Przyjemność lepiej sobie dawkować w mniejszych ilościach jak książka wciągnie to i w jeden dzień nie byłoby problemu jak mówi Bostonq, miewałam już tak
Yugi_2142 zamiłowanie do gier mi chyba minęło z wiekiem, czasem mnie najdzie "o zagram sobie w coś co kiedyś lubiłam" ale po godzinie mi się nudzi Natomiast miłość do książek zostanie zawsze. Tylko szkoda, że mój stosik nie maleje lecz ciągle rośnie. Czas, czas, czas. Może na emeryturze tendencja przyjdzie odwrotna
Przyjemność lepiej sobie dawkować w mniejszych ilościach :P jak książka wciągnie to i w jeden dzień nie byłoby problemu jak mówi [b]Bostonq[/b], miewałam już tak ;)
[b]Yugi_2142[/b] zamiłowanie do gier mi chyba minęło z wiekiem, czasem mnie najdzie "o zagram sobie w coś co kiedyś lubiłam" ale po godzinie mi się nudzi ;) Natomiast miłość do książek zostanie zawsze. Tylko szkoda, że mój stosik nie maleje lecz ciągle rośnie. Czas, czas, czas. Może na emeryturze tendencja przyjdzie odwrotna :smile:
*... odpowiedział Bostonq wpisując litery na klawiaturze stojącego na drugim końcu pokoju komputera za pomocą telekinezy*
beata101 pisze:przecudownie słodko uroczy kubek z owieczką I jest na dokładkę taki śliczny, że schowałam go do szafki i nie używam ,żeby się nie stłukł. I gdzie tu logika?
IMO jak najbardziej prawidłowo, ja kiedyś miałem taki z własnym imieniem i miał wypadek a teraz nie mogę nigdzie znaleźć nowego
A żeby całkiem offtopu nie robić, zainteresowało mnie to Metro 2033 i chyba też sobie przeczytam, będę mógł potem napisać dlaczego mi się nie podobało... potem czyli za jakieś pół roku
*... odpowiedział [b]Bostonq[/b] wpisując litery na klawiaturze stojącego na drugim końcu pokoju komputera za pomocą telekinezy* :D
[quote="beata101"]przecudownie słodko uroczy kubek z owieczką I jest na dokładkę taki śliczny, że schowałam go do szafki i nie używam ,żeby się nie stłukł. I gdzie tu logika?[/quote]
IMO jak najbardziej prawidłowo, ja kiedyś miałem taki z własnym imieniem i miał wypadek a teraz nie mogę nigdzie znaleźć nowego :(
A żeby całkiem offtopu nie robić, zainteresowało mnie to Metro 2033 i chyba też sobie przeczytam, będę mógł potem napisać dlaczego mi się nie podobało... potem czyli za jakieś pół roku :]
Yugi_2142 pisze:
A nie lepiej sobie w STALKERa zagrać albo w Hellgate London albo w jedno i drugie zamiast wzrok psuć na książki
Panu zarządzam 10 lat robót w Kamieniołomach.
Bostonq, proszę proszę, byłem święcie przekonany że Pod kopułą wyjdzie jakoś w kwietniu. Miła niespodzianka; jutro się przejdę do księgarni.
Przeczytałem wczoraj w pociągu do domu dwie książki z cyklu Upiór Południa Kossakowskiej; straszna żenuła, nie dość że właściwie jedną powieść podzielono na cztery mini po 200 stron (i 25 zł) każda, to prezentują one słaby poziom; pani Kossakowska ma już u mnie krechę.
[quote="Yugi_2142"] A nie lepiej sobie w STALKERa zagrać albo w Hellgate London albo w jedno i drugie zamiast wzrok psuć na książki ;) [/quote]
Panu zarządzam 10 lat robót w Kamieniołomach.
Bostonq, proszę proszę, byłem święcie przekonany że Pod kopułą wyjdzie jakoś w kwietniu. Miła niespodzianka; jutro się przejdę do księgarni.
Przeczytałem wczoraj w pociągu do domu dwie książki z cyklu Upiór Południa Kossakowskiej; straszna żenuła, nie dość że właściwie jedną powieść podzielono na cztery mini po 200 stron (i 25 zł) każda, to prezentują one słaby poziom; pani Kossakowska ma już u mnie krechę.
Yugi_2142 pisze:BTW. Coś się błękitnie przy Twoich wpisach zrobiło, beata
A bo tak...bawię się ostatnio w avatarowanie wszystkiego ( hehe, no może nie do końca wszystkiego jak widać na avku )
A oczy zdecydowanie wolę zielone, zieloniutkie jak irlandzkie piwo na Dzień Świętego Patryka
Co do czytania...fakt, brak czasu, spędzanie czasu przy komputerze itp. Ale ja mam jak Bostong- jak książka wciągnie, czytam jednym ciągiem dopóki nie skończę...więc coś z trzy, cztery w miesiącu ostatnio udaje mi sie przeczytać. Sukces!!!! No i w międzyczasie tzw. twórczość amatroska ( coraz fajniejsza trzeba przyznać)
Tak że kontakt ze słowem pisanym jest .
W gry nie gram bo po prostu i zwyczajnie nie umiem...ostatni raz na komputerze grałam w jakiegoś Arkanoida i to chyba był komputer marki ZX Spectrum ( jednym słowem epoka neolitu )
Shedao- zgadzam się...Upiór Południa to zdecydowanie nie styl i rodzaj pisania dla Kossakowskiej. Zupełnie jej nie wyszło.
Ale "Zbieracz Burz"...to już inna bajka. Zdecydowanie polecam...Daimon Frey roksi !!!
P.S. Yugi a szukałeś kubeczka w sklepach "Wszystko po 4 zł" Nasi bracia chińscy pomysłowi sa i często robią takie kubeczki z imionami ...można kupić. No chyba że masz imię jakieś baaaardzo nietypowe. To wtedy rzeczywiście może być ciężko.
