Jako całość wypada serial naprawdę znakomicie. Nie jest to szczególnie odkrywcze dzieło, ale zrobione jest niezwykle profesjonalnie, z dość dużą odwagą, jak na produkcję telewizyjną (Channel 4, który "Dead Set" wyprodukował, jest zdaje się telewizją publiczną w Wielkiej Brytanii; ot, ciekawa różnica między naszą a ichnią ).
I mam tu na myśli zarówno kwestie charakteryzacji, przemocy i języka, jakim posługują się bohaterowie (tu zwłaszcza prym wiedzie producent programu, który niezwykle barwnie odnosi się do uczestników - w ogóle ta rola to swoista perełka aktorska ), jak i wniosków, które nasuwają się po obejrzeniu. A te do najweselszych nie należą.
Dla mnie najistotniejsze jest właśnie to, że w końcu ktoś nie próbuje ze mnie robić idioty, wprowadzając rozwiązania "deus ex machina". Większość tego, co widzimy w telewizji, w różnym stopniu oczywiście, ale zazwyczaj przekonuje nas - widzów - że fajnie jest wtedy, gdy pojawia się "happy end". W przypadku tej brytyjskiej produkcji jest na odwrót - zaczyna się wszystko źle, a kończy jeszcze gorzej, bo taka historia nie może się skończyć inaczej (nie zdradzam, kto przeżyje, a kto nie ). Bardzo pesymistyczny ton towarzyszy tej opowieści od samego początku, czuć go w stonowanych barwach, prostych dekoracjach, a przede wszystkim w skupieniu uwagi na bardzo ograniczonej liczbie bohaterów - stanowią oni taki ostatni przyczółek ludzkości. Problem w tym, że większym zagrożeniem od tych biegających martwych, są właśnie oni - żywi.
Sporo w tym wszystkim gorzkiej ironii. A ostatnie ujęcia (te z telewizorami) w pewnym sensie są smutniejsze, niż cała reszta. A czemu? A to sobie już trzeba zobaczyć samemu
Bardzo wiarygodnie (o ile można mówić o wiarygodności w przypadku ataku żywych trupów) wypadają aktorzy. Zarówno Ci, którym przyszło grać idiotów, jak i Ci, którzy kreują postaci zaradne, starające się coś przedsięwziąć.
Warto zapoznać się z tym miniserialem - aczkolwiek, jeśli komuś przeszkadza - przykładowo - krojenie ludzkiego ciała w celu pozyskania przynęty na zombie, to może być problem
Jako całość wypada serial naprawdę znakomicie. Nie jest to szczególnie odkrywcze dzieło, ale zrobione jest niezwykle profesjonalnie, z dość dużą odwagą, jak na produkcję telewizyjną (Channel 4, który "Dead Set" wyprodukował, jest zdaje się telewizją publiczną w Wielkiej Brytanii; ot, ciekawa różnica między naszą a ichnią :) ).
I mam tu na myśli zarówno kwestie charakteryzacji, przemocy i języka, jakim posługują się bohaterowie (tu zwłaszcza prym wiedzie producent programu, który niezwykle barwnie odnosi się do uczestników - w ogóle ta rola to swoista perełka aktorska :) ), jak i wniosków, które nasuwają się po obejrzeniu. A te do najweselszych nie należą.
Dla mnie najistotniejsze jest właśnie to, że w końcu ktoś nie próbuje ze mnie robić idioty, wprowadzając rozwiązania "deus ex machina". Większość tego, co widzimy w telewizji, w różnym stopniu oczywiście, ale zazwyczaj przekonuje nas - widzów - że fajnie jest wtedy, gdy pojawia się "happy end". W przypadku tej brytyjskiej produkcji jest na odwrót - zaczyna się wszystko źle, a kończy jeszcze gorzej, bo taka historia nie może się skończyć inaczej (nie zdradzam, kto przeżyje, a kto nie ;) ). Bardzo pesymistyczny ton towarzyszy tej opowieści od samego początku, czuć go w stonowanych barwach, prostych dekoracjach, a przede wszystkim w skupieniu uwagi na bardzo ograniczonej liczbie bohaterów - stanowią oni taki ostatni przyczółek ludzkości. Problem w tym, że większym zagrożeniem od tych biegających martwych, są właśnie oni - żywi.
Sporo w tym wszystkim gorzkiej ironii. A ostatnie ujęcia (te z telewizorami) w pewnym sensie są smutniejsze, niż cała reszta. A czemu? A to sobie już trzeba zobaczyć samemu :)
Bardzo wiarygodnie (o ile można mówić o wiarygodności w przypadku ataku żywych trupów) wypadają aktorzy. Zarówno Ci, którym przyszło grać idiotów, jak i Ci, którzy kreują postaci zaradne, starające się coś przedsięwziąć.
