"Ładne aktorki" i "dostarcza rozrywki" mówicie??
To tak jak pornosy.. tyle, że jeszcze takiego odcinkowego to chyba nie nakręcili... hehe
A tak serio to nie ma niczego złego w oglądaniu mniej ambitnych produkcji pod warunkiem oczywiście, że oglądnęliśmy już te "ambitniejsze" i "mądrzejsze"
No bo nijak nie potrafię zrozumieć jak można się podniecać takimi średniakami jak ten, a równocześnie wykręcać się brakiem czasu przed oglądnięciem np. Breaking Bad czy Rescue Me? No jak??
"Ładne aktorki" i "dostarcza rozrywki" mówicie?? To tak jak pornosy.. tyle, że jeszcze takiego odcinkowego to chyba nie nakręcili... ;) hehe
A tak serio to nie ma niczego złego w oglądaniu mniej ambitnych produkcji pod warunkiem oczywiście, że oglądnęliśmy już te "ambitniejsze" i "mądrzejsze" :D No bo nijak nie potrafię zrozumieć jak można się podniecać takimi średniakami jak ten, a równocześnie wykręcać się brakiem czasu przed oglądnięciem np. Breaking Bad czy Rescue Me? No jak?? :)
Nie zdradzisz choć ciut, czy się podobało, czy nie? Bo naprawdę zaczynam wątpić w swoją percepcję, a Twoje zdanie w szeroko pojętych komiksowych wątkach jest niezwykle cenne!
Nie zdradzisz choć ciut, czy się podobało, czy nie? Bo naprawdę zaczynam wątpić w swoją percepcję, a Twoje zdanie w szeroko pojętych komiksowych wątkach jest niezwykle cenne!
Wątpić w swoją percepcję nie musisz, wszak każdy może mieć odmienną opinię.
Aby zadowolić Twoja ciekawość napiszę, że plusów jest znacznie więcej niż minusów. Pilot całkiem udany, choć zapewne fanboyów Avengersów i samego Whedona nie zadowolił do końca... ale to pewnie wina szumnej promocji, która sprawiła, że oczekiwania były niebotycznie wysokie, którym sam pilot nie mógł sprostać...
Wątpić w swoją percepcję nie musisz, wszak każdy może mieć odmienną opinię. Aby zadowolić Twoja ciekawość napiszę, że plusów jest znacznie więcej niż minusów. Pilot całkiem udany, choć zapewne fanboyów Avengersów i samego Whedona nie zadowolił do końca... ale to pewnie wina szumnej promocji, która sprawiła, że oczekiwania były niebotycznie wysokie, którym sam pilot nie mógł sprostać...
Lubec pisze:
Aby zadowolić Twoja ciekawość napiszę, że plusów jest znacznie więcej niż minusów. Pilot całkiem udany [...]
Uff, toż w końcu zasnę spokojnie, z myślą, że nie rozminąłem się aż tak między własnym odbiorem a obiektywnym stanem rzeczy Bo że nie mógł sprostać, to było wiadome od razu, nadal nie bardzo wiem, czego oczekiwano - "Avangersów" na małym ekranie? Takich samych, tylko lekko zmniejszonych? Absurd?
[quote="Lubec"] Aby zadowolić Twoja ciekawość napiszę, że plusów jest znacznie więcej niż minusów. Pilot całkiem udany [...] [/quote]
Uff, toż w końcu zasnę spokojnie, z myślą, że nie rozminąłem się aż tak między własnym odbiorem a obiektywnym stanem rzeczy :) Bo że nie mógł sprostać, to było wiadome od razu, nadal nie bardzo wiem, czego oczekiwano - "Avangersów" na małym ekranie? Takich samych, tylko lekko zmniejszonych? Absurd? ;)
A ja powiem, że mnie to wkurza. Pewnie się narażę, ale tak już mam i koniec. I nie chodzi nawet o ten serial, choć nie dotrwałem do końca.
Rozumiem, że osoby wychowane na powieści graficznej spod znaku superbohaterów, potrafią przymknąć oczy na wiele. Ja ledwo jestem w stanie ogarnąć różnice między DC, a Marvelem i dla mnie pomysł, by bohaterami byli kolesie w rajtuzach, albo koleś przebierający się za kolorowego robota są nie do przyjęcia. Jak tu można identyfikować się z takimi postaciami? Nie mówię już o kompletnym zeszmaceniu nordyckiego boga piorunów.