[quote="Yugi_2142"]BTW. Coś się błękitnie przy Twoich wpisach zrobiło, beata[/quote]
A bo tak...bawię się ostatnio w avatarowanie wszystkiego ( hehe, no może nie do końca wszystkiego jak widać na avku ;))
A oczy zdecydowanie wolę zielone, zieloniutkie jak irlandzkie piwo na Dzień Świętego Patryka :D
Co do czytania...fakt, brak czasu, spędzanie czasu przy komputerze itp. Ale ja mam jak [b]Bostong[/b]- jak książka wciągnie, czytam jednym ciągiem dopóki nie skończę...więc coś z trzy, cztery w miesiącu ostatnio udaje mi sie przeczytać. Sukces!!!! No i w międzyczasie tzw. twórczość amatroska ( coraz fajniejsza trzeba przyznać) Tak że kontakt ze słowem pisanym jest :D. W gry nie gram bo po prostu i zwyczajnie nie umiem...ostatni raz na komputerze grałam w jakiegoś Arkanoida i to chyba był komputer marki ZX Spectrum :P ( jednym słowem epoka neolitu )
[b]Shedao[/b]- zgadzam się...Upiór Południa to zdecydowanie nie styl i rodzaj pisania dla Kossakowskiej. Zupełnie jej nie wyszło. Ale "Zbieracz Burz"...to już inna bajka. Zdecydowanie polecam...Daimon Frey roksi !!!
P.S. [b]Yugi[/b] a szukałeś kubeczka w sklepach "Wszystko po 4 zł" Nasi bracia chińscy pomysłowi sa i często robią takie kubeczki z imionami ...można kupić. No chyba że masz imię jakieś baaaardzo nietypowe. To wtedy rzeczywiście może być ciężko. :)
Nigdy nie przestanie mnie zadziwiać, jak z jednej strony przyjdę do domu tak nawalony że nie potrafię skonstruować dłuższego zdania, a z drugiej uda mi się na forum napisać całkiem składną wypowiedź
Poczuwam się do uzasadnienia swojej powyższej wypowiedzi o Upiorze Południa; otóż bardzo lubiłem powieści pani Kossakowskiej, w gimnazjum jeszcze czy w początkach liceum zaczytywałem się w "Siewcy wiatru" czy "Zakonie Krańca Świata", i zaliczałem ją wówczas do panteonu moich ulubionych autorek. Nie wiem, czy to mój gust aż tak się zmienił, czy też Kossakowska przestała dobrze pisać, ale ostatnimi czasy mam wielkie trudności z przyswajaniem jej prozy. Zbiór opowiadań "Więzy krwi" był imo wręcz tragiczny - męczyłem się przy nim strasznie. Przy pierwszym tomie Upiora miałem podobnie. Nie pasował mi styl, uważam go za strasznie pretensjonalny i rozmyty, podczas lektury cały czas latało mi po głowie "grafomaństwo, to jest grafomaństwo". Przy drugim tomie było już lepiej, bo historia była i ciekawsza, i bardziej zrozumiała i lepiej prowadzona... chociaż przewidywalna i prosta jak drut.
Inna sprawa, to nowa polityka wydawnicza Fabryki Słów, która swoją kulminację znalazła, zdaje mi się, właśnie przy Upiorach. Mówię tutaj o rozbijaniu powieści na dwie części, i wydawaniu jako osobne książki. Dziwnym kluczem idą, bo np. Zambocha rozbijają, a Resnicka już nie (a jego książki są - jak na standardy FS - bardzo grube, i gdyby je rozbili, myślę że nikt by się nie zdenerwował bardziej niż w pozostałych przypadkach. A czysty zysk jest). Upiora odbieram jednak inaczej; otóż wydanie czterech cytuję "mikropowieści" - czyli miniksiążeczek po 200 stron każda - to już prawdziwa granda. Kupiłem 3 z nic, dopiero gdy natrafiłem na 40% przecenę podczas likwidacji księgarni na wrocławskim dworcu. Sorry, nie będę wydawał 100 zł na 800 stron niewiadomej jakości zbioru opowiadań w wydaniu... zwykłym. Dla porównania MAG za 60 zł oferuje, dajmy na to, "Triumf Endymiona" w pięknym wydaniu, prawie 1000 stron. A tam przecież są jeszcze koszty licencyjne.
Zdaję sobie sprawę, że w tym przypadku wydawnictwo jest głównym złym, a nie autor, ale nie wierzę że pani Kossakowska nie miała wpływu na formę wydania Upiorów. Dla porównania w "Ja, Inkwizytor" Piekary znajdują się właśnie dwie "mikropowieści" - dało się? Dało. A wydawnictwo to samo.
No. Dlatego ma u mnie kreskę
A coby zasilić wątek; obecnie czytam po kolei bibliografę Bukowskiego - genialne książki. Do tego staram się być na bieżąco z kolejnymi Star Warsami, jako że Amber po raz pierwszy od X lat zdecydował się nas rozpieszczać (1 książka na miesiąc), to trzeba się przykładać. Do tego czytałem niedawno "Głową w mur" Rafała W. Orkana, autora mającego tu i ówdzie opinię świeżego powiewu w Polskiej fantastyce. No cóż, trochę w tym racji, ale strasznie chaotyczny ten powiew.
Natomiast książkę, którą forumowiczom chciałbym polecić, jest "Dom na wyrębach" Stefana Dardy. Polski horror, jako że jestem leniwy przekleję tutaj krótki jej opis:
Bohaterem powieści jest młody mężczyzna, który porzuca duże miasto i pracę na prestiżowej uczelni, by zamieszkać w niewielkim starym domu na Lubelszczyźnie. Początkowo jest zafascynowany nowym miejscem, obcowaniem z przyrodą i nieznanymi dotąd doświadczeniami związanymi z ciężką pracą fizyczną. Zanim rozpocznie się rok akademicki, a wraz z nim nowe obowiązki na uniwersytecie lubelskim, próbuje doprowadzić do ładu zapuszczone domostwo. Wszystko układałoby się jak najlepiej, gdyby nie tajemniczy i ponury sąsiad...
