autor: beata101 » 20 sierpnia 2013, 11:37
Bostonq pisze:No masz, nie przypuszczałem, że żeby wywołać Cię zza internetowej ściany rzeczywistości, muszę stworzyć posta o końcu świata
Koniec Świata i Apokalipsa to moje imona z bierzmowania

Jam jak ta "Bloody Mary" jest , tylko nie reaguję na lustro a na posty w necie
Co do Rasputina - był naprawdę genialnym manipulatorem,ale okazję miał po temu też ogromną- czasy były straszne a na dokladkę obrzydliwie wykorzystał ogromny strach matki o chore dziecko do zdobycia pozycji i władzy. Masz rację, dzisiaj byłby pewnie kims na miarę hmm... może Moona do kwadratu? Wykorzystując sieć miałby znacznie większe szanse dotrzeć do masy ludzi. Ale z drugiej strony - znalazło by się też znacznie wiecej sceptyków.
Co do końca świata - tak mi się przypomniala pewna dyskusja na Hataku, jeszcze przy okazji pierwszego sezonu TWD ( który wtedy mnie irytował potężnie, ale w końcu uległam urokowi zombiaczków;)). Rozwineła się rozmowa o postapokaliptycznym świecie i ku mojemu zdziwieniu więkoszość wykazywała dziwną chęć znalezienia się w takie sytuacji i jakoś nikt nie ustawiał się w roli biednego, zagyzionego człowieka ani zmarłej na zakażenie dziewczyny czy zagłodzonego dziecka, tylko widział siebie z shotgunem i maczetą dzielnie walczącego z hordami zombie ( w przypadku panów - oczywiście z potęznie biuściasta panienką z karabinem u boku). Hehe...
[quote="Bostonq"]No masz, nie przypuszczałem, że żeby wywołać Cię zza internetowej ściany rzeczywistości, muszę stworzyć posta o końcu świata :D [/quote]
Koniec Świata i Apokalipsa to moje imona z bierzmowania ;) Jam jak ta "Bloody Mary" jest , tylko nie reaguję na lustro a na posty w necie ;)
Co do Rasputina - był naprawdę genialnym manipulatorem,ale okazję miał po temu też ogromną- czasy były straszne a na dokladkę obrzydliwie wykorzystał ogromny strach matki o chore dziecko do zdobycia pozycji i władzy. Masz rację, dzisiaj byłby pewnie kims na miarę hmm... może Moona do kwadratu? Wykorzystując sieć miałby znacznie większe szanse dotrzeć do masy ludzi. Ale z drugiej strony - znalazło by się też znacznie wiecej sceptyków.
Co do końca świata - tak mi się przypomniala pewna dyskusja na Hataku, jeszcze przy okazji pierwszego sezonu TWD ( który wtedy mnie irytował potężnie, ale w końcu uległam urokowi zombiaczków;)). Rozwineła się rozmowa o postapokaliptycznym świecie i ku mojemu zdziwieniu więkoszość wykazywała dziwną chęć znalezienia się w takie sytuacji i jakoś nikt nie ustawiał się w roli biednego, zagyzionego człowieka ani zmarłej na zakażenie dziewczyny czy zagłodzonego dziecka, tylko widział siebie z shotgunem i maczetą dzielnie walczącego z hordami zombie ( w przypadku panów - oczywiście z potęznie biuściasta panienką z karabinem u boku). Hehe...