#
Serial Wychowane przez wilki, którego producentem wykonawczym jest Ridley Scott, opowiada o dwóch androidach, które mają za zadanie wychowywać ludzkie dzieci na tajemniczej, dziewiczej planecie. Kiedy religijne konflikty zaczynają zagrażać dalszemu istnieniu prężnej ludzkiej kolonii, androidy przekonują się, że kontrolowanie ludzkich wierzeń jest trudnym i niebezpiecznym zadaniem.
Pierwze recenzje są mocno na tak.
Wychowane Przez Wilki [HBO]
[2020] Produkcja: USA, Gatunek: Sci-fi,
[mimg_adm]https://baza.seriale-asd.eu/foty/raisedbywolves.jpg[/mimg_adm]#[img]https://baza.seriale-asd.eu/images/o1a.gif[/img][url=https://www.imdb.com/title/tt9170108/releaseinfo][img]https://baza.seriale-asd.eu/images/o2.gif[/img][/url][url=https://baza.seriale-asd.eu/portal0.php?zmienna=raisedbywolves][img]https://baza.seriale-asd.eu/images/wieceja.gif[/img][/url] Serial Wychowane przez wilki, którego producentem wykonawczym jest Ridley Scott, opowiada o dwóch androidach, które mają za zadanie wychowywać ludzkie dzieci na tajemniczej, dziewiczej planecie. Kiedy religijne konflikty zaczynają zagrażać dalszemu istnieniu prężnej ludzkiej kolonii, androidy przekonują się, że kontrolowanie ludzkich wierzeń jest trudnym i niebezpiecznym zadaniem.
Pierwze recenzje są mocno na tak.
[b]Wychowane Przez Wilki [HBO][/b] [2020] [b]Produkcja:[/b] USA, [b]Gatunek:[/b] Sci-fi,https://www.youtube.com/watch?v=Yf36iUE87D8
Wczoraj zerknąłem z ciekawości... i obejrzałem w ciągu wszystkie 3 obecnie dostępne odcinki. Nareszcie HBO na jakie od dawna czekałem! Pewnie chodziło o to, by nowa platforma HBO Max wystartowała z przytupem i naprawdę to się udało. Gorąco polecam - nareszcie coś bardzo świeżego w serialowym SF.
Co na ekranie - szczegółów nie zdradzam - zarys opowieści w poście Lubeca powyżej - ale napiszę tylko, że dostaliśmy taki miks jakby ze świata Obcego/Prometeusza oraz Hyperiona Dana Simmonsa.
Nawiązanie do Obcego/Prometeusza w pełni zasadne, bo pierwsze odcinki reżyseruje Ridley Scott - ale nareszcie na właściwym - dawnym - poziomie, znanym z pierwszego Obcego czy z Blade Runner.
Na marginesie zaznaczę, że Scott zawsze był świetnym wizjonerem, ale miał ostatnio spore kłopoty ze scenariuszami - zwłaszcza tymi, w które sam ingerował (te jego ostatnie jego dokrętki o Obcychi...).
Tym razem za historię odpowiada ktoś inny - Aaron Guzikowski (zapamiętacie to nazwisko - odpowiadał kiedyś za Red Road), a Scott zrobił to, co potrafi najlepiej - świetnie to przeniósł na ekran.
Ze smaczków - na ekrany wrócił nam Ragnar (Travis Fimmel)!
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy i mam wrażenie, że nie skończy się na 1 sezonie (nie czytałem jeszcze nic o zamiarach twórców) - to może być szersza opowieść rozpisana z góry na parę dalszych sezonów.
P.S. Kilka odcinków reżyseruje też... syn Ridleya, Luke Scott, zatem wszystko zostaje w rodzinie.
Wczoraj zerknąłem z ciekawości... i obejrzałem w ciągu wszystkie 3 obecnie dostępne odcinki. Nareszcie HBO na jakie od dawna czekałem! Pewnie chodziło o to, by nowa platforma HBO Max wystartowała z przytupem i naprawdę to się udało. Gorąco polecam - nareszcie coś bardzo świeżego w serialowym SF. Co na ekranie - szczegółów nie zdradzam - zarys opowieści w poście Lubeca powyżej - ale napiszę tylko, że dostaliśmy taki miks jakby ze świata Obcego/Prometeusza oraz Hyperiona Dana Simmonsa. Nawiązanie do Obcego/Prometeusza w pełni zasadne, bo pierwsze odcinki reżyseruje Ridley Scott - ale nareszcie na właściwym - dawnym - poziomie, znanym z pierwszego Obcego czy z Blade Runner. Na marginesie zaznaczę, że Scott zawsze był świetnym wizjonerem, ale miał ostatnio spore kłopoty ze scenariuszami - zwłaszcza tymi, w które sam ingerował (te jego ostatnie jego dokrętki o Obcychi...). Tym razem za historię odpowiada ktoś inny - Aaron Guzikowski (zapamiętacie to nazwisko - odpowiadał kiedyś za Red Road), a Scott zrobił to, co potrafi najlepiej - świetnie to przeniósł na ekran. Ze smaczków - na ekrany wrócił nam Ragnar (Travis Fimmel)!
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy i mam wrażenie, że nie skończy się na 1 sezonie (nie czytałem jeszcze nic o zamiarach twórców) - to może być szersza opowieść rozpisana z góry na parę dalszych sezonów.