Książka jest ciekawa, dobrze trzyma w napięciu - takie coś lubię - horror w naszych rodzimych plenerach. Czuć ten duch polskości. Miła ciekawostka.
Nigdy nie przestanie mnie zadziwiać, jak z jednej strony przyjdę do domu tak nawalony że nie potrafię skonstruować dłuższego zdania, a z drugiej uda mi się na forum napisać całkiem składną wypowiedź :D
Poczuwam się do uzasadnienia swojej powyższej wypowiedzi o Upiorze Południa; otóż bardzo lubiłem powieści pani Kossakowskiej, w gimnazjum jeszcze czy w początkach liceum zaczytywałem się w "Siewcy wiatru" czy "Zakonie Krańca Świata", i zaliczałem ją wówczas do panteonu moich ulubionych autorek. Nie wiem, czy to mój gust aż tak się zmienił, czy też Kossakowska przestała dobrze pisać, ale ostatnimi czasy mam wielkie trudności z przyswajaniem jej prozy. Zbiór opowiadań "Więzy krwi" był imo wręcz tragiczny - męczyłem się przy nim strasznie. Przy pierwszym tomie Upiora miałem podobnie. Nie pasował mi styl, uważam go za strasznie pretensjonalny i rozmyty, podczas lektury cały czas latało mi po głowie "grafomaństwo, to jest grafomaństwo". Przy drugim tomie było już lepiej, bo historia była i ciekawsza, i bardziej zrozumiała i lepiej prowadzona... chociaż przewidywalna i prosta jak drut.
Inna sprawa, to nowa polityka wydawnicza Fabryki Słów, która swoją kulminację znalazła, zdaje mi się, właśnie przy Upiorach. Mówię tutaj o rozbijaniu powieści na dwie części, i wydawaniu jako osobne książki. Dziwnym kluczem idą, bo np. Zambocha rozbijają, a Resnicka już nie (a jego książki są - jak na standardy FS - bardzo grube, i gdyby je rozbili, myślę że nikt by się nie zdenerwował bardziej niż w pozostałych przypadkach. A czysty zysk jest). Upiora odbieram jednak inaczej; otóż wydanie czterech cytuję "mikropowieści" - czyli miniksiążeczek po 200 stron każda - to już prawdziwa granda. Kupiłem 3 z nic, dopiero gdy natrafiłem na 40% przecenę podczas likwidacji księgarni na wrocławskim dworcu. Sorry, nie będę wydawał 100 zł na 800 stron niewiadomej jakości zbioru opowiadań w wydaniu... zwykłym. Dla porównania MAG za 60 zł oferuje, dajmy na to, "Triumf Endymiona" w pięknym wydaniu, prawie 1000 stron. A tam przecież są jeszcze koszty licencyjne.
Zdaję sobie sprawę, że w tym przypadku wydawnictwo jest głównym złym, a nie autor, ale nie wierzę że pani Kossakowska nie miała wpływu na formę wydania Upiorów. Dla porównania w "Ja, Inkwizytor" Piekary znajdują się właśnie dwie "mikropowieści" - dało się? Dało. A wydawnictwo to samo.
No. Dlatego ma u mnie kreskę :)
A coby zasilić wątek; obecnie czytam po kolei bibliografę Bukowskiego - genialne książki. Do tego staram się być na bieżąco z kolejnymi Star Warsami, jako że Amber po raz pierwszy od X lat zdecydował się nas rozpieszczać (1 książka na miesiąc), to trzeba się przykładać. Do tego czytałem niedawno "Głową w mur" Rafała W. Orkana, autora mającego tu i ówdzie opinię świeżego powiewu w Polskiej fantastyce. No cóż, trochę w tym racji, ale strasznie chaotyczny ten powiew.
Natomiast książkę, którą forumowiczom chciałbym polecić, jest [b]"Dom na wyrębach"[/b] Stefana Dardy. Polski horror, jako że jestem leniwy przekleję tutaj krótki jej opis:
[i]Bohaterem powieści jest młody mężczyzna, który porzuca duże miasto i pracę na prestiżowej uczelni, by zamieszkać w niewielkim starym domu na Lubelszczyźnie. Początkowo jest zafascynowany nowym miejscem, obcowaniem z przyrodą i nieznanymi dotąd doświadczeniami związanymi z ciężką pracą fizyczną. Zanim rozpocznie się rok akademicki, a wraz z nim nowe obowiązki na uniwersytecie lubelskim, próbuje doprowadzić do ładu zapuszczone domostwo. Wszystko układałoby się jak najlepiej, gdyby nie tajemniczy i ponury sąsiad...[/i]
Książka jest ciekawa, dobrze trzyma w napięciu - takie coś lubię - horror w naszych rodzimych plenerach. Czuć ten duch polskości. Miła ciekawostka.
Ale numer Nie wiem, od czego zacząć, więc zacznę od Dardy.
Tak, tak - ja też polecam, ja też W szczególności, że ostatnio wyszła już druga książka tegoż autora "Słoneczna Dolina. Tom 1: Czarny Wygon" - ma te same plusy, co pierwsza, czyli klimat, klimat i swojskie (czyli polskie) zakątki. Super sprawa, autor się rozwija, choć w necie ma opinię - jako postać głównie - dość szemraną. Ale książki czytać warto
Książki w klimacie postapokaliptycznym - moim zdaniem (numeracja przypadkowa):
1. Stephen King "Bastion"
2. Nevil Shute "Ostatni brzeg"
3. John Christopher "Śmierć trawy"
4. John Wyndham "Dzień Tryfidów" (tylko nie oglądaj tego beznadziejnego serialu, co ostatnio wyszedł, bo stwierdzisz, że jakieś głupoty Ci polecam )
5. Fritz Leiber "Kantyczka dla Leibowitza"
6. Graham Masterton "Głód" i "Plaga" (o wiele lepsze od horrorów tego autora)
7. Cormac McCarthy "Droga"
8. Philip K. Dick "Doktor Bluthgeld"
9. David Brin "Listonosz"
10. J. Ballard "Zatopiony świat"
11. Marek Baraniecki "Głowa Kasandry" (tytułowe opowiadanie, najprawdopodobniej najlepszy taki kawałek w języku polskim).
