asd pisze:
Nie chciałbym mieć z taką babą nic do czynienia brrr
Taaa, bo łatwiej z taką uległą, co to tylko do głaskania służy, a gdy pokazuje pazury - to już be.
Tak, podjęła decyzję o odejściu od męża - przestępcy, chciała rozwodu, czyli nie chciała odejść na chwilę. Miała prawo i żaden papierek, i wcześniejsza przysięga nie mogła być przeszkodą.
Spoiler:
Widzisz, Skyler z początku serialu takiej decyzji o losie Pinka by nie podjęła.
I tu masz najlepszy dowód, jak działalność Walta wpływa na rodzinę i ją zmienia.
I dlatego właśnie, przewidując taki obrót spraw, Skyler chciała trzymać dzieci z daleka od niego i sama też nie chciała mieć z nim do czynienia. Walt stawał się złym człowiekiem i za sobą ciągnął rodzinę.
Widzisz, taki dylemat czy zachować rodzinę w całości za cenę współudziału w przestępstwie, ze wszystkimi tego konsekwencjami, czy odejść?
Pomysł z myjnią był szukaniem sposobu na wyciągnięcie Walta z produkcji mety, zagospodarowanie kasy, która zabezpieczyłaby im dalszy byt, już bez przestępstwa.
Chciała Waltowi dupę ratować, a teraz nazywasz ją wyrachowaną.
To ona przecież zawsze chciała, żeby Walt już przestał gotować. Tylko, skoro w gówno się raz wdepnęło, to trudno potem się z niego otrzepać.
Nadal nie otrzymałam odpowiedzi na pytanie - jak powinna postępować Skyler, żeby zasłużyć na Wasze uznanie?
Tak trudno to określić?
Normalnie jakiś femino-faszyzm - a na takiego fajnego kiciusia wyglądałaś
[quote="jc-k"][quote="asd"] Nie chciałbym mieć z taką babą nic do czynienia brrr[/quote] Taaa, bo łatwiej z taką uległą, co to tylko do głaskania służy, a gdy pokazuje pazury - to już be. :-p Tak, podjęła decyzję o odejściu od męża - przestępcy, chciała rozwodu, czyli nie chciała odejść na chwilę. Miała prawo i żaden papierek, i wcześniejsza przysięga nie mogła być przeszkodą. [spoiler]Widzisz, Skyler z początku serialu takiej decyzji o losie Pinka by nie podjęła. I tu masz najlepszy dowód, jak działalność Walta wpływa na rodzinę i ją zmienia. I dlatego właśnie, przewidując taki obrót spraw, Skyler chciała trzymać dzieci z daleka od niego i sama też nie chciała mieć z nim do czynienia. Walt stawał się złym człowiekiem i za sobą ciągnął rodzinę. Widzisz, taki dylemat czy zachować rodzinę w całości za cenę współudziału w przestępstwie, ze wszystkimi tego konsekwencjami, czy odejść? Pomysł z myjnią był szukaniem sposobu na wyciągnięcie Walta z produkcji mety, zagospodarowanie kasy, która zabezpieczyłaby im dalszy byt, już bez przestępstwa. Chciała Waltowi dupę ratować, a teraz nazywasz ją wyrachowaną. To ona przecież zawsze chciała, żeby Walt już przestał gotować. Tylko, skoro w gówno się raz wdepnęło, to trudno potem się z niego otrzepać.[/spoiler] Nadal nie otrzymałam odpowiedzi na pytanie - jak powinna postępować Skyler, żeby zasłużyć na Wasze uznanie? Tak trudno to określić?[/quote]
Normalnie jakiś femino-faszyzm - a na takiego fajnego kiciusia wyglądałaś :)
Jak pięknie.
Nadal czekam na merytoryczną odpowiedź.
Póki co, od ASD dostałam komentarz, który mógłby być niezłą refleksją, ale po oglądnięciu pornola dla leniwych, brexerb, z kolei próbuje mnie zbyć modnym i wygodnym sloganem, dodatkowo okraszonym odniesieniem ad personam.
Jak pięknie. Nadal czekam na merytoryczną odpowiedź. Póki co, od ASD dostałam komentarz, który mógłby być niezłą refleksją, ale po oglądnięciu pornola dla leniwych, brexerb, z kolei próbuje mnie zbyć modnym i wygodnym sloganem, dodatkowo okraszonym odniesieniem ad personam.
Super!
Juz dawno BB winno miec Emmy, chocby zamiast sredniego (mym zdaniem ) Homelandu.
Za rok BB wrecz powinno zmasakrowac konkurencje i licze, ze z obsady, przynajmniej Bryan Cranston zrobi to samo...
Nalezy sie bardzo za to co dzialo sie w epizodzie 14 i zreszta wczesniejszych tez...
