zachecam... jestem powalony tym epizodem i zreszta poprzednimi tez, moje prywatne zdanie, ze moze jeszcze 11 byla porownywalna z 14.
Pelno jst komentarzy, ze dzieki 14 epizodowi Cranston i BB maja Emmy w kieszeni.
Mysle, ze jedyne co moze choc troche rownac sie w tym roku z 14 odcinkiem, to efekt Krawaych Godow dla tych co nie czytali wczesniej Gry o Tron, a 14 cala wlasciwioe miala efekt Godow
Swoja droga sam George RR Martin stwierdzil po 14 odcinku, ze Walter White to kanalia jakiej do piet nie dorastaja zadne indywidua z Westeros
Odcinek niesie zaszokowanemu widzowi tyle emocji, ze mozna je kroic nozem. Mnie szczegolnie porusza spotkanie rodziny White'ow
Spoiler:
i koncowa rozmowa telefoniczna Walta ze Skyler, gdzie Walt zaprezentowal sie jak najgorsza kanalia kalajaca wlasna rodzine, a dopiero po kolejnym szoku i chwili refleksji dociera, ze tak naprawde chodzi o to by te rodzine ochronic...
14 obejrze jeszcze raz a moze i jeszcze raz by wylapac wszystkie niuansy
zachecam... jestem powalony tym epizodem i zreszta poprzednimi tez, moje prywatne zdanie, ze moze jeszcze 11 byla porownywalna z 14. Pelno jst komentarzy, ze dzieki 14 epizodowi Cranston i BB maja Emmy w kieszeni.
Mysle, ze jedyne co moze choc troche rownac sie w tym roku z 14 odcinkiem, to efekt Krawaych Godow dla tych co nie czytali wczesniej Gry o Tron, a 14 cala wlasciwioe miala efekt Godow :)
Swoja droga sam George RR Martin stwierdzil po 14 odcinku, ze Walter White to kanalia jakiej do piet nie dorastaja zadne indywidua z Westeros :)
Odcinek niesie zaszokowanemu widzowi tyle emocji, ze mozna je kroic nozem. Mnie szczegolnie porusza spotkanie rodziny White'ow[spoiler]i koncowa rozmowa telefoniczna Walta ze Skyler, gdzie Walt zaprezentowal sie jak najgorsza kanalia kalajaca wlasna rodzine, a dopiero po kolejnym szoku i chwili refleksji dociera, ze tak naprawde chodzi o to by te rodzine ochronic...[/spoiler]
14 obejrze jeszcze raz a moze i jeszcze raz by wylapac wszystkie niuansy :)
[quote="sindar"]zostalem ciszą... ;)[/quote] Oj, przecież napisałam - prawie cisza/ :) Akurat rozmowę ze Skyler odebrałam prawidłowo za pierwszym podejściem. [spoiler]I spodnie na pustyni też wypatrzyłam.:)[/spoiler]
Tego to chyba nikt się nie spodziewał.. - żadne słowa nie są w stanie właściwie oddać moich odczuć jakie mnie ogarniały podczas oglądania tego odcinka!
Ale zadziwiło mnie też jedno w zachowaniu Walta -
Spoiler:
skoro Hank już został zabity i wszystko się popieprzyło to skąd u niego taka zawiść do Pinkmana? Zawsze przecież uważał go za rodzinę. Po tym zdarzeniu i tak musiał by się zmyć z rodziną i zacząć gdzieś na nowo więc dlaczego z premedytacją wskazał jego kryjówkę pod autem?
Tego to chyba nikt się nie spodziewał.. - żadne słowa nie są w stanie właściwie oddać moich odczuć jakie mnie ogarniały podczas oglądania tego odcinka! :ok
Ale zadziwiło mnie też jedno w zachowaniu Walta - [spoiler]skoro Hank już został zabity i wszystko się popieprzyło to skąd u niego taka zawiść do Pinkmana? Zawsze przecież uważał go za rodzinę. Po tym zdarzeniu i tak musiał by się zmyć z rodziną i zacząć gdzieś na nowo więc dlaczego z premedytacją wskazał jego kryjówkę pod autem?[/spoiler]
A widzisz, Ciebie też odcinek 14 ruszył.