P.S. Kilka odcinków reżyseruje też... syn Ridleya, Luke Scott, zatem wszystko zostaje w rodzinie. :D
Mam kłopot z tą produkcją. Pierwsze 2/3 sezonu bez zastrzeżeń. Ale potem coś dziwnego się dzieje i twórcy zupełnie odjeżdżają. Odcinek finałowy to już czysta metafizyka. Nie wiem, nawiązanie do biblijnej Ewy (wcześniej myślałem o niepokalanym poczęciu )? Ogólnie same znaki zapytania i jak będzie kontynuacja w takich klimatach jak końcówka sezonu, bez jakiegoś sensownego wyjaśnienia, to porażka. A tak fajnie się zapowiadało
Mam kłopot z tą produkcją. Pierwsze 2/3 sezonu bez zastrzeżeń. Ale potem coś dziwnego się dzieje i twórcy zupełnie odjeżdżają. Odcinek finałowy to już czysta metafizyka. Nie wiem, nawiązanie do biblijnej Ewy (wcześniej myślałem o niepokalanym poczęciu :) )? Ogólnie same znaki zapytania i jak będzie kontynuacja w takich klimatach jak końcówka sezonu, bez jakiegoś sensownego wyjaśnienia, to porażka. A tak fajnie się zapowiadało :(
A mnie to się podobało i to bardzo. Dalsza część sezonu potwierdziła moje przypuszczenia (o których wspomniałem wyżej), że dostajemy taki miks Obcego/Prometeusza z Hyperionem (może dołożyłbym do tego jeszcze Diunę) i że fabuła jest już (przynajmniej z grubsza) założona na kilka sezonów, w których rozwiązywane będą kolejne ledwo zarysowane nam tajemnice, tym samym nie mogło być wszystko podane na tacy od pierwszego sezonu. Wiem, że nie wszystkim musi się podobać, ale ja Raised by Wolves gorąco polecam i już niecierpliwie czekam na kontynuację tego serialu.
A mnie to się podobało i to bardzo. Dalsza część sezonu potwierdziła moje przypuszczenia (o których wspomniałem wyżej), że dostajemy taki miks Obcego/Prometeusza z Hyperionem (może dołożyłbym do tego jeszcze Diunę) i że fabuła jest już (przynajmniej z grubsza) założona na kilka sezonów, w których rozwiązywane będą kolejne ledwo zarysowane nam tajemnice, tym samym nie mogło być wszystko podane na tacy od pierwszego sezonu. Wiem, że nie wszystkim musi się podobać, ale ja Raised by Wolves gorąco polecam i już niecierpliwie czekam na kontynuację tego serialu.
obowiązywały normalne prawa fizyki.
Ale zobaczymy, HBO zamówiło sezon 2. Dla mnie podejrzanie dużo niesamowitości zostało przemyconych na ostatni odcinek. Jak to połączę z wiedzą, że jest to chyba pierwszy serial dramatyczny wyprodukowany przez HBO Max, to się zastanawiam, czy chodziło o czystą jakość fabularną, czy też żeby tymi niesamowitościami utrzymać widza przy platformie do kolejnego sezonu.
W Obcym/Prometeuszu nie było [spoiler]latających węży,[/spoiler] obowiązywały normalne prawa fizyki. Ale zobaczymy, HBO zamówiło sezon 2. Dla mnie podejrzanie dużo niesamowitości zostało przemyconych na ostatni odcinek. Jak to połączę z wiedzą, że jest to chyba pierwszy serial dramatyczny wyprodukowany przez HBO Max, to się zastanawiam, czy chodziło o czystą jakość fabularną, czy też żeby tymi niesamowitościami utrzymać widza przy platformie do kolejnego sezonu.
Oznaczyłem spoilerem pewną kwestię dla tych, co jeszcze nie widzieli.
Przecież nie piszę, że Raised by Wolves to jest Obcym/Prometeuszem, ale znając scenarzystów pewnie nam to jakoś wyjaśnią.
Co do niesamowitości, pewne tropy były już zarysowane wcześniej
Spoiler:
te jamy do środka planety, kości, czyjaś obecność niby na pustej planecie, znikająca/pojawiająca się mysz, jakieś dziwne artefakty.
Po ponownym obejrzeniu sezonu na pewno by się ich dostrzegło jeszcze więcej, ale nie bez kozery dodałem przy moim pierwszym poście także porównanie do cyklu Hyperiona (kto nie zna, gorąco zachęcam) - bo tam motywów niesamowitości i religijnych aspektów nie brakuje, tak więc nie jestem zdziwiony kierunkiem, który serial obiera. A że jest dodatkowo zaskakujący, bo dzieją się w nim rzeczy wbrew temu, co by się wydawało, że się wydarzyć powinno, to tylko Raised by Wolves zaliczam na plus.
Oznaczyłem spoilerem pewną kwestię dla tych, co jeszcze nie widzieli.
Przecież nie piszę, że Raised by Wolves to jest Obcym/Prometeuszem, ale znając scenarzystów pewnie nam to jakoś wyjaśnią. :D Co do niesamowitości, pewne tropy były już zarysowane wcześniej [spoiler]te jamy do środka planety, kości, czyjaś obecność niby na pustej planecie, znikająca/pojawiająca się mysz, jakieś dziwne artefakty.[/spoiler] Po ponownym obejrzeniu sezonu na pewno by się ich dostrzegło jeszcze więcej, ale nie bez kozery dodałem przy moim pierwszym poście także porównanie do cyklu Hyperiona (kto nie zna, gorąco zachęcam) - bo tam motywów niesamowitości i religijnych aspektów nie brakuje, tak więc nie jestem zdziwiony kierunkiem, który serial obiera. A że jest dodatkowo zaskakujący, bo dzieją się w nim rzeczy wbrew temu, co by się wydawało, że się wydarzyć powinno, to tylko Raised by Wolves zaliczam na plus.
Sindar, wiem, że potrafisz dostrzec rzeczy, których nie ma w bezpośrednim przekazie, ale moim zdaniem za bardzo się rozpędzasz
Dla mnie na razie było tyle, że w pierwszych 7-8 odcinkach serial trzymał się jakiejś ogólnej konwencji, która istnieje od lat w książkach czy kinie SF. A potem dostajemy ostatnie odcinki (głównie odcinek finałowy), gdzie zaczynają się dziać "cuda na kiju", nie przystające do tego, co było wcześniej. To co wymieniłeś - ok, ale wcześniej mogło się wydawać, że to jakieś zwidy, efekt napromieniowania itp. - co nie psuło konwencji, a dodawało nastroju.