Super! Juz dawno BB winno miec Emmy, chocby zamiast sredniego (mym zdaniem :)) Homelandu. Za rok BB wrecz powinno zmasakrowac konkurencje i licze, ze z obsady, przynajmniej Bryan Cranston zrobi to samo... Nalezy sie bardzo za to co dzialo sie w epizodzie 14 i zreszta wczesniejszych tez... :)
Emmy uratowało wczoraj przyznanie nagrody BB. Anna Gunn, cóż nie lubię jej bohaterki, ale nie miała szalenie dobrej konkurencji i zasłużenie wygrała.
Największą porażką wczoraj/dzisiaj były nagrody za role męskie. Z całym szacunkiem dla Jeffa Danielsa - walka powinna się odbyć między Cranstonem, a Spacey'em. Aaron Paul też niesamowicie zasłużył na nagrodę. Miejmy nadzieję, że w następnym roku BB dostanie to na co zasłużyło.
Emmy uratowało wczoraj przyznanie nagrody BB. Anna Gunn, cóż nie lubię jej bohaterki, ale nie miała szalenie dobrej konkurencji i zasłużenie wygrała.
Największą porażką wczoraj/dzisiaj były nagrody za role męskie. Z całym szacunkiem dla Jeffa Danielsa - walka powinna się odbyć między Cranstonem, a Spacey'em. Aaron Paul też niesamowicie zasłużył na nagrodę. Miejmy nadzieję, że w następnym roku BB dostanie to na co zasłużyło.
jc-k pisze:Jak pięknie.
Nadal czekam na merytoryczną odpowiedź.
Póki co, od ASD dostałam komentarz, który mógłby być niezłą refleksją, ale po oglądnięciu pornola dla leniwych, brexerb, z kolei próbuje mnie zbyć modnym i wygodnym sloganem, dodatkowo okraszonym odniesieniem ad personam.
Nie żaden slogan - sama prawda, i nie jestem w żaden sposób w stanie cie przekonać ani dokonać tu jakiejkolwiek konkluzji
- scenarzyści tak pokierowali postacią Skyler żeby budziła negatywne emocje - jej decyzje były odmienne od Walta , kierowała się niskimi pobudkami [przespanie się z szefem] - i to też świadczy o kunszcie aktorskim i profesjonalizmie scenarzystów, śmiem tylko twierdzić , że w bardziej realnych warunkach takie rzeczy by nie miały miejsca. Kobieta będąca żoną takiego człowieka jak Walt po prostu by się bała [ sam bym się go bał ].
Tylko ta historia pokazuje świat inny od mitu amerykańskiego frajera-geniusza co całe liceum zbiera cięgi - tu mamy gościa który się zgubił gdzieś po drodze , zmarnował swój niesamowity potencjał , żył jako pantoflarz, z żoną która jak pamiętam już wcześniej romansowała z tym swoim pięknisiem.
I nagle facet dowiaduje się, że ma raka, i jedyne o czym myśli to zapewnić rodzinie którą opuści przyszłość. Nie bierze kredytu , nie przepija kasy nie wydaje na dziwki żeby sobie w ostatnich miesiącach życia poszaleć . Waltem kierują wyższe pobudki , Skyler najniższe z możliwych. Dla niego rodzina to świętość , rzecz najważniejsza. Mając 80 baniek mógłby położyć się gdzieś na Antylach i do końca swych dni klepać murzynki po dupach. A tak żyje dalej z kobietą która się (...) na boku , NADAL bierze pod uwagę jej zdanie !!!!
Pisałaś, o traktowaniu jej cytuję jak zlew na spermę z powodu nadwyżki adrenaliny ble ble ble .
Bzdura - facet w końcu stał się mężczyzną - i jak było widać jego żonie się to spodobało - nigdzie w całym serialu nie pokazano że o to "traktowanie" miała do niego pretensje - to raczej twój wniosek jaki wysnułaś
Bronisz więc jakiejś herod-baby która w dodatku nie ma zasad moralnych oprócz tego że zachowuje się jak przysłowiowa suka.
I to jest piękne - i ta aktorka na tą nagrodę zasłużyła - bo mimo bycia na drugim planie - równie fenomenalnie jak postać Walta [rozbita między uczciwością a przestępstwem dla zapewnienia rodzinie bytu ]jawi się Skyler - jest w tle ale świetnie odgrywa brak hamulców moralnych - Walt potrafi się zatrzymać i zastanowić - ona idzie w zaparte [wyrok na Jessiego ].