Co do pytania ze spoilera
To było tak:
Spoiler:
W poprzednich odcinkach:
1. decyzję o likwidacji Różowego podjął już w 12 odc. rozmowa ze Skyler i potem w samochodzie, gdzie dał zlecenie dla wujka Todda - bo zagrażał interesowi, rodzinie i mógł doprowadzić do aresztowania i Walta, i Skyler.
2. Na pustynię Walt został zwabiony przez Jessego pod pretekstem, że ten znalazł forsę i chce ją podpalić. Wtedy Walt zadzwonił po nazioli, żeby przyjechali i Jessego zatłukli. Dopiero na miejscu, zorientował się, że to podpucha i dotarło do niego, że Pink pracuje z Hankiem. Próbował odwołać nazioli, z obawy o los Hanka.
3. Walt uznał, że Jess jest winny śmierci Hanka. Zdradził, a za tę zdradę zapłacił Hank, który jednak traktowany był przez Walta jak rodzina. Zapłata za zdradę i zemsta - to mocne motywy. Dlatego, żeby dobić psychicznie Jessego, i żeby zemsta była pełniejsza - powiedział mu o Jane i jej śmierci.
A widzisz, Ciebie też odcinek 14 ruszył. :) Co do pytania ze spoilera To było tak: [spoiler]W poprzednich odcinkach: 1. decyzję o likwidacji Różowego podjął już w 12 odc. rozmowa ze Skyler i potem w samochodzie, gdzie dał zlecenie dla wujka Todda - bo zagrażał interesowi, rodzinie i mógł doprowadzić do aresztowania i Walta, i Skyler. 2. Na pustynię Walt został zwabiony przez Jessego pod pretekstem, że ten znalazł forsę i chce ją podpalić. Wtedy Walt zadzwonił po nazioli, żeby przyjechali i Jessego zatłukli. Dopiero na miejscu, zorientował się, że to podpucha i dotarło do niego, że Pink pracuje z Hankiem. Próbował odwołać nazioli, z obawy o los Hanka. 3. Walt uznał, że Jess jest winny śmierci Hanka. Zdradził, a za tę zdradę zapłacił Hank, który jednak traktowany był przez Walta jak rodzina. Zapłata za zdradę i zemsta - to mocne motywy. Dlatego, żeby dobić psychicznie Jessego, i żeby zemsta była pełniejsza - powiedział mu o Jane i jej śmierci.[/spoiler]
Nie spodziewałem się. Po prostu się nie spodziewałem.
Hank do Walta - jesteś najmądrzejszym facetem jakiego znam - piękne - w stylu sorry stary że zanim zostałeś geniuszem mety i stworzyłeś niesamowitą organizację odstawiałem przed tobą macho i traktowałem jako pierdołę.
Spoiler:
W sumie nie mogło chyba skończyć się inaczej- po pierwsze Hank to jednak szwagier Walta, po drugie ilość informacji jakie ma walt i powiązań spokojnie dałaby mu program ochrony świadków, bez dwóch zdań trafiłby pod ochronę US Marshall.
Żona Walta wnerwiała mnie od samego początku , jej bufonada, romans z tym lalusiowatym szefem [ w usa to chyba normalne walić męża po rogach ] ale takiego numeru jak tutaj odstawiła to się nie spodziewałem . pięknie naturalnie zagrane .
Różowy na sznurku w "kuchni" smutne i mimo wszystko to mi go żal .
Tylko ja wciąż nie rozumiem jego zachowania- ten piep... papieros z rycyną . na końcu kiedy Gustavo dostał w domu starców niespodziankę od Walta dokładnie pokazała kamera zerwane kornwalie [ tiger lilly czy coś takiego] więc nie wyglądało na to aby walt otruł dzieciaka rycyną.
Ależ silna i radykalna w działaniach jest w usa skrajna prawicowa [ wujek Todda] , to trochę przesadzone, ale zagrane świetnie.
Jestem wciąż ciekaw na kogo Walt kupił to M-60 ? wychodzi na to, że chyba na Jacka i jego fasholi. W sumie za bezcen zawinęli Waltowi jakieś 70 baniek.
