autor: kontrast » 28 października 2014, 13:29
joana pisze:Czyli twierdzisz, że przybywając do kraju np. muzułmańskiego (bo od tego nasza dyskusja się zaczęła) powinnam stosować się do obyczajów miejscowych. Wyzbyć się swoich przyzwyczajeń i przekonań, stosować się do tamtejszej tradycji i praw niepisanych. Akceptować zachowania i poglądy, które kłócą się z moim poczuciem sprawiedliwości lub moralności - no tak, ale one przecież są składnikiem piękna kultury lokalnej.
Czyli tego samego powinnam wymagać od przybyszów z zewnątrz, którzy pojawiają się w krajach europejskich.
A jak jest? Nie widzisz żadnej nierównowagi?
Nie, tymbardziej nie w przypadku Maroka, Japonii czy Niemiec, do których turyści są wręcz pchani. Niemniej jednak takie zachowania są normalne, ludzkie, niezależnie od miejsca. Ludzie są ksenofobami i w im mniej zdywersyfikowanym społeczeństwie żyją tym przeważnie bardziej. To zależy od nas jak się zachowamy i wiadomo, że niemiłe zachowanie wobec osoby, która stosuje się do takich zasad to zwykły brak wychowania. I my i muzułmanie są niewychowani, taki gatunek. Problem jest bardzo złożony i na pewno nie leży tylko po jednej stronie. I oczywiście, że jest nierównowaga wszędzie. Gdyby ktoś wcześniej pomyślał trochę to z pewnością też by przewidział wszystkie te rzeczy, które tak się ludziom dzisiaj niepodobają. Zamiast tego nie myśli się, robi, a później narzeka po raz kolejny nie myśląc. Ale chociaż tania siła robocza jest, nie?
asd pisze:2.Mieszanie dwóch jakże różnych kultur i religii też wg. mnie nie jest dobrym rozwiązaniem - wcześniej czy później, kiedy uczucie się ulotni wyjdą stare przyzwyczajenia i nawyki - to tak jakby poślubić alkoholika na odwyku. Może i wytrzyma ale czy naprawdę warto próbować?...
Ale oczywiście każdy ma wolną wolę i może robić ze swoim życiem co chce - nic mi do tego.ać do istniejących tam przepisów.
To samo powinno dotyczyć imigrantów - wtedy wszyscy będą zadowoleni.
To wręcz taka forma kolonializmu, bo przeważnie jedna strona się dostosowuje i jest traktowana jako tą gorszą co oczywiście wyzwala brzydkie emocje (i to po obu stronach), niszczy kulturę. To nieprzemyślany, sztuczny proces, to nie jest naturalne mieszanie się kultur, które od zawsze występuje. Zastanawia mnie trochę jak to się stało, że ludzie nie pomyśleli na samym początku o tym, by zaprotestować przeciw imigracji czy interwencjom, zamiast tego entuzjastycznie poparli wszystko i teraz pojawia się taki absurd.
joana pisze:Widzisz ASD, sam poplątałeś, turystykę z emigracją. Mniej mi przeszkadza, gdy jakiś Arab przyjedzie do Polski otoczony 10 żonami odzianymi w czerń od stóp do głów. Przyjedzie i pojedzie. Od takich asymilacji nie wymagam i chcę, żeby nie wymagano jej ode mnie, gdy zawitam okazjonalnie w rejony objęte islamem. Nie chcę tam mieszkać, nie chcę się z nimi asymilować, nie chcę wyznawać ich wiary, nie chcę przyjmować ich tradycji i zasad współżycia. Dlatego tam się nie pcham i nie chcę tam mieszkać na stałe. Po cholerę muzułmanie się pchali i pchają do Europy skoro nasza tradycja jest tak odmienna? A teraz chcą dla siebie jakiś specjalnych praw, albo stają przeciwko rodowitym mieszkańcom Europy, metodami nawet siłowymi?
Wejście do świątyni wiąże się z szacunkiem dla miejsca kultu, szacunkiem dla wiary innych, ale po wyjściu z tej świątyni wracam do odsłoniętych nóg czy ramion. Ulica nie jest świątynią.
Dlatego przeciwstawiam się wpływowi wszelkich religii na świeckie zapisy prawne.
Angole Ci przeszkadzają? Tylko, że oni nie przenoszą swojej kultury na Rynek, a raczej luzują cugle, które maja założone u siebie, w swoim środowisku. Podobnie ma się sprawa z ludźmi, którzy wyrwali się do dużego miasta spod kontroli małomiasteczkowej. Stają się anonimowi i myślą, że im więcej wolno. Zapewniam Cię, że z lokali obok mojego rodzinnego domu wytaczają się nie pijani Angole, są to tubylcy, ale drzeć się potrafią pewnie porównywalnie głośno.