Jakby kręcili powtórkę Dynastii to rola Alexis jest dla niej
[quote="jc-k"]Jak pięknie. Nadal czekam na merytoryczną odpowiedź. Póki co, od ASD dostałam komentarz, który mógłby być niezłą refleksją, ale po oglądnięciu pornola dla leniwych, brexerb, z kolei próbuje mnie zbyć modnym i wygodnym sloganem, dodatkowo okraszonym odniesieniem ad personam.[/quote]
Nie żaden slogan - sama prawda, i nie jestem w żaden sposób w stanie cie przekonać ani dokonać tu jakiejkolwiek konkluzji :) - scenarzyści tak pokierowali postacią Skyler żeby budziła negatywne emocje - jej decyzje były odmienne od Walta , kierowała się niskimi pobudkami [przespanie się z szefem] - i to też świadczy o kunszcie aktorskim i profesjonalizmie scenarzystów, śmiem tylko twierdzić , że w bardziej realnych warunkach takie rzeczy by nie miały miejsca. Kobieta będąca żoną takiego człowieka jak Walt po prostu by się bała [ sam bym się go bał ]. Tylko ta historia pokazuje świat inny od mitu amerykańskiego frajera-geniusza co całe liceum zbiera cięgi - tu mamy gościa który się zgubił gdzieś po drodze , zmarnował swój niesamowity potencjał , żył jako pantoflarz, z żoną która jak pamiętam już wcześniej romansowała z tym swoim pięknisiem. I nagle facet dowiaduje się, że ma raka, i jedyne o czym myśli to zapewnić rodzinie którą opuści przyszłość. Nie bierze kredytu , nie przepija kasy nie wydaje na dziwki żeby sobie w ostatnich miesiącach życia poszaleć . Waltem kierują wyższe pobudki , Skyler najniższe z możliwych. Dla niego rodzina to świętość , rzecz najważniejsza. Mając 80 baniek mógłby położyć się gdzieś na Antylach i do końca swych dni klepać murzynki po dupach. A tak żyje dalej z kobietą która się (...) na boku , NADAL bierze pod uwagę jej zdanie !!!! Pisałaś, o traktowaniu jej cytuję jak zlew na spermę z powodu nadwyżki adrenaliny ble ble ble . Bzdura - facet w końcu stał się mężczyzną - i jak było widać jego żonie się to spodobało - nigdzie w całym serialu nie pokazano że o to "traktowanie" miała do niego pretensje - to raczej twój wniosek jaki wysnułaś :) Bronisz więc jakiejś herod-baby która w dodatku nie ma zasad moralnych oprócz tego że zachowuje się jak przysłowiowa suka. I to jest piękne - i ta aktorka na tą nagrodę zasłużyła - bo mimo bycia na drugim planie - równie fenomenalnie jak postać Walta [rozbita między uczciwością a przestępstwem dla zapewnienia rodzinie bytu ]jawi się Skyler - jest w tle ale świetnie odgrywa brak hamulców moralnych - Walt potrafi się zatrzymać i zastanowić - ona idzie w zaparte [wyrok na Jessiego ]. Jakby kręcili powtórkę Dynastii to rola Alexis jest dla niej :)
15 epizod po szokujacym i rewelacyjnym 14 nie mogl byc inny.
Nadal jest swietnie, aczkolwiek tworcy BB dali nam chwile wyciszenia, sporo psychologii, rozterek i cierpienia glownych postaci serialu.
Bylo rowniez kilka perelek i kilka zdarzen popychajacych akcje do przodu.
Juz wiadomo co stalo sie z domem Walta, swietne sceny z Toddem i jego wujkiem oraz
Spoiler:
Skyler czy tez Andreą, ze o rozmowie Walta z Juniorem
i kilku innych nie wspomne.
A na koniec to spojrzenie Walta...
Spoiler:
po obejrzeniu w tv klamliwego wywiadu z bylymi wspolpracownikami, ktory uderzyl w jego dume
Heisenberg is back!
Oj czuje, ze w wielkim finale bedzie sie dzialo ...
15 epizod po szokujacym i rewelacyjnym 14 nie mogl byc inny. Nadal jest swietnie, aczkolwiek tworcy BB dali nam chwile wyciszenia, sporo psychologii, rozterek i cierpienia glownych postaci serialu. Bylo rowniez kilka perelek i kilka zdarzen popychajacych akcje do przodu. Juz wiadomo co stalo sie z domem Walta, swietne sceny z Toddem i jego wujkiem oraz [spoiler]Skyler czy tez Andreą, ze o rozmowie Walta z Juniorem[/spoiler] i kilku innych nie wspomne.
A na koniec to spojrzenie Walta... [spoiler]po obejrzeniu w tv klamliwego wywiadu z bylymi wspolpracownikami, ktory uderzyl w jego dume[/spoiler] Heisenberg is back!
Oj czuje, ze w wielkim finale bedzie sie dzialo :) ...
PS. z prasowych 75 min. wyszlo oczywiscie 55 min. :)
Postanowiłam wytrzymać, 2 ostatnie odcinki obejrzę razem, żeby był większy efekt.
Ad. postu brexerb
Spoiler:
Walt urasta do roli bohatera, rak go przebudził, rak spowodował, że postanowił działać i korzystać ze swoich talentów, żeby zapewnić ten cel wyższy czyli byt ekonomiczny rodzinie.
Ale ten sam rak i ten cel wyższy, który Walt sobie obrał stworzył potwora - takiego, który potrafi zabić, manipulować ludźmi i ich wykorzystywać. Niby wszystko, co złe robi jakby pod przymusem - czy na pewno?