Warto zapoznać się z tym miniserialem - aczkolwiek, jeśli komuś przeszkadza - przykładowo - krojenie ludzkiego ciała w celu pozyskania przynęty na zombie, to może być problem ;)
Shedao Shai pisze:Fajne, ale... te zombie biegają.
Tak, to jest wyraźne nawiązanie do filmów typu "28 dni później" (i kontynuacji). Takie czasy, wszystko chodzi szybciej, nawet trupy U Romero snuły się, no ale chyba trzeba się pogodzić z tym, że wszystko dzieje się szybciej. Nawet u niego, czyli Mistrza w temacie, w "Diary of the Dead" - http://www.imdb.com/title/tt0848557/ - zombie są szybsze
Ale klimat osaczenia, no i związki z popkulturą są wyraźnie zaczerpnięte z Romero. W końcu to u niego truposze panoszyły się w centrum handlowym. W przypadku "Dead Set" jest to plan "Big Brothera" - jakkolwiek by nie patrzeć, wychodzi na to samo
[quote="Shedao Shai"]Fajne, ale... te zombie [b]biegają[/b].[/quote]
Tak, to jest wyraźne nawiązanie do filmów typu "28 dni później" (i kontynuacji). Takie czasy, wszystko chodzi szybciej, nawet trupy :) U Romero snuły się, no ale chyba trzeba się pogodzić z tym, że wszystko dzieje się szybciej. Nawet u niego, czyli Mistrza w temacie, w "Diary of the Dead" - http://www.imdb.com/title/tt0848557/ - zombie są szybsze :)
Ale klimat osaczenia, no i związki z popkulturą są wyraźnie zaczerpnięte z Romero. W końcu to u niego truposze panoszyły się w centrum handlowym. W przypadku "Dead Set" jest to plan "Big Brothera" - jakkolwiek by nie patrzeć, wychodzi na to samo :)
A tu miła sprawa: http://free4web.pl/3/2,11628,414508,7603556,Thread.html;jsessionid=5F17C278C5BBCA325A3F2BCC6B95180E
:)
(I jaka kultura - przywołują źródło opisu i cieszą się z wielkości plików :) )
Toteż DIary of the Dead nie widziałem i jakoś mi się nie spieszy, bo już niektóre myki zastosowane w Land of the Dead było mi ciężko znieść. 28 dni/tygodni/miesięcy są fajne, ale traktuję je bardziej jako eksperyment, wybryk, niż coś z czego trzeba byłoby brać przykład, bo o ile raz mogę sobie popatrzeć na taką wariację "co by było gdyby zombie biegały", to mam nadzieję że ten trend się nie utrzyma.
Zombie nie biegają. To jest podstawowe założenie szanującego się filmu o zombie i w momencie złamania tej zasady film już spada o kilka kategorii. Poczytaj sobie, co ludzie piszą o remake'u Day of the Dead. Tam zombie też biegają. Wiadomo, dzięki temu jest dynamiczniej, groźniej itd, ale groza zombie polega na ich ilości, wytrzymałości, wszędobylskości - to są reanimowane martwe ciała (zazwyczaj). One ledwo co się poruszają. A na pewno nie robią czegoś takiego jak w którymś z początkowych odcinków, gdy goniły tego dresiarza, chłopaka głównej bohaterki. To wyglądało bardziej jak dwóch sportowców ćwiczących na zawody
Pod tym względem jestem akurat ortodoksem i za takie potężne odejście od samego pomysłu zombie serial ma u mnie minusa.
Plusa ma za nawiązania, jak mówiłeś, nie będę po tobie powtarzał. Osadzenie akcji w domu Wielkiego Brata było perwersyjnie ciekawe i mi się spodobało. Właściwie... czytać reckę Bostonqa, on dobrze tam wszystko opisał. Jak ktoś lubi zombie to warto na pewno, choćby z zawodowej ciekawości, a reszcie też polecam, bo krótki to seans a widza nie nudzi.
Toteż DIary of the Dead nie widziałem i jakoś mi się nie spieszy, bo już niektóre myki zastosowane w Land of the Dead było mi ciężko znieść. 28 dni/tygodni/miesięcy są fajne, ale traktuję je bardziej jako eksperyment, wybryk, niż coś z czego trzeba byłoby brać przykład, bo o ile raz mogę sobie popatrzeć na taką wariację "co by było gdyby zombie biegały", to mam nadzieję że ten trend się nie utrzyma.