To straszne, że BB się kończy, pocieszające jest tylko, że wszystko wskazuje na to, że skończy w wielkim stylu.
Nie spodziewałem się. Po prostu się nie spodziewałem. Hank do Walta - jesteś najmądrzejszym facetem jakiego znam - piękne - w stylu sorry stary że zanim zostałeś geniuszem mety i stworzyłeś niesamowitą organizację odstawiałem przed tobą macho i traktowałem jako pierdołę.
[spoiler]W sumie nie mogło chyba skończyć się inaczej- po pierwsze Hank to jednak szwagier Walta, po drugie ilość informacji jakie ma walt i powiązań spokojnie dałaby mu program ochrony świadków, bez dwóch zdań trafiłby pod ochronę US Marshall.[/spoiler]
Żona Walta wnerwiała mnie od samego początku , jej bufonada, romans z tym lalusiowatym szefem [ w usa to chyba normalne walić męża po rogach ] ale takiego numeru jak tutaj odstawiła to się nie spodziewałem . pięknie naturalnie zagrane .
Różowy na sznurku w "kuchni" smutne i mimo wszystko to mi go żal .
Tylko ja wciąż nie rozumiem jego zachowania- ten piep... papieros z rycyną . na końcu kiedy Gustavo dostał w domu starców niespodziankę od Walta dokładnie pokazała kamera zerwane kornwalie [ tiger lilly czy coś takiego] więc nie wyglądało na to aby walt otruł dzieciaka rycyną. Ależ silna i radykalna w działaniach jest w usa skrajna prawicowa [ wujek Todda] , to trochę przesadzone, ale zagrane świetnie.
Jestem wciąż ciekaw na kogo Walt kupił to M-60 ? wychodzi na to, że chyba na Jacka i jego fasholi. W sumie za bezcen zawinęli Waltowi jakieś 70 baniek.
To straszne, że BB się kończy, pocieszające jest tylko, że wszystko wskazuje na to, że skończy w wielkim stylu.
brexerb pisze:
Tylko ja wciąż nie rozumiem jego zachowania- ten piep... papieros z rycyną . na końcu kiedy Gustavo dostał w domu starców niespodziankę od Walta dokładnie pokazała kamera zerwane kornwalie [ tiger lilly czy coś takiego] więc nie wyglądało na to aby walt otruł dzieciaka rycyną.
Chodzi o to, ze Jesse wpierw myslal, iz to on sam - przypadkowo bo przypadkowo - ale zatrul dzieciaka rycyna.
Spoiler:
Jesse po kolejnej akcji "kieszonkowej" zalogi Saula kapnal sie, ze to Walt jest sprawca zatrucia i wtedy wpadl w szal.
Walt wtedy juz nawet nie mial szansy sprostowac, ze do wywolania objawow zatrucia posluzyly kwiatki a nie rycyna.
[quote="brexerb"] Tylko ja wciąż nie rozumiem jego zachowania- ten piep... papieros z rycyną . na końcu kiedy Gustavo dostał w domu starców niespodziankę od Walta dokładnie pokazała kamera zerwane kornwalie [ tiger lilly czy coś takiego] więc nie wyglądało na to aby walt otruł dzieciaka rycyną.[/quote]
Chodzi o to, ze Jesse wpierw myslal, iz to on sam - przypadkowo bo przypadkowo - ale zatrul dzieciaka rycyna. [spoiler]Jesse po kolejnej akcji "kieszonkowej" zalogi Saula kapnal sie, ze to Walt jest sprawca zatrucia i wtedy wpadl w szal.[/spoiler] Walt wtedy juz nawet nie mial szansy sprostowac, ze do wywolania objawow zatrucia posluzyly kwiatki a nie rycyna.
Po pierwsze, to Skyler pobudzała w Walcie chęć do walki z rakiem.
Walt po otrzymaniu wyników badań, zwyczajnie się poddał, zwątpił.
To Skyler zorganizowała jedyne, możliwe w ich ówczesnej sytuacji, rozwiązanie kwestii kasy na leczenie - czyli pomoc dawnego wspólnika.