Tak, Walt stał się mężczyzną, robi metę, zbiera kasę, eliminuje przeciwników, ze spokojem przygląda się dławiącej się własnymi wymiocinami dziewczynie - co tam to tylko narkomanka zagrażająca Jessemu i ich narkotykowemu biznesowi.
Tak, to mężczyzna, który działa w niebezpiecznej sferze i nie ma pojęcia o tym, jak to przełoży się na przyszłość rodziny.
I ciągle mu mało, chce więcej. Cel nadrzędny obrany na początku, gdzieś odchodzi na plan dalszy. Zaczyna się liczyć duma, ambicja i ego. Nawet obce dziecko jest tylko krokiem do osiągnięcia tego celu nadrzędnego - szczęśliwie bogatej własnej rodziny?
Wszystko to widzimy w kolejnych odcinkach, przekraczanie kolejnych granic - własnego zagubienia i indolencji, uczciwości, moralności, i wreszcie człowieczeństwa.
Co w tym samym czasie widzi Skyler?
Najpierw faceta, który się poddaje chorobie, zrezygnowanego, którego trzeba motywować, żeby zawalczył o siebie, żeby dzieci miały ojca, trudno - nawet za cenę przyjęcia pomocy od byłego wspólnika.
To jest dla Skyler ważne - życie Walta - dla niego samego, dla niej i dla dzieci - dla rodziny. Ale okazuje się, że ten człowiek się zmienia, znika na całe dni, zaczyna zadawać się ze swoim byłym uczniem, znanym z handlu narkotykami.
A potem wraca do domu naładowany emocjami, tylko po to, żeby te emocje ze świata dla Skyler nieznanego, rozładować w łóżku. Ta zmiana może na początku fajna, ale nie idzie za nią wzmocnienie innych więzi. Dzieci - rodzina zaczyna być dla Walta chwilową rozrywką w krótkich epizodach domowych.
Ich kontakty stają się płytkie, zdawkowe odpowiedzi na nurtujące pytania, nieprzekonujące tłumaczenia, postępujące oddalanie się od siebie, nieufność. Coś w rodzinie się wypala, znika zrozumienie i rośnie brak zaufania.
Wszystko to, w czasie, gdy Skyler jest w ciąży i nieco później, kiedy hormony płatają różne figle Jest to czas, gdy kobieta potrzebuje pewnej stabilności, gdy odbiera bodźce nieco inaczej niż zwykle. A tu zaczyna się wszystko walić, najpierw choroba męża, potem jego dziwne zachowanie, aż wreszcie sprawa się wyjaśnia. Okazuje się, że mieszka z producentem i handlarzem narkotyków. Jej uczciwość na tym cierpi, ale co będzie jeśli sprawa się wyda? Przecież Hank takich ściga. Jaki wpływ będzie miało to na dzieci - ojciec przestępca? Co z ich bezpieczeństwem?
Chce odejść - właśnie dla dobra dzieci, chce rozwodu. Walt , gdyby naprawdę zależałoby mu na rodzinie, dobru dzieci i ich bezpieczeństwie - powinien jej na to pozwolić. Wszystko to, co złego już zrobił i będzie robił w przyszłości, poszłoby na jego rachunek i tylko on by za to odpowiadał przed prawem, a jednocześnie jego niebezpieczne kontakty nieco by się oddaliły od rodziny.
A tak, wyszło jak musiało wyjść - zło weszło do rodziny i zmieniło Walta, Skyler, ale też nie było obojętne dla dzieci, o Hanku nie wspominając.
Myślę, że oglądając serial zaczęliśmy śledzić losy Walta, kibicować mu w gotowaniu mety, w poszerzaniu rynku zbytu, eliminowaniu konkurentów - w budowaniu imperium. Przymykaliśmy często oko na jego niecne postępki, bo to przecież narodził się prawdziwy, silny i sprytny mężczyzna. Ile rzeczy mu wybaczaliśmy albo usprawiedliwialiśmy wyższym celem, koniecznością, przypadkiem i brakiem złej woli. Wszystkich, którzy stawali na jego drodze traktowaliśmy jak wrogów. Skyler zła, bo nie chciała by Walt był przestępcą?
brexerb
- przyczepiłeś się do zdrady Skyler. Co w tym dziwnego, że chciała odejść (fakt, wybrała tego drugiego niezbyt trafnie - i przedtem, to jej szef do niej startowa, dlatego odeszła z pracy - wróciła po ciąży, żeby trochę zarobić, bo rodzina, choroba Walta i każdy grosz się liczył itp.).- ratować siebie i dzieci od wpływu, jaki miał na nich odmieniony Walt, że chciała sobie ułożyć życie z kimś innym?
Nie miała do tego prawa? Tylko dlatego nazywasz ją suką, że nie chciała Walta - przestępcy? Walta, którego opisujesz mi jako odpowiedzialnego ojca rodziny, przepełnionego motywacjami wyższego kalibru.
