Jakkolwiek to zabrzmi, uważam ten serial za jeden z lepszych, jakie widziałem

I na bank warto obejrzeć, bo kończy się całkiem sensownie, co należy zapisać na plus twórcom, że jakoś wybrnęli z typowej ostatnio sytuacji "cancela"
W poprzedniej wypowiedzi padło stwierdzenie, że relacje między postaciami są, nazwijmy to, niezbyt dobrze oddane. Coś w tym jest. Rzeczywiście, sam spodziewałem się czegoś, powiedzmy - bardziej epickiego. Ale: pomysł wyjściowy rewelacyjny, aktorsko - świetne, napięcie - spore, problematyka - znacząca, "miodność" - ogromna

Dawno żaden serial takiego pakietu mi nie dostarczył.
Jako zdeklarowany fan "Jądra ciemności" Conrada - jedna z nielicznych lektur szkolnych, których "wtłaczanie" młodym ludziom nie jest obrażaniem ich inteligencji, świetnie się o tym rozmawia, nawet jeśli większość uważa, że Conrad się mylił i świat nie jest z gruntu zły - miałem dodatkową przyjemność, bo coś z tej powieści w tym serialu jest. Postać kapitana jest - nomen omen - kapitalna

Jego wybory, decyzje, szaleństwo i prawość w jednym, świetnie ze sobą korespondują.
Ten serial mógł być wielki - gdyby dać mu czas, rozpisać relacje na wyspie, wyważyć racje, ale czasu nie było, bo oglądalność była słaba - czemu? Nie rozumiem. Ostro krytykujący politykę Stanów, militarystyczno-pacyfistyczny wydawał się mieścić w całkiem dobrze odbieranych klimatach kina antyamerykańskiego cenionego przez... widzów z USA. Okazało się inaczej, ale nie zmienia to faktu, że absolutnie warto go obejrzeć!