12. Michael Grant "Gone" (seria, są już dwa tomy, niby dla młodzieży, z wątkami typu "Heroes", a wciąga jak diabli i ma swój smak, trochę w duchu "Władcy much" Goldinga - najważniejszej książki, jaką moim zdaniem napisano, więc pewnie dlatego mi się tak podoba )
To tak z głowy, co czytałem, a co mi się bardzo podobało, choć to książki różne, ważniejsze i mniej ważne, część jest już klasyką literatury w ogóle.
Odnośnie tego tempa czytania: ja mam ten problem, że czytam na raz - w tej chwili - około 15 książek. Taki typ. O ile - jak pisałem - nic mnie nie wciągnie na potęgę, to po jakimś czasie odkładam i wracam w zależności od nastroju Stąd mi się czas czytania pojedynczych pozycji wydłuża
Ale numer :) Nie wiem, od czego zacząć, więc zacznę od [b]Dardy[/b].
Tak, tak - ja też polecam, ja też :) W szczególności, że ostatnio wyszła już druga książka tegoż autora [b]"Słoneczna Dolina. Tom 1: Czarny Wygon"[/b] - ma te same plusy, co pierwsza, czyli klimat, klimat i swojskie (czyli polskie) zakątki. Super sprawa, autor się rozwija, choć w necie ma opinię - jako postać głównie - dość szemraną. Ale książki czytać warto :)
Książki w klimacie postapokaliptycznym - moim zdaniem (numeracja przypadkowa):
1. Stephen King "Bastion" 2. Nevil Shute "Ostatni brzeg" 3. John Christopher "Śmierć trawy" 4. John Wyndham "Dzień Tryfidów" (tylko nie oglądaj tego beznadziejnego serialu, co ostatnio wyszedł, bo stwierdzisz, że jakieś głupoty Ci polecam :) ) 5. Fritz Leiber "Kantyczka dla Leibowitza" 6. Graham Masterton "Głód" i "Plaga" (o wiele lepsze od horrorów tego autora) 7. Cormac McCarthy "Droga" 8. Philip K. Dick "Doktor Bluthgeld" 9. David Brin "Listonosz" 10. J. Ballard "Zatopiony świat" 11. Marek Baraniecki "Głowa Kasandry" (tytułowe opowiadanie, najprawdopodobniej najlepszy taki kawałek w języku polskim). 12. Michael Grant "Gone" (seria, są już dwa tomy, niby dla młodzieży, z wątkami typu "Heroes", a wciąga jak diabli i ma swój smak, trochę w duchu "Władcy much" Goldinga - najważniejszej książki, jaką moim zdaniem napisano, więc pewnie dlatego mi się tak podoba ;) )
To tak z głowy, co czytałem, a co mi się bardzo podobało, choć to książki różne, ważniejsze i mniej ważne, część jest już klasyką literatury w ogóle.
Odnośnie tego tempa czytania: ja mam ten problem, że czytam na raz - w tej chwili - około 15 książek. Taki typ. O ile - jak pisałem - nic mnie nie wciągnie na potęgę, to po jakimś czasie odkładam i wracam w zależności od nastroju :) Stąd mi się czas czytania pojedynczych pozycji wydłuża :)
o człowieeeeku, to jak ja czytam już ze 4, to mam wyrzuty sumienia że się biorę za coś a potem przestaję w zeszłym roku miałem tak, że czytałem sobie powolnym tempem kolejne tomy Koła Czasu, a do tego co jakiś czas łykałem na "odtrutkę" inne książki.
o człowieeeeku, to jak ja czytam już ze 4, to mam wyrzuty sumienia że się biorę za coś a potem przestaję :D w zeszłym roku miałem tak, że czytałem sobie powolnym tempem kolejne tomy Koła Czasu, a do tego co jakiś czas łykałem na "odtrutkę" inne książki.
[quote="Shen"][b]Bostonq[/b] jakie ksiazki w postapokaliptycznym klimacie polecasz?[/quote] Ja Ci mogę polecić wszystkim znaną chyba pozycję: Świt 2250 autorstwa znakomitej Andre Norton http://nakanapie.pl/book/419369/swit-2250.htm
Seria Mroczna Wieża autorstwa S. Kinga to też ciekawa pozycja w klimacie postapokaliptycznym. Przeczytałem całą serie (7 książek ) i wszystkie w miarę trzymały równie wysoki poziom. Naprawdę szczerze polecam przeczytać
Seria [b]Mroczna Wieża [/b]autorstwa[b] S. Kinga [/b]to też ciekawa pozycja w klimacie postapokaliptycznym. Przeczytałem całą serie (7 książek :-) ) i wszystkie w miarę trzymały równie wysoki poziom. Naprawdę szczerze polecam przeczytać :)
No i teraz dochodzi do tego kolejne dzieło tego autora, czyli monumentalna w treści i rozmiarze książka "Pod kopułą" (tak, jak przeczuwałem, skończyło się na tym, że praktycznie całość przeczytałem od jednego razu, czyli niedziela nie była dniem produktywnym w zakresie zawodowym, towarzyskim, czy też jakimkolwiek innym, poza czytelnictwem )
Kinga nie czyta się dla zakończeń, prawda tyleż oczywista, co warta przypomnienia. Poza "Czarnym domem" (który na szczęście zostanie w końcu wznowiony) czytałem Kinga wszystko (łącznie z niewydawaną u nas powieścią "Rage" - tu niskie ukłony dla fanów z forum z oficjalnej polskiej strony...), więc bez ryzyka większego błędu mogę powiedzieć, że - poza nielicznymi wyjątkami (o dziwo, zaliczam do nich zakończenie cyklu wspomnianego w poście powyżej) - zakończenia powieści Mistrza nie dorównują partiom wcześniejszym, ale można się do tego przyzwyczaić Nie, że są złe - po prostu jakoś tak Mu wychodzi, że człowiek biegnie po tych stronach, świata nie widzi, a zakończenie nie otumania
Tak jest i tym razem, ale co z tego, skoro wcześniej mamy 900 stron 99% Kinga w Kingu (piszę 99%, bo jednak "Bastion" był moim zdaniem - sam nie wiem - głębszy, bardziej emocjonalny...). Małe miasteczko, kapitalni bohaterowie - zarówno Ci dobrzy, jak i Ci źli, świetne wątki socjologiczne, dobre analizy psychologii tłumu, kunsztowne i makabryczne opisy zagłady, jaka stała się udziałem Chester′s Mill.
