, az w pewnym momencie zaczęły marzyc o oderwaniu sie od powierzchni ojczystej planety. Szczególnie interesował je sąsiedni świat, na którym rozwijało się bujne zycie biologiczne, zyły ogromne gady, rosła roślinnośc jakiej nie było na ich świecie, trochę surowym chociaż pieknym.
Kiedy ich nauka osiagneła stopień rozwoju pozwalajacy na budowę pierwszych statków kosmicznych, odkryto straszliwe zagrożenie nadciagające z głębi kosmosu. Była to kometa. Naukowcy obliczyli jej tor lotu, i okazało się że uderzy w ich świat, jeśli szybko czegoś nie wymyslą. Opracowano sposób zniszczenia komety- jednak ani ich broń, ani technologia nie były wystarczające. Udało się co prawda rozbić kometę na mniejsze części, ale jeden z nich musnął atmosferę planety, wytracając ją z orbity po której krążyła od milionów lat. Inny, większy odłamek trafił w półwysep na sąsiedniej planecie, wywołując straszliwy kataklizm i niszcząc na niej życie.
Ojczysta planeta ludzi także zaczęła się zmieniać- zaczęły wysychac oceany, wzrastał poziom dwutlenku węgla w atmosferze , gineły rośliny. Cywilizacja znalazła się w obliczu śmierci.
Poszukując ratunku, postanowiono zbudowac w krótkim czasie jak najwięcej statków kosmicznych, i próbować szczęścia na trzeciej planecie od Słońca- jednak zwiadowcy wysłani tam donosili o straszliwych burzach, wybuchach wulkanów, trzęsieniach ziemi. O wymieraniu olbrzymich zwierzat, o wiecznej nocy spowodowanej zanieczyszczeniem atmosfery.
Postanowiono więc - nie mając już innej opcji, wyruszyć w daleki kosmos i tam szukac planety nadającej się do zamieszkania.
I wyruszyli.....
I udało im się...
A potem zapragnęli zabawić się w bogów, i stworzyli myślące maszyny...
I wybuchła wojna.... wygrana, a potem druga, którą przegrali.
W ich pamieci zachowały się niejasne legendy, o świecie- raju, który nazywali Ziemia. Postanowili go znaleźć, wierząc, że to ich przyszłość .
Historia ich heroicznych zmagań i walki z myślącymi maszynami- to epicka opowieść , którą wszyscy znamy. A jak się kończy?
Znaleźli Ziemię, choć niezupełnie taką o jakiej marzyli. Na pewno nie był to raj. Zamieszkiwali go prymitywni ludzie, mysliwi mieszkający w niewielkich plemiennych społecznościach, posługujący się prostymi narzedziami. Żiemia nie była pusta- należała do nich.
Pomiędzy kolonistami wybuchł spór o to , czy mają prawo niszczyc te społeczności, zajmować planetę, na której są już istoty rozumne.
Rada podzieliła się, pani prezydent uważała, że po długiej tułaczce, ludzie mają prawo zając tę planetę i że stosunki z Ziemianami jakoś się ułożą. Lee i jego ojciec jednak byli przeciwni kolonizacji. Uważali, że w zetknięciu z technologia, kulturą i siłą kolonistów, tubylcy zostaną zniszczeni. Apollo przekonywał ludzi, że nie mają do tego prawa, że jeśli postąpią tak, jak chce prezydent i wylądują na Ziemi, prędzej czy później zniszczą tamta kulturę, i nie będą lepsi od Cylonów.
Rozłam pogłębiał się, ludzie mieli dość czekania, i w końcu większa część statków pod wodzą Starbuck wylądowała na Ziemi. Zdecydowali, że bedą trzymać się razem i wybrali na miejsce odiedlanie wielka wyspę, połozoną pomiedzy dwoma kontynentami. Nazwali ją Atlantis.
Zwolennicy Apollo zostali na Galactice, zastanawiajac się co dalej. Na Galactice zostali tez Cyloni, którzy bali się, że na Ziemi będą musieli prędzej czy później ujawnic swoja prawdziwą naturę.
