Bym nie przesadzał, wszak to o religijności i etyce, czyli dość ważnym wątku w "The Borgias" Aczkolwiek chciałem właśnie podzielić temat i wrzucić to do HydeParku, ale coś mi nie działa opcja podziel wątek, cały czas mnie wrzuca z powrotem, toteż tego nie uczyniłem
Bym nie przesadzał, wszak to o religijności i etyce, czyli dość ważnym wątku w "The Borgias" ;) Aczkolwiek chciałem właśnie podzielić temat i wrzucić to do HydeParku, ale coś mi nie działa opcja podziel wątek, cały czas mnie wrzuca z powrotem, toteż tego nie uczyniłem :(
Całe szczęście NajPhilu, że człowiek to taka istota, która nie zasklepia się tylko na tym, z czego wyrosła i co jej wpojono.
W pewnym momencie zaczyna podchodzić krytycznie, sprawdzać, rozważać, modyfikować a wreszcie odrzucać i zastępować nowym.
Tak, w społeczeństwie pozbawionym religii mogłabym mieć podobny kompas moralny, jaki mam teraz.
Przecież wszystko to, co nazywasz religią - od ludzi pochodzi i przez człowieka jest wymyślone, by świat uporządkować przed wiekami, przy uwzględnieniu ówczesnych realiów, stanu wiedzy i potrzeb. Nie było jakiejś nadprzyrodzonej istoty, która takie zasady wymyśliła i nam podarowała.
To człowiek, właśnie w wyniku swojego doświadczenia i możliwości poznawczych, w wyniku sprzeciwu wobec realiów zastanych,próbował uporządkować i skodyfikować swój świat, dla ułatwienia sobie zadania powołując do życia byt nadludzki i obiecując innym nagrodę za dobre zachowanie.
Ale cały czas robił to człowiek, bo w człowieku była taka potrzeba. Czym powodowany? Chęcią posiadania władzy, czy raczej chęcią budowania świata lepszego?
To w człowieku, w jego istocie i konstrukcji tkwił właśnie ten motyw sprawczy.
Nikt nam nie kazał - sami chcieliśmy.
Nazwiesz to religią? Ja nie.
I nadal się rozwijamy, dążymy dalej, religię pozostawiając na boku, bo za nami nie nadąża, nie odpowiada na nurtujące nas pytania, przez co straciła swoja moc porządkowania nowego.
Aha, i etyka nie jest celem, ona jest środkiem do celu.
Całe szczęście NajPhilu, że człowiek to taka istota, która nie zasklepia się tylko na tym, z czego wyrosła i co jej wpojono. W pewnym momencie zaczyna podchodzić krytycznie, sprawdzać, rozważać, modyfikować a wreszcie odrzucać i zastępować nowym. Tak, w społeczeństwie pozbawionym religii mogłabym mieć podobny kompas moralny, jaki mam teraz. Przecież wszystko to, co nazywasz religią - od ludzi pochodzi i przez człowieka jest wymyślone, by świat uporządkować przed wiekami, przy uwzględnieniu ówczesnych realiów, stanu wiedzy i potrzeb. Nie było jakiejś nadprzyrodzonej istoty, która takie zasady wymyśliła i nam podarowała. To człowiek, właśnie w wyniku swojego doświadczenia i możliwości poznawczych, w wyniku sprzeciwu wobec realiów zastanych,próbował uporządkować i skodyfikować swój świat, dla ułatwienia sobie zadania powołując do życia byt nadludzki i obiecując innym nagrodę za dobre zachowanie. Ale cały czas robił to człowiek, bo w człowieku była taka potrzeba. Czym powodowany? Chęcią posiadania władzy, czy raczej chęcią budowania świata lepszego? To w człowieku, w jego istocie i konstrukcji tkwił właśnie ten motyw sprawczy. Nikt nam nie kazał - sami chcieliśmy. Nazwiesz to religią? Ja nie. I nadal się rozwijamy, dążymy dalej, religię pozostawiając na boku, bo za nami nie nadąża, nie odpowiada na nurtujące nas pytania, przez co straciła swoja moc porządkowania nowego. Aha, i etyka nie jest celem, ona jest środkiem do celu.