autor: Inminditrust » 01 marca 2011, 09:09
Zgadzam się co do tych mieszanych uczuć.
Na plus wypadają:
- Zabójczo dobrzy Eva i James. Morgan i Lot z ich genialną chemią, z tym błyskiem w oku, po prostu elektryzują ekran, są absolutnie wspaniali. Ale też, zawsze bardziej lubiłam Morganę we wszelkich ekranizacjach, więc i tu jest tak samo. Odesłana do klasztoru na 15 lat, bo ojciec nie chciał żeby mu psuła małżeństwo przypominajac swoją obecnością o pierwszej żonie, którą najprawdopodobniej zabił, jest prawowitym dzieckiem, a teraz Merlin wyskakuje z jakimś gówniarzem. Team Morgan

- Camelot. Kocham fakt, że to ta tajemnicza, obrośnięta bluszczem ruina. Świetna lokacja/CGI/plan.
- Brat Arthura i rycerze Okrągłego Stołu (Philip Winchester

)
- Fakt, że blond panienka Arthura z pierwszych scen, nie dała się traktować jak przedmiot.
- Seks i przemoc, nie były tak 'radykalne' jak odczułam to w Spartakusie.
Na minus:
- Ten durnowaty małolat ze Sweeney'a Todd'a i Fiennes z przyklejonym durnym uśmieszkiem i tak samo pozbawiony talentu aktorskiego jak we Flashforward. A to na nich chyba ciążyć będzie większość historii, choć mam nadzieję się mylić. Na razie obaj rozczarowali mnie strasznie.
- Claire Forlani (pamiętam ją ostatnio jedynie z CSI:NY, ale jej wybotoksowana do granic możliwości twarz mnie trochę przeraża, jest jak plastikowa maska)
- Skoro podroż Arthura do Camelotu była tak długa, a cała historia była sekretem jak u diaska Lot odnalazł jego 'matkę' tak szybko? Zakładam, że to magia Morgan, ale cała scena była totalnie przypadkowa.
- I w sumie dlaczego Merlin zabrał Arthura jako dzieciaka? Tzn. jego pobudki rozumiem, chciał by królem był łatwo sterowalny, idealistyczny idiota, ale skoro Uther zdobył zamek rywala następnego dnia, zakładam, że zabił matkę Morgan i pojął Igraine, czemu miałby oddać swojego jedynego syna, w czasach gdzie data poczęcia mogłaby być nieco wątpliwa? Pogubiłam się tam trochę. Czy to była obiecana zapłata dla Merlina za transformacje? Wysoka cena.
Na pewno sięgnę po następne odcinki, ale to będzie koleny serial dla mnie, gdzie najbardziej irytuje mnie główny bohater.
Zgadzam się co do tych mieszanych uczuć.
Na plus wypadają:
- Zabójczo dobrzy Eva i James. Morgan i Lot z ich genialną chemią, z tym błyskiem w oku, po prostu elektryzują ekran, są absolutnie wspaniali. Ale też, zawsze bardziej lubiłam Morganę we wszelkich ekranizacjach, więc i tu jest tak samo. Odesłana do klasztoru na 15 lat, bo ojciec nie chciał żeby mu psuła małżeństwo przypominajac swoją obecnością o pierwszej żonie, którą najprawdopodobniej zabił, jest prawowitym dzieckiem, a teraz Merlin wyskakuje z jakimś gówniarzem. Team Morgan ;)
- Camelot. Kocham fakt, że to ta tajemnicza, obrośnięta bluszczem ruina. Świetna lokacja/CGI/plan.
- Brat Arthura i rycerze Okrągłego Stołu (Philip Winchester :ok )
- Fakt, że blond panienka Arthura z pierwszych scen, nie dała się traktować jak przedmiot.
- Seks i przemoc, nie były tak 'radykalne' jak odczułam to w Spartakusie.
Na minus:
- Ten durnowaty małolat ze Sweeney'a Todd'a i Fiennes z przyklejonym durnym uśmieszkiem i tak samo pozbawiony talentu aktorskiego jak we Flashforward. A to na nich chyba ciążyć będzie większość historii, choć mam nadzieję się mylić. Na razie obaj rozczarowali mnie strasznie.
- Claire Forlani (pamiętam ją ostatnio jedynie z CSI:NY, ale jej wybotoksowana do granic możliwości twarz mnie trochę przeraża, jest jak plastikowa maska)
- Skoro podroż Arthura do Camelotu była tak długa, a cała historia była sekretem jak u diaska Lot odnalazł jego 'matkę' tak szybko? Zakładam, że to magia Morgan, ale cała scena była totalnie przypadkowa.
- I w sumie dlaczego Merlin zabrał Arthura jako dzieciaka? Tzn. jego pobudki rozumiem, chciał by królem był łatwo sterowalny, idealistyczny idiota, ale skoro Uther zdobył zamek rywala następnego dnia, zakładam, że zabił matkę Morgan i pojął Igraine, czemu miałby oddać swojego jedynego syna, w czasach gdzie data poczęcia mogłaby być nieco wątpliwa? Pogubiłam się tam trochę. Czy to była obiecana zapłata dla Merlina za transformacje? Wysoka cena.
Na pewno sięgnę po następne odcinki, ale to będzie koleny serial dla mnie, gdzie najbardziej irytuje mnie główny bohater.