Zombie [b]nie biegają[/b]. To jest podstawowe założenie szanującego się filmu o zombie i w momencie złamania tej zasady film już spada o kilka kategorii. Poczytaj sobie, co ludzie piszą o remake'u Day of the Dead. Tam zombie też biegają. Wiadomo, dzięki temu jest dynamiczniej, groźniej itd, ale groza zombie polega na ich ilości, wytrzymałości, wszędobylskości - to są reanimowane martwe ciała (zazwyczaj). One ledwo co się poruszają. A na pewno nie robią czegoś takiego jak w którymś z początkowych odcinków, gdy goniły tego dresiarza, chłopaka głównej bohaterki. To wyglądało bardziej jak dwóch sportowców ćwiczących na zawody :D
Pod tym względem jestem akurat ortodoksem i za takie potężne odejście od samego pomysłu zombie serial ma u mnie minusa.
Plusa ma za nawiązania, jak mówiłeś, nie będę po tobie powtarzał. Osadzenie akcji w domu Wielkiego Brata było perwersyjnie ciekawe i mi się spodobało. Właściwie... czytać reckę Bostonqa, on dobrze tam wszystko opisał. Jak ktoś lubi zombie to warto na pewno, choćby z zawodowej ciekawości, a reszcie też polecam, bo krótki to seans a widza nie nudzi.
Shedao Shai pisze:
Pod tym względem jestem akurat ortodoksem i za takie potężne odejście od samego pomysłu zombie serial ma u mnie minusa. .
Ja akurat ortodoksem w tej materii nie jestem, więc mi to akurat nie przeszkadzało. Ale rozumiem problem Choć muszę przyznać, że w takim razie trochę dziwi Twoje uwielbienie (dla skądinąd całkiem fajnego) Residenta w wersji filmowej. Tam zombie też nie są zupełnie klasyczne, w ostatniej części są wyraźnie silniejsze i sprawniejsze (choćby te towarzystwo, co wylazło z tego kontenera), no i ich geneza jest taka bardziej naukowa. Że nie wspomnę o tych możliwościach mutacyjnych, co się w filmie pojawiają
Jeśli miałbyś ochotę na klasyczne ujęcie zombie, to proponuję seans z mniej znanymi filmami, choć posiadającymi status kultowy:
[quote="Shedao Shai"] Pod tym względem jestem akurat ortodoksem i za takie potężne odejście od samego pomysłu zombie serial ma u mnie minusa. .[/quote]
Ja akurat ortodoksem w tej materii nie jestem, więc mi to akurat nie przeszkadzało. Ale rozumiem problem :) Choć muszę przyznać, że w takim razie trochę dziwi Twoje uwielbienie (dla skądinąd całkiem fajnego) Residenta w wersji filmowej. Tam zombie też nie są zupełnie klasyczne, w ostatniej części są wyraźnie silniejsze i sprawniejsze (choćby te towarzystwo, co wylazło z tego kontenera), no i ich geneza jest taka bardziej naukowa. Że nie wspomnę o tych możliwościach mutacyjnych, co się w filmie pojawiają :)
Jeśli miałbyś ochotę na klasyczne ujęcie zombie, to proponuję seans z mniej znanymi filmami, choć posiadającymi status kultowy:
[b]"The Living Dead at the Manchester Morgue"[/b] - http://www.imdb.com/title/tt0071431/
[b]"Zombie Flesh Eaters"[/b] - http://www.imdb.com/title/tt0080057/ (inaczej zwany "Zombie 2")
Jeśli nie widziałeś wyżej wspomnianych tytułów, to na pewno sprawią Ci masę uciechy :)
Jeden odcinek oglądam na dwa razy, hehe, to nie na moje nerwy - wyczekiwanie aż coś na kogoś wyskoczy z za rogu i go pożre
Oni będą się tak podjadać do końca, w sensie tak jak w 1 epizodzie, czy sytuacja się trochę uspokoi?
Jeden odcinek oglądam na dwa razy, hehe, to nie na moje nerwy - wyczekiwanie aż coś na kogoś wyskoczy z za rogu i go pożre :-p Oni będą się tak podjadać do końca, w sensie tak jak w 1 epizodzie, czy sytuacja się trochę uspokoi?
ana81 pisze:
Oni będą się tak podjadać do końca, w sensie tak jak w 1 epizodzie, czy sytuacja się trochę uspokoi?
