Zacząłem grać w "Lost: Via Domus" i prawie skończyłem, zostały mi dwa odcinki do "obejrzenia", bo w takiej właśnie formie prezentuje się ta produkcja. Wiele jest w necie narzekania, że krótka, nudna i ogólnie kiepska. Hmm, jeśli chodzi o długość, to fakt, parę godzin wystarczy, by ją ukończyć, a mówię to ja, który gry przeznaczone na 12 godzin przechodzę w 20 parę (vide "Resident Evil 4"

)
Ale już reszta zarzutów wydaje mi się cokolwiek przesadzona. Od razu trzeba jedną rzecz zaznaczyć - to gra tylko i wyłącznie dla fanów serialu, albo przynajmniej tych widzów, którzy nie zapominają odcinka po jego obejrzeniu. Ci, którzy tak czynią i ci, którzy serialu nie widzieli, nie mają tu czego szukać. Fabuła jest tak prowadzona, że bez znajomość treści, nikt nic nie zrozumie. To w sumie wada, bo można było to na pewno zrobić tak, żeby każdy miał przyjemność, no ale jest, jak jest.
Ale jak ktoś kojarzy fakty - nie będzie miał problemu z rozpoznawaniem poszczególnych wydarzeń. Ogólnie gra polega na chodzeniu, gadaniu z lostowiczami, rozwiązywaniu prostych łamigłówek, pstrykaniu fotek, które posuwają fabułę do przodu i okazjonalnym uciekaniu przed zagrożeniem, najczęściej w postaci dymu. Bohaterem jest zupełnie nowa postać, cała reszta ferajny tworzy barwne (choć nie do końca wykorzystane) tło.
Nic w sumie wielkiego, ale tu wypada wspomnieć o podstawowej zalecie gry - nikt mi nie wmówi, że odwiedzenie praktycznie wszystkich ważnych miejsc znanych z pierwszego i drugiego sezonu nie wywiera na nim żadnego wrażenia. Ja bawiłem się znakomicie -
Do tego dochodzi świetna, znana z serialu muzyka, charakterystyczny napis na początku i końcu każdego epizodu, a nawet typowa powtórka tego, co zdarzyło się w poprzednim odcinku
Najzwyczajniej w świecie uczestniczy się w fabule serialu, można sobie wyobrazić, że tak mógłby wyglądać taki bardziej rozbudowany odcinek. I mi się to niezwykle podoba.
Na dodatek, wszystko wygląda bardzo ładnie, postaci są dość dobrze odwzorowane, niektóre lokacje urzekają. Pewnie, że to nie "Crysis", no ale mi w zupełności wystarcza
Denerwuje ogólna sztywność rozgrywki - trzeba wszystko robić po kolei i dokładnie tak, jak wymyślili sobie twórcy, co w dobie gier "sandboxowych", jak "GTA", nie może się podobać.
Generalnie, na pewno można było zrobić grę lepiej, rozbudować ją, rozwinąć poszczególne wątki, wstrzyknąć więcej tajemnicy, zagadek, ale przyznam, że naprawdę uciechę miałem (jak do tej pory) nielichą, choć z wielkimi tytułami - jak choćby "Bioshock" czy "Dead Space" - gra konkurować nie może. Ale jak się podejdzie do niej bardziej na luzie, może się nawet podobać
No i ukończyłem

Zakończenie w sumie znałem wcześniej z YouTube, ale chyba coś źle oglądałem, a przynajmniej nie do końca, bo w sumie okazało się lepsze, niż oczekiwałem
Znowuż pozwiedzałem parę znanych miejsc, wielce klimatycznych, dodatkowo włażąc do ukrytego pokoju, w którym - co prawda - nic nie można zrobić, ale podobnie jak w innych przypadkach fajnie jest połazić po tych tajemniczych pokojach, tunelach
Ogólnie jestem pozytywnie zaskoczony, zwłaszcza za te 20 złotych (bo warta ceny pierwotnej gra z pewnością nie jest), choć nieraz gra doprowadzała mnie do szewskiej pasji - choćby tym, że nijak nie idzie przewinąć filmików i jak coś trzeba powtarzać, to trzeba je stale oglądać. Koszmar. No i sejwowanie konsolowe też może czasami krwi napsuć, ale pewnie gdyby nie to, grałoby się jeszcze krócej
Ogólnie, gdyby ktoś kiedyś wpadł na pomysł rozwinięcia potencjału drzemiącego w grze, to byłbym wielce szczęśliwy. Bo na razie to jest w sumie taki przedsmak tego, co mogłoby być

Ale i tak jest to jedna z nielicznych gier, które udało mi się ostatnio skończyć za dwoma posiedzeniami. Z reguły bowiem jakoś się rozpraszam i później czekają tytuły rozbabrane i niedokończone
