Takie trochę prowokacyjne pytanie w temacie, ale ostatnio dzieją się rzeczy absurdalne - znakomite "The River", świetne "Awake, zresztą można sobie popatrzeć tutaj: http://eztv.it/tvnews/5911/2012-cancele ... -and-more/ - wszystko idzie do kosza. Nie mam na myśli seriali, które się kończą po 7, 8 sezonach, jak "House", ale te przerywane po sezonie, paru odcinkach. Człowiek się angażuje, poświęca czas, a tu ciach, nie ma. I żeby to chodziło o słabe rzeczy - bardzo dobrze, niech się kończą. Ale "The River"?? Raz, że horrory rzadko są obecne w serialach, dwa, że naprawdę był bardzo dobry, frapujący, oryginalny. I co? I nic. "Awake" z bardzo ciekawym, wyjściowym pomysłem, intrygującą fabułą, dobrym aktorem? Dziś wyszedł ostatni odcinek, wystarczy poczytać nawet te komentarze na release24, jak bardzo ludzi żałują. Bo to był bardzo dobry serial
Czekać, aż serial dostanie drugi sezon? A jaka jest pewność, że po drugim nie skasują, bo słupki zlecą? Seriali powstaje nowych jak szyszek, stacje inwestują ciężkie pieniądze, a później to wszystko można o kant du.. stołu rozbić.
Takie trochę prowokacyjne pytanie w temacie, ale ostatnio dzieją się rzeczy absurdalne - znakomite "The River", świetne "Awake, zresztą można sobie popatrzeć tutaj: http://eztv.it/tvnews/5911/2012-canceled-shows-and-more/ - wszystko idzie do kosza. Nie mam na myśli seriali, które się kończą po 7, 8 sezonach, jak "House", ale te przerywane po sezonie, paru odcinkach. Człowiek się angażuje, poświęca czas, a tu ciach, nie ma. I żeby to chodziło o słabe rzeczy - bardzo dobrze, niech się kończą. Ale "The River"?? Raz, że horrory rzadko są obecne w serialach, dwa, że naprawdę był bardzo dobry, frapujący, oryginalny. I co? I nic. "Awake" z bardzo ciekawym, wyjściowym pomysłem, intrygującą fabułą, dobrym aktorem? Dziś wyszedł ostatni odcinek, wystarczy poczytać nawet te komentarze na release24, jak bardzo ludzi żałują. Bo to był bardzo dobry serial :(
Czekać, aż serial dostanie drugi sezon? A jaka jest pewność, że po drugim nie skasują, bo słupki zlecą? Seriali powstaje nowych jak szyszek, stacje inwestują ciężkie pieniądze, a później to wszystko można o kant du.. stołu rozbić.
Ja robię tak, że zazwyczaj czekam z oglądaniem aż serial dostanie 2 sezon. Za dużo razy się już przejechałem na tym, że serial mi się spodobał, a tu ciach co prawda nie zawsze trzymam się tej reguły - np. Flashforward,The Event czy The River oglądałem na bieżąco, i no... sami wiecie jak wyszło. Można się zniechęcić, ale co poradzić jak dla mnie, jest sens oglądać, tylko trzeba się nastawić na gorzkie rozczarowania.
Ja robię tak, że zazwyczaj czekam z oglądaniem aż serial dostanie 2 sezon. Za dużo razy się już przejechałem na tym, że serial mi się spodobał, a tu ciach :) co prawda nie zawsze trzymam się tej reguły - np. Flashforward,The Event czy The River oglądałem na bieżąco, i no... sami wiecie jak wyszło. Można się zniechęcić, ale co poradzić :) jak dla mnie, jest sens oglądać, tylko trzeba się nastawić na gorzkie rozczarowania.
Po co tworzyć rzeźby w lodzie? Warto godzinami piec pyszne ciasto? A czy jest sens kochać?
Wszystko jest ulotne i ma swój koniec. Ja rozumiem, że człowiek się przyzwyczaja i nikt nie lubi jak odbierają mu jego ukochaną zabawkę... Ale prawda jest taka, że życie trwa nadal i pędzi do przodu.
Każdy koniec daje początek nowemu serialowi.
Na początku też mi było żal jak skończył się BSG, Rescue Me czy wiele, wiele innych seriali z którymi się zżyłem... Ale od tego czasu powstały dziesiątki jak nie setki innych nowych seriali! Nie ma więc co się załamywać tylko trzeba oglądać!!