W sumie dyskutować można długo i namiętnie, podawać przykłady jednostkowe, które mogą przeczyć ogólnym stwierdzeniom. Tylko, że zjawiska społeczne, a takim jest również przenikanie się kultur, podlega rozpatrywaniu generalizującemu.
Kath podaje swój przykład. Ja znam inne, gdzie miłość, tolerancja i pozory europejskości partnera kończyły się po wyjeździe do kraju ojczystego.
I najnowsza wiadomość, tym razem dotycząca wątku głównego - eboli. Otóż Australia zawiesiła wydawanie wiz osobom z terenów objętych epidemią. Ci, którzy mają wizy stałe, po przybyciu do Australii, muszą poddać się 21 dniowej kwarantannie. No i to jest bardzo dobre posunięcie.
Mam nadzieje, że państwa innych kontynentów postąpią podobnie.
Ale zauważ, że mówisz "rejony objęte islamem". Pchali i pchają się, bo zostali zaproszeni. Dostali od zachodu kupę żelastwa, żeby mieć się czym bić, do tego przyszli żołnierze by bili się z miejscowymi, następnie dostali wybór: zostać i umrzeć lub miłe zaproszenie na do amerykańskiego snu. Następnie zostali upakowani w gettach z czarnymi i dostali obywatelstwa i mają gwarantowane równe prawa, dlatego też chcą specjalnych praw, bo ich nie mają. Tacy ludzie też podlegają pod miejscowy kodeks karny i podlega pod stosowne kary za użycie siły.
Wbrew pozorom taki "angol" też przenosi swoją kulturę, to małe, niewidzialne, lecz wciąż istotne procesy. Zapraszam do artykułu o tym jak to "angole" nie wpłynęli w żaden sposób na Niemcy:
http://www.thebaffler.com/salvos/sacking-berlin
Jedną rzecz chciałbym zauważyć, wszędzie widzę gorące dyskusje o tym jak jest źle, ale nie widzę dyskusji o tym co zrobić. Czy macie jakiekolwiek pomysły? Nie wiem czy macie i jakie, ale mam wrażenie, że jedyny to rozwiązanie a'la Krym, czyli wyeksmitowanie wszystkich proukraińców do swojej ukochanej ojczyzny, oczywiście bez dóbr materialnych. Przynajmniej z takimi pomysłami się cały czas spotykam. Przypomina mi to pomysł o uroczystym otwarciu granic dla wszystkich ludzi, niezależnie od rasy, wyglądu, przekonań, preferencji, pochodzenia i czegokolwiek innego.
[quote="joana"]Czyli twierdzisz, że przybywając do kraju np. muzułmańskiego (bo od tego nasza dyskusja się zaczęła) powinnam stosować się do obyczajów miejscowych. Wyzbyć się swoich przyzwyczajeń i przekonań, stosować się do tamtejszej tradycji i praw niepisanych. Akceptować zachowania i poglądy, które kłócą się z moim poczuciem sprawiedliwości lub moralności - no tak, ale one przecież są składnikiem piękna kultury lokalnej.
Czyli tego samego powinnam wymagać od przybyszów z zewnątrz, którzy pojawiają się w krajach europejskich.
A jak jest? Nie widzisz żadnej nierównowagi?[/quote]
Nie, tymbardziej nie w przypadku Maroka, Japonii czy Niemiec, do których turyści są wręcz pchani. Niemniej jednak takie zachowania są normalne, ludzkie, niezależnie od miejsca. Ludzie są ksenofobami i w im mniej zdywersyfikowanym społeczeństwie żyją tym przeważnie bardziej. To zależy od nas jak się zachowamy i wiadomo, że niemiłe zachowanie wobec osoby, która stosuje się do takich zasad to zwykły brak wychowania. I my i muzułmanie są niewychowani, taki gatunek. Problem jest bardzo złożony i na pewno nie leży tylko po jednej stronie. I oczywiście, że jest nierównowaga wszędzie. Gdyby ktoś wcześniej pomyślał trochę to z pewnością też by przewidział wszystkie te rzeczy, które tak się ludziom dzisiaj niepodobają. Zamiast tego nie myśli się, robi, a później narzeka po raz kolejny nie myśląc. Ale chociaż tania siła robocza jest, nie?
[quote="asd"]2.Mieszanie dwóch jakże różnych kultur i religii też wg. mnie nie jest dobrym rozwiązaniem - wcześniej czy później, kiedy uczucie się ulotni wyjdą stare przyzwyczajenia i nawyki - to tak jakby poślubić alkoholika na odwyku. Może i wytrzyma ale czy naprawdę warto próbować?...
Ale oczywiście każdy ma wolną wolę i może robić ze swoim życiem co chce - nic mi do tego.ać do istniejących tam przepisów.
