autor: joana » 07 września 2012, 18:46
Nie rozumiem dlaczego chcesz, żebym przy ocenie tego, co w historii się zdarzyło stosowała zasady sądownictwa obowiązujące w danej rzeczywistości i stosowała wyroki, które być może pasowałyby do epoki?
Dla oceny historycznej nie miałby również zastosowania praktyki, które obowiązują w naszym obecnym sądownictwie. Poznanie motywów, stanu świadomości, realiów - tak, to przydaje się do określenia uwarunkowań, i tylko tyle.
Zjawisko historyczne podlega zupełnie innej ocenie, która zresztą z terminem "wyrok" nie ma nic wspólnego.
Sąd historii odbywa się po latach i siłą rzeczy dokonuje przez ludzi, którzy mogą patrzeć z innej perspektywy, bogatszych o wiedzę i znajomość następstw, świadomych tego, jakie skutki były efektem, jakie poglądy okazały się błędem, jakie teorie się nie potwierdziły...itp. My bogatsi o taką wiedzę mamy prawo do pokazania, co było złem i obojętne jest tu, że czynionym świadomie, zgodnie z ówczesnym poziomem wiedzy i w oparciu o wartości wtedy nadrzędne. My oceniamy wg naszych kryteriów, i to może stanowić przyczynek do tego, żeby uczyć się właśnie na błędach przeszłości poznając mechanizmy (i tu: też brak wiedzy), które do tych błędów prowadziły. Przedstawienie oceny wg "praw" kiedyś obowiązujących, byłoby jedynie prostym opisem następujących po sobie faktów i zdarzeń, bez nauki na przyszłość, i byłoby jedynie "wyrokiem sądowym" opartym o przesłanki wynikające z ówczesnej wiedzy. Takie zwykłe usprawiedliwienie i zaakceptowanie, skrótowo określę, niewiedzy.
Nie masz nic do władzy, która narzuca Ci porządek, system wartości, sposób życia, który do zdobycia "nagród" ma Cię prowadzić? Nawet wtedy, gdy ta władza sama do nich się nie stosuje? Fajnie, widocznie lubisz mieć bat nad głową. Uniwersalne wartości? No nie żartuj. Wygrała "firma", która swoje przyjęła za uniwersum, i wg niego nas próbowała ukształtować. Wygrałaby inna, to określiłaby pewnie inne i to właśnie one teraz byłyby |"ziarnem" w mojej głowie. A skoro zgadzasz się ze mną, że kościół to zwykła instytucją, to pozwól mi ją oceniać jak każdą inną korporację, nieba i zjawisk nadprzyrodzonych do tego nie mieszając.
Joanna była skrótem, takie wykorzystanie metod zaakceptowanych przez "firmę" do celów bardzo przyziemnych.
Nie rozumiem dlaczego chcesz, żebym przy ocenie tego, co w historii się zdarzyło stosowała zasady sądownictwa obowiązujące w danej rzeczywistości i stosowała wyroki, które być może pasowałyby do epoki?
Dla oceny historycznej nie miałby również zastosowania praktyki, które obowiązują w naszym obecnym sądownictwie. Poznanie motywów, stanu świadomości, realiów - tak, to przydaje się do określenia uwarunkowań, i tylko tyle.
Zjawisko historyczne podlega zupełnie innej ocenie, która zresztą z terminem "wyrok" nie ma nic wspólnego.
Sąd historii odbywa się po latach i siłą rzeczy dokonuje przez ludzi, którzy mogą patrzeć z innej perspektywy, bogatszych o wiedzę i znajomość następstw, świadomych tego, jakie skutki były efektem, jakie poglądy okazały się błędem, jakie teorie się nie potwierdziły...itp. My bogatsi o taką wiedzę mamy prawo do pokazania, co było złem i obojętne jest tu, że czynionym świadomie, zgodnie z ówczesnym poziomem wiedzy i w oparciu o wartości wtedy nadrzędne. My oceniamy wg naszych kryteriów, i to może stanowić przyczynek do tego, żeby uczyć się właśnie na błędach przeszłości poznając mechanizmy (i tu: też brak wiedzy), które do tych błędów prowadziły. Przedstawienie oceny wg "praw" kiedyś obowiązujących, byłoby jedynie prostym opisem następujących po sobie faktów i zdarzeń, bez nauki na przyszłość, i byłoby jedynie "wyrokiem sądowym" opartym o przesłanki wynikające z ówczesnej wiedzy. Takie zwykłe usprawiedliwienie i zaakceptowanie, skrótowo określę, niewiedzy.
Nie masz nic do władzy, która narzuca Ci porządek, system wartości, sposób życia, który do zdobycia "nagród" ma Cię prowadzić? Nawet wtedy, gdy ta władza sama do nich się nie stosuje? Fajnie, widocznie lubisz mieć bat nad głową. Uniwersalne wartości? No nie żartuj. Wygrała "firma", która swoje przyjęła za uniwersum, i wg niego nas próbowała ukształtować. Wygrałaby inna, to określiłaby pewnie inne i to właśnie one teraz byłyby |"ziarnem" w mojej głowie. A skoro zgadzasz się ze mną, że kościół to zwykła instytucją, to pozwól mi ją oceniać jak każdą inną korporację, nieba i zjawisk nadprzyrodzonych do tego nie mieszając.
Joanna była skrótem, takie wykorzystanie metod zaakceptowanych przez "firmę" do celów bardzo przyziemnych.