Podjęła pracę po urodzeniu dziecka, żeby trochę forsy na bieżące potrzeby zdobyć.
A Walt w tym czasie, w tajemnicy przed nią zorganizował interes - fakt przynoszący kasę, ale wiążący się również z zagrożeniem dla rodziny. Rywalizacja producentów i dystrybutorów mety jest ostra, wszystkie środki dozwolone. Dla dzieci też nie stwarza taryfy ulgowej.
Skyler była osobą, dla której produkcja narkotyków stanowiła zło i przed tym złem chciała uchronić swoje dzieci.
Zdradziła Walta - owszem takiego, który znikał na cały dzień, otaczał się tajemnicą i wracał traktując żonę, jak zbiornik na nadmiar spermy wyprodukowanej na skutek skoku adrenaliny Walta, przy gotowaniu mety.
A ona też potrzebowała ciepła, wsparcia i dobrego słowa.
Zabawne, jak wszyscy wyżywają się nad Skyler. To co? Chcielibyście, żeby nie miała własnego zdania na temat nowego zajęcia męża? Żeby mu obiadki ciepłe przynosiła do pracy? Żeby go wspierała w walce z bandziorami, stojąc na straży z bronią odbezpieczoną?
Skyler była osobą, która potrafiła zrozumieć i przewidzieć, jakie zmiany następują w człowieku, który schodzi na drogę przestępstwa. Ta droga prowadzi jedynie do przekraczania kolejnych granic, tego co moralne. I miała rację. Co stało się z Waltem? Zło z niego wylazło i świetnie się rozwijało. I to zło miało też wpływ na nią samą - decyzja o wyeliminowaniu Jesse. Łatwo przewidzieć, że ich dzieci, też musiałyby się z tym złem w perspektywie zderzyć. Jeśliby nie zostały wcześniej skasowane przez jakichś konkurentów Walta.
Dlatego, to ją trzeba traktować jako tą, która tak naprawdę chciała chronić rodzinę. Walt jedynie chciał dać rodzinie kasę, zapominając o bezpieczeństwie i wzorcach.
Uprzejmie proszę odczepić się od Skyler. [spoiler]Po pierwsze, to Skyler pobudzała w Walcie chęć do walki z rakiem. Walt po otrzymaniu wyników badań, zwyczajnie się poddał, zwątpił. To Skyler zorganizowała jedyne, możliwe w ich ówczesnej sytuacji, rozwiązanie kwestii kasy na leczenie - czyli pomoc dawnego wspólnika. Podjęła pracę po urodzeniu dziecka, żeby trochę forsy na bieżące potrzeby zdobyć. A Walt w tym czasie, w tajemnicy przed nią zorganizował interes - fakt przynoszący kasę, ale wiążący się również z zagrożeniem dla rodziny. Rywalizacja producentów i dystrybutorów mety jest ostra, wszystkie środki dozwolone. Dla dzieci też nie stwarza taryfy ulgowej. Skyler była osobą, dla której produkcja narkotyków stanowiła zło i przed tym złem chciała uchronić swoje dzieci. Zdradziła Walta - owszem takiego, który znikał na cały dzień, otaczał się tajemnicą i wracał traktując żonę, jak zbiornik na nadmiar spermy wyprodukowanej na skutek skoku adrenaliny Walta, przy gotowaniu mety. A ona też potrzebowała ciepła, wsparcia i dobrego słowa. Zabawne, jak wszyscy wyżywają się nad Skyler. To co? Chcielibyście, żeby nie miała własnego zdania na temat nowego zajęcia męża? Żeby mu obiadki ciepłe przynosiła do pracy? Żeby go wspierała w walce z bandziorami, stojąc na straży z bronią odbezpieczoną? Skyler była osobą, która potrafiła zrozumieć i przewidzieć, jakie zmiany następują w człowieku, który schodzi na drogę przestępstwa. Ta droga prowadzi jedynie do przekraczania kolejnych granic, tego co moralne. I miała rację. Co stało się z Waltem? Zło z niego wylazło i świetnie się rozwijało. I to zło miało też wpływ na nią samą - decyzja o wyeliminowaniu Jesse. Łatwo przewidzieć, że ich dzieci, też musiałyby się z tym złem w perspektywie zderzyć. Jeśliby nie zostały wcześniej skasowane przez jakichś konkurentów Walta. Dlatego, to ją trzeba traktować jako tą, która tak naprawdę chciała chronić rodzinę. Walt jedynie chciał dać rodzinie kasę, zapominając o bezpieczeństwie i wzorcach.[/spoiler]
jc-k pisze:Uprzejmie proszę odczepić się od Skyler.