To samo powinno dotyczyć imigrantów - wtedy wszyscy będą zadowoleni.[/quote]
To wręcz taka forma kolonializmu, bo przeważnie jedna strona się dostosowuje i jest traktowana jako tą gorszą co oczywiście wyzwala brzydkie emocje (i to po obu stronach), niszczy kulturę. To nieprzemyślany, sztuczny proces, to nie jest naturalne mieszanie się kultur, które od zawsze występuje. Zastanawia mnie trochę jak to się stało, że ludzie nie pomyśleli na samym początku o tym, by zaprotestować przeciw imigracji czy interwencjom, zamiast tego entuzjastycznie poparli wszystko i teraz pojawia się taki absurd.
[quote="joana"]Widzisz ASD, sam poplątałeś, turystykę z emigracją. Mniej mi przeszkadza, gdy jakiś Arab przyjedzie do Polski otoczony 10 żonami odzianymi w czerń od stóp do głów. Przyjedzie i pojedzie. Od takich asymilacji nie wymagam i chcę, żeby nie wymagano jej ode mnie, gdy zawitam okazjonalnie w rejony objęte islamem. Nie chcę tam mieszkać, nie chcę się z nimi asymilować, nie chcę wyznawać ich wiary, nie chcę przyjmować ich tradycji i zasad współżycia. Dlatego tam się nie pcham i nie chcę tam mieszkać na stałe. Po cholerę muzułmanie się pchali i pchają do Europy skoro nasza tradycja jest tak odmienna? A teraz chcą dla siebie jakiś specjalnych praw, albo stają przeciwko rodowitym mieszkańcom Europy, metodami nawet siłowymi?
Wejście do świątyni wiąże się z szacunkiem dla miejsca kultu, szacunkiem dla wiary innych, ale po wyjściu z tej świątyni wracam do odsłoniętych nóg czy ramion. Ulica nie jest świątynią.
Dlatego przeciwstawiam się wpływowi wszelkich religii na świeckie zapisy prawne.
Angole Ci przeszkadzają? Tylko, że oni nie przenoszą swojej kultury na Rynek, a raczej luzują cugle, które maja założone u siebie, w swoim środowisku. Podobnie ma się sprawa z ludźmi, którzy wyrwali się do dużego miasta spod kontroli małomiasteczkowej. Stają się anonimowi i myślą, że im więcej wolno. Zapewniam Cię, że z lokali obok mojego rodzinnego domu wytaczają się nie pijani Angole, są to tubylcy, ale drzeć się potrafią pewnie porównywalnie głośno.
W sumie dyskutować można długo i namiętnie, podawać przykłady jednostkowe, które mogą przeczyć ogólnym stwierdzeniom. Tylko, że zjawiska społeczne, a takim jest również przenikanie się kultur, podlega rozpatrywaniu generalizującemu.
Kath podaje swój przykład. Ja znam inne, gdzie miłość, tolerancja i pozory europejskości partnera kończyły się po wyjeździe do kraju ojczystego.
I najnowsza wiadomość, tym razem dotycząca wątku głównego - eboli. Otóż Australia zawiesiła wydawanie wiz osobom z terenów objętych epidemią. Ci, którzy mają wizy stałe, po przybyciu do Australii, muszą poddać się 21 dniowej kwarantannie. No i to jest bardzo dobre posunięcie.
Mam nadzieje, że państwa innych kontynentów postąpią podobnie.[/quote]
Ale zauważ, że mówisz "rejony objęte islamem". Pchali i pchają się, bo zostali zaproszeni. Dostali od zachodu kupę żelastwa, żeby mieć się czym bić, do tego przyszli żołnierze by bili się z miejscowymi, następnie dostali wybór: zostać i umrzeć lub miłe zaproszenie na do amerykańskiego snu. Następnie zostali upakowani w gettach z czarnymi i dostali obywatelstwa i mają gwarantowane równe prawa, dlatego też chcą specjalnych praw, bo ich nie mają. Tacy ludzie też podlegają pod miejscowy kodeks karny i podlega pod stosowne kary za użycie siły.
Wbrew pozorom taki "angol" też przenosi swoją kulturę, to małe, niewidzialne, lecz wciąż istotne procesy. Zapraszam do artykułu o tym jak to "angole" nie wpłynęli w żaden sposób na Niemcy: http://www.thebaffler.com/salvos/sacking-berlin
Jedną rzecz chciałbym zauważyć, wszędzie widzę gorące dyskusje o tym jak jest źle, ale nie widzę dyskusji o tym co zrobić. Czy macie jakiekolwiek pomysły? Nie wiem czy macie i jakie, ale mam wrażenie, że jedyny to rozwiązanie a'la Krym, czyli wyeksmitowanie wszystkich proukraińców do swojej ukochanej ojczyzny, oczywiście bez dóbr materialnych. Przynajmniej z takimi pomysłami się cały czas spotykam. Przypomina mi to pomysł o uroczystym otwarciu granic dla wszystkich ludzi, niezależnie od rasy, wyglądu, przekonań, preferencji, pochodzenia i czegokolwiek innego.