Tak, Walt nie chodził na dziwki, ale to postępowanie Walta zaprowadziło Jessego do domu Skyler z kanistrem, to postępowanie Walta doprowadziło do śmierci Hanka, ataku Skyler z nożem i wreszcie do telefonu syna na policję.
To Walt wplątał rodzinę w to wszystko, i tego bała się Skyler od początku, chociaż może nie przewidywała jeszcze wtedy, że ona sama będzie zdolna do takich decyzji jak z Jesse.
Nie podoba mi się, że tak dokładnie śledzimy motywacje i przemiany zachodzące w Walcie, próbujemy je jakoś tłumaczyć, niekiedy docenić.
Postawę Skyler kwituje się jednym słowem - suka, nie chcąc zajrzeć głębiej.
Postanowiłam wytrzymać, 2 ostatnie odcinki obejrzę razem, żeby był większy efekt. :)
Ad. postu brexerb [spoiler]Walt urasta do roli bohatera, rak go przebudził, rak spowodował, że postanowił działać i korzystać ze swoich talentów, żeby zapewnić ten cel wyższy czyli byt ekonomiczny rodzinie. Ale ten sam rak i ten cel wyższy, który Walt sobie obrał stworzył potwora - takiego, który potrafi zabić, manipulować ludźmi i ich wykorzystywać. Niby wszystko, co złe robi jakby pod przymusem - czy na pewno? Tak, Walt stał się mężczyzną, robi metę, zbiera kasę, eliminuje przeciwników, ze spokojem przygląda się dławiącej się własnymi wymiocinami dziewczynie - co tam to tylko narkomanka zagrażająca Jessemu i ich narkotykowemu biznesowi. Tak, to mężczyzna, który działa w niebezpiecznej sferze i nie ma pojęcia o tym, jak to przełoży się na przyszłość rodziny. I ciągle mu mało, chce więcej. Cel nadrzędny obrany na początku, gdzieś odchodzi na plan dalszy. Zaczyna się liczyć duma, ambicja i ego. Nawet obce dziecko jest tylko krokiem do osiągnięcia tego celu nadrzędnego - szczęśliwie bogatej własnej rodziny? Wszystko to widzimy w kolejnych odcinkach, przekraczanie kolejnych granic - własnego zagubienia i indolencji, uczciwości, moralności, i wreszcie człowieczeństwa. Co w tym samym czasie widzi Skyler? Najpierw faceta, który się poddaje chorobie, zrezygnowanego, którego trzeba motywować, żeby zawalczył o siebie, żeby dzieci miały ojca, trudno - nawet za cenę przyjęcia pomocy od byłego wspólnika. To jest dla Skyler ważne - życie Walta - dla niego samego, dla niej i dla dzieci - dla rodziny. Ale okazuje się, że ten człowiek się zmienia, znika na całe dni, zaczyna zadawać się ze swoim byłym uczniem, znanym z handlu narkotykami. A potem wraca do domu naładowany emocjami, tylko po to, żeby te emocje ze świata dla Skyler nieznanego, rozładować w łóżku. Ta zmiana może na początku fajna, ale nie idzie za nią wzmocnienie innych więzi. Dzieci - rodzina zaczyna być dla Walta chwilową rozrywką w krótkich epizodach domowych. Ich kontakty stają się płytkie, zdawkowe odpowiedzi na nurtujące pytania, nieprzekonujące tłumaczenia, postępujące oddalanie się od siebie, nieufność. Coś w rodzinie się wypala, znika zrozumienie i rośnie brak zaufania. Wszystko to, w czasie, gdy Skyler jest w ciąży i nieco później, kiedy hormony płatają różne figle Jest to czas, gdy kobieta potrzebuje pewnej stabilności, gdy odbiera bodźce nieco inaczej niż zwykle. A tu zaczyna się wszystko walić, najpierw choroba męża, potem jego dziwne zachowanie, aż wreszcie sprawa się wyjaśnia. Okazuje się, że mieszka z producentem i handlarzem narkotyków. Jej uczciwość na tym cierpi, ale co będzie jeśli sprawa się wyda? Przecież Hank takich ściga. Jaki wpływ będzie miało to na dzieci - ojciec przestępca? Co z ich bezpieczeństwem? Chce odejść - właśnie dla dobra dzieci, chce rozwodu. [color=#000080]Walt , gdyby naprawdę zależałoby mu na rodzinie, dobru dzieci i ich bezpieczeństwie - powinien jej na to pozwolić. Wszystko to, co złego już zrobił i będzie robił w przyszłości, poszłoby na jego rachunek i tylko on by za to odpowiadał przed prawem, a jednocześnie jego niebezpieczne kontakty nieco by się oddaliły od rodziny.