autor: Bostonq » 05 kwietnia 2009, 03:05
Shedao Shai pisze:
W końcu, w końcu pojawił się jakiś film który udowadnia że After Dark Horrorfest to festiwal na którym pojawiają się nie tylko filmy "fajne" i "mniej", ale też "bardziej". "Autopsy" jest definitywnie jak na razie najmocniejszym punktem trzeciej edycji; film zrobił na mnie duże wrażenie i na pewno kiedyś do niego wrócę.
No to jestem zaniepokojony, bo jeśli ten film miałby być najlepszym, to co reprezentują sobą pozostałe?
Shedao Shai pisze:W "Autopsy" brak rozmachu, nie brak natomiast psychodelicznego klimatu, tak jakby ktoś wykroił z "Królestwa" Von Triera (i Kinga - może nawet bardziej - bo wątków komediowych to tu za wiele nie ma

) wszystko to co straszne i klimatyczne i dodał trochę gore. Na szczęście nie slasherowego, tylko medycznego, więc całość nie sprawia wrażenia kiczowatości.
Musimy bardzo różnić się w definicji psychodeliczności. Pomijając, że film przestraszył mnie raz (klasycznie, jak coś się pojawia znienacka, to podskakuję, czysta biologia, motyw ograny, ale skuteczny

), co wcale jeszcze nie musi oznaczać, że produkcja jest zła, to rzeczonej psychodeliczności nie uświadczyłem w ogóle. Gdyby tę definiować jako absurdalne, dziwaczne, zagadkowe wydarzenia, niepokojącą atmosferę, nieprzystawalne do siebie elementy - no to ja tego w tym filmie nie widzę. Sam szpital nie wywołuje żadnych emocji, kompletnie nie skorzystano z możliwości, jakie daje opuszczona przestrzeń szpitalna. Jak to można zrobić, wiedzą Ci, którzy mieli okazję "przebywać" w szpitalu w Silent Hill

Za to kiczu widzę pełno (sztampowe postaci, karykaturalne sylwetki, idiotyczne dialogi), nie wiem, na ile był on zamierzony, a na ile jest efektem niedostatków budżetowych, a przede wszystkim warsztatowych. Scena z nakłuciem lędźwiowym w takiej, jak nam zaprezentowano, sytuacji nie powinna się zdarzyć nawet w filmie klasy C... Są jednak jakieś granice przyzwoitości

Sugeruję zajrzeć choćby tu:
http://www.wnz.euh-e.edu.pl/materialy/N ... nska15.pdf - po tym zabiegu się nie lata jak skowronek, przygotowuje się do niego pacjenta, jest to dość złożona procedura. A to, co zobaczyliśmy, woła o pomstę do nieba
Shedao Shai pisze:Mamy więc sobie grupkę młodzików wracających z imprezy, którzy w skutek niegroźnego wypadku trafiają do Mercy Hospital. Tam zajmuje się nimi m. in. oschła pielęgniarka i demoniczny doktor - Robert Patrick!! (T-1000 z Terminatora 2; agent Doggett z X-Files). No i jak się w krótkim czasie okazuje, w szpitalu tym ludziom nie do końca się pomaga, a autopsję można przeprowadzić nie tylko na trupie.
Co oznacza, że historia jest tak banalna, jak to tylko możliwe, wątek szalonego lekarza od czasów Frankensteina i dr Moreau został wyeksploatowany niemiłosiernie, trudno wymyślić coś nowego, można co najwyżej eskalować zbrodnie, tak jak próbuje czynić ten film, ale jakościowo nie dodaje do tematu nic nowego. Co samo w sobie nie byłoby złe, gdyby czynił to w sposób interesujący.
Shedao Shai pisze:Bardzo podobała mi się czołówka filmu: pokaz zdjęć z imprezy w Mardi Gras + dobra rockowa muzyka (dla zainteresowanych: Clutch - Mob Goes Wild). Na wyróżnienie zasługuje też piosenka końcowa: czyli "House of the Rising Sun" w wykonaniu The Lugnuts pieczętujący wrażenie jakie robi na widzu "Autopsy"
Wrażenie jak wrażenie, ale tu się zgadzam, początek jest dobrze pomyślany, spodziewałem się po nim, że faktycznie zobaczę coś ciekawego, oryginalnego, a tu klops
Shedao Shai pisze:Na plus zaliczam też filmowi sposób w jaki został nakręcony - kapitalna praca kamery, ujęcia krótkie wtedy kiedy powinno być dynamicznie i przedłużające się wtedy kiedy powinno być strasznie. Gut dżab.
Trudno za kapitalną pracę uznać poprawne wykonanie kilku podstawowych dla horroru ujęć. Na dodatek nikt nie kryje się z cytatami - jak w scenie mordowania butlą z tlenem - która jest powtórzeniem sceny z "Nieodwracalnie". Cytaty nie są niczym złym, ale też trudno uznać, że jakoś szczególnie jest to odkrywcze i kapitalne, skoro już ktoś to wymyślił i wtedy rzeczywiście robiło wrażenie.
Shedao Shai pisze:Jednak największym atutem "Autopsy" jest jeszcze coś innego: pojedyncze sceny, maksymalnie klimatyczne i wstrząsające, sceny które powodują że widz siedzi z otwartą buzią robiąc :O WOW! Że przytoczę tu kilka przykładów:
- scena z dwoma ochroniarzami(?) rozmawiającymi w pokoju ze zmaltretowaną dziewczyną - ochroniarz wchodzi, ignoruje scenę masakry, siada na kanapie, wyciąga gazetę i zaczyna ją czytać
- operacja mózgu głównej bohaterki - wszystko na żywca, w szalonej tonacji w rytm słuchanej przez dr Patricka muzyki poważnej
- i w końcu najlepsza scena, czyli powrót Bobby'ego pod koniec filmu - wirtuozeria. Tak świetnie obmyślone... coś. Nie widziałem czegoś takiego wcześniej. Boże. Genialne.
O, wow, to mi się zdarzyło w przypadku nowych horrorów przy okazji "Martyrs", który faktycznie wprowadza w kwestii przemocy pewną nową jakość (choć na pewno nie jest filmem genialnym). Większe zaskoczenie wywołała u mnie scena z bardzo dobrego filmu ... Uwe Bolla "Seed" (tak, tego samego, który kręci złe filmy, tym razem nakręcił akurat dobry, przy takiej ilości to musiało się zdarzyć, warto więc najpierw coś obejrzeć, a później głosować na imdb