Co do tego że scenarzyści nam to wyjaśnią, ja nie znam za bardzo pana Guzikowskiego, zupełnie nie kojarzę go z kina SF, może dla niego SF to właśnie takie cuda i sensacje. Jeśli nieodpowiednia osoba zabiera się za nieznany sobie gatunek, to niestety powstają takie średniaki jak choćby "The Witcher" i czarnoskóre elfy.
Może dla Guzikowskiego samoistna lewitacja w SF to norma.
W Diunie, czy cyklach Obcy/Prometeusz, nie zauważyłem podobnych problemów z konwencją.
Rzecz jasna może się okazać w sezonie nr 2, że wszyscy tkwią w wirtualnej rzeczywistości, ale raczej nie liczyłbym na to, za dużo energii poświęcono na zbudowanie w retrospekcjach solidnego świata, z którego wszyscy uciekli, problemy z powietrzem nie nadającym się do oddychania. Matrix jakości powietrza nie naprawi.
Ogólnie serial ma kłopoty w detalach i to od początku. Statki kolonizacyjne bez nasion roślin, które dawałyby pożywienie? Androidy nie mogące wykryć problemu i to po zgonach kilku dzieci? Czym te dzieci były karmione w okresie niemowlęcym (dla wygody zrobiono przeskok czasu i nie ma tematu)?
Owszem, dla ciekawej i przemyślanej fabuły można przymknąć oko na pewne "głupotki". Ale wszystko kwestia skali. Zdecydowanie finałowy odcinek to za dużo na mój dopuszczalny poziom tolerancji. Jak patrzę na oceny na IMDB, to nie tylko dla mnie (finałowy odcinek zgarnął dwa oczka w dół w stosunku do wysokiej, powyżej oceny 8, średniej za odcinki 1-9).
Nadal uważam, że tworzenie dobrego serialu SF, bez podparcia dziełem książkowym, zwykle daje co najwyżej średnie efekty. Zwykle autor SF konstruuje od początku świat, w którym będzie mógł umieścić całe książkowe serie. Przy serialach i niepewności kontynuacji, podejrzewam, że nikt podobnej pracy nie wykonuje. Zwykle po prostu gdzieś przy końcu sezonu wrzuca się kilka luźnych pomysłów, do rozwinięcia jak stacja produkująca do zielone światło i kasę na kontynuację. Mniej więcej tak, jak moim zdaniem dzieje się z Raised by Wolves.
Sindar, wiem, że potrafisz dostrzec rzeczy, których nie ma w bezpośrednim przekazie, ale moim zdaniem za bardzo się rozpędzasz :) Dla mnie na razie było tyle, że w pierwszych 7-8 odcinkach serial trzymał się jakiejś ogólnej konwencji, która istnieje od lat w książkach czy kinie SF. A potem dostajemy ostatnie odcinki (głównie odcinek finałowy), gdzie zaczynają się dziać "cuda na kiju", nie przystające do tego, co było wcześniej. To co wymieniłeś - ok, ale wcześniej mogło się wydawać, że to jakieś zwidy, efekt napromieniowania itp. - co nie psuło konwencji, a dodawało nastroju.
Co do tego że scenarzyści nam to wyjaśnią, ja nie znam za bardzo pana Guzikowskiego, zupełnie nie kojarzę go z kina SF, może dla niego SF to właśnie takie cuda i sensacje. Jeśli nieodpowiednia osoba zabiera się za nieznany sobie gatunek, to niestety powstają takie średniaki jak choćby "The Witcher" i czarnoskóre elfy. Może dla Guzikowskiego samoistna lewitacja w SF to norma.
W Diunie, czy cyklach Obcy/Prometeusz, nie zauważyłem podobnych problemów z konwencją. Rzecz jasna może się okazać w sezonie nr 2, że wszyscy tkwią w wirtualnej rzeczywistości, ale raczej nie liczyłbym na to, za dużo energii poświęcono na zbudowanie w retrospekcjach solidnego świata, z którego wszyscy uciekli, problemy z powietrzem nie nadającym się do oddychania. Matrix jakości powietrza nie naprawi.
Ogólnie serial ma kłopoty w detalach i to od początku. Statki kolonizacyjne bez nasion roślin, które dawałyby pożywienie? Androidy nie mogące wykryć problemu i to po zgonach kilku dzieci? Czym te dzieci były karmione w okresie niemowlęcym (dla wygody zrobiono przeskok czasu i nie ma tematu)? Owszem, dla ciekawej i przemyślanej fabuły można przymknąć oko na pewne "głupotki". Ale wszystko kwestia skali. Zdecydowanie finałowy odcinek to za dużo na mój dopuszczalny poziom tolerancji. Jak patrzę na oceny na IMDB, to nie tylko dla mnie (finałowy odcinek zgarnął dwa oczka w dół w stosunku do wysokiej, powyżej oceny 8, średniej za odcinki 1-9).
Nadal uważam, że tworzenie dobrego serialu SF, bez podparcia dziełem książkowym, zwykle daje co najwyżej średnie efekty. Zwykle autor SF konstruuje od początku świat, w którym będzie mógł umieścić całe książkowe serie. Przy serialach i niepewności kontynuacji, podejrzewam, że nikt podobnej pracy nie wykonuje. Zwykle po prostu gdzieś przy końcu sezonu wrzuca się kilka luźnych pomysłów, do rozwinięcia jak stacja produkująca do zielone światło i kasę na kontynuację. Mniej więcej tak, jak moim zdaniem dzieje się z Raised by Wolves.