Z jednej strony, powinienem odpuścić, bo skoro to nie moja bajka, to czemu w ogóle się odzywam i psuję zabawę innym. Ale po prostu mi strasznie żal faktu, że od pewnego czasu głównym nurtem SF w Hollywood stali się superbohaterowie. Jakby nie było już nic innego. A przecież to ten gatunek wyznaczał zawsze nowe trendy, sięgał tam, gdzie inni nie mogli. Pokazywał nam, rzeczy, których jeszcze nie widzieliśmy. Teraz w zamian dostajemy remake remake'a i prequele sequele triquele podparte rebootami. SZLAG CZŁOWIEKA TRAFIA!!!
A ja powiem, że mnie to wkurza. Pewnie się narażę, ale tak już mam i koniec. I nie chodzi nawet o ten serial, choć nie dotrwałem do końca.
Rozumiem, że osoby wychowane na powieści graficznej spod znaku superbohaterów, potrafią przymknąć oczy na wiele. Ja ledwo jestem w stanie ogarnąć różnice między DC, a Marvelem i dla mnie pomysł, by bohaterami byli kolesie w rajtuzach, albo koleś przebierający się za kolorowego robota są nie do przyjęcia. Jak tu można identyfikować się z takimi postaciami? Nie mówię już o kompletnym zeszmaceniu nordyckiego boga piorunów.
Z jednej strony, powinienem odpuścić, bo skoro to nie moja bajka, to czemu w ogóle się odzywam i psuję zabawę innym. Ale po prostu mi strasznie żal faktu, że od pewnego czasu głównym nurtem SF w Hollywood stali się superbohaterowie. Jakby nie było już nic innego. A przecież to ten gatunek wyznaczał zawsze nowe trendy, sięgał tam, gdzie inni nie mogli. Pokazywał nam, rzeczy, których jeszcze nie widzieliśmy. Teraz w zamian dostajemy remake remake'a i prequele sequele triquele podparte rebootami. SZLAG CZŁOWIEKA TRAFIA!!!
Najphil jak jest zapotrzebowanie to kręcą takie filmy a nie inne. Sięgają po stare tytuły i robią rebooty bo to przyciągnie ludzi. Ale przecież było ostatnio Elysium i Pacyfic Rim, więc jeszcze normalne s-f pojawia się w kinie. A jeżeli chodzi o seriale to masz choćby Almost Human i The 100 z nowości i Defiance od SyFy S-F jeszcze nie umarło.
Najphil jak jest zapotrzebowanie to kręcą takie filmy a nie inne. Sięgają po stare tytuły i robią rebooty bo to przyciągnie ludzi. Ale przecież było ostatnio Elysium i Pacyfic Rim, więc jeszcze normalne s-f pojawia się w kinie. A jeżeli chodzi o seriale to masz choćby Almost Human i The 100 z nowości i Defiance od SyFy :) S-F jeszcze nie umarło.
Jest też nigdy nie gasnące zapotrzebowanie na muzykę biesiadną, a jakoś niewiele zespołów sięga po ten repertuar, mimo że to pewna kasa. Wszystko powinno mieć swój czas i miejsce. Tymczasem superbohaterowie w krótkim czasie zdominowali rynek, kompletnie zachwiali proporcję. Kiedy nastąpi opamiętanie? Przecież, przy całym szacunku, akurat te konkretne komiksy z supermanem, spidermanem, ironmanem i avengersami były tworzone dla dzieci i młodzieży.
Jest też nigdy nie gasnące zapotrzebowanie na muzykę biesiadną, a jakoś niewiele zespołów sięga po ten repertuar, mimo że to pewna kasa. Wszystko powinno mieć swój czas i miejsce. Tymczasem superbohaterowie w krótkim czasie zdominowali rynek, kompletnie zachwiali proporcję. Kiedy nastąpi opamiętanie? Przecież, przy całym szacunku, akurat te konkretne komiksy z supermanem, spidermanem, ironmanem i avengersami były tworzone dla dzieci i młodzieży.