), w której to główną rolę odgrywa młotek i głowa. Trudno to oglądać ze spokojem. Przyznaję, że faktycznie w "Autopsy" są sceny ciekawe, te o których pisze Shedao do nich z pewnością należą (pomijając scenę "operacji na mózgu", bo de facto do niej nie dochodzi - to raz, a dwa - jest tak idiotyczna - walczący z ręczną wiertarką doktor-szaleniec wygląda bardziej komicznie niż strasznie, że trudno się w to zaangażować emocjonalnie). Zwłaszcza ostatnia, która z estetycznego punktu widzenia jest wielce interesująca, odpowiednio makabryczna. Oczywiście, obok tego są sceny debilne, a szczególnie zawodzi zakończenie, które prostą drogą spycha ten film na poziom "zabili go i uciekł". Żenujące
Shedao Shai pisze:Podczas seansu cały czas zastanawiałem się jaką ocenę wystawić "Autopsy"; skala wahała się między 8 a 9, czyli praktycznie tak wysoko jak tylko się da (10 to ocena zarezerwowana dla najlepszego horroru wszechczasów - "Egzorcysty"). Doszedłem do wniosku, że najlepiej będzie przyznać filmowi ocenę 8,5/10 - jednak momentami przebijał z niego niski budżet, co nie wpływało w żaden sposób na mój odbiór filmu, ale jednak 9 to byłoby trochę za dużo, a 8 nie doceniłoby w należyty sposób poziomu wspaniałości tego filmu. Tego oczekiwałem po ADH, tego chcę więcej, takie horrory jak "Autopsy" tworzą kanon tego gatunku. Mniam mniam.
Tu zgłupiałem, bo gdyby takie filmy miały tworzyć kanon gatunku horroru, byłoby chyba bardzo źle. Nie jest to jakoś szczególnie zły film, ale w żaden sposób nie zbliża się poziomem do innych, w których szpital i to, co z nim związane, odrywa ważną rolę. Gdzież mu do złożonej struktury "Drabiny Jakubowej", dziwaczności wspomnianego już tu "Królestwa", ponurej atmosfery z "Kansen", nastrojowości z "Fragile", wyrafinowania plastycznego "Gidam"? Bliżej mu do filmów ze średniej półki, takich jak "Sublime", "Insanitarium", czy "Unrest".
Oczywiście, to tylko moje zdanie

Aczkolwiek mocno się po zapowiedziach Shedao rozczarowałem. Może trzeba było nie czytać, miałbym mniejsze wymagania?
A, aktorka, która gra główną rolę, jest bardzo ładna

