Stara formuła Terminatora (robot wysyłany w przeszłość) już się wyczerpała - dodatkowo dobił ją serial, dobry, ale to nie zmienia faktu że formuła się przejadła.
"Ocalenie" to film kompletnie odmienny od swoich poprzedników, i tak należy do niego podchodzić - to już nie kameralny miejski thriller, tylko ogromna, epicka opowieść o zagładzie ludzkości. Wymagania były więc spore, bo filmy które w tej kategorii się sprawdziły można wyliczyć na palcach jednej ręki. T4 się udało i dlatego właśnie jest taki świetny.
Doskonale dobrana obsada - przede wszystkim Sam Worthington, czyli taki odpowiednik Jokera z Batmana - zdawało się że miał być drugoplanowy, a i tak przyćmił swoim występem Christiana Bale`a



Strasznie zaniedbana jest jak dla mnie postać Kate Brewster - chociaż może to i lepiej bo Bryce Dallas Howard to jednak nie boska Claire Danes - nad faktem zamiany aktorki boleję do teraz. Podobał mi się również epizod Bonham-Carter.
Efektów specjalnych jest tu więcej niż w całej trylogii razem wziętej - ale czy kogoś to dziwi? Przecież już z założenia tak powinno być, a efekt jest oszałamiający - no powiedzcie, komu się nie podobała akcja z tym ogromnym terminatorem-transformersem?

<Marcus naprawia auto. Z głośników zaczyna lecieć... "Rooster" Alice in Chains>
- What is that?
- Something my brother used to listen to.

cieszyłem się na tej scenie jak głupi. "Rooster" to jeden z moich ulubionych kawałków... stworzył piękną, chyba najbardziej klimatyczną scenę w filmie - odwołanie do czasów sprzed Judgement Day, ze wspaniałych lat 90. i taka chwila smutku widoczna na twarzy Worthingtona. Bezcenne.
W ogóle McG musi lubić ten kawałek (tak tak, to jemu trzeba dziękować za umieszczenie go tam) - pojawił się on już w którymś z końcowych odcinków 2 sezonu Supernaturala.
Terminator: Salvation to kupa dobrej, wciągającej zabawy, film bardzo mi się podobał i pewnie nieraz go jeszcze zobaczę. Polecam :