Spoiler:
Po pierwsze, to Skyler pobudzała w Walcie chęć do walki z rakiem.
Walt po otrzymaniu wyników badań, zwyczajnie się poddał, zwątpił.
To Skyler zorganizowała jedyne, możliwe w ich ówczesnej sytuacji, rozwiązanie kwestii kasy na leczenie - czyli pomoc dawnego wspólnika.
Podjęła pracę po urodzeniu dziecka, żeby trochę forsy na bieżące potrzeby zdobyć.
A Walt w tym czasie, w tajemnicy przed nią zorganizował interes - fakt przynoszący kasę, ale wiążący się również z zagrożeniem dla rodziny. Rywalizacja producentów i dystrybutorów mety jest ostra, wszystkie środki dozwolone. Dla dzieci też nie stwarza taryfy ulgowej.
Skyler była osobą, dla której produkcja narkotyków stanowiła zło i przed tym złem chciała uchronić swoje dzieci.
Zdradziła Walta - owszem takiego, który znikał na cały dzień, otaczał się tajemnicą i wracał traktując żonę, jak zbiornik na nadmiar spermy wyprodukowanej na skutek skoku adrenaliny Walta, przy gotowaniu mety.
A ona też potrzebowała ciepła, wsparcia i dobrego słowa.
Zabawne, jak wszyscy wyżywają się nad Skyler. To co? Chcielibyście, żeby nie miała własnego zdania na temat nowego zajęcia męża? Żeby mu obiadki ciepłe przynosiła do pracy? Żeby go wspierała w walce z bandziorami, stojąc na straży z bronią odbezpieczoną?
Skyler była osobą, która potrafiła zrozumieć i przewidzieć, jakie zmiany następują w człowieku, który schodzi na drogę przestępstwa. Ta droga prowadzi jedynie do przekraczania kolejnych granic, tego co moralne. I miała rację. Co stało się z Waltem? Zło z niego wylazło i świetnie się rozwijało. I to zło miało też wpływ na nią samą - decyzja o wyeliminowaniu Jesse. Łatwo przewidzieć, że ich dzieci, też musiałyby się z tym złem w perspektywie zderzyć. Jeśliby nie zostały wcześniej skasowane przez jakichś konkurentów Walta.
Dlatego, to ją trzeba traktować jako tą, która tak naprawdę chciała chronić rodzinę. Walt jedynie chciał dać rodzinie kasę, zapominając o bezpieczeństwie i wzorcach.
A ona też potrzebowała ciepła, wsparcia i dobrego słowa - noooo i było pokazane w jaki sposób i gdzie sobie tego poszukała ,
idealistycznie to tłumaczysz kicia - wiedziała że mąż jest śmiertelnie chory , to rzeczywiście dała mu takie wsparcie że hej ...
i własnie - to ona "podjęła" decyzje o wyeliminowaniu Jessiego .
Jest to w sumie najpaskudniejszy charakterek tego serialu - gorsza jest tylko jej siostra .
