autor: Bostonq » 24 lipca 2010, 20:48
I kolejna zaległość

Drugi "sezon" (nie wiem, czy w ogóle powinno się używać takiego określenia, to trzy pełnometrażowe, dość osobne filmy, które można oglądać niezależnie, choć pewne powiązana są) jest dobry, choć nadal uważam, że szwedzka wersja jest lepsza - mroczniejsza, bardziej pesymistyczna, czyli taka, jak powinien wyglądać dobry, skandynawski kryminał

Cykl angielski jest ciekawy, dość wiernie przenosi powieści Mankella na ekran, Branagh dobrze wypada w roli tytułowego komisarza, jest odpowiednio zmęczony, "wytarty". Widoczki są ładne - ale właśnie - za ładne, każdy, kto widział (lub czytał książki) wersję oryginalną wie, że tam owszem, jest pięknie, ale jednocześnie jest ponuro, mniej kolorowo, zimno.
No i te detale - napisy na kartkach, na ekranie mają po szwedzku, a czytają to po angielsku - na coś się trzeba było zdecydować
Aczkolwiek to nadal świetne historie kryminalne - zwłaszcza odcinek "Piąta kobieta" - z nutą osobliwego szaleństwa, oczywiście o ile komuś nie przeszkadza dość wolne tempo śledztwa i policjant, który popada w depresję, bo zastrzelił jednego łobuza (swoją drogą aktor go grający jest "wzięty" z serialu szwedzkiego, w którym grał... policjanta - taka ciekawostka)

W dobie seriali, w których policjanci bez mrugnięcia okiem strzelają na okrągło, może się to wydawać dziwne. A mi się wydaje, że jednak bliżej rzeczywistości jest Wallander

I kolejna zaległość :) Drugi "sezon" (nie wiem, czy w ogóle powinno się używać takiego określenia, to trzy pełnometrażowe, dość osobne filmy, które można oglądać niezależnie, choć pewne powiązana są) jest dobry, choć nadal uważam, że szwedzka wersja jest lepsza - mroczniejsza, bardziej pesymistyczna, czyli taka, jak powinien wyglądać dobry, skandynawski kryminał :) Cykl angielski jest ciekawy, dość wiernie przenosi powieści Mankella na ekran, Branagh dobrze wypada w roli tytułowego komisarza, jest odpowiednio zmęczony, "wytarty". Widoczki są ładne - ale właśnie - za ładne, każdy, kto widział (lub czytał książki) wersję oryginalną wie, że tam owszem, jest pięknie, ale jednocześnie jest ponuro, mniej kolorowo, zimno.
No i te detale - napisy na kartkach, na ekranie mają po szwedzku, a czytają to po angielsku - na coś się trzeba było zdecydować :)
Aczkolwiek to nadal świetne historie kryminalne - zwłaszcza odcinek "Piąta kobieta" - z nutą osobliwego szaleństwa, oczywiście o ile komuś nie przeszkadza dość wolne tempo śledztwa i policjant, który popada w depresję, bo zastrzelił jednego łobuza (swoją drogą aktor go grający jest "wzięty" z serialu szwedzkiego, w którym grał... policjanta - taka ciekawostka) :) W dobie seriali, w których policjanci bez mrugnięcia okiem strzelają na okrągło, może się to wydawać dziwne. A mi się wydaje, że jednak bliżej rzeczywistości jest Wallander :)