Czy więc warto?? Oczywiście że warto!! - ot choćby dla rozrywki
Po co tworzyć rzeźby w lodzie? Warto godzinami piec pyszne ciasto? A czy jest sens kochać? Wszystko jest ulotne i ma swój koniec. Ja rozumiem, że człowiek się przyzwyczaja i nikt nie lubi jak odbierają mu jego ukochaną zabawkę... Ale prawda jest taka, że życie trwa nadal i pędzi do przodu. Każdy koniec daje początek nowemu serialowi. Na początku też mi było żal jak skończył się BSG, Rescue Me czy wiele, wiele innych seriali z którymi się zżyłem... Ale od tego czasu powstały dziesiątki jak nie setki innych nowych seriali! Nie ma więc co się załamywać tylko trzeba oglądać!! Czy więc warto?? Oczywiście że warto!! - ot choćby dla rozrywki :)
Nie, nie, mi nadal nie chodzi o to, że serial się kończy, bo taki jest plan twórców. To normalne, jak książki, filmy. Rzecz w tym, gdy się coś urywa bez końca, bo oglądalność spada i nic więcej się nie dowiemy, a serial wciągał dobrą historią. To jest ostatnio strasznie męczące...
Nie, nie, mi nadal nie chodzi o to, że serial się kończy, bo taki jest plan twórców. To normalne, jak książki, filmy. Rzecz w tym, gdy się coś urywa bez końca, bo oglądalność spada i nic więcej się nie dowiemy, a serial wciągał dobrą historią. To jest ostatnio strasznie męczące...
To oczywiście irytuje zwłaszcza jak patrzymy na inne seriale, których nie lubimy, a ich sezonom nie ma końca.
Ale seriale to też rynek - nikt nie będzie ich produkował dla idei - pieniądz rządzi światem.
Ja na cancele mam swój sposób - oglądam tyle seriali, że ledwo nadążam z oglądnięciem kolejnych odcinków - gdy więc jakiś odpada to wprawdzie żal ale z drugiej strony trochę się cieszę bo to szansa na nadrobienie zaległości
To oczywiście irytuje zwłaszcza jak patrzymy na inne seriale, których nie lubimy, a ich sezonom nie ma końca. Ale seriale to też rynek - nikt nie będzie ich produkował dla idei - pieniądz rządzi światem. Ja na cancele mam swój sposób - oglądam tyle seriali, że ledwo nadążam z oglądnięciem kolejnych odcinków - gdy więc jakiś odpada to wprawdzie żal ale z drugiej strony trochę się cieszę bo to szansa na nadrobienie zaległości :D
warto ogladac , ale fakt wku..ia konczenie niektorych seriali w najciekawszym momencie. wedlug mnie powinni rezyserzy zrobic jakies zakonczenie a nie tak poprostu zakonczyc w najciekawszym momencie. przykladem moze byc sg universe -wchodza do kapsul i co?
warto ogladac , ale fakt wku..ia konczenie niektorych seriali w najciekawszym momencie. wedlug mnie powinni rezyserzy zrobic jakies zakonczenie a nie tak poprostu zakonczyc w najciekawszym momencie. przykladem moze byc sg universe -wchodza do kapsul i co?
Popieram xvida.Cancel jednego serialu to zachęta by poszukiwać nowego lub nadrobić zaległości w innych serialach.Dzięki cancelom odkryłem fringe, babylon V i wiele wiele innych.Trzeba przyjąć do wiadomości, że rynek amerykański rządzi się swoimi prawami i niestety nie mamy na to zbyt wielkiego wpływu.Każda stacja telewizyjna założyła sobie jakiś tam próg oglądalności oraz rentowności serialu, jeśli ten go nie przekracza ekonomista stawia pieczątkę z napisem cancelled a w szufladzie czeka kilkanaście nowych projektów do zrealizowania.
Popieram xvida.Cancel jednego serialu to zachęta by poszukiwać nowego lub nadrobić zaległości w innych serialach.Dzięki cancelom odkryłem fringe, babylon V i wiele wiele innych.Trzeba przyjąć do wiadomości, że rynek amerykański rządzi się swoimi prawami i niestety nie mamy na to zbyt wielkiego wpływu.Każda stacja telewizyjna założyła sobie jakiś tam próg oglądalności oraz rentowności serialu, jeśli ten go nie przekracza ekonomista stawia pieczątkę z napisem cancelled a w szufladzie czeka kilkanaście nowych projektów do zrealizowania.
