autor: dziobak » 04 października 2020, 20:48
Nie rozumiemy się. Ja nie odnoszę SF do ogólnych praw fizyki, bo często jest tak, że pomysł bazuje na ich ominięciu lub przeinaczeniu. Typu statki kosmiczne w Star Wars nie latają zgodnie z fizyką. Albo kojarzy mi się "Stare jest piękne", powieść Brina, w której używanie przedmiotu powodowało jego doskonalenie się (i niewolni wysiadywali byle jak pozbijane stołki, które po latach stawały się wygodnymi fotelami dla wielmożów).
Chodzi mi o to, że jeśli powstaje świat ze swoją konwencją, to należałoby trzymać się tej konwencji.
Co do "Expanse", to gdzieś we wprowadzeniu do pierwszej powieści jest mowa, że autorom chodziło o pokazanie jak ludzkość przeszła od posiadania tylko Układu Słonecznego do podboju innych gwiazd (bo jest masa space oper, w których ludzie już są obecni w kosmosie, ale brakowało takich, które opisywały jak do tego doszło). Cała reszta, przyjęta konwencja, to rozwinięcie tego pomysłu. Można oceniać, czy wizja jest przekonująca, czy też nie.
Co do RbW z tym właśnie jest kłopot, bo o ile przez powiedzmy pierwsze 8 odcinków wizja jest w miarę (!) spójna, tak zupełnie nie rozumiem, czemu miało służyć to, co doszło w finale. Nie zauważyłem ani wyeksploatowania oryginalnego pomysłu, ani jakiegoś logicznego uzasadnienia, powiązania tego nowego z tym, co było do tej pory.
Więc pytanie po co te rzeczy doszły? Ano dlatego, że tak się robi scenariusze filmowe, mniejsza o spójność wizji, trzeba widza zaskakiwać, żeby te 2h wysiedział w kinie. Ale to co działa z krótką, filmową formą, niekoniecznie działa w serialu (procedurale pomijam, bo z nimi jest łatwiej). Bardzo mi pod tym względem kłopot z RbW przypomina kłopot ze strawnością "See". Ciekawa wizja, ale słabo wyeksploatowana, zamiast tego dostajemy nowe wypełniacze. Być może dlatego, że łatwiej jest dokładać byle jak nowe klocki, niż zaprojektować coś, co się będzie trzymało kupy. Co chyba nadal zostaje głównie domeną książek, czyli spójną, przemyślaną opowieść. W RbW dostajemy raczej kolejnego klona "The Lost". Tak niestety obstawiam sezon nr 2, niczego odnośnie
Masa klocków, którymi można turlać do woli przez kilka sezonów przynajmniej. Czyli niestety standardy niskich lotów. Coś jak w Brytannii

, jak już nastąpiło zawiązanie fabuły, to mamy po jednej stronie Rzymian, po drugiej Piktów, dorzucamy garść niesamowitości i można tym turlać. Grunt żeby nie za mocno, bo wiadomo, że nic większego tam się stać nie może, bo by się turlanie popsuło

Nie rozumiemy się. Ja nie odnoszę SF do ogólnych praw fizyki, bo często jest tak, że pomysł bazuje na ich ominięciu lub przeinaczeniu. Typu statki kosmiczne w Star Wars nie latają zgodnie z fizyką. Albo kojarzy mi się "Stare jest piękne", powieść Brina, w której używanie przedmiotu powodowało jego doskonalenie się (i niewolni wysiadywali byle jak pozbijane stołki, które po latach stawały się wygodnymi fotelami dla wielmożów).
Chodzi mi o to, że jeśli powstaje świat ze swoją konwencją, to należałoby trzymać się tej konwencji.
Co do "Expanse", to gdzieś we wprowadzeniu do pierwszej powieści jest mowa, że autorom chodziło o pokazanie jak ludzkość przeszła od posiadania tylko Układu Słonecznego do podboju innych gwiazd (bo jest masa space oper, w których ludzie już są obecni w kosmosie, ale brakowało takich, które opisywały jak do tego doszło). Cała reszta, przyjęta konwencja, to rozwinięcie tego pomysłu. Można oceniać, czy wizja jest przekonująca, czy też nie.
Co do RbW z tym właśnie jest kłopot, bo o ile przez powiedzmy pierwsze 8 odcinków wizja jest w miarę (!) spójna, tak zupełnie nie rozumiem, czemu miało służyć to, co doszło w finale. Nie zauważyłem ani wyeksploatowania oryginalnego pomysłu, ani jakiegoś logicznego uzasadnienia, powiązania tego nowego z tym, co było do tej pory.
Więc pytanie po co te rzeczy doszły? Ano dlatego, że tak się robi scenariusze filmowe, mniejsza o spójność wizji, trzeba widza zaskakiwać, żeby te 2h wysiedział w kinie. Ale to co działa z krótką, filmową formą, niekoniecznie działa w serialu (procedurale pomijam, bo z nimi jest łatwiej). Bardzo mi pod tym względem kłopot z RbW przypomina kłopot ze strawnością "See". Ciekawa wizja, ale słabo wyeksploatowana, zamiast tego dostajemy nowe wypełniacze. Być może dlatego, że łatwiej jest dokładać byle jak nowe klocki, niż zaprojektować coś, co się będzie trzymało kupy. Co chyba nadal zostaje głównie domeną książek, czyli spójną, przemyślaną opowieść. W RbW dostajemy raczej kolejnego klona "The Lost". Tak niestety obstawiam sezon nr 2, niczego odnośnie [spoiler]budowania kolonii z dzieci już nie będzie. Zamiast tego będą walki ateistów z wyznawcami, pewnie da się otworzyć tą zamkniętą świątynię i tam będą kolejne cuda, do tego pewnie jakaś część inteligencji przetrwała z tej zdegenerowanej lasy wcześniejszych ludzi, więc będzie 3-cia siła w tym świecie. Plus wirtualna rzeczywistość.[/spoiler] Masa klocków, którymi można turlać do woli przez kilka sezonów przynajmniej. Czyli niestety standardy niskich lotów. Coś jak w Brytannii :), jak już nastąpiło zawiązanie fabuły, to mamy po jednej stronie Rzymian, po drugiej Piktów, dorzucamy garść niesamowitości i można tym turlać. Grunt żeby nie za mocno, bo wiadomo, że nic większego tam się stać nie może, bo by się turlanie popsuło :)