[quote="Shedao Shai"]
W końcu, w końcu pojawił się jakiś film który udowadnia że After Dark Horrorfest to festiwal na którym pojawiają się nie tylko filmy "fajne" i "mniej", ale też "bardziej". "[b]Autopsy[/b]" jest definitywnie jak na razie najmocniejszym punktem trzeciej edycji; film zrobił na mnie duże wrażenie i na pewno kiedyś do niego wrócę.[/quote]
No to jestem zaniepokojony, bo jeśli ten film miałby być najlepszym, to co reprezentują sobą pozostałe? ;)
[quote="Shedao Shai"]W "Autopsy" brak rozmachu, nie brak natomiast psychodelicznego klimatu, tak jakby ktoś wykroił z "Królestwa" Von Triera (i Kinga - może nawet bardziej - bo wątków komediowych to tu za wiele nie ma ;) ) wszystko to co straszne i klimatyczne i dodał trochę gore. Na szczęście nie slasherowego, tylko medycznego, więc całość nie sprawia wrażenia kiczowatości.[/quote]
Musimy bardzo różnić się w definicji psychodeliczności. Pomijając, że film przestraszył mnie raz (klasycznie, jak coś się pojawia znienacka, to podskakuję, czysta biologia, motyw ograny, ale skuteczny :) ), co wcale jeszcze nie musi oznaczać, że produkcja jest zła, to rzeczonej psychodeliczności nie uświadczyłem w ogóle. Gdyby tę definiować jako absurdalne, dziwaczne, zagadkowe wydarzenia, niepokojącą atmosferę, nieprzystawalne do siebie elementy - no to ja tego w tym filmie nie widzę. Sam szpital nie wywołuje żadnych emocji, kompletnie nie skorzystano z możliwości, jakie daje opuszczona przestrzeń szpitalna. Jak to można zrobić, wiedzą Ci, którzy mieli okazję "przebywać" w szpitalu w Silent Hill :) Za to kiczu widzę pełno (sztampowe postaci, karykaturalne sylwetki, idiotyczne dialogi), nie wiem, na ile był on zamierzony, a na ile jest efektem niedostatków budżetowych, a przede wszystkim warsztatowych. Scena z nakłuciem lędźwiowym w takiej, jak nam zaprezentowano, sytuacji nie powinna się zdarzyć nawet w filmie klasy C... Są jednak jakieś granice przyzwoitości :) Sugeruję zajrzeć choćby tu: http://www.wnz.euh-e.edu.pl/materialy/NeurologiaipielegniarstwoneurologicznemgrEBidzinska15.pdf - po tym zabiegu się nie lata jak skowronek, przygotowuje się do niego pacjenta, jest to dość złożona procedura. A to, co zobaczyliśmy, woła o pomstę do nieba :)
[quote="Shedao Shai"]Mamy więc sobie grupkę młodzików wracających z imprezy, którzy w skutek niegroźnego wypadku trafiają do Mercy Hospital. Tam zajmuje się nimi m. in. oschła pielęgniarka i demoniczny doktor - Robert Patrick!! (T-1000 z Terminatora 2; agent Doggett z X-Files). No i jak się w krótkim czasie okazuje, w szpitalu tym ludziom nie do końca się pomaga, a autopsję można przeprowadzić nie tylko na trupie.[/quote]
Co oznacza, że historia jest tak banalna, jak to tylko możliwe, wątek szalonego lekarza od czasów Frankensteina i dr Moreau został wyeksploatowany niemiłosiernie, trudno wymyślić coś nowego, można co najwyżej eskalować zbrodnie, tak jak próbuje czynić ten film, ale jakościowo nie dodaje do tematu nic nowego. Co samo w sobie nie byłoby złe, gdyby czynił to w sposób interesujący.
[quote="Shedao Shai"]Bardzo podobała mi się czołówka filmu: pokaz zdjęć z imprezy w Mardi Gras + dobra rockowa muzyka (dla zainteresowanych: Clutch - Mob Goes Wild). Na wyróżnienie zasługuje też piosenka końcowa: czyli "House of the Rising Sun" w wykonaniu The Lugnuts pieczętujący wrażenie jakie robi na widzu "Autopsy"[/quote]
Wrażenie jak wrażenie, ale tu się zgadzam, początek jest dobrze pomyślany, spodziewałem się po nim, że faktycznie zobaczę coś ciekawego, oryginalnego, a tu klops :)
[quote="Shedao Shai"]Na plus zaliczam też filmowi sposób w jaki został nakręcony - kapitalna praca kamery, ujęcia krótkie wtedy kiedy powinno być dynamicznie i przedłużające się wtedy kiedy powinno być strasznie. Gut dżab.[/quote]
