Wiele dobrego już czytałem i słyszałem o wersji brytyjskiej. Czas to sprawdzić
film.gildia.pl pisze:
Obsada:
Ricky Gervais jako David Brent
Martin Freeman jako Tim Canterbury
Mackenzie Crook jako Gareth Keenan
Lucy Davis jako Dawn Tinsley
Wyjątkowy sposób, w jaki David Barent zarządza firma sprawia, że jego pracownicy skręcają się z zażenowania – a wszystko to możemy obejrzeć w pseudo dokumentalnym serialu The Office. Chociaż składa się z tylko z dwóch krótkich serii, stał się fenomenem zbierając doskonałe recenzje i prestiżowe nagrody telewizyjne. Ta komedia szturmem podbiła Anglię, a menadżerów średniego szczebla wykpiła bez pardonu.
[quote="film.gildia.pl"] Obsada: Ricky Gervais jako David Brent Martin Freeman jako Tim Canterbury Mackenzie Crook jako Gareth Keenan Lucy Davis jako Dawn Tinsley
Wyjątkowy sposób, w jaki David Barent zarządza firma sprawia, że jego pracownicy skręcają się z zażenowania – a wszystko to możemy obejrzeć w pseudo dokumentalnym serialu The Office. Chociaż składa się z tylko z dwóch krótkich serii, stał się fenomenem zbierając doskonałe recenzje i prestiżowe nagrody telewizyjne. Ta komedia szturmem podbiła Anglię, a menadżerów średniego szczebla wykpiła bez pardonu. [/quote]
oo jak najbardziej za,
Próbowałem oglądać wersje amerykańską ale jakoś mnie nie przekonała,
Chętnie zobaczę wersje brytyjską.
W formacie asd było by idealnie.
oo jak najbardziej za, Próbowałem oglądać wersje amerykańską ale jakoś mnie nie przekonała, Chętnie zobaczę wersje brytyjską. W formacie asd było by idealnie.
Jestem już po 3 odcinku 1. serii. Podoba mi się brytyjski humor, główny bohater jest miodzio Szybko się ogląda, bo odcinki trwają średnio 28 minut.
Ale to serial nie dla wszystkich, trzeba po prostu dobrze się czuć w takim sprośno-angielskim humorze. Teksty typu "chciałbym wwiercić się w twój tunel" nie każdego rozbawią, niezależnie od sytuacji :>
Jestem już po 3 odcinku 1. serii. Podoba mi się brytyjski humor, główny bohater jest miodzio :) Szybko się ogląda, bo odcinki trwają średnio 28 minut. Ale to serial nie dla wszystkich, trzeba po prostu dobrze się czuć w takim sprośno-angielskim humorze. Teksty typu "chciałbym wwiercić się w twój tunel" nie każdego rozbawią, niezależnie od sytuacji :>
Jakoś źle się zaczęła moja przygoda z tym serialem, ponieważ zacząłem oglądać najpierw wersję US, która nie była za ciekawa...
Uwielbiam brytyjski humor (no może z wyjątkiem Ligi Gentelmenów ale to groteska była) dlatego postaram się zobaczyć wersję UK.
Jakoś źle się zaczęła moja przygoda z tym serialem, ponieważ zacząłem oglądać najpierw wersję US, która nie była za ciekawa... Uwielbiam brytyjski humor (no może z wyjątkiem Ligi Gentelmenów ale to groteska była) dlatego postaram się zobaczyć wersję UK.
Kurczę dziwna sprawa... Jestem gdzieś na trzecim odcinku i z całą pewnością mogę stwierdzić jedno - jak na komedią to mało śmieszne.
Całość zrealizowana w formie reportażu. O co wogóle chodzi? Otóż mamy szefa jakiegoś biura, który uważa się za zabawnego i w swoim biurze wprowadził bardzo luźną atmosferę.
Uważa, że jest bardzo fajny i wszyscy go lubią ale tak naprawdę to z większości wydarzeń sam się śmieje a reszta cośtam szemrze na boku.
Niestety "gagi" praktycznie wcale mnie nie śmieszą - bo i przedstawione sytuacje są z pogranicza sci-fi (który szef by na to pozwolił?).
Włożenie zszywacza w galaretkę to szczyt pomysłu scenarzysty.