ALE CHYLĘ CZOŁA przed umiejętnościami aktorskimi obu pań . Nawet przez chwilę obserwując je na ekranie nie miałem wątpliwości , że to "siostry" . Tak umiejętnie odegrały swoje role, że na moment zapominam o tym że to tylko serial - ja po prostu tego babsztyla nie znoszę [wytłumaczeń na przespanie się z przełożonym dla mnie nie ma , tylko najgorszy rodzaj kobiety tak postępuje ] wyzwala u mnie negatywne emocje. Coś takiego udaje się nielicznym aktorom, aktorkom to dar . To jak nie przymierzając kreacja Joan Collins - Alexis w Dynastii
[quote="jc-k"]Uprzejmie proszę odczepić się od Skyler. [spoiler]Po pierwsze, to Skyler pobudzała w Walcie chęć do walki z rakiem. Walt po otrzymaniu wyników badań, zwyczajnie się poddał, zwątpił. To Skyler zorganizowała jedyne, możliwe w ich ówczesnej sytuacji, rozwiązanie kwestii kasy na leczenie - czyli pomoc dawnego wspólnika. Podjęła pracę po urodzeniu dziecka, żeby trochę forsy na bieżące potrzeby zdobyć. A Walt w tym czasie, w tajemnicy przed nią zorganizował interes - fakt przynoszący kasę, ale wiążący się również z zagrożeniem dla rodziny. Rywalizacja producentów i dystrybutorów mety jest ostra, wszystkie środki dozwolone. Dla dzieci też nie stwarza taryfy ulgowej. Skyler była osobą, dla której produkcja narkotyków stanowiła zło i przed tym złem chciała uchronić swoje dzieci. Zdradziła Walta - owszem takiego, który znikał na cały dzień, otaczał się tajemnicą i wracał traktując żonę, jak zbiornik na nadmiar spermy wyprodukowanej na skutek skoku adrenaliny Walta, przy gotowaniu mety. A ona też potrzebowała ciepła, wsparcia i dobrego słowa. Zabawne, jak wszyscy wyżywają się nad Skyler. To co? Chcielibyście, żeby nie miała własnego zdania na temat nowego zajęcia męża? Żeby mu obiadki ciepłe przynosiła do pracy? Żeby go wspierała w walce z bandziorami, stojąc na straży z bronią odbezpieczoną? Skyler była osobą, która potrafiła zrozumieć i przewidzieć, jakie zmiany następują w człowieku, który schodzi na drogę przestępstwa. Ta droga prowadzi jedynie do przekraczania kolejnych granic, tego co moralne. I miała rację. Co stało się z Waltem? Zło z niego wylazło i świetnie się rozwijało. I to zło miało też wpływ na nią samą - decyzja o wyeliminowaniu Jesse. Łatwo przewidzieć, że ich dzieci, też musiałyby się z tym złem w perspektywie zderzyć. Jeśliby nie zostały wcześniej skasowane przez jakichś konkurentów Walta. Dlatego, to ją trzeba traktować jako tą, która tak naprawdę chciała chronić rodzinę. Walt jedynie chciał dać rodzinie kasę, zapominając o bezpieczeństwie i wzorcach.[/spoiler][/quote]
A ona też potrzebowała ciepła, wsparcia i dobrego słowa - noooo i było pokazane w jaki sposób i gdzie sobie tego poszukała , idealistycznie to tłumaczysz kicia :) - wiedziała że mąż jest śmiertelnie chory , to rzeczywiście dała mu takie wsparcie że hej ... i własnie - to ona "podjęła" decyzje o wyeliminowaniu Jessiego . Jest to w sumie najpaskudniejszy charakterek tego serialu - gorsza jest tylko jej siostra . ALE CHYLĘ CZOŁA przed umiejętnościami aktorskimi obu pań . Nawet przez chwilę obserwując je na ekranie nie miałem wątpliwości , że to "siostry" . Tak umiejętnie odegrały swoje role, że na moment zapominam o tym że to tylko serial - ja po prostu tego babsztyla nie znoszę [wytłumaczeń na przespanie się z przełożonym dla mnie nie ma , tylko najgorszy rodzaj kobiety tak postępuje ] wyzwala u mnie negatywne emocje. Coś takiego udaje się nielicznym aktorom, aktorkom to dar :) . To jak nie przymierzając kreacja Joan Collins - Alexis w Dynastii
przespała się ze swoim szefem, wtedy, gdy podjęła już decyzję o odejściu od Walta, chciała rozwodu, byli w separacji, nie chciała by dzieci żyły pod jednym dachem z przestępcą i jasno to Waltowi przedstawiła. Przypomnij sobie jej narady z prawniczką. Wtedy zastanawiała się nad wyjawieniem prawdy o Walcie policji. Powstrzymała się, bo nie chciała, żeby junior dowiedział się, że ma ojca bandziora.