Na dodatek, brak w książce charakterystycznego dla Kinga dłuuuugiego rozkręcania (co wcale nie jest złe - gadulstwu tego autora jest lepsze od niejednej precyzji myśli innych) - od razu jest akcja, na dodatek jak chyba wcześniej u niego nie było - drastyczna, a na dodatek tempo powieści nie spada ani na chwilę. Wszystkie analizy, komentarze, opisy zachowań, dywagacje filozoficzne i socjologiczne są tak umiejętnie wplecione w treść, że na nudę nie ma tu miejsce.
Oczywiście, to nie jest horror sensu stricto, zresztą każdy, kto przeczytał coś więcej niż "Miasteczko Salem" wie, że King od dawna nie pisze typowych horrorów, choć w "Pod Kopułą" i duchy znajdą swoje miejsce, w świetnej zresztą scenie.
To jest horror społeczny, horror cywilizacyjny. Diagnozy Kinga są ostre i niewiele dobrego mówią o współczesnym świecie. Na dodatek, ilość tych, których King na kartach książki uśmierca, pozwala mówić o prawdziwej zagładzie świata, choć niby dotyczy to tylko jednego miasteczka...
Sam pomysł - świetny, choć jakoś tak znajomy, ale też trzeba pamiętać, że King zaczął to pisać w roku... 1976 - kopuła odcina miasteczko od świata zewnętrznego, co powoduje wiele różnych "atrakcji" dla jego mieszkańców, pozwala Kingowi na laboratoryjne wręcz śledzenie ludzkich zachowań. A że ludzie często zrobią wszystko, by przetrwać, spodziewać się można niemałego zamieszania.
Minusy? Tak, są. Zakończenie, ale to już mówiłem Samo uzasadnienie istnienia kopuły - coś w stylu "Strefy Mroku", czyli do historii literatury nie przejdzie Może też lekka naiwność, ale King często tak balansuje między skrajnym pesymizmem a momentami głupawą wręcz wiarą w ludzkość. Może to zresztą wcale nie wada...
Tak czy siak, czytasz Kinga? - nie bardzo wiem, co tutaj jeszcze robisz, zamiast iść do księgarni Czytasz dobre książki, ale boisz się autora, bo to horrory srory, czyli głupoty? Sprawdź - sądzę, że się zdziwisz.
No i teraz dochodzi do tego kolejne dzieło tego autora, czyli monumentalna w treści i rozmiarze książka [b]"Pod kopułą"[/b] (tak, jak przeczuwałem, skończyło się na tym, że praktycznie całość przeczytałem od jednego razu, czyli niedziela nie była dniem produktywnym w zakresie zawodowym, towarzyskim, czy też jakimkolwiek innym, poza czytelnictwem ;) )
Kinga nie czyta się dla zakończeń, prawda tyleż oczywista, co warta przypomnienia. Poza "Czarnym domem" (który na szczęście zostanie w końcu wznowiony) czytałem Kinga wszystko (łącznie z niewydawaną u nas powieścią "Rage" - tu niskie ukłony dla fanów z forum z oficjalnej polskiej strony...), więc bez ryzyka większego błędu mogę powiedzieć, że - poza nielicznymi wyjątkami (o dziwo, zaliczam do nich zakończenie cyklu wspomnianego w poście powyżej) - zakończenia powieści Mistrza nie dorównują partiom wcześniejszym, ale można się do tego przyzwyczaić :) Nie, że są złe - po prostu jakoś tak Mu wychodzi, że człowiek biegnie po tych stronach, świata nie widzi, a zakończenie nie otumania :)
Tak jest i tym razem, ale co z tego, skoro wcześniej mamy 900 stron 99% Kinga w Kingu (piszę 99%, bo jednak "Bastion" był moim zdaniem - sam nie wiem - głębszy, bardziej emocjonalny...). Małe miasteczko, kapitalni bohaterowie - zarówno Ci dobrzy, jak i Ci źli, świetne wątki socjologiczne, dobre analizy psychologii tłumu, kunsztowne i makabryczne opisy zagłady, jaka stała się udziałem Chester′s Mill.
Na dodatek, brak w książce charakterystycznego dla Kinga dłuuuugiego rozkręcania (co wcale nie jest złe - gadulstwu tego autora jest lepsze od niejednej precyzji myśli innych) - od razu jest akcja, na dodatek jak chyba wcześniej u niego nie było - drastyczna, a na dodatek tempo powieści nie spada ani na chwilę. Wszystkie analizy, komentarze, opisy zachowań, dywagacje filozoficzne i socjologiczne są tak umiejętnie wplecione w treść, że na nudę nie ma tu miejsce.
Oczywiście, to nie jest horror sensu stricto, zresztą każdy, kto przeczytał coś więcej niż "Miasteczko Salem" wie, że King od dawna nie pisze typowych horrorów, choć w "Pod Kopułą" i duchy znajdą swoje miejsce, w świetnej zresztą scenie.
To jest horror społeczny, horror cywilizacyjny. Diagnozy Kinga są ostre i niewiele dobrego mówią o współczesnym świecie. Na dodatek, ilość tych, których King na kartach książki uśmierca, pozwala mówić o prawdziwej zagładzie świata, choć niby dotyczy to tylko jednego miasteczka...
Sam pomysł - świetny, choć jakoś tak znajomy, ale też trzeba pamiętać, że King zaczął to pisać w roku... 1976 - kopuła odcina miasteczko od świata zewnętrznego, co powoduje wiele różnych "atrakcji" dla jego mieszkańców, pozwala Kingowi na laboratoryjne wręcz śledzenie ludzkich zachowań. A że ludzie często zrobią wszystko, by przetrwać, spodziewać się można niemałego zamieszania.