Chcecie zobaczyc naprawdę śmiesznego szefa (a nawet dwóch!)? Oglądnijcie The It Crowd! - tam sytuacje naprawdę potrafią doprowadzić widza do łez (Dzień dobry komputer! ).
Być może właśnie na coś takiego liczyłem czytając opisy dlatego zawiodłem się na tej produkcji. Sam w sobie serial The Office nie jest taki zły, szkoda jednak, że naprawdę nie jest śmieszny jak na komedię.
Kurczę dziwna sprawa... Jestem gdzieś na trzecim odcinku i z całą pewnością mogę stwierdzić jedno - jak na komedią to mało śmieszne.
Całość zrealizowana w formie reportażu. O co wogóle chodzi? Otóż mamy szefa jakiegoś biura, który uważa się za zabawnego i w swoim biurze wprowadził bardzo luźną atmosferę. Uważa, że jest bardzo fajny i wszyscy go lubią ale tak naprawdę to z większości wydarzeń sam się śmieje a reszta cośtam szemrze na boku.
Niestety "gagi" praktycznie wcale mnie nie śmieszą - bo i przedstawione sytuacje są z pogranicza sci-fi (który szef by na to pozwolił?). Włożenie zszywacza w galaretkę to szczyt pomysłu scenarzysty.
Chcecie zobaczyc naprawdę śmiesznego szefa (a nawet dwóch!)? Oglądnijcie The It Crowd! - tam sytuacje naprawdę potrafią doprowadzić widza do łez (Dzień dobry komputer! :D ). Być może właśnie na coś takiego liczyłem czytając opisy dlatego zawiodłem się na tej produkcji. Sam w sobie serial The Office nie jest taki zły, szkoda jednak, że naprawdę nie jest śmieszny jak na komedię.
Zgodzę się z xvidasd- ten serial jest nieśmieszny ;/
Szef jest irytujący a nie śmieszny, gagi są najzwyczajniej w świecie słabe (zszywacz w galaretce? naprawdę? to miało mnie rozbawić do rozpuku? bez jaj ;] ), a całość wieje straszliwą nudą... Wyrobiłem dwa odcinki, więcej nie dałem rady, wywalam to i nie chcę już nigdy w życiu o tym słyszeć ;]
Daleko w tyle za IT Crowd, oj daleko
Zgodzę się z xvidasd- ten serial jest nieśmieszny ;/ Szef jest irytujący a nie śmieszny, gagi są najzwyczajniej w świecie słabe (zszywacz w galaretce? naprawdę? to miało mnie rozbawić do rozpuku? bez jaj ;] ), a całość wieje straszliwą nudą... Wyrobiłem dwa odcinki, więcej nie dałem rady, wywalam to i nie chcę już nigdy w życiu o tym słyszeć ;] Daleko w tyle za IT Crowd, oj daleko
To ja nie wiem, może to ze mną coś nie tak? :bounce:
Ale w Rickiego Gervaisa wpadłam po uszy. The Office bardzo mi się spodobał, na tyle, że obejrzałam te wszystkie dodatki do serialu typu: sceny, które wycięto; filmiki z rozdania nagród, wywiady z aktorami i twórcami.
Gervaisa odkryłam dopiero, gdy obejrzałam rozdanie Złotych Globów w tym roku, sypał dowcipami jak z rękawa i wiedziałam, że mu teraz nie popuszczę :>
Poza tym spodobał też mi się serial Extras, ale to chyba powinnam pisać w innym wątku. Ale jak nie łykacie tego pana, to chyba rzeczywiście nie mam co namawiać na oglądanie czegokolwiek z nim
To ja nie wiem, może to ze mną coś nie tak? :bounce:
Ale w Rickiego Gervaisa wpadłam po uszy. The Office bardzo mi się spodobał, na tyle, że obejrzałam te wszystkie dodatki do serialu typu: sceny, które wycięto; filmiki z rozdania nagród, wywiady z aktorami i twórcami.
Gervaisa odkryłam dopiero, gdy obejrzałam rozdanie Złotych Globów w tym roku, sypał dowcipami jak z rękawa i wiedziałam, że mu teraz nie popuszczę :>
Poza tym spodobał też mi się serial Extras, ale to chyba powinnam pisać w innym wątku. Ale jak nie łykacie tego pana, to chyba rzeczywiście nie mam co namawiać na oglądanie czegokolwiek z nim :-p
Tyle, że ja nie mam nic do niego jako aktora - gość ma te "śmieszne" ząbki więc idealnie nadaje się do komedii.
