
Brytyjski serial przygodowy.
Sinbad to drobny złodziejaszek i oszust z Basry. Pewnego dnia przez swą pychę, brawurę i brak rozsądku przyczynia się do śmierci swojego ukochanego brata. Zostaje przeklęty i skazany na tułaczkę po morzach.
Muszę przyznać, że całkiem efektowna realizacja tego serialu, może zdobyć mu wielu fanów. Niezłe efekty specjalne (pomysł na sztormowe demony świetny), prześliczne widoczki arabskiego miasta oraz obsada, która rzeczywiście pochodzi z bliskiego wschodu - w przeciwieństwie do wielu produkcji, w których białym podmalowuje się oczęta, by wyglądali na arabów.
SAYID w obsadzie - tęskniłem za chłopakiem.
Jednak jest też kilka minusów. Autorzy bardzo starannie unikają wszelkich odniesień do Islamu. Aż zakrawa to na farsę, gdy żegnający się przyjaciele zastępują tradycyjne "Allah z Tobą" powiedzeniem - "pokój z Tobą".
Multikulturowość do potęgi entej. Już pod koniec odcinak krystalizuje nam się trzon przyszłej załogi Sinbada i co? Mamy 6 osób. Dwóch arabów, afrykańską czarownicę, azjatyckiego kucharza, dziwną dziewczynkę o rudych włosach oraz wielkiego blondasa pochodzącego z północy.
Ekranizowanie tej na wskroś arabskiej opowieści, która ma duże znaczenie dla kultury islamskiej, przy jednoczesnym odcinaniu się od jej korzeni, to naprawdę dziwny zabieg.
Irytujące są także przejścia, związane z miejscem na reklamy.