Jak widać Amerykanie pozazdrościli Brytyjczykom sukcesu uwspółcześnionej wersji Sherlocka Holmesa i postanowili nakręcić własną. Angielski detektyw amator, z którego pomocy często korzystał Scotland Yard, zostaje wysłany do Nowego Yorku na odwyk. Jego problemy ze wszelkiego rodzaju używkami zaczęły stanowić problem dla policji i rodziny. Wytrwać w trzeźwości ma mu pomóc Joan Watson - była pani chirurg, która utraciła uprawnienia po śmierci jednego z pacjentów. Na miejscu okazuję się jednak, że niezwykły umysł Sherlocka może się przydać również amerykańskim stróżom prawa.
Wiem, wiem, wszyscy fani serialu "Sherlock" łapią się teraz za głowę i pukają w czoło. Znowu jankesi kradną pomysł i będą nieudolnie przerabiać na własną modłę. A ja wcale nie nastawiam się negatywnie i chętnie dam szansę tej produkcji. Uniwersum jest tak pojemne i daje tak duże możliwości, że dla wszystkich starczy miejsca.
Co prawda pomysł by Watson miał cycki, mnie nie zachwycił, no ale przynajmniej to cycki Lucy Liu - czyli miód malina. Zaburzy to nieco układ sił, bo dynamika męskiej przyjaźni kieruje się innymi prawami, ale kto wie, może wprowadzenie do równania kobiety da zupełnie nową jakość.
W głównej roli zobaczymy Jonny'ego Lee Millera, znanego m.in z serialu "Eli Stone"
Jak widać Amerykanie pozazdrościli Brytyjczykom sukcesu uwspółcześnionej wersji Sherlocka Holmesa i postanowili nakręcić własną. Angielski detektyw amator, z którego pomocy często korzystał Scotland Yard, zostaje wysłany do Nowego Yorku na odwyk. Jego problemy ze wszelkiego rodzaju używkami zaczęły stanowić problem dla policji i rodziny. Wytrwać w trzeźwości ma mu pomóc Joan Watson - była pani chirurg, która utraciła uprawnienia po śmierci jednego z pacjentów. Na miejscu okazuję się jednak, że niezwykły umysł Sherlocka może się przydać również amerykańskim stróżom prawa.
Wiem, wiem, wszyscy fani serialu "Sherlock" łapią się teraz za głowę i pukają w czoło. Znowu jankesi kradną pomysł i będą nieudolnie przerabiać na własną modłę. A ja wcale nie nastawiam się negatywnie i chętnie dam szansę tej produkcji. Uniwersum jest tak pojemne i daje tak duże możliwości, że dla wszystkich starczy miejsca.
Co prawda pomysł by Watson miał cycki, mnie nie zachwycił, no ale przynajmniej to cycki Lucy Liu - czyli miód malina. Zaburzy to nieco układ sił, bo dynamika męskiej przyjaźni kieruje się innymi prawami, ale kto wie, może wprowadzenie do równania kobiety da zupełnie nową jakość.
W głównej roli zobaczymy Jonny'ego Lee Millera, znanego m.in z serialu "Eli Stone"
Również nie nastawiam się negatywnie - staram się nie narzucać odgórnie poglądów choć przyznam, że nie zawsze mi to wychodzi... (Jak się nazywał ten producent Spartakusa?? blee ).
Mam tylko jedno ale - jeśli Elementary planowany jest jako mini serial to jestem pełen pozytywnych nadziei - oznaczać to będzie, że każdy odcinek będzie dobrze przemyślany - tak jak to było w "pierwowzorze". Jeśli natomiast ma to byś produkcja w stylu: "im się udało to nakręćmy pilota i zobaczymy jaki będzie odbiór a potem już się zobaczy" to lepiej poczekać na kilka odcinków a najlepiej na cały sezon czy nie dostanie cancela jak to amerykanie mają w zwyczaju sobie poczynać...