Problem leży w całej sytuacji:
Bardziej postrzegał bym ten serial jako dramat - dramat pracowników, którzy mają szefa, który myśli, że jest świetnym kawalarzem i mistrzem humoru a tak naprawdę jest idiotą i robi z siebie kretyna na oczach swoich pracowników. W rzeczywistości taka firma (filia) nie mogła by prosperować.
A oni nie mają wyjścia - muszą udawać, że wszystko co zrobi szef jest super śmieszne, nawet jeśli jest to wyjątkowo żenujący lub słaby dowcip.
To szef myśli, że jest śmieszny i każe wszystkim pracownikom też udawać, że się świetnie bawią - to jakaś forma zniewolenia i presji.
Więc jak już pisałem - dla mnie to nie komedia tylko dramat. A ponieważ każdy odcinek to komedia sytuacyjna - nie mogę strawić tego serialu. No bo ileż można oglądać "dramat sytuacyjny"?? (w kółko żenujące scenki, które do niczego nie prowadzą?).
CzekoladowyBlok pisze:To ja nie wiem, może to ze mną coś nie tak
Po prostu każdy jest inny.
Dla mnie Father Ted to bomba! A patrząc na ankietę widać, że dla niektórych ten serial to obraza wszystkich świętości.
Tyle, że ja nie mam nic do niego jako aktora - gość ma te "śmieszne" ząbki więc idealnie nadaje się do komedii.
Problem leży w całej sytuacji:
Bardziej postrzegał bym ten serial jako dramat - dramat pracowników, którzy mają szefa, który myśli, że jest świetnym kawalarzem i mistrzem humoru a tak naprawdę jest idiotą i robi z siebie kretyna na oczach swoich pracowników. W rzeczywistości taka firma (filia) nie mogła by prosperować. A oni nie mają wyjścia - muszą udawać, że wszystko co zrobi szef jest super śmieszne, nawet jeśli jest to wyjątkowo żenujący lub słaby dowcip.
[b]To szef myśli, że jest śmieszny i każe wszystkim pracownikom też udawać, że się świetnie bawią - to jakaś forma zniewolenia i presji.[/b]
Więc jak już pisałem - dla mnie to nie komedia tylko dramat. A ponieważ każdy odcinek to komedia sytuacyjna - nie mogę strawić tego serialu. No bo ileż można oglądać "dramat sytuacyjny"?? (w kółko żenujące scenki, które do niczego nie prowadzą?).
[quote="CzekoladowyBlok"]To ja nie wiem, może to ze mną coś nie tak[/quote] Po prostu każdy jest inny. Dla mnie [url=http://xvidasd.com/podstronapl.php?zmienna=fatherted]Father Ted[/url] to bomba! A patrząc na [url=http://tvshows.i365.pl/viewtopic.php?t=1366]ankietę[/url] widać, że dla niektórych ten serial to obraza wszystkich świętości.
Tak ale oglądnąłem chyba trzy odcinki i w każdym było mniej więcej to samo - szef robi sobie jakieś jaja a pracownicy zmuszeni są śmiać się z tego. Miałem wrażenie, że nie oglądam filmu czy serialu tylko jakiś reportaż.
Zresztą serial w tej konwencji został celowo nakręcony. Gdy kogoś śmieszy to jest to w sam raz. Gorzej jak u mnie - kiedy wzbudza negatywne emocje.
Jest to jeden z tych seriali o których nie można powiedzieć: "średni" - można go albo pokochać albo chcieć zapomnieć o nim jak najszybciej.
Każdy musi go sam oglądnąć, żeby się przekonać w którym narożniku go postawić
Tak ale oglądnąłem chyba trzy odcinki i w każdym było mniej więcej to samo - szef robi sobie jakieś jaja a pracownicy zmuszeni są śmiać się z tego. Miałem wrażenie, że nie oglądam filmu czy serialu tylko jakiś reportaż. Zresztą serial w tej konwencji został celowo nakręcony. Gdy kogoś śmieszy to jest to w sam raz. Gorzej jak u mnie - kiedy wzbudza negatywne emocje. Jest to jeden z tych seriali o których nie można powiedzieć: "średni" - można go albo pokochać albo chcieć zapomnieć o nim jak najszybciej. Każdy musi go sam oglądnąć, żeby się przekonać w którym narożniku go postawić :)