Czekać nawet 2/3 sezony, sprawdzić oceny, opinie i dopiero wtedy podejmować decyzję czy oglądać czy nie.
Ja już od bardzo dawna nie jestem na bieżąco z żadną produkcją, właściwie to całkowicie zmieniłem swoje podejście do seriali. Raz przestałem oglądać rzeczy o dyskusyjnej jakości jak True Blood, Chirurgów czy Big Bang Theory, dwa muszę się bardzo dobrze zastanowić zanim się na coś zdecyduję i dobrze mi z tym
Abstrahując od mojego podejścia, to ja bym zdał pytanie - Czy serial potrzebuje konkretnego, wyraźnego zamknięcia? Moim zdaniem niekoniecznie.
Bo jeśli rozpatrujemy produkcje wielosezonowe (nie mini-seriale będące zamkniętą całością, czy po po prostu filmy pocięte na części) to zawsze jest ogólny zarys fabuły, kierunku w którym toczy się akcja ale nie ma dokładnego scenariusza na powiedzmy 5 sezonów. Do tego większość odcinków to zamknięta całość.
Moim zdaniem powinno się bardziej patrzeć na jakość poszczególnych odcinków, a nie całościowo na sezon.
Jeśli odcinki są rewelacyjne to warto dla tych paru epizodów poświęcić swój czas, tak jak warto przeczytać niedokończoną książkę ulubionego autora, która została wydana pośmiertnie.
Z książką jest trochę lepiej bo od początku wiemy, że niektóre wątki nie będą rozwiązane, a tajemnice pozostaną tajemnicami... i tu wracamy do początku, żeby w przypadku seriali jednak poczekać
Czekać nawet 2/3 sezony, sprawdzić oceny, opinie i dopiero wtedy podejmować decyzję czy oglądać czy nie.
Ja już od bardzo dawna nie jestem na bieżąco z żadną produkcją, właściwie to całkowicie zmieniłem swoje podejście do seriali. Raz przestałem oglądać rzeczy o dyskusyjnej jakości jak True Blood, Chirurgów czy Big Bang Theory, dwa muszę się bardzo dobrze zastanowić zanim się na coś zdecyduję i dobrze mi z tym :D
Abstrahując od mojego podejścia, to ja bym zdał pytanie - Czy serial potrzebuje konkretnego, wyraźnego zamknięcia? Moim zdaniem niekoniecznie. Bo jeśli rozpatrujemy produkcje wielosezonowe (nie mini-seriale będące zamkniętą całością, czy po po prostu filmy pocięte na części) to zawsze jest ogólny zarys fabuły, kierunku w którym toczy się akcja ale nie ma dokładnego scenariusza na powiedzmy 5 sezonów. Do tego większość odcinków to zamknięta całość.
Moim zdaniem powinno się bardziej patrzeć na jakość poszczególnych odcinków, a nie całościowo na sezon. Jeśli odcinki są rewelacyjne to warto dla tych paru epizodów poświęcić swój czas, tak jak warto przeczytać niedokończoną książkę ulubionego autora, która została wydana pośmiertnie. Z książką jest trochę lepiej bo od początku wiemy, że niektóre wątki nie będą rozwiązane, a tajemnice pozostaną tajemnicami... i tu wracamy do początku, żeby w przypadku seriali jednak poczekać ;)
A ja dodam jeszcze, że warto ale nie w wakacje!! Ludzie jest ponad trzydzieści stopni za oknem!! Plaża, woda, lody... itd!! a nie jakieś tam seriale... nuda
A ja dodam jeszcze, że warto ale nie w wakacje!! Ludzie jest ponad trzydzieści stopni za oknem!! Plaża, woda, lody... itd!! a nie jakieś tam seriale... nuda :-p
Rok minął.
Upały się skończyły (chyba, nareszcie).
No, nie może być, żeby zabrakło pod tym tematem mojego zdania.
Warto !!!
I krzyczę to ja, która do niedawna seriale miałam za nic. Ot, taki wielokrotnie powtarzający się "stosunek" przerywany,
który do nerwicy albo do znudzenia prowadzi.