Aha, i jeszcze - zdrada to nie tylko przespanie się z kimś na boku. Zdrada nie dokonuje się jedynie w łóżku. Równie dobrze za zdradę mogę uznać takie postępowanie, które naraża rodzinę (niczego nieświadomą) na niebezpieczeństwo. I Walt jest takiej zdradzie winien.
Przecież Skyler [spoiler]przespała się ze swoim szefem, wtedy, gdy podjęła już decyzję o odejściu od Walta, chciała rozwodu, byli w separacji, nie chciała by dzieci żyły pod jednym dachem z przestępcą i jasno to Waltowi przedstawiła. Przypomnij sobie jej narady z prawniczką. Wtedy zastanawiała się nad wyjawieniem prawdy o Walcie policji. Powstrzymała się, bo nie chciała, żeby junior dowiedział się, że ma ojca bandziora. Aha, i jeszcze - zdrada to nie tylko przespanie się z kimś na boku. Zdrada nie dokonuje się jedynie w łóżku. Równie dobrze za zdradę mogę uznać takie postępowanie, które naraża rodzinę (niczego nieświadomą) na niebezpieczeństwo. I Walt jest takiej zdradzie winien.[/spoiler]
mhhhmmm i dyskutuj tu z taką
Mężczyzna to potwór i świnia która zdradza żonę i nie myśli o rodzinie którą rozbija
a kobieta? biedna zagubiona samotna potrzebująca ciepła zrozumienia i wsparcia istota, która przeżywa przygodę
w wypadku Sky szczególnie niewinny był numer ze zrzuconymi z biurka chusteczkami bodajże
mhhhmmm i dyskutuj tu z taką Mężczyzna to potwór i świnia która zdradza żonę i nie myśli o rodzinie którą rozbija a kobieta? biedna zagubiona samotna potrzebująca ciepła zrozumienia i wsparcia istota, która przeżywa przygodę
w wypadku Sky szczególnie niewinny był numer ze zrzuconymi z biurka chusteczkami bodajże
Jedyną postacią, która zasługuje na przeżycie w tym serialu wg mnie (poza oczywistymi osobami, typu. Walt Jr, Marie, Hank już niestety nie) jest Jesse.
Jedyną postacią, która zasługuje na przeżycie w tym serialu wg mnie (poza oczywistymi osobami, typu. Walt Jr, Marie, Hank już niestety nie) jest Jesse.
A czy ja piszę, że Skyler jest święta?
Piszę tylko o motywach jej postępowania.
Najłatwiej napisać, że się Skyler nie lubi, że jest wkurzająca, ale który z Was przeanalizował sposób jej postępowania? Co powinna Waszym zdaniem robić w sytuacjach, z którymi miała do czynienia? Jak traktować Walta i jego nowy zawód? Jaka jej postawa by Was satysfakcjonowała?
A czy ja piszę, że Skyler jest święta? Piszę tylko o motywach jej postępowania. Najłatwiej napisać, że się Skyler nie lubi, że jest wkurzająca, ale który z Was przeanalizował sposób jej postępowania? Co powinna Waszym zdaniem robić w sytuacjach, z którymi miała do czynienia? Jak traktować Walta i jego nowy zawód? Jaka jej postawa by Was satysfakcjonowała?
jc-k pisze:"przespała się ze swoim szefem, wtedy, gdy podjęła już decyzję"
Acha a jak facet też podejmie taką decyzję niejako "na chwilę" a potem zmieni zdanie to już podła świnia z niego hę?
Spoiler:
Skyler to wyrachowana i zimna egoistka - widać to doskonale w scenie kiedy forsuje wyrok śmierci na Jeesego - to mówi wszystko samo za siebie. Narkotyki jawiły jej się jako zło wcielone ale kiedy dotarł do niej zapch szmalu to ochoczo zabrała się do organizacji pralni zwanej myjnią.
