Terminator 4: Salvation. Podobało mi się od pierwszej do ostatniej sceny, właściwie ciężko mi teraz znaleźć jakieś minusy. Ale od początku.
Stara formuła Terminatora (robot wysyłany w przeszłość) już się wyczerpała - dodatkowo dobił ją serial, dobry, ale to nie zmienia faktu że formuła się przejadła.
"Ocalenie" to film kompletnie odmienny od swoich poprzedników, i tak należy do niego podchodzić - to już nie kameralny miejski thriller, tylko ogromna, epicka opowieść o zagładzie ludzkości. Wymagania były więc spore, bo filmy które w tej kategorii się sprawdziły można wyliczyć na palcach jednej ręki. T4 się udało i dlatego właśnie jest taki świetny.
Doskonale dobrana obsada - przede wszystkim Sam Worthington, czyli taki odpowiednik Jokera z Batmana - zdawało się że miał być drugoplanowy, a i tak przyćmił swoim występem Christiana Bale`a

nie wiem jakim cudem ten człowiek wcześniej się nie wybił, za to teraz jest na niego istny boom (Avatar, Clash of the Titans) i słusznie. Sam Bale oczywiście też daje radę, jak dla mnie najlepszy John Connor (ale też trzeba wziąć pod uwagę, że nie miał za bardzo konkurencji - dzieciak z 2, kompletnie niewyrazista postać z 3 (ani nie umiem skojarzyć kto to był) czy Dekker z TSCC - całkiem znośny ale mający w zestawie tylko jedną minę, a'la Wenthworth Miller). Na uwagę zasługuje tu oczywiście żeńska część obsady, czyli Moon Bloodgood - piękna kobieta, od czasów Day Breaka śledzę jej karierę z zainteresowaniem.

mrr ten obcisły kombinezon
Strasznie zaniedbana jest jak dla mnie postać Kate Brewster - chociaż może to i lepiej bo Bryce Dallas Howard to jednak nie boska Claire Danes - nad faktem zamiany aktorki boleję do teraz. Podobał mi się również epizod Bonham-Carter.
Efektów specjalnych jest tu więcej niż w całej trylogii razem wziętej - ale czy kogoś to dziwi? Przecież już z założenia tak powinno być, a efekt jest oszałamiający - no powiedzcie, komu się nie podobała akcja z tym ogromnym terminatorem-transformersem?

w ogóle - dźwięki które wydawały terminatory były bardzo klimatyczne. A skoro już o tym mówimy.
<Marcus naprawia auto. Z głośników zaczyna lecieć... "Rooster" Alice in Chains>
- What is that?
- Something my brother used to listen to.

:D:D
cieszyłem się na tej scenie jak głupi. "Rooster" to jeden z moich ulubionych kawałków... stworzył piękną, chyba najbardziej klimatyczną scenę w filmie - odwołanie do czasów sprzed Judgement Day, ze wspaniałych lat 90. i taka chwila smutku widoczna na twarzy Worthingtona. Bezcenne.
W ogóle McG musi lubić ten kawałek (tak tak, to jemu trzeba dziękować za umieszczenie go tam) - pojawił się on już w którymś z końcowych odcinków 2 sezonu Supernaturala.
Terminator: Salvation to kupa dobrej, wciągającej zabawy, film bardzo mi się podobał i pewnie nieraz go jeszcze zobaczę. Polecam :
[b]Terminator 4: Salvation[/b]. Podobało mi się od pierwszej do ostatniej sceny, właściwie ciężko mi teraz znaleźć jakieś minusy. Ale od początku.
Stara formuła Terminatora (robot wysyłany w przeszłość) już się wyczerpała - dodatkowo dobił ją serial, dobry, ale to nie zmienia faktu że formuła się przejadła.
"Ocalenie" to film kompletnie odmienny od swoich poprzedników, i tak należy do niego podchodzić - to już nie kameralny miejski thriller, tylko ogromna, epicka opowieść o zagładzie ludzkości. Wymagania były więc spore, bo filmy które w tej kategorii się sprawdziły można wyliczyć na palcach jednej ręki. T4 się udało i dlatego właśnie jest taki świetny.
Doskonale dobrana obsada - przede wszystkim Sam Worthington, czyli taki odpowiednik Jokera z Batmana - zdawało się że miał być drugoplanowy, a i tak przyćmił swoim występem Christiana Bale`a :D nie wiem jakim cudem ten człowiek wcześniej się nie wybił, za to teraz jest na niego istny boom (Avatar, Clash of the Titans) i słusznie. Sam Bale oczywiście też daje radę, jak dla mnie najlepszy John Connor (ale też trzeba wziąć pod uwagę, że nie miał za bardzo konkurencji - dzieciak z 2, kompletnie niewyrazista postać z 3 (ani nie umiem skojarzyć kto to był) czy Dekker z TSCC - całkiem znośny ale mający w zestawie tylko jedną minę, a'la Wenthworth Miller). Na uwagę zasługuje tu oczywiście żeńska część obsady, czyli Moon Bloodgood - piękna kobieta, od czasów Day Breaka śledzę jej karierę z zainteresowaniem. :D mrr ten obcisły kombinezon :D
Strasznie zaniedbana jest jak dla mnie postać Kate Brewster - chociaż może to i lepiej bo Bryce Dallas Howard to jednak nie boska Claire Danes - nad faktem zamiany aktorki boleję do teraz. Podobał mi się również epizod Bonham-Carter.
Efektów specjalnych jest tu więcej niż w całej trylogii razem wziętej - ale czy kogoś to dziwi? Przecież już z założenia tak powinno być, a efekt jest oszałamiający - no powiedzcie, komu się nie podobała akcja z tym ogromnym terminatorem-transformersem? :D w ogóle - dźwięki które wydawały terminatory były bardzo klimatyczne. A skoro już o tym mówimy.
[i]<Marcus naprawia auto. Z głośników zaczyna lecieć... [b]"Rooster" Alice in Chains[/b]>
- What is that?
- Something my brother used to listen to.[/i]
:D:D:D
cieszyłem się na tej scenie jak głupi. "Rooster" to jeden z moich ulubionych kawałków... stworzył piękną, chyba najbardziej klimatyczną scenę w filmie - odwołanie do czasów sprzed Judgement Day, ze wspaniałych lat 90. i taka chwila smutku widoczna na twarzy Worthingtona. Bezcenne.
W ogóle McG musi lubić ten kawałek (tak tak, to jemu trzeba dziękować za umieszczenie go tam) - pojawił się on już w którymś z końcowych odcinków 2 sezonu Supernaturala.
Terminator: Salvation to kupa dobrej, wciągającej zabawy, film bardzo mi się podobał i pewnie nieraz go jeszcze zobaczę. Polecam :