Duży ekran był dla mnie sztuką dającą satysfakcję, że niby dostawałam produkt przemyślany, ograniczony ramami czasowymi, przez co bardziej spójny, pozostawiający trochę niedopowiedzeń dających możliwość interpretacji, operujący skrótem - czasem symbolem.
Serial, to trochę jak wyruszanie w podróż, która nie wiadomo dokąd zaprowadzi, ile będzie trwała.
Czy podążanie tą drogą, czy wrażenia pozytywne odebrane w trakcie a i trudy poniesione w międzyczasie doprowadzą do satysfakcjonującego zakończenia, które wynagrodzi mój czas spędzony w podróży? No, i oczywiście - czy nie zostanę wyrzucona z pociągu przed stacją końcową?
Warto!!!
Bo okazało się, że jest "Carnivale", "The Wire", "6 Feet Under" i parę innych, które dostarczyły niezapomnianych wrażeń i do których czasami wracam jak do lektury fragmentów ulubionej książki. Bo nie poznałabym pana "Louie CK", który serwuje mi humor często dający po pysku, ale odpowiadający na moje zapotrzebowanie ironii, sarkazmu i dosadności przekraczającej bariery poprawności i dobrego smaku.
Jeszcze mogłabym wymieniać kolejne seriale i przytaczać nowe argumenty, ale każdy z nas ma swoje własne i może do tej mojej listy dopisać.
Oglądanie seriali daje też zysk czysto ekonomiczno-estetyczny: nie muszę płacić za znoszenie siorbania, mlaskania, chrupania, durnych komentarzy i faceta 2 metrowego, który mi ekran zasłania i gada przez komórkę. Mój czas, mój fotel, mój ekran i strój niezobowiązujący.
I oczywiście, gdyby nie seriale, nie poznałabym takich jak Wy maniaków, z którymi można pogadać o odcinkach, czasem ulec
i dać się namówić na jakiś serial wart oglądnięcia.
Rok minął. Upały się skończyły (chyba, nareszcie). No, nie może być, żeby zabrakło pod tym tematem mojego zdania. Warto !!! I krzyczę to ja, która do niedawna seriale miałam za nic. Ot, taki wielokrotnie powtarzający się "stosunek" przerywany, który do nerwicy albo do znudzenia prowadzi. Duży ekran był dla mnie sztuką dającą satysfakcję, że niby dostawałam produkt przemyślany, ograniczony ramami czasowymi, przez co bardziej spójny, pozostawiający trochę niedopowiedzeń dających możliwość interpretacji, operujący skrótem - czasem symbolem. Serial, to trochę jak wyruszanie w podróż, która nie wiadomo dokąd zaprowadzi, ile będzie trwała. Czy podążanie tą drogą, czy wrażenia pozytywne odebrane w trakcie a i trudy poniesione w międzyczasie doprowadzą do satysfakcjonującego zakończenia, które wynagrodzi mój czas spędzony w podróży? No, i oczywiście - czy nie zostanę wyrzucona z pociągu przed stacją końcową? Warto!!! Bo okazało się, że jest "Carnivale", "The Wire", "6 Feet Under" i parę innych, które dostarczyły niezapomnianych wrażeń i do których czasami wracam jak do lektury fragmentów ulubionej książki. Bo nie poznałabym pana "Louie CK", który serwuje mi humor często dający po pysku, ale odpowiadający na moje zapotrzebowanie ironii, sarkazmu i dosadności przekraczającej bariery poprawności i dobrego smaku. Jeszcze mogłabym wymieniać kolejne seriale i przytaczać nowe argumenty, ale każdy z nas ma swoje własne i może do tej mojej listy dopisać. Oglądanie seriali daje też zysk czysto ekonomiczno-estetyczny: nie muszę płacić za znoszenie siorbania, mlaskania, chrupania, durnych komentarzy i faceta 2 metrowego, który mi ekran zasłania i gada przez komórkę. Mój czas, mój fotel, mój ekran i strój niezobowiązujący. I oczywiście, gdyby nie seriale, nie poznałabym takich jak Wy maniaków, z którymi można pogadać o odcinkach, czasem ulec i dać się namówić na jakiś serial wart oglądnięcia.