Nie chciałbym mieć z taką babą nic do czynienia brrr
[quote="jc-k"]"przespała się ze swoim szefem, wtedy, gdy podjęła już decyzję"[/quote] Acha a jak facet też podejmie taką decyzję niejako "na chwilę" a potem zmieni zdanie to już podła świnia z niego hę? :-) [spoiler]Skyler to wyrachowana i zimna egoistka - widać to doskonale w scenie kiedy forsuje wyrok śmierci na Jeesego - to mówi wszystko samo za siebie. Narkotyki jawiły jej się jako zło wcielone ale kiedy dotarł do niej zapch szmalu to ochoczo zabrała się do organizacji pralni zwanej myjnią.[/spoiler]
Nie chciałbym mieć z taką babą nic do czynienia brrr
asd pisze:
Nie chciałbym mieć z taką babą nic do czynienia brrr
Taaa, bo łatwiej z taką uległą, co to tylko do głaskania służy, a gdy pokazuje pazury - to już be.
Tak, podjęła decyzję o odejściu od męża - przestępcy, chciała rozwodu, czyli nie chciała odejść na chwilę. Miała prawo i żaden papierek, i wcześniejsza przysięga nie mogła być przeszkodą.
Spoiler:
Widzisz, Skyler z początku serialu takiej decyzji o losie Pinka by nie podjęła.
I tu masz najlepszy dowód, jak działalność Walta wpływa na rodzinę i ją zmienia.
I dlatego właśnie, przewidując taki obrót spraw, Skyler chciała trzymać dzieci z daleka od niego i sama też nie chciała mieć z nim do czynienia. Walt stawał się złym człowiekiem i za sobą ciągnął rodzinę.
Widzisz, taki dylemat czy zachować rodzinę w całości za cenę współudziału w przestępstwie, ze wszystkimi tego konsekwencjami, czy odejść?
Pomysł z myjnią był szukaniem sposobu na wyciągnięcie Walta z produkcji mety, zagospodarowanie kasy, która zabezpieczyłaby im dalszy byt, już bez przestępstwa.
Chciała Waltowi dupę ratować, a teraz nazywasz ją wyrachowaną.
To ona przecież zawsze chciała, żeby Walt już przestał gotować. Tylko, skoro w gówno się raz wdepnęło, to trudno potem się z niego otrzepać.
Nadal nie otrzymałam odpowiedzi na pytanie - jak powinna postępować Skyler, żeby zasłużyć na Wasze uznanie?
Tak trudno to określić?
[quote="asd"] Nie chciałbym mieć z taką babą nic do czynienia brrr[/quote] Taaa, bo łatwiej z taką uległą, co to tylko do głaskania służy, a gdy pokazuje pazury - to już be. :-p Tak, podjęła decyzję o odejściu od męża - przestępcy, chciała rozwodu, czyli nie chciała odejść na chwilę. Miała prawo i żaden papierek, i wcześniejsza przysięga nie mogła być przeszkodą. [spoiler]Widzisz, Skyler z początku serialu takiej decyzji o losie Pinka by nie podjęła. I tu masz najlepszy dowód, jak działalność Walta wpływa na rodzinę i ją zmienia. I dlatego właśnie, przewidując taki obrót spraw, Skyler chciała trzymać dzieci z daleka od niego i sama też nie chciała mieć z nim do czynienia. Walt stawał się złym człowiekiem i za sobą ciągnął rodzinę. Widzisz, taki dylemat czy zachować rodzinę w całości za cenę współudziału w przestępstwie, ze wszystkimi tego konsekwencjami, czy odejść? Pomysł z myjnią był szukaniem sposobu na wyciągnięcie Walta z produkcji mety, zagospodarowanie kasy, która zabezpieczyłaby im dalszy byt, już bez przestępstwa. Chciała Waltowi dupę ratować, a teraz nazywasz ją wyrachowaną. To ona przecież zawsze chciała, żeby Walt już przestał gotować. Tylko, skoro w gówno się raz wdepnęło, to trudno potem się z niego otrzepać.[/spoiler] Nadal nie otrzymałam odpowiedzi na pytanie - jak powinna postępować Skyler, żeby zasłużyć na Wasze uznanie? Tak trudno to określić?