autor: joana » 09 marca 2013, 17:47
NajPhilu
Zgodziłeś się z wypowiedzią poprzedzającą Twój poprzedni post, która takie epitety zawierała.
Uznałam, że jest to zgoda na formę i wymowę treści,
W rozważaniach przyjęłam kryterium- bezpieczeństwo.
Dobrze, przyjmijmy kryterium obowiązek - frajda (chociaż tak do końca tej chęci łażenia po górach bym nie nazwała).
Dla mnie to coś więcej, to takie zdobywanie nieodkrytego i niepoznanego.
Dzięki takim "szaleńcom" i pasjonatom wiemy więcej i "byliśmy" dalej. Dlatego pochwalać nie będę, ale ganić również nie mam zamiaru.
W dyskusji na temat wojny... oczywiście mam dosyć męczenników i chcę, żeby nie powstawała sytuacja, w której ich poświęcenie było konieczne
Czyli chodzi o takie organizowanie się społeczeństwa sprzyjające scalaniu się wzajemnemu, pracę nad dobrem wspólnym prowadzącym do budowy silnego państwa, liczącego się w świecie.
Mądrego społeczeństwa, które równie mądrym oddaje rządzenie w zaufaniu i sprawiedliwie rozlicza z osiągnięć. (Utopia?)
Nigdy nie krytykowałam bohaterów, a jedynie tych, których poczynania nieroztropne, do takiego bohaterstwa innych zmuszały.
Himalaista w góry idzie sam, tam zostaje, i pozostawia rodzinę samą. Zgoda - ale nie ciągnie za sobą Ciebie czy mnie.
My nie umiejąc się rządzić, słuchając ideologów, którzy umiejętnie grają na różnicach aby własne cele osiągnąć - to my właśnie wplątujemy w grę nasze rodziny.
My pozwalamy, żeby za złe rządzenie i nasz brak reakcji, płacili nasi następcy.
W tym przypadku skutek nie następuje krótko po wystąpieniu przyczyny, jest to proces historycznie dłuższy. Góra nas nie sprawdzi, ale czy na pewno nikt nie zapłaci?
I jeszcze, ani mi się waż przestać się udzielać w dyskusjach, bo co ja biedna pocznę wtedy?
NajPhilu
Zgodziłeś się z wypowiedzią poprzedzającą Twój poprzedni post, która takie epitety zawierała.
Uznałam, że jest to zgoda na formę i wymowę treści,
W rozważaniach przyjęłam kryterium- bezpieczeństwo.
Dobrze, przyjmijmy kryterium obowiązek - frajda (chociaż tak do końca tej chęci łażenia po górach bym nie nazwała).
Dla mnie to coś więcej, to takie zdobywanie nieodkrytego i niepoznanego.
Dzięki takim "szaleńcom" i pasjonatom wiemy więcej i "byliśmy" dalej. Dlatego pochwalać nie będę, ale ganić również nie mam zamiaru.
W dyskusji na temat wojny... oczywiście mam dosyć męczenników i chcę, żeby nie powstawała sytuacja, w której ich poświęcenie było konieczne
Czyli chodzi o takie organizowanie się społeczeństwa sprzyjające scalaniu się wzajemnemu, pracę nad dobrem wspólnym prowadzącym do budowy silnego państwa, liczącego się w świecie.
Mądrego społeczeństwa, które równie mądrym oddaje rządzenie w zaufaniu i sprawiedliwie rozlicza z osiągnięć. (Utopia?)
Nigdy nie krytykowałam bohaterów, a jedynie tych, których poczynania nieroztropne, do takiego bohaterstwa innych zmuszały.
Himalaista w góry idzie sam, tam zostaje, i pozostawia rodzinę samą. Zgoda - ale nie ciągnie za sobą Ciebie czy mnie.
My nie umiejąc się rządzić, słuchając ideologów, którzy umiejętnie grają na różnicach aby własne cele osiągnąć - to my właśnie wplątujemy w grę nasze rodziny.
My pozwalamy, żeby za złe rządzenie i nasz brak reakcji, płacili nasi następcy.
W tym przypadku skutek nie następuje krótko po wystąpieniu przyczyny, jest to proces historycznie dłuższy. Góra nas nie sprawdzi, ale czy na pewno nikt nie zapłaci?
I jeszcze, ani mi się waż przestać się udzielać w dyskusjach, bo co ja biedna pocznę wtedy?