NIE WARTO
Zabierają czas, człowiek siedzi zapatrzony w ekran który przyciąga go niczym magnes godzina , dwie , trzy, które moznaby spożytkować na coś konstruktywnego, twórczego. Zamiast tego asymilacja z wytworami czyjejś wyobraźni, podziwianie gry aktorów, zwrotów akcji, obserwacja scenografii [ileż można ciekawych informacji wynieść z jedej sceny rozgrywającej się w jakimś barze ot choćby cennik ] i to pozwala na stwierdzenie lekkiego ale zawsze podobieństwa do książki, to co odróżnia serial od filmu - możliwość w czasie oczekiwania na następny odcinek dopowiedzenia sobie co się jeszcze wydarzy.
Nie warto ,seriale pożerają czas, człowiek siedzi jak zombie trzecia rano oczy się kleją, rozsądek podpowiada - idź spać rano nie wstaniesz, ale jeszcze chwilkę jeszcze jeden pół, 5 minut odcinka .
NIe warto - tylko czemu tak wciąga i daje taką satysfakcję ...
NIE WARTO Zabierają czas, człowiek siedzi zapatrzony w ekran który przyciąga go niczym magnes godzina , dwie , trzy, które moznaby spożytkować na coś konstruktywnego, twórczego. Zamiast tego asymilacja z wytworami czyjejś wyobraźni, podziwianie gry aktorów, zwrotów akcji, obserwacja scenografii [ileż można ciekawych informacji wynieść z jedej sceny rozgrywającej się w jakimś barze ot choćby cennik :)] i to pozwala na stwierdzenie lekkiego ale zawsze podobieństwa do książki, to co odróżnia serial od filmu - możliwość w czasie oczekiwania na następny odcinek dopowiedzenia sobie co się jeszcze wydarzy. Nie warto ,seriale pożerają czas, człowiek siedzi jak zombie trzecia rano oczy się kleją, rozsądek podpowiada - idź spać rano nie wstaniesz, ale jeszcze chwilkę jeszcze jeden pół, 5 minut odcinka . NIe warto - tylko czemu tak wciąga i daje taką satysfakcję ... :)
Ja to nie rozumiem tej fascynacji serialami... Gapi się człowiek godzinami i co z tego ma? Nic! Tylko oczy bolą i głowa puchnie... - kompletnie tego nie rozumiem...
Dlatego ja tam nie oglądam tych seriali - po prostu jak trzeba to rzucam okiem, zapiszę na kartce ten numer i wpiszę w odpowiednie miejsce i już!
hahahaha ;-))
Ja to nie rozumiem tej fascynacji serialami... Gapi się człowiek godzinami i co z tego ma? Nic! Tylko oczy bolą i głowa puchnie... - kompletnie tego nie rozumiem... Dlatego ja tam nie oglądam tych seriali - po prostu jak trzeba to rzucam okiem, zapiszę na kartce ten numer i wpiszę w odpowiednie miejsce i już! hahahaha ;-))
Kurcze, no wiem. Straszny grzech na moim koncie jest.
Bo seriale to samo zło. Promują przemoc, seksem i nagością epatują.
Zombiaki i wampiry na piedestał wynoszą.
Samo zgorszenie.
O czasie, który zabierają, a mógłby on być wykorzystany produktywnie - tworzenie dzieł, sadzenie drzew, budowanie domów, płodzenie potomstwa....itp. - to nawet nie wspomnę.
Tylko, że grzech ma siłę przyciągania, której trudno jest się oprzeć.
Kto będzie nadal "grzeszył" ze mną?