Również nie nastawiam się negatywnie - staram się nie narzucać odgórnie poglądów choć przyznam, że nie zawsze mi to wychodzi... (Jak się nazywał ten producent Spartakusa?? blee ;) ). Mam tylko jedno ale - jeśli Elementary planowany jest jako mini serial to jestem pełen pozytywnych nadziei - oznaczać to będzie, że każdy odcinek będzie dobrze przemyślany - tak jak to było w "pierwowzorze". Jeśli natomiast ma to byś produkcja w stylu: [i]"im się udało to nakręćmy pilota i zobaczymy jaki będzie odbiór a potem już się zobaczy"[/i] to lepiej poczekać na kilka odcinków a najlepiej na cały sezon czy nie dostanie cancela jak to amerykanie mają w zwyczaju sobie poczynać...
Na początku jak przeczytałem o tym serialu, tez pomyślałem, że to będzie jakaś amerykańska podróbka, a żeby Watson była kobietą trochę mnie zszokowało, ale im więcej czytam newsów tym bardziej optymistycznie się nastawiam... no może optymistycznie to za dużo powiedziane, ale nie skreślam tego serialu już na wstępie. Podobno forma ma Przypominać Person of Inetrest, czyli taki procedural z jakimś tam wątkiem głównym, zobaczymy co z tego wyjdzie.
Niestety xvidasd muszę cie zmartwić - nie będzie to mini serial.
Na początku jak przeczytałem o tym serialu, tez pomyślałem, że to będzie jakaś amerykańska podróbka, a żeby Watson była kobietą trochę mnie zszokowało, ale im więcej czytam newsów tym bardziej optymistycznie się nastawiam... no może optymistycznie to za dużo powiedziane, ale nie skreślam tego serialu już na wstępie. Podobno forma ma Przypominać Person of Inetrest, czyli taki procedural z jakimś tam wątkiem głównym, zobaczymy co z tego wyjdzie.
Niestety xvidasd muszę cie zmartwić - nie będzie to mini serial.
Sherlock Holmes (Jonny Lee Miller) jest ekscentrycznym geniuszem, który właśnie zakończył pobyt na odwyku alkoholowym. Przeprowadza się z Londynu do Nowego Jorku, a jego ojciec zmusza go do życia pod czujnym okiem Dr Joan Watson (Lucy Liu), chirurga, która straciła pacjenta, licencję i musi pilnować, by podopieczny nie wpadł znów w nałóg. Jednak Holmes informuje ją, iż sam ustalił sobie reżim po odwyku - bycie konsultantem nowojorskiej policji. Watson nie ma wyboru - jej obowiązkiem jest towarzyszyć mu podczas tego niecodziennego zadania. Razem zaczynają więc rozwiązywać zagadki Nowego Jorku - Sherlock za pomocą swojej ponadprzeciętnej umiejętności dedukcji, Joan zaś - dzięki swojej wiedzy medycznej filmweb
Sherlock Holmes (Jonny Lee Miller) jest ekscentrycznym geniuszem, który właśnie zakończył pobyt na odwyku alkoholowym. Przeprowadza się z Londynu do Nowego Jorku, a jego ojciec zmusza go do życia pod czujnym okiem Dr Joan Watson (Lucy Liu), chirurga, która straciła pacjenta, licencję i musi pilnować, by podopieczny nie wpadł znów w nałóg. Jednak Holmes informuje ją, iż sam ustalił sobie reżim po odwyku - bycie konsultantem nowojorskiej policji. Watson nie ma wyboru - jej obowiązkiem jest towarzyszyć mu podczas tego niecodziennego zadania. Razem zaczynają więc rozwiązywać zagadki Nowego Jorku - Sherlock za pomocą swojej ponadprzeciętnej umiejętności dedukcji, Joan zaś - dzięki swojej wiedzy medycznej [color=#FF0000]filmweb[/color]
Warto.
Obejrzałem i nie żałuję.
Już sam początek nastraja pozytywnie, gdy od 48 sekundy słyszę Young Blood - jeden z ulubionych kawałków Naked and Famus. Dalej jest tylko lepiej... Ale... Zawsze jest jakieś "ale" Serial trochę za bardzo przypomina brytyjskiego Sherlocka, to tak jakby amerykanie robili serial na wyspach. W sumie nie jest to żaden zarzut, w końcu Holmes jest anglikiem... I bardzo przypomina postać z graną przez Benedicta Cumberbatcha, ale amerykanie tak jakby dodali do tej postaci trochę z House'a co wyszło nadspodziewanie dobrze. Ta różnica sprawia, że ten genialny detektyw czy też "konsultant" jak się określa mógłby nazywać się inaczej i być Amerykaninem. Ale twórcy poszli na łatwiznę, bo Holmes to nazwisko rozpoznawalne i nie trzeba wyjaśniać dlaczego jest genialnym śledczym, nie trzeba budować jego legendy wystarczy ją tylko przedstawić.