Zaprawdę, pokaż mi choć jeden film/serial SF,/postapo/fantasy/itp. (także oparty o książki), czyli taki, który nie jest oparty na faktycznych wydarzeniach, zawsze znajdziesz tam jakieś głupoty, nielogiczności grubo fastrygowane, skróty czy detale przeczące prawdzie naukowej (aktualnej na dany dzień)...
W końcu jak powiedział klasyk Bareja "jest prawda czasu i prawda ekranu". W przypadku RoW ja ją kupuję i czekam na jej ciąg dalszy.
Zaprawdę, pokaż mi choć jeden film/serial SF,/postapo/fantasy/itp. (także oparty o książki), czyli taki, który nie jest oparty na faktycznych wydarzeniach, zawsze znajdziesz tam jakieś głupoty, nielogiczności grubo fastrygowane, skróty czy detale przeczące prawdzie naukowej (aktualnej na dany dzień)... W końcu jak powiedział klasyk Bareja "jest prawda czasu i prawda ekranu". ;) :D W przypadku RoW ja ją kupuję i czekam na jej ciąg dalszy. :D
Proszę bardzo, konkretna space operę z solidnym książkowym podparciem: "The Expanse". 4 sezony, bez potrzeby udziwniania żeby szło do przodu, trzyma się przyjętej konwencji.
Jak dla mnie, zbędne udziwniania to takie proste, tanie chwyty. Jak popatrzeć na najlepsze seriale SF (B5, BSG), to przecież ich siła, to trzymanie się konwencji i logiczny rozwój sytuacji. Dla mnie najlepszy "Raised by Wolves" byłby właśnie taki: pokazanie, jak androidy powodują rozwój kolonii ateistów, mierząc się z przeciwnościami planety i naturalną skłonnością ludzką do widzenia boga, siły sprawczej sukcesów i porażek. Ale widać, za trudny temat, zamiast tego dostajemy latające węże, zwidy nie będące zwidami, zajście w ciążę przez wirtualną rzeczywistość, drugą arkę "ateistyczną" czekającą nie wiadomo na co i po co, itd. Bo co, bo byłoby za nudno bez tego? Ja to zupełnie na odwrót oceniam: kiepska sensacyjność wygrała z możliwością solidnego kina. Nie sądzę, żeby coś się zmieniło w sezonie 2.
Co do innych aktualnych produkcji, "The Handsmaid's Tale". Solidna książka, wyszedł dobry serial, gdzie późniejsze sezony są rozwinięciem, ale bez szaleństw. Z tego co kojarzę, to Margaret Atwood napisała niedawno coś dziejącego się lata później względem pierwszej powieści, a w trakcie pisania dawała info scenarzystom serialu tak, żeby to serialowe rozwinięcie zmierzało we właściwą stronę (tego, co zawarła w nowej powieści).
Proszę bardzo, konkretna space operę z solidnym książkowym podparciem: "The Expanse". 4 sezony, bez potrzeby udziwniania żeby szło do przodu, trzyma się przyjętej konwencji.
Jak dla mnie, zbędne udziwniania to takie proste, tanie chwyty. Jak popatrzeć na najlepsze seriale SF (B5, BSG), to przecież ich siła, to trzymanie się konwencji i logiczny rozwój sytuacji. Dla mnie najlepszy "Raised by Wolves" byłby właśnie taki: pokazanie, jak androidy powodują rozwój kolonii ateistów, mierząc się z przeciwnościami planety i naturalną skłonnością ludzką do widzenia boga, siły sprawczej sukcesów i porażek. Ale widać, za trudny temat, zamiast tego dostajemy latające węże, zwidy nie będące zwidami, zajście w ciążę przez wirtualną rzeczywistość, drugą arkę "ateistyczną" czekającą nie wiadomo na co i po co, itd. Bo co, bo byłoby za nudno bez tego? Ja to zupełnie na odwrót oceniam: kiepska sensacyjność wygrała z możliwością solidnego kina. Nie sądzę, żeby coś się zmieniło w sezonie 2.
Co do innych aktualnych produkcji, "The Handsmaid's Tale". Solidna książka, wyszedł dobry serial, gdzie późniejsze sezony są rozwinięciem, ale bez szaleństw. Z tego co kojarzę, to Margaret Atwood napisała niedawno coś dziejącego się lata później względem pierwszej powieści, a w trakcie pisania dawała info scenarzystom serialu tak, żeby to serialowe rozwinięcie zmierzało we właściwą stronę (tego, co zawarła w nowej powieści).
Skoro uważasz, że tam nie było zbędnych tanich chwytów...
Expanse bez udziwnień? A ten transcendentalny Miller z zaświatów? I ta brama do innych światów też kupy się trzyma? Pomysłów autorowi zabrakło na układ słoneczny, więc postąpił w klasyczny sposób pisarza fantasy: 1 część - za rzeką jest tajemniczy las, 2 część - za lasem tajemnicze morze, a w 3 za morzem tajemnicze góry. Hm... a czy artefakty z 4 sezonu nie przypominają artefaktów z RbW?
BSG też miało wątek mesjanistyczny z tym odnalezieniem Ziemi - ta zmartwychwstała (jej duch?) Kara Thrace wygrywająca koordynaty na pianinie w beznadziejnej sytuacji? Czy nie pasuje to idealnie do definicji taniego chwytu? No i te ludzkie cylony, które też miały krzyżować się z ludźmi i mieć dzieci? Swoją drogą, czy cylony nie przypominają nieco androidów z RbW?
B5 już aż tak w szczegółach nie pamiętam, ale pewnie też by się coś znalazło w ten deseń, a jeśli nie... sama idea bramy w kosmosie, by ominąć elementarną zasadę prędkości światła? Tak, wiem, niby są teoretycznie czarne dziury, jakieś zaginanie przestrzeni itd... Ale pewnie w praktyce nie uda się tego ludzkości nigdy osiągnąć i znów z tą bramą wracamy do Expanse...
