I oto po 7 latach pożegnaliśmy Siostrę Jackie (ja to zrobiłem z lekkim opóźnieniem).
Co można powiedzieć po finale? Chyba tylko jedno - nareszcie.
Kolejny przeciągnięty na siłę serial przez Showtime, trochę przypomina przypadek Dextera.
Tyle, że finałowy sezon nie był aż tak katastrofalny, jak w przypadku Dextera.
Za to był - no może poza 3-4 odcinkami - piekielnie nudny.
Tak jak zresztą praktycznie cały sezon 6.
Ostatnie 2 sezony oglądałem chyba tylko dlatego, że odcinki miały po niecałe 30 minut i byłem ciekaw, jak to się wszystko skończy.
Sam pomysł na pożegnanie z Jackie nie był najgorszy, przewinęły się postaci, które pojawiały się w serialu w najlepszych jego momentach (rodzina, O'Hara, nawet odnalazł się sam Bóg!

, chyba zabrakło mi jedynie Coopa.
A że całość skończyła się raczej gorzko...
W sumie, czy można było być optymistą, jeśli chodzi o losy naszej siostrzyczki?