Co do postaci czy gry aktorskiej to zastrzeżeń nie mam. Jonny Lee Miller wypadł w moim odczuciu bardzo pozytywnie, a Lucy Liu jako dr Watson mu dzielnie wtórowała. Nie chcę się rozpisywać (ale i tak się rozpisałem) o wszystkich szczegółach dotyczących serialu.
Na pewno nie uda się Elementary uciec od porównania z angielskim Sherlockiem, ale porównywał nie będę bo to inne marki, ale jakościowo na podobnym poziomie, przynajmniej jak na podstawie pilota mogę ocenić.
Jeżeli nie mogliście bądź nie możecie się przekonać do tego serialu mam radę, po prostu oglądając udawajcie, że chodzi o całkiem innego genialnego detektywa, a nazwisko to tylko zbieg okoliczności
Warto. Obejrzałem i nie żałuję. Już sam początek nastraja pozytywnie, gdy od 48 sekundy słyszę Young Blood - jeden z ulubionych kawałków Naked and Famus. Dalej jest tylko lepiej... Ale... Zawsze jest jakieś "ale" :) Serial trochę za bardzo przypomina brytyjskiego Sherlocka, to tak jakby amerykanie robili serial na wyspach. W sumie nie jest to żaden zarzut, w końcu Holmes jest anglikiem... I bardzo przypomina postać z graną przez Benedicta Cumberbatcha, ale amerykanie tak jakby dodali do tej postaci trochę z House'a co wyszło nadspodziewanie dobrze. Ta różnica sprawia, że ten genialny detektyw czy też "konsultant" jak się określa mógłby nazywać się inaczej i być Amerykaninem. Ale twórcy poszli na łatwiznę, bo Holmes to nazwisko rozpoznawalne i nie trzeba wyjaśniać dlaczego jest genialnym śledczym, nie trzeba budować jego legendy wystarczy ją tylko przedstawić. Co do postaci czy gry aktorskiej to zastrzeżeń nie mam. Jonny Lee Miller wypadł w moim odczuciu bardzo pozytywnie, a Lucy Liu jako dr Watson mu dzielnie wtórowała. Nie chcę się rozpisywać (ale i tak się rozpisałem) o wszystkich szczegółach dotyczących serialu. Na pewno nie uda się Elementary uciec od porównania z angielskim Sherlockiem, ale porównywał nie będę bo to inne marki, ale jakościowo na podobnym poziomie, przynajmniej jak na podstawie pilota mogę ocenić. Jeżeli nie mogliście bądź nie możecie się przekonać do tego serialu mam radę, po prostu oglądając udawajcie, że chodzi o całkiem innego genialnego detektywa, a nazwisko to tylko zbieg okoliczności :)
Ja mam odmienne zdanie. Historia w odcinku jest w miarę w porządku, aktorstwo również, ale zabrakło mi jednej rzeczy - charyzmy głównego bohatera. I to nie jest wina Millera, tylko scenarzystów. Sherlock tutaj ani nie jest specjalnie genialny, ani specjalnie intrygujący, za to jest jednym wielkim kłębkiem nerwów, a jego napady złości związane z zaburzeniami obsesyjno-kompulsyjnymi, są dość przerażające.
Brytyjski Sherlock czy wspomniany House, to postacie, które niemal rozsadzały ekran. Dodatkowo przy całym swoim obcesowym i bezczelnym stylu bycia miały jednak coś ujmującego w sobie, za co można było je pokochać. W amerykańskiej wersji tego mi zabrakło, ale dam jeszcze szanse - może wątek z głównym bohaterem jakoś się rozwinie.