Żeby nie było też te wszystkie seriale bardzo lubię i kupuję je wszystkie z dobrodziejstwem inwentarza.
Tak samo jak i Raised by Wolves i daję temu serialowi duży kredyt zaufania na kolejne sezony.
Co do podręcznej wypowiadał się nie będę, bo utknąłem gdzieś w 2 sezonie. Zbytnio mi się kojarzył z pewnymi klimatami z naszego własnego podwórka...
Skoro uważasz, że tam nie było zbędnych tanich chwytów... Expanse bez udziwnień? :D A ten transcendentalny Miller z zaświatów? :D I ta brama do innych światów też kupy się trzyma? Pomysłów autorowi zabrakło na układ słoneczny, więc postąpił w klasyczny sposób pisarza fantasy: 1 część - za rzeką jest tajemniczy las, 2 część - za lasem tajemnicze morze, a w 3 za morzem tajemnicze góry. Hm... a czy artefakty z 4 sezonu nie przypominają artefaktów z RbW? BSG też miało wątek mesjanistyczny z tym odnalezieniem Ziemi - ta zmartwychwstała (jej duch?) Kara Thrace wygrywająca koordynaty na pianinie w beznadziejnej sytuacji? Czy nie pasuje to idealnie do definicji taniego chwytu? No i te ludzkie cylony, które też miały krzyżować się z ludźmi i mieć dzieci? Swoją drogą, czy cylony nie przypominają nieco androidów z RbW? B5 już aż tak w szczegółach nie pamiętam, ale pewnie też by się coś znalazło w ten deseń, a jeśli nie... sama idea bramy w kosmosie, by ominąć elementarną zasadę prędkości światła? Tak, wiem, niby są teoretycznie czarne dziury, jakieś zaginanie przestrzeni itd... Ale pewnie w praktyce nie uda się tego ludzkości nigdy osiągnąć i znów z tą bramą wracamy do Expanse...
Żeby nie było też te wszystkie seriale bardzo lubię i kupuję je wszystkie z dobrodziejstwem inwentarza. Tak samo jak i Raised by Wolves i daję temu serialowi duży kredyt zaufania na kolejne sezony.
Co do podręcznej wypowiadał się nie będę, bo utknąłem gdzieś w 2 sezonie. Zbytnio mi się kojarzył z pewnymi klimatami z naszego własnego podwórka...
Nie rozumiemy się. Ja nie odnoszę SF do ogólnych praw fizyki, bo często jest tak, że pomysł bazuje na ich ominięciu lub przeinaczeniu. Typu statki kosmiczne w Star Wars nie latają zgodnie z fizyką. Albo kojarzy mi się "Stare jest piękne", powieść Brina, w której używanie przedmiotu powodowało jego doskonalenie się (i niewolni wysiadywali byle jak pozbijane stołki, które po latach stawały się wygodnymi fotelami dla wielmożów).
Chodzi mi o to, że jeśli powstaje świat ze swoją konwencją, to należałoby trzymać się tej konwencji.
Co do "Expanse", to gdzieś we wprowadzeniu do pierwszej powieści jest mowa, że autorom chodziło o pokazanie jak ludzkość przeszła od posiadania tylko Układu Słonecznego do podboju innych gwiazd (bo jest masa space oper, w których ludzie już są obecni w kosmosie, ale brakowało takich, które opisywały jak do tego doszło). Cała reszta, przyjęta konwencja, to rozwinięcie tego pomysłu. Można oceniać, czy wizja jest przekonująca, czy też nie.
Co do RbW z tym właśnie jest kłopot, bo o ile przez powiedzmy pierwsze 8 odcinków wizja jest w miarę (!) spójna, tak zupełnie nie rozumiem, czemu miało służyć to, co doszło w finale. Nie zauważyłem ani wyeksploatowania oryginalnego pomysłu, ani jakiegoś logicznego uzasadnienia, powiązania tego nowego z tym, co było do tej pory.
Więc pytanie po co te rzeczy doszły? Ano dlatego, że tak się robi scenariusze filmowe, mniejsza o spójność wizji, trzeba widza zaskakiwać, żeby te 2h wysiedział w kinie. Ale to co działa z krótką, filmową formą, niekoniecznie działa w serialu (procedurale pomijam, bo z nimi jest łatwiej). Bardzo mi pod tym względem kłopot z RbW przypomina kłopot ze strawnością "See". Ciekawa wizja, ale słabo wyeksploatowana, zamiast tego dostajemy nowe wypełniacze. Być może dlatego, że łatwiej jest dokładać byle jak nowe klocki, niż zaprojektować coś, co się będzie trzymało kupy. Co chyba nadal zostaje głównie domeną książek, czyli spójną, przemyślaną opowieść. W RbW dostajemy raczej kolejnego klona "The Lost". Tak niestety obstawiam sezon nr 2, niczego odnośnie
Spoiler:
budowania kolonii z dzieci już nie będzie. Zamiast tego będą walki ateistów z wyznawcami, pewnie da się otworzyć tą zamkniętą świątynię i tam będą kolejne cuda, do tego pewnie jakaś część inteligencji przetrwała z tej zdegenerowanej lasy wcześniejszych ludzi, więc będzie 3-cia siła w tym świecie. Plus wirtualna rzeczywistość.