No nie bardzo, raczej nastąpi eskalacja Może jakieś zioła uspokajające zażyj, bo serial jest stanowczo wart obejrzenia A jak się denerwujesz, to w sumie dobrze, znaczy sprawdza się w straszeniu
[quote="ana81"] Oni będą się tak podjadać do końca, w sensie tak jak w 1 epizodzie, czy sytuacja się trochę uspokoi?[/quote]
No nie bardzo, raczej nastąpi eskalacja :) Może jakieś zioła uspokajające zażyj, bo serial jest stanowczo wart obejrzenia :) A jak się denerwujesz, to w sumie dobrze, znaczy sprawdza się w straszeniu :)
Widziałem wczoraj 2 odcinki. Nie wiem gdzie dotąd byłem nie zwracając uwagi na brytyjskie seriale. Człowiek słyszy ciągle LOST.. Dextere.. House a z UK mnóstwo perełek. W sieci jest blog o serialach brytyjskich, tam usłyszałem o nim oraz o wielu innych za które później się zabiorę.
Produkcja bardzo kojarzy mi się z 28 tygodni/miesięcy później co oczywiście wadą absolutnie nie jest.
Widziałem wczoraj 2 odcinki. Nie wiem gdzie dotąd byłem nie zwracając uwagi na brytyjskie seriale. Człowiek słyszy ciągle LOST.. Dextere.. House a z UK mnóstwo perełek. W sieci jest blog o serialach brytyjskich, tam usłyszałem o nim oraz o wielu innych za które później się zabiorę.
Produkcja bardzo kojarzy mi się z 28 tygodni/miesięcy później co oczywiście wadą absolutnie nie jest.
A wiecie, że ja tego wcale nie oglądałem?
Nic a nic - nawet trailera żadnego. Nawet zdjęć - może prócz plakatu. Odrzuciła mnie tematyka zombiaków - zazwyczaj produkcje poruszające tą tematyką inteligencją nie grzeszą.
Ale co rusz słyszę jakieś superlatywy o tym serialu...
Czy to jest tak jak np. z The Walking Dead, że fanatycy wychwalają a krytycy siedzą cicho i stąd same takie "ciepłe" posty czy też może naprawdę jest to godna oglądnięcia produkcja a tylko moje uprzedzenia mnie zaślepiły??
Przekonuje mnie też jego "Brytyjskość" - lubię po prostu produkcje z UK.
A wiecie, że ja tego wcale nie oglądałem? Nic a nic - nawet trailera żadnego. Nawet zdjęć - może prócz plakatu. Odrzuciła mnie tematyka zombiaków - zazwyczaj produkcje poruszające tą tematyką inteligencją nie grzeszą. Ale co rusz słyszę jakieś superlatywy o tym serialu... Czy to jest tak jak np. z The Walking Dead, że fanatycy wychwalają a krytycy siedzą cicho i stąd same takie "ciepłe" posty czy też może naprawdę jest to godna oglądnięcia produkcja a tylko moje uprzedzenia mnie zaślepiły?? Przekonuje mnie też jego "Brytyjskość" - lubię po prostu produkcje z UK.
Zaślepiły Cię uprzedzenia ASD
Choć żeby była jasność, cięgle jest to serial z zombie, więc nie ma się co nastawiać na mega-wyszukaną rozrywkę. Sam serial ten widziałem dość dawno temu ale wspominam go pozytywnie, czego nie mogę powiedzieć o pierwszych dwóch sezonach TWD. Posługując się aktualnym przykładem, można by powiedzieć że z Dead Set i produkcjami o zombie jest tak jak z niedawno wstawionym brytyjskim serialem Spy i serialami o szpiegach. Brytyjska produkcja oferuje bardzo świeże i interesujące podejście i choć w po pewnym czasie wraca do utartych schematów, to jednak jej poziom jest powyżej telewizyjnej średniej.
Zaślepiły Cię uprzedzenia ASD :-p :-) Choć żeby była jasność, cięgle jest to serial z zombie, więc nie ma się co nastawiać na mega-wyszukaną rozrywkę. Sam serial ten widziałem dość dawno temu ale wspominam go pozytywnie, czego nie mogę powiedzieć o pierwszych dwóch sezonach TWD. Posługując się aktualnym przykładem, można by powiedzieć że z Dead Set i produkcjami o zombie jest tak jak z niedawno wstawionym brytyjskim serialem Spy i serialami o szpiegach. Brytyjska produkcja oferuje bardzo świeże i interesujące podejście i choć w po pewnym czasie wraca do utartych schematów, to jednak jej poziom jest powyżej telewizyjnej średniej.
Też to pozytywnie wspominam. I mam zamiar sobie przypomnieć niedługo. A w związku z tym że produkcja jest dość krótka. Myślę że warto samemu wyrobić sobie opinię.
Też to pozytywnie wspominam. I mam zamiar sobie przypomnieć niedługo. A w związku z tym że produkcja jest dość krótka. Myślę że warto samemu wyrobić sobie opinię.