autor: joana » 12 grudnia 2011, 22:44
Sukces powiadasz. Czyj p. Blooma? Ten akurat mnie najmniej interesuje. Co z tego, że o nim dyskutujemy? Gdzieś mam taki wstrząśnięcie, które może i obudzi paru przysypiających, i ci przerażeni, nie do końca posiadający kontakt z jawą, poprą krzykacza. Tylko, co on ma do zaoferowania? Weź wypowiedź o bezrobociu, lub niewypłacalności, przecież to totalny populizm, nieuwzględniający realiów.
Bo czego domaga się p. Bloom? Zlikwidować urlopy, emerytury, renty, ubezpieczenia, regulacje dotyczące czasu pracy i form umów o pracę. Przecież to już było, i nie okazało się sposobem na bogacenie się społeczeństw.
Powiesz, że Bloom to facet, który zna się na zarządzaniu przedsiębiorstwem, no i fajnie. Tylko, że państwo to jednak nie firma. Szefa firmy interesuje pracownik, na tyle na ile, i tylko do czasu, gdy może być przydatny firmie, potem spadaj. Państwo, niestety, a może na szczęście, musi zatroszczyć się o te "spady". To oczywiście kosztuje. Pewnie, że jest kwestią, czy wydatki są ponoszone zasadnie, ekonomicznie i trafiają do prawnych adresatów. I tu trzeba ewolucji, a nie "rewolucji" jaką poleca nasz bohater.
Fajnie powiedzieć, nie wydawaj więcej niż zarabiasz. Zgoda, ale do czasu. Niech trafi się sytuacja, gdzie jest się zmuszonym ponieść koszty niewspółmiernie wysokie np. dla ratowania zdrowia kogoś z rodziny. Powiesz, nie, bo nie mam kasy, czy pójdziesz do banku po kredyt, ryzykując nawet swoją późniejszą niewypłacalnością?..............
Mogę tak dalej rozbierać na części pierwsze, to co głosi pan Bloom. I dobrze, niech ma, ale nie każ mi się zachwycać treściami, które przekazuje, a które Ty nazywasz głosem rozsądku, ja natomiast wynurzeniami frustrata, który może intencje ma dobre, ale rozsądnej wizji na przyszłość nie formułuje.
Trudno, nie będę jedną z tych, które powiedzą....ale im dowalił...No i co z tego?
Napisałeś... Ale oczywiście dla interesów niektórych lepiej nic nie ruszać - niech zostanie jak jest i siedźmy cicho...
Ruszać - oczywiście, tylko trzeba wiedzieć jak, a tego od Blooma się nie dowiedziałam.
Sukces powiadasz. Czyj p. Blooma? Ten akurat mnie najmniej interesuje. Co z tego, że o nim dyskutujemy? Gdzieś mam taki wstrząśnięcie, które może i obudzi paru przysypiających, i ci przerażeni, nie do końca posiadający kontakt z jawą, poprą krzykacza. Tylko, co on ma do zaoferowania? Weź wypowiedź o bezrobociu, lub niewypłacalności, przecież to totalny populizm, nieuwzględniający realiów.
Bo czego domaga się p. Bloom? Zlikwidować urlopy, emerytury, renty, ubezpieczenia, regulacje dotyczące czasu pracy i form umów o pracę. Przecież to już było, i nie okazało się sposobem na bogacenie się społeczeństw.
Powiesz, że Bloom to facet, który zna się na zarządzaniu przedsiębiorstwem, no i fajnie. Tylko, że państwo to jednak nie firma. Szefa firmy interesuje pracownik, na tyle na ile, i tylko do czasu, gdy może być przydatny firmie, potem spadaj. Państwo, niestety, a może na szczęście, musi zatroszczyć się o te "spady". To oczywiście kosztuje. Pewnie, że jest kwestią, czy wydatki są ponoszone zasadnie, ekonomicznie i trafiają do prawnych adresatów. I tu trzeba ewolucji, a nie "rewolucji" jaką poleca nasz bohater.
Fajnie powiedzieć, nie wydawaj więcej niż zarabiasz. Zgoda, ale do czasu. Niech trafi się sytuacja, gdzie jest się zmuszonym ponieść koszty niewspółmiernie wysokie np. dla ratowania zdrowia kogoś z rodziny. Powiesz, nie, bo nie mam kasy, czy pójdziesz do banku po kredyt, ryzykując nawet swoją późniejszą niewypłacalnością?..............
Mogę tak dalej rozbierać na części pierwsze, to co głosi pan Bloom. I dobrze, niech ma, ale nie każ mi się zachwycać treściami, które przekazuje, a które Ty nazywasz głosem rozsądku, ja natomiast wynurzeniami frustrata, który może intencje ma dobre, ale rozsądnej wizji na przyszłość nie formułuje.
Trudno, nie będę jedną z tych, które powiedzą....ale im dowalił...No i co z tego?
Napisałeś... Ale oczywiście dla interesów niektórych lepiej nic nie ruszać - niech zostanie jak jest i siedźmy cicho...
Ruszać - oczywiście, tylko trzeba wiedzieć jak, a tego od Blooma się nie dowiedziałam.