Masa klocków, którymi można turlać do woli przez kilka sezonów przynajmniej. Czyli niestety standardy niskich lotów. Coś jak w Brytannii , jak już nastąpiło zawiązanie fabuły, to mamy po jednej stronie Rzymian, po drugiej Piktów, dorzucamy garść niesamowitości i można tym turlać. Grunt żeby nie za mocno, bo wiadomo, że nic większego tam się stać nie może, bo by się turlanie popsuło
Nie rozumiemy się. Ja nie odnoszę SF do ogólnych praw fizyki, bo często jest tak, że pomysł bazuje na ich ominięciu lub przeinaczeniu. Typu statki kosmiczne w Star Wars nie latają zgodnie z fizyką. Albo kojarzy mi się "Stare jest piękne", powieść Brina, w której używanie przedmiotu powodowało jego doskonalenie się (i niewolni wysiadywali byle jak pozbijane stołki, które po latach stawały się wygodnymi fotelami dla wielmożów). Chodzi mi o to, że jeśli powstaje świat ze swoją konwencją, to należałoby trzymać się tej konwencji.
Co do "Expanse", to gdzieś we wprowadzeniu do pierwszej powieści jest mowa, że autorom chodziło o pokazanie jak ludzkość przeszła od posiadania tylko Układu Słonecznego do podboju innych gwiazd (bo jest masa space oper, w których ludzie już są obecni w kosmosie, ale brakowało takich, które opisywały jak do tego doszło). Cała reszta, przyjęta konwencja, to rozwinięcie tego pomysłu. Można oceniać, czy wizja jest przekonująca, czy też nie.
Co do RbW z tym właśnie jest kłopot, bo o ile przez powiedzmy pierwsze 8 odcinków wizja jest w miarę (!) spójna, tak zupełnie nie rozumiem, czemu miało służyć to, co doszło w finale. Nie zauważyłem ani wyeksploatowania oryginalnego pomysłu, ani jakiegoś logicznego uzasadnienia, powiązania tego nowego z tym, co było do tej pory. Więc pytanie po co te rzeczy doszły? Ano dlatego, że tak się robi scenariusze filmowe, mniejsza o spójność wizji, trzeba widza zaskakiwać, żeby te 2h wysiedział w kinie. Ale to co działa z krótką, filmową formą, niekoniecznie działa w serialu (procedurale pomijam, bo z nimi jest łatwiej). Bardzo mi pod tym względem kłopot z RbW przypomina kłopot ze strawnością "See". Ciekawa wizja, ale słabo wyeksploatowana, zamiast tego dostajemy nowe wypełniacze. Być może dlatego, że łatwiej jest dokładać byle jak nowe klocki, niż zaprojektować coś, co się będzie trzymało kupy. Co chyba nadal zostaje głównie domeną książek, czyli spójną, przemyślaną opowieść. W RbW dostajemy raczej kolejnego klona "The Lost". Tak niestety obstawiam sezon nr 2, niczego odnośnie [spoiler]budowania kolonii z dzieci już nie będzie. Zamiast tego będą walki ateistów z wyznawcami, pewnie da się otworzyć tą zamkniętą świątynię i tam będą kolejne cuda, do tego pewnie jakaś część inteligencji przetrwała z tej zdegenerowanej lasy wcześniejszych ludzi, więc będzie 3-cia siła w tym świecie. Plus wirtualna rzeczywistość.[/spoiler] Masa klocków, którymi można turlać do woli przez kilka sezonów przynajmniej. Czyli niestety standardy niskich lotów. Coś jak w Brytannii :), jak już nastąpiło zawiązanie fabuły, to mamy po jednej stronie Rzymian, po drugiej Piktów, dorzucamy garść niesamowitości i można tym turlać. Grunt żeby nie za mocno, bo wiadomo, że nic większego tam się stać nie może, bo by się turlanie popsuło :)
Niezwykle ciekawa dyskusja, dawno takiej na forum nie uraczyłem;) Choćby z jej powodu serial wrzucony u mnie na półkę "Must see", a i przy okazji sindar zachęcił do przeczytania "Hyperiona" (już zamówiony w bibliotece).
Niezwykle ciekawa dyskusja, dawno takiej na forum nie uraczyłem;) Choćby z jej powodu serial wrzucony u mnie na półkę "Must see", a i przy okazji sindar zachęcił do przeczytania "Hyperiona" (już zamówiony w bibliotece).
Przeczytałem dzisiaj ciekawy artykuł (zatytułowany "Co jest nie tak ze współczesnymi serialami science fiction? Niszczą je nostalgia i brak wizji."), który próbuje zdiagnozować problem ze współczesnymi serialami SF. Tekst jest z zeszłego roku, ale ilustruje też to, co mnie boli w RbW.
Szybko można jednak zauważyć liczne problemy, spośród których na pierwszy plan wychodzą powtarzalność i niedopasowanie do struktury wieloodcinkowego serialu.[...] Można by bez wielkiego wysiłku wyciągnąć wydarzenia z jednego serialu i włożyć je do drugiego. Współcześni twórcy seriali science fiction mają tendencję do masowego wykorzystywania gatunkowych klisz.
Coraz więcej wskazuje jednak na to, że science fiction stało się bardziej scenografią niż sposobem myślenia. [...] A rolą futurologii powinno być raczej zastanawianie się, do czego nasz obecny świat może doprowadzić.
I to jest to, co jak dla mnie dotyka RbW. Nie ma wizji (a w zapowiedziach miała być). Po kilku pierwszych odcinkach zaczynamy dostawać standardowe rzeczy z dowolnego serialu SF, które w końcówce sezonu zaczynają całkowicie dominować (dziwne stwory, konflikt jednych z drugimi) i raczej wskazują, na czym będzie polegać kontynuacja.
Przeczytałem dzisiaj ciekawy artykuł (zatytułowany "Co jest nie tak ze współczesnymi serialami science fiction? Niszczą je nostalgia i brak wizji."), który próbuje zdiagnozować problem ze współczesnymi serialami SF. Tekst jest z zeszłego roku, ale ilustruje też to, co mnie boli w RbW.