Aha. Taki "Spiderman: Torment" to czysta przygoda w sam raz dla dziecka... "Superman: Four Seasons" "napakowany" akcją na pewno zadowoli każdego nastolatka... W zasadzie to robisz dokładnie to samo, co tak Cię wkurza. Generalizujesz, wyolbrzymiasz, przesadzasz. Zgadzam się, że naciski w popkulturze na kolejne odsłony głównie marvelowej wersji wszechświata, są irytujące w tym sensie, że a) jest ich dużo, b) nie grzeszą w większości nutą intelektu. Ale już "Iron Many" stają się tak naprawdę zabawne dopiero wtedy, gdy ogląda je ktoś z inteligencją wyższą od teoretycznego targetu. Lubec napisał świetny tekst - http://seriale-asd.com/blog/Lubec/nibyr ... _b-61.html - który zasłoniłem swoim wpisem, bo taki jest układ strony, z powodu czego jest mi aż głupio. A dlaczego ten tekst jest świetny? Bo jak w pigułce, bez fanatyzmu w jedną czy drugą stronę, opisuje pewne szersze zjawisko, które warte jest dyskusji, no ale to wymaga choć jakiegoś rozeznania w temacie. W sumie ten tekst jest tak dobry, że nie bardzo umiałem odpisać, bo Lubec w zasadzie wyraził w pełni i moje zdanie
Aha. Taki "Spiderman: Torment" to czysta przygoda w sam raz dla dziecka... "Superman: Four Seasons" "napakowany" akcją na pewno zadowoli każdego nastolatka... W zasadzie to robisz dokładnie to samo, co tak Cię wkurza. Generalizujesz, wyolbrzymiasz, przesadzasz. Zgadzam się, że naciski w popkulturze na kolejne odsłony głównie marvelowej wersji wszechświata, są irytujące w tym sensie, że a) jest ich dużo, b) nie grzeszą w większości nutą intelektu. Ale już "Iron Many" stają się tak naprawdę zabawne dopiero wtedy, gdy ogląda je ktoś z inteligencją wyższą od teoretycznego targetu. Lubec napisał świetny tekst - http://seriale-asd.com/blog/Lubec/nibyrecenzja_marvel%CA%B9s_agents_of_s.h.i.e.l.d._b-61.html - który zasłoniłem swoim wpisem, bo taki jest układ strony, z powodu czego jest mi aż głupio. A dlaczego ten tekst jest świetny? Bo jak w pigułce, bez fanatyzmu w jedną czy drugą stronę, opisuje pewne szersze zjawisko, które warte jest dyskusji, no ale to wymaga choć jakiegoś rozeznania w temacie. W sumie ten tekst jest tak dobry, że nie bardzo umiałem odpisać, bo Lubec w zasadzie wyraził w pełni i moje zdanie :)
Przyjacielu, możesz dalej rzucać tytułami konkretnych przygód Supermana, które są akurat mroczne, brutalne, poruszają niełatwe problemy, czy bóg wie co jeszcze. Nie zmienia to jednak faktu, że dalej bohaterem jest koleś w żenującym obcisłym wdzianku, który lata, ma lasery w oczach i potrafi podnieś pociąg. Choćbym nie wiem, jak się starał, nie jestem w stanie utożsamić się z taką postacią. Więc nie bardzo widzę tu uzasadnienie dla Twojego zarzutu o generalizowanie.
Zapewne masz racje, gdybym wyrastał w otoczeniu takich powieści graficznych, potrafiłbym się jakoś tym cieszyć i zainteresowaniem śledzić jeśli nie poszczególne historie, to przynajmniej zmiany, jakie się dokonują w kontekście zjawiska.
Ja jednak poza Szninkielem, kapitanem Żbikiem i komiksami Tadeusza Baranowskie nie bardzo miałem styczność z tą kulturą. Ale jako odbiorca popkultury mam prawo wyrazić swoje zaniepokojenie w momencie, gdy ta zaczyna być potwornie jednowymiarowa.
Przyjacielu, możesz dalej rzucać tytułami konkretnych przygód Supermana, które są akurat mroczne, brutalne, poruszają niełatwe problemy, czy bóg wie co jeszcze. Nie zmienia to jednak faktu, że dalej bohaterem jest koleś w żenującym obcisłym wdzianku, który lata, ma lasery w oczach i potrafi podnieś pociąg. Choćbym nie wiem, jak się starał, nie jestem w stanie utożsamić się z taką postacią. Więc nie bardzo widzę tu uzasadnienie dla Twojego zarzutu o generalizowanie. :P
Zapewne masz racje, gdybym wyrastał w otoczeniu takich powieści graficznych, potrafiłbym się jakoś tym cieszyć i zainteresowaniem śledzić jeśli nie poszczególne historie, to przynajmniej zmiany, jakie się dokonują w kontekście zjawiska. Ja jednak poza Szninkielem, kapitanem Żbikiem i komiksami Tadeusza Baranowskie nie bardzo miałem styczność z tą kulturą. Ale jako odbiorca popkultury mam prawo wyrazić swoje zaniepokojenie w momencie, gdy ta zaczyna być potwornie jednowymiarowa.