Ja mam odmienne zdanie. Historia w odcinku jest w miarę w porządku, aktorstwo również, ale zabrakło mi jednej rzeczy - charyzmy głównego bohatera. I to nie jest wina Millera, tylko scenarzystów. Sherlock tutaj ani nie jest specjalnie genialny, ani specjalnie intrygujący, za to jest jednym wielkim kłębkiem nerwów, a jego napady złości związane z zaburzeniami obsesyjno-kompulsyjnymi, są dość przerażające.
Brytyjski Sherlock czy wspomniany House, to postacie, które niemal rozsadzały ekran. Dodatkowo przy całym swoim obcesowym i bezczelnym stylu bycia miały jednak coś ujmującego w sobie, za co można było je pokochać. W amerykańskiej wersji tego mi zabrakło, ale dam jeszcze szanse - może wątek z głównym bohaterem jakoś się rozwinie.
Miałem nie oglądać, ale uznałem, że Sherlocka nigdy za mało.
Powodem, dla ktorego miałem zamiar sobie odpuścić była Lucy Liu, do niej jako do aktorki nie mam zupełnie nic, ale do JOAN Watson? Skąd ten pomysł!? Bolało mnie też to jechanie na pomyśle i opinii o brytyjskim Holmesie. Tamten jak każdy wie był genialny, a obaj aktorzy grali świetnie. Benedict stworzył postać, która na długo pozostanie twarzą Holmesa, a Martin dzięki swojej świetnej grze został Bilbem, a to mówi samo za siebie.
Tutaj jest inaczej. Jak napisal NajPhill, sama historia jest całkiem przyjemna, postacie niestety już nie takie kolorowe. Samo to, że Sherlock chyba dwa razy w tym odcinku przeprasza Joan sprawia, że odbiorca, który cały czas ma gdzieś w głowie brytyjski odpowiedznik zastanawia się o co chodzi. Joan, jak na razie bez wyrazu zupełnie.
Jeśli chodzi jednak o to co napisałem o Sherlocku to ten minus jest jednocześniej plusem. Nie chciałem żeby amerykanie skopiowali Benedicta i nie skopiowali.
Będę oglądał dla historii, zobaczymy jak będzie dalej.
Miałem nie oglądać, ale uznałem, że Sherlocka nigdy za mało.
Powodem, dla ktorego miałem zamiar sobie odpuścić była Lucy Liu, do niej jako do aktorki nie mam zupełnie nic, ale do JOAN Watson? Skąd ten pomysł!? Bolało mnie też to jechanie na pomyśle i opinii o brytyjskim Holmesie. Tamten jak każdy wie był genialny, a obaj aktorzy grali świetnie. Benedict stworzył postać, która na długo pozostanie twarzą Holmesa, a Martin dzięki swojej świetnej grze został Bilbem, a to mówi samo za siebie.
Tutaj jest inaczej. Jak napisal NajPhill, sama historia jest całkiem przyjemna, postacie niestety już nie takie kolorowe. Samo to, że Sherlock chyba dwa razy w tym odcinku przeprasza Joan sprawia, że odbiorca, który cały czas ma gdzieś w głowie brytyjski odpowiedznik zastanawia się o co chodzi. Joan, jak na razie bez wyrazu zupełnie.
Jeśli chodzi jednak o to co napisałem o Sherlocku to ten minus jest jednocześniej plusem. Nie chciałem żeby amerykanie skopiowali Benedicta i nie skopiowali.
Będę oglądał dla historii, zobaczymy jak będzie dalej.
Obejrzałam i nie jestem do końca przekonana czy mi się podoba. Niby wszytko jest, ale jednak czegoś brakuje. Do brytyjskiego się nie umywa, a gdyby bohatera nazwać inaczej niż Holmes byłby to kolejny serial jak Peception czy podobny których amerykanie mają na pęczki.
Obejrzałam i nie jestem do końca przekonana czy mi się podoba. Niby wszytko jest, ale jednak czegoś brakuje. Do brytyjskiego się nie umywa, a gdyby bohatera nazwać inaczej niż Holmes byłby to kolejny serial jak Peception czy podobny których amerykanie mają na pęczki.
Nie no porównywać to nie ma sensu - o ile w oryginale Sherlock wzbudzał swoją osobą szacunek i podziw o tyle ten tutaj chłoptaś prezentuje się jak jakiś ochlaptus rodem z domu pomocy społecznej.
