
Przyznam, że miałem problem ze wejściem w Vikings: Valhalla.
Pierwszy odcinek spinoffu Wikingów wydawał mi się jakiś taki mydłkowaty i od CGI bolały mnie oczy, w ogóle wydawał mi się odcinaniem kuponów od sukcesu Wikingów.
Ale nie poddałem się... i z każdym kolejnym odcinkiem podobał mi się coraz bardziej. Na koniec żałowałem, że to już koniec sezonu.
Bohaterowie nabrali życia i charakteru (choć tu mam chyba nadal problem z Leifem Erikssonem), fabuła zaczęła przypominać raczej grę o tron (a właściwie gry o trony

Dobrze się stało, że stery w serialu dostał odkurzony Jeb Stuart, wszak to twórca sukcesu takich hitów, jak pierwszej Szklanej Pułapki i Ściganego. Pozytywne też jest, że podobno calość Valhalli jest rozpisana na 3 sezony, tym samym liczę, że Stuart uniknie błędów mocno zużytego przy Wikingach Michaela Hirsta, który rozciągnął ten serial w nieskończoność.