[/color] A tak, wyszło jak musiało wyjść - zło weszło do rodziny i zmieniło Walta, Skyler, ale też nie było obojętne dla dzieci, o Hanku nie wspominając. Myślę, że oglądając serial zaczęliśmy śledzić losy Walta, kibicować mu w gotowaniu mety, w poszerzaniu rynku zbytu, eliminowaniu konkurentów - w budowaniu imperium. Przymykaliśmy często oko na jego niecne postępki, bo to przecież narodził się prawdziwy, silny i sprytny mężczyzna. Ile rzeczy mu wybaczaliśmy albo usprawiedliwialiśmy wyższym celem, koniecznością, przypadkiem i brakiem złej woli. Wszystkich, którzy stawali na jego drodze traktowaliśmy jak wrogów. Skyler zła, bo nie chciała by Walt był przestępcą? brexerb - przyczepiłeś się do zdrady Skyler. Co w tym dziwnego, że chciała odejść [size=85](fakt, wybrała tego drugiego niezbyt trafnie - i przedtem, to jej szef do niej startowa, dlatego odeszła z pracy - wróciła po ciąży, żeby trochę zarobić, bo rodzina, choroba Walta i każdy grosz się liczył itp.).[/size]- ratować siebie i dzieci od wpływu, jaki miał na nich odmieniony Walt, że chciała sobie ułożyć życie z kimś innym? Nie miała do tego prawa? Tylko dlatego nazywasz ją suką, że nie chciała Walta - przestępcy? Walta, którego opisujesz mi jako odpowiedzialnego ojca rodziny, przepełnionego motywacjami wyższego kalibru. Tak, Walt nie chodził na dziwki, ale to postępowanie Walta zaprowadziło Jessego do domu Skyler z kanistrem, to postępowanie Walta doprowadziło do śmierci Hanka, ataku Skyler z nożem i wreszcie do telefonu syna na policję. To Walt wplątał rodzinę w to wszystko, i tego bała się Skyler od początku, chociaż może nie przewidywała jeszcze wtedy, że ona sama będzie zdolna do takich decyzji jak z Jesse.
Nie podoba mi się, że tak dokładnie śledzimy motywacje i przemiany zachodzące w Walcie, próbujemy je jakoś tłumaczyć, niekiedy docenić. Postawę Skyler kwituje się jednym słowem - suka, nie chcąc zajrzeć głębiej.[/spoiler]
No i pięknie wyszło to szlachetne oblicze Walta na tle Skyle... - jak myślicie? Czy ona była by w stanie zrobić coś takiego dla męża? (chodzi o ten telefon Walta). Czy którakolwiek kobieta była by w stanie tak się poświęcić? Wątpię
Bardzo dobry odcinek - jak każdy zresztą!
No i pięknie wyszło to szlachetne oblicze Walta na tle Skyle... - jak myślicie? Czy ona była by w stanie zrobić coś takiego dla męża? (chodzi o ten telefon Walta). Czy którakolwiek kobieta była by w stanie tak się poświęcić? Wątpię :D Bardzo dobry odcinek - jak każdy zresztą!
Napisalbym podpisuje sie wszelkimi konczynami , ale slyszalem ze kiciusie nawet najslodze drapia
-- 25.09.2013 20:14 --
-- 25.09.2013 20:15 --
Oblicze Walta. Zmienilo sie to widac ale widac tez jak kreowana jest ta postac.to nadal czlowiek dla
Rodziny gotowy zrobic wszystko. WSZYSTKO.
Majac nawet te 10 mln dalby rade nawiac z kraju, nie znalezliby go . Te sytuacja kiedy mowi
Ze jego dzieci otrzymaja wszystkie jego pieniadze . To czlowiek zdeterminowany i nietuzinkowy.
Jestem podwojnie ciekaw finalu . Co zrobi Walt ? Bo ze najgorsi w tyk sa fqshooe Jacka to ten
Odcinek juz pokazal.
Lyzka dziegdziu w beczce miodu.
Fashole Jacka - tak silna i zorganizowana skrajna prawica ? W nowym meksyku? Naciagane
Postawa syna Walta ? Przesadzone co jak co mimo wszystko to zbyt wyidealizowane .
Acha i Skyler ktorej tu prawie nie widac . Przeciez to widac po jej minie , jak to jest pieknie zagrane
gdyby tylko mogla gdyby wiedziala to od razu wydalaby meza .
Po numerze jaki odstawil Todd z dziewczyna Jessiego widac ze watki beda pokonczone .chyba ze scenarzysci znowu zaskocza . Wielka szkoda ze zbliza sie koniec naprawde wielkiego KINA mimo ze to serial
Acha i Skyler ktorej tu prawie nie widac . Przeciez to widac po jej st pieknie zagrane
gdyby tylko mogla gdyby wiedziala to od razu wydalaby meza .