Również jego błyskotliwość nie wygląda na przemyślaną dedukcję ale na jakiś dziwny traf losu - zbyt szybko wszystko wymyśla. Brakuje elementu spokoju i zadumy jaką mieliśmy w oryginalnej wersji.
Nie podoba mi się też naśladownictwo: okrzyki w stylu "Bzdura" czy "Nuda, nuda, nuda" są żywcem wzięte z wersji UK no i ten Watson...
Ale nie jest też tak źle i sama sprawa dosyć ciekawa. Sam serial prezentuje się nieźle - nie powinny tylko powoływać się na Sherlocka i wszystko było by ok.
Nie no porównywać to nie ma sensu - o ile w oryginale Sherlock wzbudzał swoją osobą szacunek i podziw o tyle ten tutaj chłoptaś prezentuje się jak jakiś ochlaptus rodem z domu pomocy społecznej. Również jego błyskotliwość nie wygląda na przemyślaną dedukcję ale na jakiś dziwny traf losu - zbyt szybko wszystko wymyśla. Brakuje elementu spokoju i zadumy jaką mieliśmy w oryginalnej wersji. Nie podoba mi się też naśladownictwo: okrzyki w stylu "Bzdura" czy "Nuda, nuda, nuda" są żywcem wzięte z wersji UK no i ten Watson...
Ale nie jest też tak źle i sama sprawa dosyć ciekawa. Sam serial prezentuje się nieźle - nie powinny tylko powoływać się na Sherlocka i wszystko było by ok.
Wydaje mi się, że każdy kto ogląda Elementary musi wyrzucić z głowy brytyjski odpowiednik, to są dwa różne seriale i dwie odmienne postaci. Jonny Lee Miller gra całkiem nieźle, a i jego postać jakoś zyskała moją sympatię - kojarzy mi się z Housem i Lightmanem (z Lie To Me).
Każdy obraz o genialnym detektywie ma swoja receptę na Holmsa i nie wiem czemu ale cały czas mam wrażenie, że twórcy uwspółcześnili postać graną przez Robert Downey Jr'a w filmach Guy'a Ritchiego, co stworzyło ciekawą
mozaikę psychologiczną i to że przeprasza czy nie dedukuje w zadumie jakoś zupełnie mi nie przeszkadza.
A postać Watson też nieźle się wpisuje w charakter serialu, jak już pisałem wcześniej miałem obawy co do tego, że doktorek będzie kobietą, bo obawiałem się że twórcy będą nawiązać romantyczna relację między tymi postaciami, ale jestem spokojny, bo na razie nie widzę, żeby stosunki Holmesa i Watson miały iść w tę stronę... i dobrze
Według mnie jedna z lepszych premier tego sezonu.
Wydaje mi się, że każdy kto ogląda Elementary musi wyrzucić z głowy brytyjski odpowiednik, to są dwa różne seriale i dwie odmienne postaci. Jonny Lee Miller gra całkiem nieźle, a i jego postać jakoś zyskała moją sympatię - kojarzy mi się z Housem i Lightmanem (z Lie To Me). Każdy obraz o genialnym detektywie ma swoja receptę na Holmsa i nie wiem czemu ale cały czas mam wrażenie, że twórcy uwspółcześnili postać graną przez Robert Downey Jr'a w filmach Guy'a Ritchiego, co stworzyło ciekawą mozaikę psychologiczną i to że przeprasza czy nie dedukuje w zadumie jakoś zupełnie mi nie przeszkadza. A postać Watson też nieźle się wpisuje w charakter serialu, jak już pisałem wcześniej miałem obawy co do tego, że doktorek będzie kobietą, bo obawiałem się że twórcy będą nawiązać romantyczna relację między tymi postaciami, ale jestem spokojny, bo na razie nie widzę, żeby stosunki Holmesa i Watson miały iść w tę stronę... i dobrze :) Według mnie jedna z lepszych premier tego sezonu.
Obejrzałem ze 4 odcinki. Dynamika relacji pomiędzy Watson a Sherlockiem jest całkiem interesująca, zagadki też nie urągają inteligencji widza, jednak znudziła mnie jedna rzecz, która jest wadą większości seriali kryminalnych.