Widzisz, Serdeczny Internetowy Bracie, ja też czytałem te "Żbiki", dowiadywałem się "Na co dybie w wielorybie czubek nosa eskimosa", czy też ekscytowałem się biustem jednej z bohaterek Szniniekla. Tylko że obok tego, czytałem też inne rzeczy, trudno mi się uznać winnym, że polubiłem również i te historie, z tymi kolesiami w trykotach. A i jakbyś był tak do końca szczery, to byś napisał, że taki "Żbik" to jakoś specjalnie wielowymiarowy nie był A wielu trykociarzy potrafiło być Komiksy są różnorodne, lepsze, gorsze, jak każdy rodzaj sztuki. A nawet jeśli dostarczają tylko rozrywki, to czasem czynią to na bardzo wysokim poziomie. Dlatego mówiłem o tej wiedzy, rozeznaniu, bo to pozwala na naprawdę rzeczową dyskusję, a nie tylko "rzucanie" tytułami
Widzisz, Serdeczny Internetowy Bracie, ja też czytałem te "Żbiki", dowiadywałem się "Na co dybie w wielorybie czubek nosa eskimosa", czy też ekscytowałem się biustem jednej z bohaterek Szniniekla. Tylko że obok tego, czytałem też inne rzeczy, trudno mi się uznać winnym, że polubiłem również i te historie, z tymi kolesiami w trykotach. A i jakbyś był tak do końca szczery, to byś napisał, że taki "Żbik" to jakoś specjalnie wielowymiarowy nie był ;) A wielu trykociarzy potrafiło być :) Komiksy są różnorodne, lepsze, gorsze, jak każdy rodzaj sztuki. A nawet jeśli dostarczają tylko rozrywki, to czasem czynią to na bardzo wysokim poziomie. Dlatego mówiłem o tej wiedzy, rozeznaniu, bo to pozwala na naprawdę rzeczową dyskusję, a nie tylko "rzucanie" tytułami :)
Proponowałbym dla tej dyskusji stworzenie oddzielnego tematu, bo trochę odbiega od tematu
Chętnie bym w tym temacie podyskutował, ale nie chcę offtopować
Proponowałbym dla tej dyskusji stworzenie oddzielnego tematu, bo trochę odbiega od tematu :) Chętnie bym w tym temacie podyskutował, ale nie chcę offtopować :)
Ekhm, a ilu widziałeś dyskutantów odnośnie serialu? Więc może warto i tutaj, a jeśli się to rozwinie, to faktycznie przeniosę - póki co nadal rozmawiamy o wątku związanym z serialem - a skoro nie ma chętnych do rozmowy o nim jako takim, to pogadajmy o podwalinie, czyli komiksach Czasem przeglądam sobie inne fora, o ile serial nie jest masowo uznany za wybitny ("Breaking Bad"), nie jest serialem tajemnicy typu "Lost", nie ma fanklubu jak np. "Supernatural", to dyskusje giną, padają, entropia je ogarnia. Więc skoro u nas temat o tym serialu żyje, choć kapkę obok, to i tak warto
Ekhm, a ilu widziałeś dyskutantów odnośnie serialu? ;) Więc może warto i tutaj, a jeśli się to rozwinie, to faktycznie przeniosę - póki co nadal rozmawiamy o wątku związanym z serialem - a skoro nie ma chętnych do rozmowy o nim jako takim, to pogadajmy o podwalinie, czyli komiksach :) Czasem przeglądam sobie inne fora, o ile serial nie jest masowo uznany za wybitny ("Breaking Bad"), nie jest serialem tajemnicy typu "Lost", nie ma fanklubu jak np. "Supernatural", to dyskusje giną, padają, entropia je ogarnia. Więc skoro u nas temat o tym serialu żyje, choć kapkę obok, to i tak warto :)