Po numerze jaki odstawil Todd z dziewczyna Jessiego widac ze watki beda pokonczone .chyba ze scenarzysci znowu zaskocza . Wielka szkoda ze zbliza sie koniec naprawde wielkiego KINA mimo ze to serial[/quote]
Napisalbym podpisuje sie wszelkimi konczynami , ale slyszalem ze kiciusie nawet najslodze drapia
-- 25.09.2013 20:14 --
-- 25.09.2013 20:15 --
Oblicze Walta. Zmienilo sie to widac :) ale widac tez jak kreowana jest ta postac.to nadal czlowiek dla Rodziny gotowy zrobic wszystko. WSZYSTKO. Majac nawet te 10 mln dalby rade nawiac z kraju, nie znalezliby go . Te sytuacja kiedy mowi Ze jego dzieci otrzymaja wszystkie jego pieniadze . To czlowiek zdeterminowany i nietuzinkowy. Jestem podwojnie ciekaw finalu . Co zrobi Walt ? Bo ze najgorsi w tyk sa fqshooe Jacka to ten Odcinek juz pokazal. Lyzka dziegdziu w beczce miodu. Fashole Jacka - tak silna i zorganizowana skrajna prawica ? W nowym meksyku? Naciagane Postawa syna Walta ? Przesadzone co jak co mimo wszystko to zbyt wyidealizowane . Acha i Skyler ktorej tu prawie nie widac . Przeciez to widac po jej minie , jak to jest pieknie zagrane gdyby tylko mogla gdyby wiedziala to od razu wydalaby meza ;). Po numerze jaki odstawil Todd z dziewczyna Jessiego widac ze watki beda pokonczone .chyba ze scenarzysci znowu zaskocza . Wielka szkoda ze zbliza sie koniec naprawde wielkiego KINA mimo ze to serial
Acha i Skyler ktorej tu prawie nie widac . Przeciez to widac po jej st pieknie zagrane gdyby tylko mogla gdyby wiedziala to od razu wydalaby meza ;). Po numerze jaki odstawil Todd z dziewczyna Jessiego widac ze watki beda pokonczone .chyba ze scenarzysci znowu zaskocza . Wielka szkoda ze zbliza sie koniec naprawde wielkiego KINA mimo ze to serial[/quote]
Ale co zrobić z tak "uszkodzonym" Pinkmanem? On już nie będzie w stanie wrócić do normalnego funkcjonowania - nie po tym co przeszedł i zobaczył w tym odcinku.
Chyba, że zaopiekuje się dzieciakiem i to stanie się nowym celem w jego życiu.
Ale co zrobić z tak "uszkodzonym" Pinkmanem? On już nie będzie w stanie wrócić do normalnego funkcjonowania - nie po tym co przeszedł i zobaczył w tym odcinku. Chyba, że zaopiekuje się dzieciakiem i to stanie się nowym celem w jego życiu.
Też mi się wydaje, że to do tego zmierza. Ogólnie uważam od jakiegoś już czasu, że to Jesse tu jest największą ofiarą i serial skończy się najbardziej pozytywnie właśnie dla niego. Coś typu: dostanie część kasy, zaopiekuje się młodym, wyjedzie gdzieś z nim, itd.
Jeśli ktokolwiek zasługuje na 'happy ending', to jest to właśnie Jesse.
Też mi się wydaje, że to do tego zmierza. Ogólnie uważam od jakiegoś już czasu, że to Jesse tu jest największą ofiarą i serial skończy się najbardziej pozytywnie właśnie dla niego. Coś typu: dostanie część kasy, zaopiekuje się młodym, wyjedzie gdzieś z nim, itd.
Jeśli ktokolwiek zasługuje na 'happy ending', to jest to właśnie Jesse.
Dla mnie super zakończenie, bo bałam się takiego prostego finału, gdzie dobro nagrodzone, a zło ukarane. Rozwiązanie, jakiego mogłam się właściwie spodziewać.Walt odszedł, ale tak jak chciał. Pozałatwiał sprawy, które były otwarte. Znalazł sposób, który był w jego sytuacji jedynym możliwym. Rozmowa ze Skyler i wreszcie jego przyznanie się do motywacji, które nim kierowały. Motywacje, które mi wmawiali niektórzy na forum że Walt tak dla "rodziny" - nareszcie zostały jasno wyartykułowanie - dla siebie to robił, bo to lubił. Symboliczna śmierć w królestwie mety - tam czuł się dobrze.
Nieprędko będzie taki drugi dobry serial.
A do Breaking Bad wrócę pewnie niedługo, bo kiedyś zaczęłam oglądać bez przekonania i być może parę rzeczy mi umknęło.
No, to po finale. [spoiler]Dla mnie super zakończenie, bo bałam się takiego prostego finału, gdzie dobro nagrodzone, a zło ukarane. Rozwiązanie, jakiego mogłam się właściwie spodziewać.Walt odszedł, ale tak jak chciał. Pozałatwiał sprawy, które były otwarte. Znalazł sposób, który był w jego sytuacji jedynym możliwym. Rozmowa ze Skyler i wreszcie jego przyznanie się do motywacji, które nim kierowały. Motywacje, które mi wmawiali niektórzy na forum że Walt tak dla "rodziny" - nareszcie zostały jasno wyartykułowanie - dla siebie to robił, bo to lubił. Symboliczna śmierć w królestwie mety - tam czuł się dobrze.[/spoiler] Nieprędko będzie taki drugi dobry serial. A do Breaking Bad wrócę pewnie niedługo, bo kiedyś zaczęłam oglądać bez przekonania i być może parę rzeczy mi umknęło.