Przy każdym odcinku i nowej sprawie, poznajemy szereg postaci związanych z ofiarami. Producenci serialu niemal zawsze do roli mordercy, lub osoby mocno zamieszanej w sprawę, zatrudniają wypróbowanych aktorów drugoplanowych. W sumie nic dziwnego, trzeba dźwignąć trochę większą odpowiedzialność za rolę i móc wykazać się większymi umiejętnościami. Niestety, nawet w amerykańskim biznesie filmowym, ilość takich aktorów jest ograniczona. Przy oglądaniu dużej ilości seriali, człowiek po prostu zaczyna ich kojarzyć i cały suspens gdzieś znika, bo jak tylko widzimy taką twarz, od razu wiadomo, kto za tym wszystkim stoi i z zagadki nici.
Obejrzałem ze 4 odcinki. Dynamika relacji pomiędzy Watson a Sherlockiem jest całkiem interesująca, zagadki też nie urągają inteligencji widza, jednak znudziła mnie jedna rzecz, która jest wadą większości seriali kryminalnych.
Przy każdym odcinku i nowej sprawie, poznajemy szereg postaci związanych z ofiarami. Producenci serialu niemal zawsze do roli mordercy, lub osoby mocno zamieszanej w sprawę, zatrudniają wypróbowanych aktorów drugoplanowych. W sumie nic dziwnego, trzeba dźwignąć trochę większą odpowiedzialność za rolę i móc wykazać się większymi umiejętnościami. Niestety, nawet w amerykańskim biznesie filmowym, ilość takich aktorów jest ograniczona. Przy oglądaniu dużej ilości seriali, człowiek po prostu zaczyna ich kojarzyć i cały suspens gdzieś znika, bo jak tylko widzimy taką twarz, od razu wiadomo, kto za tym wszystkim stoi i z zagadki nici.
Wcześniej ten sam zarzut stawiałeś serialom Brytyjskim. Pozostaje Ci więc albo przerzucić się indyjski przemysł filmowy: od lat największy na świecie, albo zdjąć okulary w czasie oglądania
Elementary jest świetny i nie ma go co porównywać do Sherlocka - to dwa, całkiem inne seriale.
-- 18.01.2013 12:40 --
No i w końcu pojawił się Moriarty! Może nie osobiście ale widać, że od teraz będzie dodatkowym motywem, który będzie spinał wszystkie odcinki - to bardzo dobry krok
Nie sądziłem, że Elementary okaże się tak dobrym serialem - kto wie? Może i pobije Sherlocka UK??
Wcześniej ten sam zarzut stawiałeś serialom Brytyjskim. Pozostaje Ci więc albo przerzucić się indyjski przemysł filmowy: od lat największy na świecie, albo zdjąć okulary w czasie oglądania :D
Elementary jest świetny i nie ma go co porównywać do Sherlocka - to dwa, całkiem inne seriale.
-- 18.01.2013 12:40 --
No i w końcu pojawił się Moriarty! Może nie osobiście ale widać, że od teraz będzie dodatkowym motywem, który będzie spinał wszystkie odcinki - to bardzo dobry krok :ok Nie sądziłem, że Elementary okaże się tak dobrym serialem - kto wie? Może i pobije Sherlocka UK??
No raczej nie pobije Sherlocka z UK, bo ma zbyt liczne grono oddanych fanów. A Elementary rzeczywiście jest zaskakująco dobrym serialem, nie spodziewałem się że aż tak mi się spodoba.
No i mam nadzieję, że Moriarty będzie się teraz częściej pojawiał niekoniecznie we własnej osobie.
No i bardzo intryguje mnie postać ojca Sherlocka, mam nadzieję, że dane nam będzie go zobaczyć.
No raczej nie pobije Sherlocka z UK, bo ma zbyt liczne grono oddanych fanów. A Elementary rzeczywiście jest zaskakująco dobrym serialem, nie spodziewałem się że aż tak mi się spodoba. No i mam nadzieję, że Moriarty będzie się teraz częściej pojawiał niekoniecznie we własnej osobie. No i bardzo intryguje mnie postać ojca Sherlocka, mam nadzieję, że dane nam będzie go zobaczyć.
).