[quote]Szybko można jednak zauważyć liczne problemy, spośród których na pierwszy plan wychodzą powtarzalność i niedopasowanie do struktury wieloodcinkowego serialu.[...] Można by bez wielkiego wysiłku wyciągnąć wydarzenia z jednego serialu i włożyć je do drugiego. Współcześni twórcy seriali science fiction mają tendencję do masowego wykorzystywania gatunkowych klisz.[/quote]
[quote]Coraz więcej wskazuje jednak na to, że science fiction stało się bardziej scenografią niż sposobem myślenia. [...] A rolą futurologii powinno być raczej zastanawianie się, do czego nasz obecny świat może doprowadzić.[/quote]
I to jest to, co jak dla mnie dotyka RbW. Nie ma wizji (a w zapowiedziach miała być). Po kilku pierwszych odcinkach zaczynamy dostawać standardowe rzeczy z dowolnego serialu SF, które w końcówce sezonu zaczynają całkowicie dominować (dziwne stwory, konflikt jednych z drugimi) i raczej wskazują, na czym będzie polegać kontynuacja.
@dziobak, prośba, jak zdradzasz coś z fabuły korzystaj z przycisku spoiler, potem muszę ukrywać fragmenty.
Co do Gwiezdnych Wojen, to w ogóle sporo osób twierdzi, że to nie SF tylko raczej fantasy czy baśń, w sumie chyba się zacząłem z tym zgadzać...
Wracając do RbW dziś jednym zdaniem, ja tam swojego zdania nie zmieniam, jestem większym optymistą co do przyszłości tego serialu. Zachęcam, by samemu spróbować go obejrzeć i ocenić.
W sumie co do Brytanii też mam odrębne zdanie - to chyba obecnie moje najulubieńsze fantasy na ekranie.
Widać taka tu rola dziobaka i moja na forum, by się ze sobą nie zgadzać.
@dziobak, prośba, jak zdradzasz coś z fabuły korzystaj z przycisku spoiler, potem muszę ukrywać fragmenty. :) Co do Gwiezdnych Wojen, to w ogóle sporo osób twierdzi, że to nie SF tylko raczej fantasy czy baśń, w sumie chyba się zacząłem z tym zgadzać... Wracając do RbW dziś jednym zdaniem, ja tam swojego zdania nie zmieniam, jestem większym optymistą co do przyszłości tego serialu. Zachęcam, by samemu spróbować go obejrzeć i ocenić. W sumie co do Brytanii też mam odrębne zdanie - to chyba obecnie moje najulubieńsze fantasy na ekranie. Widać taka tu rola dziobaka i moja na forum, by się ze sobą nie zgadzać. :D
Z wywiadu sprzed kilku dni, gruby spoiler jak ktoś nie oglądał. Nie wiem, może jest w tym jakiś sens, ale mogli to jakoś jaśniej pokazać na ekranie.
Spoiler:
SCOTT This planet had life on it prior to these people’s arrival. When they arrive on the planet, [the androids] Mother and Father discover that there is this dinosaur-sized skeleton of a serpent. Initially we assume these massive creatures were like our dinosaurs and died off. And we discover that there are other forms of life on the planet. And then Mother creates new life with one of these serpents.
GUZIKOWSKI Mother and Father think the giant skull is from an extinct creature, not realizing that someday Mother would give birth to one and reintroduce it to the world and reactivate the planet. You’re seeing all of these iconic elements — the serpent, the garden, Adam and Eve — but they’re not the versions we know. We subvert expectations a little bit.
Let’s talk about the serpent. Its birth alone, through the mouth, is disturbing. But can you clarify how an android is able to get pregnant and give birth to a serpent in the first place?
GUZIKOWSKI It’s kind of a weird thing, because it’s almost like she’s been digitally impregnated with information, as it were. While she was communing with her creator in a virtual space, basically having sex in the simulation, something else got inside and downloaded her drive with information about how to build a new being. In essence, Mother is like a 3-D printer. Her body starts to work on that digital information and it decides that it needs more organic compounds. Because she’s an android, her body could download that information and make something out of it. Her body was never designed to give birth, though, so it has to improvise a bit to get the thing out of her. The birth is pretty wild — it never fails to disturb me.
SCOTT On “Alien,” we had a guy in a rubber suit. Today, digital effects can do anything, but it better look real, and not digital.
GUZIKOWSKI The serpent can also fly because it has traits that Mother passed down to it. So it’s slightly different than the monsters that have come before.
Tak jak czytałem/oglądałem różne rzeczy gdzie pojawiały się androidy, tak z koncepcją
Spoiler:
3D wydrukowania sobie czegoś we własnych kiszkach, ożywionego czy nie
to się nie zetknąłem. Jeśli coś takiego wprowadzili, to powinni jakoś to pokazać wcześniej, sytuacje były:
Spoiler:
odcięty palec Ojca, czemu sobie nie zdrukował nowego, albo poraniona Matka, też mogli coś tam wpleść z odtworzeniem organów wewnętrznych albo coś.
Poza tym:
Spoiler:
- ta koncepcja z przekazaniem latania. Też zupełnie nie wyjaśniona. Było tylko, że mitraici sami nie wiedzą jak działały nekromancery i jakieś jedno zdanie o czarnej energii (o ile dobrze zapamiętałem).
- odtworzenie wcześniejszych węży, po których wszędzie leżały kości, kurczę, samo słowo "wąż" miało coś zasugerować? Nie mogli kawałka wczesnego odcinka poświęcić na roztrząsanie większe o tych wężach, żeby można to było jakoś złożyć samodzielnie do kupy?
