autor: Lubec » 27 października 2024, 11:08
Byłem wczoraj na Venom: Tha Last Dance i musze przyznać, że jest to najlepsza część trylogii. Jak jedynka startowała z pułapu 4/10 to trzecia część to według mnie solidne 6/10. Jak zawsze są głupotki scenariuszowe i skróty myślowe, co według mnie nie zawsze było potrzebne. Trochę za dużo ekspozycji, co można było by ugrać inaczej. Wprowadzenie wielkiego Złego, widać, że było inspirowane Thanosem z Avengersów, mam nadzieję, że wykorzystają jego potencjał.
Aktorsko Hardy ciągnie ten film, bo pozostali aktorzy grają co najwyżej poprawnie. O kwestiach technicznych nie będę się rozpisywał - stoją na poziomie poprzednich części.
Podsumowując całkiem udane zamknięcie trylogii.
A co do Jokera 2, to się zawiodłem. I to, na co w pierwszej części mogłem przymknąć oko - no bo to był origin - tak w drugiej to już nie przeszło. A chodzi mi tu o całkowite oderwanie historii od komiksów.
► Pokaż Spoiler
Dlaczego te filmy mają Joker w tytule jak nie dostajemy Jokera?! Gdyby zmienić tytuł i akcję osadzić np. w Chicago, a nie Gotham to filmy nic by nie straciły. Bo jest to historia Arthur Flecka i tylko Arthura, a do tego z mało satysfakcjonującym zakończeniem.
Jako film komiksowy w ogóle się nie broni. A jako film psychologiczny cierpi na złym marketingu, bo obiecywał Jokera, ale nie dowiózł i nie dziwię się złym opiniom ludzi, którzy poczuli się oszukani (i ja też się do nich zaliczam).
Do wstawek muzycznych nic nie mam, do zmiany pochodzenia Harley też nie, choć zmienia to całkowicie dynamikę relacji Jokera z Harley względem komiksów.
Rozumiem, że jest to baaaardzo luźna adaptacja, ale to chyba najgorsza inkarnacja Jokera jaka powstała.
Jako film komiksowy to naciągane 4/10, a jako film psychologiczny oderwany od komiksów to może 6,5/10, bo o ile pierwsza połowa była niezła i próbowała wprowadzić pewne napięcie i niepewność to druga według mnie to całkowicie zmarnowała... a szkoda.
Byłem wczoraj na Venom: Tha Last Dance i musze przyznać, że jest to najlepsza część trylogii. Jak jedynka startowała z pułapu 4/10 to trzecia część to według mnie solidne 6/10. Jak zawsze są głupotki scenariuszowe i skróty myślowe, co według mnie nie zawsze było potrzebne. Trochę za dużo ekspozycji, co można było by ugrać inaczej. Wprowadzenie wielkiego Złego, widać, że było inspirowane Thanosem z Avengersów, mam nadzieję, że wykorzystają jego potencjał.
Aktorsko Hardy ciągnie ten film, bo pozostali aktorzy grają co najwyżej poprawnie. O kwestiach technicznych nie będę się rozpisywał - stoją na poziomie poprzednich części.
Podsumowując całkiem udane zamknięcie trylogii.
A co do Jokera 2, to się zawiodłem. I to, na co w pierwszej części mogłem przymknąć oko - no bo to był origin - tak w drugiej to już nie przeszło. A chodzi mi tu o całkowite oderwanie historii od komiksów. [spoil]Dlaczego te filmy mają Joker w tytule jak nie dostajemy Jokera?! Gdyby zmienić tytuł i akcję osadzić np. w Chicago, a nie Gotham to filmy nic by nie straciły. Bo jest to historia Arthur Flecka i tylko Arthura, a do tego z mało satysfakcjonującym zakończeniem.[/spoil] Jako film komiksowy w ogóle się nie broni. A jako film psychologiczny cierpi na złym marketingu, bo obiecywał Jokera, ale nie dowiózł i nie dziwię się złym opiniom ludzi, którzy poczuli się oszukani (i ja też się do nich zaliczam).
Do wstawek muzycznych nic nie mam, do zmiany pochodzenia Harley też nie, choć zmienia to całkowicie dynamikę relacji Jokera z Harley względem komiksów.
Rozumiem, że jest to baaaardzo luźna adaptacja, ale to chyba najgorsza inkarnacja Jokera jaka powstała.
Jako film komiksowy to naciągane 4/10, a jako film psychologiczny oderwany od komiksów to może 6,5/10, bo o ile pierwsza połowa była niezła i próbowała wprowadzić pewne napięcie i niepewność to druga według mnie to całkowicie zmarnowała... a szkoda.