I nagle w cały ten galimatias wmieszali się scigajacy ludzi Cyloni. Obserwowali oni wydarzenia z daleka, ukrywajac statki w pasie asteroidów i w pierścieniach Saturna. Wsród nich również wybuchł konflikt. Część dążyła do wypełnienia misji do końca, i zniszczenia ludzkość, część chciała się dogadac i żyć wśród ludzi... I wtedy okazał sie, że jest ktoś, kto może pogodzić wszystkich- piąty cylon- Lee Adama.
Lee od początku wiedział, że jest Cylonem, nigdy nie był niepewny co do swojego pochodzenia, ale uważał się w zasadzie za człowieka, a przynajmniej za istote rozumna, której zadaniem jest nieść pokój, a przeznaczeniem - pogodzic ludzi z cylonami, zaprowadzić pokój.
I jak to zwykle bywa, ponieważ dobrymi checiami jest wybrukowane piekło, zaczęła się wojna. Długa, paskudna i bratobójcza.
Po obu stronach konfliktu walczyli ramię w ramię ludzie i cyloni- i nagle okazało się, że mogą się ze sobą doskonale dogadać, że idee łączą, że wiara łączy.
Co dziwne, na mocy milczącego porozumienia, ludzi, którzy osiedlili się na Atlantis, wyłączono z walki. Wylądowało tyam też kilku cylonów, którzy nie chcieli wojny. I Atlantis powoli zaczęła się rozwijać.
Na orbicie Ziemi ostatecznie wygrali zwolennicy Lee Adamy, który po śmierci ojca w którejś z potyczek przejął dowodzenie. Zgodnie ze swoja filozofią, postanowili nie osiedlac się na Ziemi, tylko dyskrtenie czuwac nad kolonią na Atlantydzie i pilnowac, aby nie niszczyli prymitywnych mieszkańców globu. Postanowili również wspomóc tubylców, ucząc ich uprawy roli, podstaw medycyny, metalurgii i pisma.
Dla prymitywnych ludzi byli niczym bogowie- znani pod różnymi imionami opiekunowie i nauczyciele. Wśród tybylców rozprzestrzeniały się legendy, o wojnie bogów, o cudach, o dalekiej krainie w której mieszkają boskie istoty podobne do ludzi i metalowe demony, które im służą.
Atlantyda tymczasem sie rozwijała, ludzie powoli zapominali o wojnie, o konfliktach- mijały pokolenia. Na orbicie czuwała Galactica, statek bogów.
Nagle Atlantyda znalazła się w niebezpieczeństwie. Obudził sie uśpiony od wieków wulkan. Na Galactice czuwający- potomkowie cylonów i ludzi postanowili uratowac cywilizacje Atlantydy przed całkowitą zagładą i w ostatniej chwili ewakuowali większą częśc jej ludności na pobliskie kontynenty. Ludzie z Atlantydy zasymilowali się z czasem, wchłonęły ich miejscowe kultury. zostawili po sobie tylko legendy o kraju, który zapadł sie w morze w jedną straszliwą noc.
Wtedy czuwajacy postanowili zakończyć swoją misje. Uznali, że nie powinni już dłużej interweniowac i pozwoliż Ziemianom- bo teraz wszyscy, potomkowie Atlantów, Cylonów i ludzi stali się mieszkańcami Ziemi, rozwijać się samodzielnie i popełniać swoje własne błędy.
Uznali, że spróbuja wrócić w Kosmos, na Capricę i inne stare kolonie, zobaczą co się tam dzieje i jak potoczyła się dalej historia Cylonów.
Ponieważ Galactica była już bardzo stara, i nie nadawała się do dalekich lotów, postanowili zostawić ją na Marsie, pierwszej ojczyźnie ludzkości. Ukryli ja wraz z zapisem całej dotychczasowej historii, aby przestrzec swoich potomków przed zbytnim zadufaniem, i nauczyc odpowiedzialności. Oznaczyli dla nich,DLA NAS, nas to miejsce- zostawiając wyżeźbnioną w czerwonej , marsjańskiej skale twarz Apolla- i odeszli.
GALACTICA CZEKA...