Minusy? Tak, są. Zakończenie, ale to już mówiłem :) Samo uzasadnienie istnienia kopuły - coś w stylu "Strefy Mroku", czyli do historii literatury nie przejdzie :) Może też lekka naiwność, ale King często tak balansuje między skrajnym pesymizmem a momentami głupawą wręcz wiarą w ludzkość. Może to zresztą wcale nie wada...
Tak czy siak, czytasz Kinga? - nie bardzo wiem, co tutaj jeszcze robisz, zamiast iść do księgarni :) Czytasz dobre książki, ale boisz się autora, bo to horrory srory, czyli głupoty? Sprawdź - sądzę, że się zdziwisz.
Opis książki: Prawa i Powinności
Jaki jest sposób na nudę, gdy żyje się na tym padole od dawien dawna i widziało już wszystko? To, oczywiście, ratowanie świata.
Masz niezdobyty zamek w górach, tłumy uczniów, którzy z zachwytem czekają na każde twoje słowo, prawie niczym nieograniczoną moc… Gdybyż jeszcze to nie było takie nudne! Może czas zacząć wszystko od początku? Zupełnie klasycznie, od misji ocalenia świata.
Szczęśliwie, w okolicach zamku nawinęła się akurat drużyna, do której idzie się przyłączyć. Co z tego, że są tam jakieś elfy i paladyni a ty jesteś wrednym, paskudnym nekromantą? W końcu każdy ma prawo do odrobiny rozrywki. A jeśli idzie o świat... Tak czy siak, ktoś musi go uratować. Niestety, całą przyjemność zepsuć może fakt, że nijak nie wycofasz się już z awantury. Bo to twoja POWINNOŚĆ! Co? PRAWA? A jakie niby PRAWA ma ten, którego imię znaczy... „pierwszy”.
Książka bardzo sympatyczna, taki przerywnik miedzy superpoważnymi King'ami czy poważnym SF jak Hyperion. Zarys fabuły może i nie jest jakiś odkrywczy, wyprawa w celu ratowania świata, idzie grupa Jasnych, czcicieli Jasnego Białego Jednorożca, a tu ni z gruchy ni z pietruchy przyłącza się do nich Ciemny nekromanta. Oddział jak jak można się domyśleć nie pała sympatią do nowego towarzysza, który jeszcze bezczelnie wszystkim dogryza, a na dodatek czyta w myślach, co utrudnia reszcie knucie po cichu jakby sie go tutaj pozbyc . Książka napisana jest bardzo lekkim językiem, pełna jest zabawnych przygód i ciekawych relacji między bohaterami. Polecam wszystkim tak w ramach odpoczynku od cięższych lektur bo książka mimo że ma chyba ponad 500 stron wciąga i można ją przeczytać w jeden dzień. Książkę
A teraz zaczynam czytać od nowa "Oko Jelenia" gdyż w kwietniu NARESZCIE Pilipuik raczy wydać 5 tom tejże serii i wypadałoby przypomnieć sobie co tam się właściwie działo . Mógłby autor zamiast pisać jakieś kretyńskie opowiadania pospieszyc się z tą serią. Trzeba czekać do kwietnia zeby zobaczyć co po prawie rocznej przerwie od wydania ostatniego tomu Pilipuik wymyślił...
ja dzisiaj skończyłem po raz drugi czytać [b]"Prawa i Powinności"[/b]
[code]Opis książki: Prawa i Powinności Jaki jest sposób na nudę, gdy żyje się na tym padole od dawien dawna i widziało już wszystko? To, oczywiście, ratowanie świata. Masz niezdobyty zamek w górach, tłumy uczniów, którzy z zachwytem czekają na każde twoje słowo, prawie niczym nieograniczoną moc… Gdybyż jeszcze to nie było takie nudne! Może czas zacząć wszystko od początku? Zupełnie klasycznie, od misji ocalenia świata. Szczęśliwie, w okolicach zamku nawinęła się akurat drużyna, do której idzie się przyłączyć. Co z tego, że są tam jakieś elfy i paladyni a ty jesteś wrednym, paskudnym nekromantą? W końcu każdy ma prawo do odrobiny rozrywki. A jeśli idzie o świat... Tak czy siak, ktoś musi go uratować. Niestety, całą przyjemność zepsuć może fakt, że nijak nie wycofasz się już z awantury. Bo to twoja POWINNOŚĆ! Co? PRAWA? A jakie niby PRAWA ma ten, którego imię znaczy... „pierwszy”. [/code]
Książka bardzo sympatyczna, taki przerywnik miedzy superpoważnymi King'ami czy poważnym SF jak Hyperion. Zarys fabuły może i nie jest jakiś odkrywczy, wyprawa w celu ratowania świata, idzie grupa Jasnych, czcicieli Jasnego Białego Jednorożca, a tu ni z gruchy ni z pietruchy przyłącza się do nich Ciemny nekromanta. Oddział jak jak można się domyśleć nie pała sympatią do nowego towarzysza, który jeszcze bezczelnie wszystkim dogryza, a na dodatek czyta w myślach, co utrudnia reszcie knucie po cichu jakby sie go tutaj pozbyc :P. Książka napisana jest bardzo lekkim językiem, pełna jest zabawnych przygód i ciekawych relacji między bohaterami. Polecam wszystkim tak w ramach odpoczynku od cięższych lektur bo książka mimo że ma chyba ponad 500 stron wciąga i można ją przeczytać w jeden dzień. Książkę
A teraz zaczynam czytać od nowa [b]"Oko Jelenia" [/b] gdyż w kwietniu NARESZCIE Pilipuik raczy wydać 5 tom tejże serii i wypadałoby przypomnieć sobie co tam się właściwie działo :D. Mógłby autor zamiast pisać jakieś kretyńskie opowiadania pospieszyc się z tą serią. Trzeba czekać do kwietnia zeby zobaczyć co po prawie rocznej przerwie od wydania ostatniego tomu Pilipuik wymyślił...
beata101 pisze:Yugi a szukałeś kubeczka w sklepach "Wszystko po 4 zł" Nasi bracia chińscy pomysłowi sa i często robią takie kubeczki z imionami ...można kupić. No chyba że masz imię jakieś baaaardzo nietypowe. To wtedy rzeczywiście może być ciężko.