Trudno za kapitalną pracę uznać poprawne wykonanie kilku podstawowych dla horroru ujęć. Na dodatek nikt nie kryje się z cytatami - jak w scenie mordowania butlą z tlenem - która jest powtórzeniem sceny z "Nieodwracalnie". Cytaty nie są niczym złym, ale też trudno uznać, że jakoś szczególnie jest to odkrywcze i kapitalne, skoro już ktoś to wymyślił i wtedy rzeczywiście robiło wrażenie.
[quote="Shedao Shai"]Jednak największym atutem "Autopsy" jest jeszcze coś innego: pojedyncze sceny, maksymalnie klimatyczne i wstrząsające, sceny które powodują że widz siedzi z otwartą buzią robiąc :O WOW! Że przytoczę tu kilka przykładów:
- scena z dwoma ochroniarzami(?) rozmawiającymi w pokoju ze zmaltretowaną dziewczyną - ochroniarz wchodzi, ignoruje scenę masakry, siada na kanapie, wyciąga gazetę i zaczyna ją czytać
- operacja mózgu głównej bohaterki - wszystko na żywca, w szalonej tonacji w rytm słuchanej przez dr Patricka muzyki poważnej
- i w końcu najlepsza scena, czyli powrót Bobby'ego pod koniec filmu - wirtuozeria. Tak świetnie obmyślone... coś. Nie widziałem czegoś takiego wcześniej. Boże. Genialne.[/quote]
[i]O, wow[/i], to mi się zdarzyło w przypadku nowych horrorów przy okazji "Martyrs", który faktycznie wprowadza w kwestii przemocy pewną nową jakość (choć na pewno nie jest filmem genialnym). Większe zaskoczenie wywołała u mnie scena z bardzo dobrego filmu ... Uwe Bolla "Seed" (tak, tego samego, który kręci złe filmy, tym razem nakręcił akurat dobry, przy takiej ilości to musiało się zdarzyć, warto więc najpierw coś obejrzeć, a później głosować na imdb :) ), w której to główną rolę odgrywa młotek i głowa. Trudno to oglądać ze spokojem. Przyznaję, że faktycznie w "Autopsy" są sceny ciekawe, te o których pisze Shedao do nich z pewnością należą (pomijając scenę "operacji na mózgu", bo de facto do niej nie dochodzi - to raz, a dwa - jest tak idiotyczna - walczący z ręczną wiertarką doktor-szaleniec wygląda bardziej komicznie niż strasznie, że trudno się w to zaangażować emocjonalnie). Zwłaszcza ostatnia, która z estetycznego punktu widzenia jest wielce interesująca, odpowiednio makabryczna. Oczywiście, obok tego są sceny debilne, a szczególnie zawodzi zakończenie, które prostą drogą spycha ten film na poziom "zabili go i uciekł". Żenujące :)
[quote="Shedao Shai"]Podczas seansu cały czas zastanawiałem się jaką ocenę wystawić "Autopsy"; skala wahała się między 8 a 9, czyli praktycznie tak wysoko jak tylko się da (10 to ocena zarezerwowana dla najlepszego horroru wszechczasów - "Egzorcysty"). Doszedłem do wniosku, że najlepiej będzie przyznać filmowi ocenę [b]8,5/10[/b] - jednak momentami przebijał z niego niski budżet, co nie wpływało w żaden sposób na mój odbiór filmu, ale jednak 9 to byłoby trochę za dużo, a 8 nie doceniłoby w należyty sposób poziomu wspaniałości tego filmu. Tego oczekiwałem po ADH, tego chcę więcej, takie horrory jak "Autopsy" tworzą kanon tego gatunku. Mniam mniam.[/quote]
Tu zgłupiałem, bo gdyby takie filmy miały tworzyć kanon gatunku horroru, byłoby chyba bardzo źle. Nie jest to jakoś szczególnie zły film, ale w żaden sposób nie zbliża się poziomem do innych, w których szpital i to, co z nim związane, odrywa ważną rolę. Gdzież mu do złożonej struktury "Drabiny Jakubowej", dziwaczności wspomnianego już tu "Królestwa", ponurej atmosfery z "Kansen", nastrojowości z "Fragile", wyrafinowania plastycznego "Gidam"? Bliżej mu do filmów ze średniej półki, takich jak "Sublime", "Insanitarium", czy "Unrest".
Oczywiście, to tylko moje zdanie :) Aczkolwiek mocno się po zapowiedziach Shedao rozczarowałem. Może trzeba było nie czytać, miałbym mniejsze wymagania?
A, aktorka, która gra główną rolę, jest bardzo ładna :)
[url=http://up.programosy.pl/foto/jessica_lowndes.jpg][img]http://up.programosy.pl/foto/jessica_lowndes.jpg[/img][/url]