Kurcze, no wiem. Straszny grzech na moim koncie jest. Bo seriale to samo zło. Promują przemoc, seksem i nagością epatują. Zombiaki i wampiry na piedestał wynoszą. Samo zgorszenie. O czasie, który zabierają, a mógłby on być wykorzystany produktywnie - tworzenie dzieł, sadzenie drzew, budowanie domów, płodzenie potomstwa....itp. - to nawet nie wspomnę. Tylko, że grzech ma siłę przyciągania, której trudno jest się oprzeć. Kto będzie nadal "grzeszył" ze mną? :D
Gdyby stale rozważać, czy traci się czas robiąc jedno, a nie robiąc drugiego - doprowadziłby się człowiek do szaleństwa. Weźmy tylko dobra kulturowe (pomińmy na potrzeby dyskusji) kwestie społeczno-życiowe: książki, filmy,seriale, książki, gry komputerowe - wszystko to lubię. Jak więc wybrać, co robić w danym momencie, dysponując wolnym czasem? Gdy wezmę się za film, to powstaje w głowie myśl, że przecież to są dwa, a może nawet trzy odcinki serialu! A przecież dałoby się w tym czasie z pół książki takiej krótszej przeczytać! A i przecież można by pograć, może jakieś karty by wpadły na steam, to by i człowiek nawet zarobił? Gdy zacznę grać, to... itp, itd. Czyste szaleństwo
Kiedyś sprawa była prostsza. Można było albo zobaczyć film w telewizorze, albo poczytać książkę, akurat urodziłem się wtedy, gdy komputer był jeszcze zjawiskiem najpierw niedostępnym, później luksusowym dobrem, więc był jeden na osiedlu, przez co możliwość grania była mocno ograniczona. O serialach w takim ujęciu, jak dzisiaj w ogóle nie było mowy. Filmy to kino, ewentualnie wypożyczalnia kaset wideo.
Obecnie mamy dostęp do wszystkiego, mnóstwo jest rzeczy godnych uwagi na wielu polach szeroko pojętej sztuki, kilku żyć by nie starczyło, gdyby człowiek chciał zobaczyć wszystko, co jest interesujące.
Jedyne wyjście, to nie żałować. I strać się tak gospodarować czasem, żeby starczyło na jak największą różnorodność
Gdyby stale rozważać, czy traci się czas robiąc jedno, a nie robiąc drugiego - doprowadziłby się człowiek do szaleństwa. Weźmy tylko dobra kulturowe (pomińmy na potrzeby dyskusji) kwestie społeczno-życiowe: książki, filmy,seriale, książki, gry komputerowe - wszystko to lubię. Jak więc wybrać, co robić w danym momencie, dysponując wolnym czasem? Gdy wezmę się za film, to powstaje w głowie myśl, że przecież to są dwa, a może nawet trzy odcinki serialu! A przecież dałoby się w tym czasie z pół książki takiej krótszej przeczytać! A i przecież można by pograć, może jakieś karty by wpadły na steam, to by i człowiek nawet zarobił? Gdy zacznę grać, to... itp, itd. Czyste szaleństwo :)
Kiedyś sprawa była prostsza. Można było albo zobaczyć film w telewizorze, albo poczytać książkę, akurat urodziłem się wtedy, gdy komputer był jeszcze zjawiskiem najpierw niedostępnym, później luksusowym dobrem, więc był jeden na osiedlu, przez co możliwość grania była mocno ograniczona. O serialach w takim ujęciu, jak dzisiaj w ogóle nie było mowy. Filmy to kino, ewentualnie wypożyczalnia kaset wideo.
Obecnie mamy dostęp do wszystkiego, mnóstwo jest rzeczy godnych uwagi na wielu polach szeroko pojętej sztuki, kilku żyć by nie starczyło, gdyby człowiek chciał zobaczyć wszystko, co jest interesujące.
Jedyne wyjście, to nie żałować. I strać się tak gospodarować czasem, żeby starczyło na jak największą różnorodność :)
I dodam jeszcze jedno.
Trzeba nauczyć się dobrze wybierać.
Bo wiadomo. Wszystkich seriali i filmów się nie zobaczy, tak jak nie przeczyta się wszystkich książek świata.
Porzucam seriale, które mi przestają odpowiadać. Precz z sentymentalizmem i przyzwyczajeniem.
Bostonq,
Ja o całości forum pisałam. Taką średnią aktywności wyciągnęłam.
A ze średnią jest tak, że giną w niej jednostki skrajne. Twoja wena przykrywa moje lenistwo wielkie.
I dodam jeszcze jedno. Trzeba nauczyć się dobrze wybierać. Bo wiadomo. Wszystkich seriali i filmów się nie zobaczy, tak jak nie przeczyta się wszystkich książek świata. Porzucam seriale, które mi przestają odpowiadać. Precz z sentymentalizmem i przyzwyczajeniem.
Bostonq, Ja o całości forum pisałam. Taką średnią aktywności wyciągnęłam. A ze średnią jest tak, że giną w niej jednostki skrajne. Twoja wena przykrywa moje lenistwo wielkie. :)