Zaszedłem dzisiaj specjalnie do "wszystko po 5,5zł" i sporo kubków z imionami mają.... ale niestety mojego akurat nie Wygląda na to że imię "Yugi" jest zdecydowanie bardziej nietypowe niż mi się wydawało...
Żeby uniknąć zarzutu że całkowity offtopic w temacie robię... Metro 2033, mam zamiar zakupić, już niedługo
[quote="beata101"]Yugi a szukałeś kubeczka w sklepach "Wszystko po 4 zł" Nasi bracia chińscy pomysłowi sa i często robią takie kubeczki z imionami ...można kupić. No chyba że masz imię jakieś baaaardzo nietypowe. To wtedy rzeczywiście może być ciężko.[/quote]
Zaszedłem dzisiaj specjalnie do "wszystko po 5,5zł" i sporo kubków z imionami mają.... ale niestety mojego akurat nie :( Wygląda na to że imię "Yugi" jest zdecydowanie bardziej nietypowe niż mi się wydawało...
Żeby uniknąć zarzutu że całkowity offtopic w temacie robię... Metro 2033, mam zamiar zakupić, już niedługo :]
Opis książki: Prawa i Powinności
Jaki jest sposób na nudę, gdy żyje się na tym padole od dawien dawna i widziało już wszystko? To, oczywiście, ratowanie świata.
Masz niezdobyty zamek w górach, tłumy uczniów, którzy z zachwytem czekają na każde twoje słowo, prawie niczym nieograniczoną moc… Gdybyż jeszcze to nie było takie nudne! Może czas zacząć wszystko od początku? Zupełnie klasycznie, od misji ocalenia świata.
Szczęśliwie, w okolicach zamku nawinęła się akurat drużyna, do której idzie się przyłączyć. Co z tego, że są tam jakieś elfy i paladyni a ty jesteś wrednym, paskudnym nekromantą? W końcu każdy ma prawo do odrobiny rozrywki. A jeśli idzie o świat... Tak czy siak, ktoś musi go uratować. Niestety, całą przyjemność zepsuć może fakt, że nijak nie wycofasz się już z awantury. Bo to twoja POWINNOŚĆ! Co? PRAWA? A jakie niby PRAWA ma ten, którego imię znaczy... „pierwszy”.
CUDOwna pozycja:D
Zacząłem czytać i jest naprawdę świetna, od czasu Sprzedawcy broni (Gun Seller) Hugh Louriego nie czytałem nic podobnie pisanego.
[quote="Helventis"]ja dzisiaj skończyłem po raz drugi czytać [b]"Prawa i Powinności"[/b]
[code]Opis książki: Prawa i Powinności Jaki jest sposób na nudę, gdy żyje się na tym padole od dawien dawna i widziało już wszystko? To, oczywiście, ratowanie świata. Masz niezdobyty zamek w górach, tłumy uczniów, którzy z zachwytem czekają na każde twoje słowo, prawie niczym nieograniczoną moc… Gdybyż jeszcze to nie było takie nudne! Może czas zacząć wszystko od początku? Zupełnie klasycznie, od misji ocalenia świata. Szczęśliwie, w okolicach zamku nawinęła się akurat drużyna, do której idzie się przyłączyć. Co z tego, że są tam jakieś elfy i paladyni a ty jesteś wrednym, paskudnym nekromantą? W końcu każdy ma prawo do odrobiny rozrywki. A jeśli idzie o świat... Tak czy siak, ktoś musi go uratować. Niestety, całą przyjemność zepsuć może fakt, że nijak nie wycofasz się już z awantury. Bo to twoja POWINNOŚĆ! Co? PRAWA? A jakie niby PRAWA ma ten, którego imię znaczy... „pierwszy”. [/code] [/quote]
CUDOwna pozycja:D Zacząłem czytać i jest naprawdę świetna, od czasu Sprzedawcy broni (Gun Seller) Hugh Louriego nie czytałem nic podobnie pisanego.
Książki te mają wyjątkową mroczną atmosferę, surowa Skandynawska pogoda zdaje się odzwierciedlać nastrój bohatera, a temu wszystkiemu towarzyszą osobiste problemy Wallandera. Zdaję sobie sprawę, że taki charakter książki nie każdemu musi odpowiadać, ale jak już się w pierwszą wciągniecie, to przeczytacie wszystkie
Książki te były inspiracją do nakręcenia szwedzkiego (mini)serialu. Dodatkowo, BBC nakręciło również miniserial, będący w miarę wierną ekranizacją kilku powieści.
Niestety, w moim odczuciu wersja BBC jest mniej wciągająca niż książki.
Serdecznie polecam [url=http://www.henningmankell.com/Books/Wallander]serię książek o inspektorze Wallanderze[/url], autorstwa Henninga Mankella.
Książki te mają wyjątkową mroczną atmosferę, surowa Skandynawska pogoda zdaje się odzwierciedlać nastrój bohatera, a temu wszystkiemu towarzyszą osobiste problemy Wallandera. Zdaję sobie sprawę, że taki charakter książki nie każdemu musi odpowiadać, ale jak już się w pierwszą wciągniecie, to przeczytacie wszystkie :)
Książki te były inspiracją do nakręcenia [url=http://en.wikipedia.org/wiki/Wallander_%28Swedish_TV_series%29]szwedzkiego (mini)serialu[/url]. Dodatkowo, BBC nakręciło również [url=http://en.wikipedia.org/wiki/Wallander_%28British_TV_series%29]miniserial[/url], będący w miarę wierną ekranizacją kilku powieści. Niestety, w moim odczuciu wersja BBC jest mniej wciągająca niż książki.