Z wywiadu sprzed kilku dni, gruby spoiler jak ktoś nie oglądał. Nie wiem, może jest w tym jakiś sens, ale mogli to jakoś jaśniej pokazać na ekranie. [spoiler]SCOTT This planet had life on it prior to these people’s arrival. When they arrive on the planet, [the androids] Mother and Father discover that there is this dinosaur-sized skeleton of a serpent. Initially we assume these massive creatures were like our dinosaurs and died off. And we discover that there are other forms of life on the planet. And then Mother creates new life with one of these serpents.
GUZIKOWSKI Mother and Father think the giant skull is from an extinct creature, not realizing that someday Mother would give birth to one and reintroduce it to the world and reactivate the planet. You’re seeing all of these iconic elements — the serpent, the garden, Adam and Eve — but they’re not the versions we know. We subvert expectations a little bit.
[i]Let’s talk about the serpent. Its birth alone, through the mouth, is disturbing. But can you clarify how an android is able to get pregnant and give birth to a serpent in the first place?[/i]
GUZIKOWSKI It’s kind of a weird thing, because it’s almost like she’s been digitally impregnated with information, as it were. While she was communing with her creator in a virtual space, basically having sex in the simulation, something else got inside and downloaded her drive with information about how to build a new being. In essence, Mother is like a 3-D printer. Her body starts to work on that digital information and it decides that it needs more organic compounds. Because she’s an android, her body could download that information and make something out of it. Her body was never designed to give birth, though, so it has to improvise a bit to get the thing out of her. The birth is pretty wild — it never fails to disturb me.
SCOTT On “Alien,” we had a guy in a rubber suit. Today, digital effects can do anything, but it better look real, and not digital.
GUZIKOWSKI The serpent can also fly because it has traits that Mother passed down to it. So it’s slightly different than the monsters that have come before.[/spoiler]
Tak jak czytałem/oglądałem różne rzeczy gdzie pojawiały się androidy, tak z koncepcją [spoiler]3D wydrukowania sobie czegoś we własnych kiszkach, ożywionego czy nie[/spoiler] to się nie zetknąłem. Jeśli coś takiego wprowadzili, to powinni jakoś to pokazać wcześniej, sytuacje były: [spoiler]odcięty palec Ojca, czemu sobie nie zdrukował nowego, albo poraniona Matka, też mogli coś tam wpleść z odtworzeniem organów wewnętrznych albo coś.[/spoiler]
Poza tym: [spoiler]- ta koncepcja z przekazaniem latania. Też zupełnie nie wyjaśniona. Było tylko, że mitraici sami nie wiedzą jak działały nekromancery i jakieś jedno zdanie o czarnej energii (o ile dobrze zapamiętałem). - odtworzenie wcześniejszych węży, po których wszędzie leżały kości, kurczę, samo słowo "wąż" miało coś zasugerować? Nie mogli kawałka wczesnego odcinka poświęcić na roztrząsanie większe o tych wężach, żeby można to było jakoś złożyć samodzielnie do kupy?[/spoiler]
Niestety przebrnąłem tylko przez pierwszy odcinek. Już sam pomysł, że ktoś leci ocalić ludzkość kosmicznym "rowerem" do którego wchodzi parę walizek jest tak absurdalny, że pozostałe głupoty nie robiły już na mnie wrażenia.
Niestety przebrnąłem tylko przez pierwszy odcinek. Już sam pomysł, że ktoś leci ocalić ludzkość kosmicznym "rowerem" do którego wchodzi parę walizek jest tak absurdalny, że pozostałe głupoty nie robiły już na mnie wrażenia.
niedobitki opozycji, żeby założyć nową ateistyczną cywilizację.
A lot w "rowerze" są w stanie przetrwać tylko androidy.
Ale ogólnie - w serialu jest sporo różnego rodzaju "szycia", bazującego na sensacyjności w miejsce solidności. Osobiście średnio lubię taki rodzaj podejścia w serialach. Owszem, w formacie filmu, zwykle bazującym na krótkiej narracji i jednym pomyśle może to być. Ale robienie czegoś podobnego w serialu szybko obnaża braki w detalach, których przedstawienia w formacie kilku odcinków się nie uniknie.
Norvik, to jest jakoś wyjaśnione, "rower" wysłały [spoiler]niedobitki opozycji, żeby założyć nową ateistyczną cywilizację. A lot w "rowerze" są w stanie przetrwać tylko androidy.[/spoiler] Ale ogólnie - w serialu jest sporo różnego rodzaju "szycia", bazującego na sensacyjności w miejsce solidności. Osobiście średnio lubię taki rodzaj podejścia w serialach. Owszem, w formacie filmu, zwykle bazującym na krótkiej narracji i jednym pomyśle może to być. Ale robienie czegoś podobnego w serialu szybko obnaża braki w detalach, których przedstawienia w formacie kilku odcinków się nie uniknie.
dziobak, a dlaczego nie wysłano [spoiler]dwóch matek, które mogły wyprodukować 12 dzieci tylko matkę i tatuśka ?[/spoiler] Wzorcowa rodzina ???? Albo skąd mają łopatę do kopania grobów ?
czyli jedną matkę (to tam później jest trochę pokazane i wyjaśnione).
A co do szczegółów, typu łopata, to tego rodzaju dziur tam jest sporo, co niestety się nie broni przy nawet powierzchownej analizie.
Wkurza mnie, że sporo kina kryminalnego powstaje na podstawie książek i często efekt jest dobry. Nie rozumiem, dlaczego kino SF nie może trzymać się podobnej konwencji.
Norvik, wysłali to, co mieli dostępne, [spoiler]czyli jedną matkę (to tam później jest trochę pokazane i wyjaśnione).[/spoiler] A co do szczegółów, typu łopata, to tego rodzaju dziur tam jest sporo, co niestety się nie broni przy nawet powierzchownej analizie.
Wkurza mnie, że sporo kina kryminalnego powstaje na podstawie książek i często efekt jest dobry. Nie rozumiem, dlaczego kino SF nie może trzymać się podobnej konwencji.