autor: joana » 28 czerwca 2014, 10:03
Jednak bardziej lubię strażaków niż policjantów.
O ile Chicago Fire wciągnęło mnie od początku i od początku polubiłam bohaterów tego serialu, śledziłam z zainteresowaniem ich akcje gaśnicze i ratownicze, a również wydarzenia dotyczące ich życia prywatnego, z przyjemnością "gościłam" w rodzinie remizy 51, 2 sezony oglądnęłam bez odczuwania dłużyzn, znudzenia czy irytacji, i chciałam więcej i więcej - o tyle Chicago PD mi się dłuży.
Nie przekonuje mnie nowa twarz brudnego gliniarza, skoro był zdolny do takich wrednych gierek z porucznikiem z CHF, nawet jeśli robił to motywowany swoistym uczuciem ojcowskim, to nie przekonuje mnie jego obecne "nawrócenie". Nawet jeśli jest ono wynikiem złapania drugiej szansy pozostania w policji zamiast w więzieniu. Chociaż, z drugiej strony rozumiem ten zabieg twórców, bo zły glina był w CHF postacią mocno intrygującą, wyrazistą i wywołująca u widza silne emocje i takie przeniesienie go, jako głównej postaci do nowej produkcji jest sposobem na wykorzystanie tych wzbudzonych emocji.
Potwierdzam, relacje między Olińskim i młodym - świetne i to są dla mnie magnesem trzymającym przy serialu. Oliński ma duży plus (u mnie) za metody wychowawcze stosowane wobec młodego gliny, ale też wobec chłopaka córki.
Reszta obsady nieco irytująca - para mundurowych, którą Bostonq chwali za wprowadzenie do serialu pewnej dawki humory, mnie nie przekonuje. Ale to pewnie moje poczucie humoru winne. Przerysowana postać wiedźmy głównodowodzącej, reszta obsady, pomimo tworzenia otoczki skomplikowanej przeszłości, która za nimi, też nie przemawia, brat Dawson miał lepsze wejścia w epizodach w CHF, niż teraz, gdy jest postacią pierwszoplanową.
Póki co (jestem po 5 odc.) epizod z porwaniem małego był najlepszy.
i jeszcze jedno, zarówno w Chicago Fire, jak i w Chicago PD, w początkowych odcinkach mamy do czynienia ze stratą osoby z grupy, jak dobrze poprowadzono ten wątek w strażakach, ukazano wpływ tego wydarzenia na grupę współpracujących ze sobą ludzi, pokazał emocje, traumę i szukanie "winy". W Chicago PD, strata wyrażona emocjami jedynie w chwili pozostawienia pustego biurka.
Jednak bardziej lubię strażaków niż policjantów.
O ile Chicago Fire wciągnęło mnie od początku i od początku polubiłam bohaterów tego serialu, śledziłam z zainteresowaniem ich akcje gaśnicze i ratownicze, a również wydarzenia dotyczące ich życia prywatnego, z przyjemnością "gościłam" w rodzinie remizy 51, 2 sezony oglądnęłam bez odczuwania dłużyzn, znudzenia czy irytacji, i chciałam więcej i więcej - o tyle Chicago PD mi się dłuży.
Nie przekonuje mnie nowa twarz brudnego gliniarza, skoro był zdolny do takich wrednych gierek z porucznikiem z CHF, nawet jeśli robił to motywowany swoistym uczuciem ojcowskim, to nie przekonuje mnie jego obecne "nawrócenie". Nawet jeśli jest ono wynikiem złapania drugiej szansy pozostania w policji zamiast w więzieniu. Chociaż, z drugiej strony rozumiem ten zabieg twórców, bo zły glina był w CHF postacią mocno intrygującą, wyrazistą i wywołująca u widza silne emocje i takie przeniesienie go, jako głównej postaci do nowej produkcji jest sposobem na wykorzystanie tych wzbudzonych emocji.
Potwierdzam, relacje między Olińskim i młodym - świetne i to są dla mnie magnesem trzymającym przy serialu. Oliński ma duży plus (u mnie) za metody wychowawcze stosowane wobec młodego gliny, ale też wobec chłopaka córki.
Reszta obsady nieco irytująca - para mundurowych, którą Bostonq chwali za wprowadzenie do serialu pewnej dawki humory, mnie nie przekonuje. Ale to pewnie moje poczucie humoru winne. Przerysowana postać wiedźmy głównodowodzącej, reszta obsady, pomimo tworzenia otoczki skomplikowanej przeszłości, która za nimi, też nie przemawia, brat Dawson miał lepsze wejścia w epizodach w CHF, niż teraz, gdy jest postacią pierwszoplanową.
Póki co (jestem po 5 odc.) epizod z porwaniem małego był najlepszy.
i jeszcze jedno, zarówno w Chicago Fire, jak i w Chicago PD, w początkowych odcinkach mamy do czynienia ze stratą osoby z grupy, jak dobrze poprowadzono ten wątek w strażakach, ukazano wpływ tego wydarzenia na grupę współpracujących ze sobą ludzi, pokazał emocje, traumę i szukanie "winy". W Chicago PD, strata wyrażona emocjami jedynie w chwili pozostawienia pustego biurka.