Ostatni 16 odcinek BB moze nie niosl az tyle emocji co 14, czy moj ulubiony 11, ale pobicie tych 2 wczesniejszych epizodow bylo niemozliwe.
Moja ocena finalu? Byl dokladnie taki jak oczekiwalem.
Nie bylo w nim najistotniejsze osiagniecie celow Walta/Heisenberga, bo cele te byly juz okreslone we wczesniejszych epizodach i juz znane widzowi wczesniej. Bylo tez oczywistoscia, ze je osiagnie, bo tak tez sie zawsze dzialo w poprzednich 4,5 sezonach.
Wazniejsze od zrealizowania celow byl sposob w jaki te cele zostaly osiagniete. I tu znow mozna zobaczyc wiele swietnych perelek, w ktorych pozegnalismy sie nie tylko z Waltem i Jesse'm, ale tez z gronem drugoplanowych acz barwnych postaci.
Moje ulubione scenki z finalowego epizodu to nie pozbawione odrobiny czarnego humoru
Spoiler:
spotkanie Walta z Elliotem i Gretchen i rola zakreconych kumpli Jesse'go w roli "platnych zabojcow", czy tez nagle wlaczenie sie Walta do rozmowy z Toddem i Lydia i pozniejsza konsekwencja rozmowy dla Lydii.
Mocno poruszala scena pozegnania
Spoiler:
i nie do konca udanej proby pojednania Walta z rodzina i jego deklaracja przed Skyler dlaczego tak naprawde zrobil to co zrobil...
Sam final finalu byl dla mnie chyba najbardziej przewidywalny,
Spoiler:
Heisenberg znalazl znow sposob, by wszystkich na koncu przechytrzyc - w tym przypadku oczywiscie Todda, wujka Jacka i ich nazi kumpli. Walt natomiast doprowadzil jednoczesnie do quasi pogodzenia sie z Jesse'm (za duzo ostatnio wycierpial, by zginac)
i zakonczyl cala opowiesc na wlasnych warunkach, co oczywiscie nie znaczy, ze nie byla to opowiesc o smaku gorzkim, a wlasciwie nawet niebieskim .
Breaking Bad jest ewidentnie najlepszym serialem ostanich lat, ledwo sie skonczyl a juz za nim tesknie...
Ostatni 16 odcinek BB moze nie niosl az tyle emocji co 14, czy moj ulubiony 11, ale pobicie tych 2 wczesniejszych epizodow bylo niemozliwe.
Moja ocena finalu? Byl dokladnie taki jak oczekiwalem.
Nie bylo w nim najistotniejsze osiagniecie celow Walta/Heisenberga, bo cele te byly juz okreslone we wczesniejszych epizodach i juz znane widzowi wczesniej. Bylo tez oczywistoscia, ze je osiagnie, bo tak tez sie zawsze dzialo w poprzednich 4,5 sezonach.
Wazniejsze od zrealizowania celow byl sposob w jaki te cele zostaly osiagniete. I tu znow mozna zobaczyc wiele swietnych perelek, w ktorych pozegnalismy sie nie tylko z Waltem i Jesse'm, ale tez z gronem drugoplanowych acz barwnych postaci.
Moje ulubione scenki z finalowego epizodu to nie pozbawione odrobiny czarnego humoru [spoiler]spotkanie Walta z Elliotem i Gretchen i rola zakreconych kumpli Jesse'go w roli "platnych zabojcow", czy tez nagle wlaczenie sie Walta do rozmowy z Toddem i Lydia i pozniejsza konsekwencja rozmowy dla Lydii.[/spoiler] Mocno poruszala scena pozegnania [spoiler]i nie do konca udanej proby pojednania Walta z rodzina i jego deklaracja przed Skyler dlaczego tak naprawde zrobil to co zrobil...[/spoiler]
Sam final finalu byl dla mnie chyba najbardziej przewidywalny, [spoiler]Heisenberg znalazl znow sposob, by wszystkich na koncu przechytrzyc - w tym przypadku oczywiscie Todda, wujka Jacka i ich nazi kumpli. Walt natomiast doprowadzil jednoczesnie do quasi pogodzenia sie z Jesse'm (za duzo ostatnio wycierpial, by zginac)[/spoiler] i zakonczyl cala opowiesc na wlasnych warunkach, co oczywiscie nie znaczy, ze nie byla to opowiesc o smaku gorzkim, a wlasciwie nawet niebieskim ;).
Breaking Bad jest ewidentnie najlepszym serialem ostanich lat, ledwo sie skonczyl a juz za nim tesknie...