Mi się od Mankella zaczęła fascynacja (nie mnie jednemu pewnie zresztą) kryminałami skandynawskimi (głównie Szwecja, ale też Norwegia), do tej pory zdążyłem nabyć i przeczytać praktycznie większość (ale niestety jeszcze nie wszystko) tego, co u nas wyszło (około 70 pozycji), plus stare, z lat 70 i 80 wydania z serii z Jamnikiem, które wyszukiwałem w antykwariatach.
Ake Edwardson, Karrin Fossum, Camila Lackeberg, Asa Larsson, Stieg Larsson, Jens Lapidus, Hakan Nesser, Ann Holt, Arnaldur Indridason, Johan Theorin, Thomas Kanger, Liza Marklund, Karin Alvtegen, Sjöwall i Wahlöö, i jeszcze paru innych, plus powieści nie kryminalne, np. znakomite horrory Johna Ajvide Lindqvista, powieści obyczajowe np. Majgull Axellson
Ot, bzik. Ale trzeba przyznać, że kryminały skandynawskie wyróżniają się na tle ogólnej produkcji - przede wszystkim - nastrojem, dość mrocznym, gęstym (często, jak np. u genialnego Theorina prowadzącym w rejony powieści grozy), świetnie ukazanym tłem obyczajowo-społecznym, które jest często ważniejsze od samej zagadki kryminalnej
Mi się od [b]Mankella[/b] zaczęła fascynacja (nie mnie jednemu pewnie zresztą) kryminałami skandynawskimi (głównie Szwecja, ale też Norwegia), do tej pory zdążyłem nabyć i przeczytać praktycznie większość (ale niestety jeszcze nie wszystko) tego, co u nas wyszło (około 70 pozycji), plus stare, z lat 70 i 80 wydania z serii z Jamnikiem, które wyszukiwałem w antykwariatach.
[b]Ake Edwardson, Karrin Fossum, Camila Lackeberg, Asa Larsson, Stieg Larsson, Jens Lapidus, Hakan Nesser, Ann Holt, Arnaldur Indridason, Johan Theorin, Thomas Kanger, Liza Marklund, Karin Alvtegen, Sjöwall i Wahlöö[/b], i jeszcze paru innych, plus powieści nie kryminalne, np. znakomite horrory [b]Johna Ajvide Lindqvista,[/b] powieści obyczajowe np. [b]Majgull Axellson[/b] :)
Ot, bzik. Ale trzeba przyznać, że kryminały skandynawskie wyróżniają się na tle ogólnej produkcji - przede wszystkim - nastrojem, dość mrocznym, gęstym (często, jak np. u genialnego Theorina prowadzącym w rejony powieści grozy), świetnie ukazanym tłem obyczajowo-społecznym, które jest często ważniejsze od samej zagadki kryminalnej :)
Czytam teraz Upiora w operze Gastona Lerouxa. On pisze tak wciągająco, że prawie nie można się oderwać. Serdecznie polecam, jeśli ktoś lubi książkę, która ma ciekawy sekret. ; )
Czytam teraz [b]Upiora w operze Gastona Lerouxa.[/b] On pisze tak wciągająco, że prawie nie można się oderwać. Serdecznie polecam, jeśli ktoś lubi książkę, która ma ciekawy sekret. ; )
Bostonq pisze:
Kinga nie czyta się dla zakończeń, prawda tyleż oczywista, co warta przypomnienia. - zakończenia powieści Mistrza nie dorównują partiom wcześniejszym, ale można się do tego przyzwyczaić Nie, że są złe - po prostu jakoś tak Mu wychodzi, że człowiek biegnie po tych stronach, świata nie widzi, a zakończenie nie otumania
Ja i moi znajomi mamy to samo zdanie co do zakonczen serwowanych przez Kinga. Sam nie wybacze sobie chyba do konca zycia ze nie posluchalem rady Kinga zeby nie czytac ostatnich kilku stron Mrocznej Wiezy, ostrzegalem pozniej wszystkich ktorym pozyczalem ta swietna sage, nikt nie posluchal a potem zalowali. Najgorsze zakonczenia moim zdaniem to wlasnie wspomniana MW i Komórka.
[quote="Bostonq"] Kinga nie czyta się dla zakończeń, prawda tyleż oczywista, co warta przypomnienia. - zakończenia powieści Mistrza nie dorównują partiom wcześniejszym, ale można się do tego przyzwyczaić :) Nie, że są złe - po prostu jakoś tak Mu wychodzi, że człowiek biegnie po tych stronach, świata nie widzi, a zakończenie nie otumania :)
[/quote] Ja i moi znajomi mamy to samo zdanie co do zakonczen serwowanych przez Kinga. Sam nie wybacze sobie chyba do konca zycia ze nie posluchalem rady Kinga zeby nie czytac ostatnich kilku stron Mrocznej Wiezy, ostrzegalem pozniej wszystkich ktorym pozyczalem ta swietna sage, nikt nie posluchal a potem zalowali. Najgorsze zakonczenia moim zdaniem to wlasnie wspomniana MW i Komórka.
Serdecznie polecam książki C.S.Forestera a konkretnie cykl o Horatio Hornblowerze.W ciekawy sposób przedstawia codzienność marynarzy w flocie brytyjskiej w okresie Napoleońskim.
Pokazują dość dokładnie realia tamtego czasu i służby na morzu.
Książki tłumaczą większość zastrzeżeń zgłaszanych przez fanów serialu a ponadto pozwalają poznać dalsze losy H.H.(w serialu wykorzystano częściowo pierwsze 4 tomy z 10.)
Serdecznie polecam książki C.S.Forestera a konkretnie cykl o Horatio Hornblowerze.W ciekawy sposób przedstawia codzienność marynarzy w flocie brytyjskiej w okresie Napoleońskim. Pokazują dość dokładnie realia tamtego czasu i służby na morzu. Książki tłumaczą większość zastrzeżeń zgłaszanych przez fanów serialu a ponadto pozwalają poznać dalsze losy H.H.(w serialu wykorzystano częściowo pierwsze 4 tomy z 10.)